Steven Moffat i Russell T Davies, dwójka byłych showrunnerów Doctor Who, spogląda wstecz i rozmawia na temat tworzenia serialu – o ich pomysłach, planach i sukcesach.
W Doctor Who Magazine ukazał się artykuł, w którym dwójka naszych showrunnerów – Moffat i RTD rozmawiają na temat przeszłości i pracy nad serialem. Możemy dowiedzieć się z niej wiele ciekawostek, które wcześniej być może, nie rzuciły wam się w oczy.
Russell T Davies przyznał, że nie chciał, by Doktor, który powróci na ekrany był „elegancki”. Gdyby w tej roli obsadzono Hugh Granta, to mógłby zmienić zdanie (nadal zastanawia się, co by było, gdyby to się stało). Według niego wystarczającą różnicą dla Rose było to, ze Doktor to 900-latek obcej rasy. Obawiał się, że gdyby dodano do tego jeszcze pewnego rodzaju „klasę” to byłaby między nimi za dużo różnica i zmniejszyłoby się także oddziaływanie jakie mają na siebie wzajemnie. RTD spytał Stevena Moffata, w jaki sposób on przywróciłby Doctor Who na ekrany. Moffat stwierdził, że pierwszą historię oparłby o Doctor Who in an Exciting Adventure with the Daleks – to nowelizacja pierwszej historii z Dalekami, ale wprowadziłby kilka zmian.
Młoda para w mglistą noc spotyka tajemniczego nieznajomego i podąża za nim do niebieskiej budki. Dwadzieścia minut później jesteśmy na jakiejś wybujałej obcej planecie broniąc niewinnych przed brzydkimi robotami (nie Dalekami, ale naśladując tę historię, bo to taki cały Doctor Who za jednym zamachem). Byłby to okołogodzinny odcinek lub dwuczęściowa historia. Przez pierwszą połowę Doktor byłby zabawny, ale straszny i w ogóle byśmy mu nie ufali. Znów skopiowałabym od Terrego Nationa, pamiętasz tę scenę, w której Ian stara się zgromadzić Thalów, by bronili się przed Dalekami? Udaje, że zamierza porwać jedną z ich kobiet i oddać Dalekom na eksperymenty. Podoba mi się pomysł oddania tej sceny Doktorowi – przekonać publiczność, że on to zrobi, a wtedy nagle bum: „Jest więc o co walczyć!”. Wtedy wszyscy uświadamiają sobie, że jest on bohaterem, który poprowadzi ich do zwycięstwa! Więc tak, zrobiłbym remake The Daleks. Byłaby to historia, z którą moglibyśmy się związać, ale też odpowiednio rozważna jak Rose. Dzięki Bogu, że to nie ja przywracałem serial, tylko ty.
Obaj showrunnerzy rozmawiali o elemencie komedii w serialu.Gdy się tak zastanawiam, to rzeczywiście chyba, w każdym odcinku New Who jest moment, dzięki któremu lekko się uśmiechnę, więc panowie mają rację. Obaj zgodzili się, że nie było nigdy takiej zasady czy decyzji, by w nowych odcinkach było więcej elementów komediowych. Obaj jednak także twierdzą, że użycie ich w ich scenariuszach było dobrym wyborem. RTD rozważał jednak o zachowaniu umiaru.
To podchwytliwe. Irytowali mnie scenarzyści, którzy starali się być zbyt zabawnymi. Oczywiście to nie byłeś ty! Boże, rzucalibyśmy ci pieniądze na twoje zabawne momenty (choć naprawdę nie rzucaliśmy w ciebie żadnymi pieniędzmi). Większość pierwszych szkiców scenariuszów miały Doktora i towarzyszkę w TARDIS, którzy są zabawni. On mówił coś w stylu: „spotkałem Katarzynę Wielką, okazało się, że to struś z poza kosmosu”. To nie było śmieszne, więc mówiłem: „przestańcie starać się być śmiesznymi. Podróżują przez całe istnienie – dajcie im powiedzieć coś rzeczywistego”. I zazwyczaj ta pierwsza scena zostawała potem wycięta. Jest to więc podchwytliwe. Zabawne staje się wadą. W pierwszym odcinku Rose spędziłem dużo czasu na linijkę po „mnóstwo planet ma północ”. Dodawałem „ale nie wszystkie z nich”. Czy to było zabawne? Przesadzałem? Ostatecznie nie wpisałem tego w scenariusz, ale za każdym razem, gdy oglądam odcinek czekam aż Doktor to powie. Teraz wydaje mi się, że prędzej powiedziałby tak Dziesiąty.
Panowie rozmawiali także o odrzuconych pomysłach. RTD przypomniał, że odrzucił scenariusz Moffata do drugiej serii. Historia miała opowiedzieć o Doktorze, który jest sądzony przez Bogów Czasu za jego interwencje w czasie. Davies polubił scenariusz, ale odrzucił go, bo przypominał powód, dla którego pozbył się Władców Czasu – nie chciał wszechświata z aktywnymi bogami. Dowiedzieliśmy się też, że Moffat chciał, by premierę 9 serii The Magican’s Apprentice napisał Davies. Jednak efekt finałowy różnił się od pierwotnego zarysu odcinka. Mieliśmy zobaczyć jak Davros i Dwunasty odbywają coś w stylu procesu, a na publiczności znajdują się Dalekowie. Steven Moffat powiedział:
Nie pamiętam zbyt wiele, ale żałuję, że wyrzuciłem moment, w którym w scenach Davrosa i Doktora była publiczność. Na początku to Davros radziłby sobie lepiej, niż byśmy się tego spodziewali i przeciągnął tłum na swoją stronę. Później Doktor stałby się sprytny, obrócił tłum przeciwko niemu. To sprawiłoby, że byłoby mu szkoda Davrosa i trochę by go zrozumiał. Część tej wersji nadal mogłaby zagrać w odcinku.
Obaj zapytali się wzajemnie, co zmieniliby w jakiejś swojej historii. Moffat żałuje, że zakończył Flesh and Stone sceną, w której Amy całuje się z Jedenastym Doktorem jako element komediowy. Davies żałuje, że nie zmienił tytułu Planet of the Dead na coś związanego z piaskiem, skoro odcinek był kręcony na pustyni a kolejny ma w tytule wodę. Jego pomysłem jest The Sands of Death („Piaski śmierci”). RTD żałuje też, że nie stworzył kontynuacji klasycznej historii Image of the Fandah! Jak stwierdził, był trochę za bardzo zdeterminowany, by nie patrzeć w przeszłość.
Stwierdził również, że jego ulubionym własnym scenariuszem jest Gridlock. Moffat wyznał, że bardzo lubi tę historię, a sam wskazałby na Tooth and Claw. Moffat stwierdził, że jego scenariusz, który odniósł największy sukces jest Blink, ale jego własym „dziwnym” wyborem byłoby Listen. Moffat wybrał także swój ulubiony cytat: „przyszłość nie jest nikomu obiecana, ale upieram się na moją przeszłość”. Zdanie to zostało napisane do odcinka The Girl in the Fireplace, ale zostało ostatecznie wykorzystane w finale 9 serii – Hell Bent.
Showrunnerzy rozmawiali także na temat zaskakującego pomysłu dotyczącego odcinków Silence in the Library i Forest of the Dead. Więcej na temat ostatniego wcielenia Doktora przeczytacie u nas tutaj.
Źródło: TARDIS Wikia
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.