W 12 serii czekała nas wyjątkowa niespodzianka, gdy okazało się, że postać grana przez Jo Martin jest starą-nową Doktorą.
Fankom ogólnie ten pomysł się spodobał, jakkolwiek było to bardzo nietypowe wprowadzenie nowej Doktor. I do tego wiemy o niej bardzo niewiele, bo też trudno pokazać pełnię inkarnacji Doktory w zaledwie jednym odcinku i jednej scenie drugiego. Teraz Chris Chibnall opowiedział więcej o pomyśle na nią i o tym, czy możemy liczyć na powrót Doktory Ruth. Mówi też, dlaczego udało się ukryć to, w kogo tak naprawdę wciela się Jo Martin. Jak powiedział portalowi Radio Times:
Myślę, że przede wszystkim udało się dlatego, że na początku serii pokazaliśmy, że mamy nowego Mistrza i ludzie myśleli, że odkryliśmy już wszystkie karty. No i przecież nie wprowadza się twistów fabularnych w piątym odcinku… Nie wiem, w jakim miejscu zrobimy to następnym razem. To też przede wszystkim zasługa Jo Martin – niesamowicie zagrała swoją rolę.
Jednakże, jak wyjawił, pojawienie się nowej Doktory nie było zaplanowane od początku. Dopiero kiedy wstępny scenariusz odcinka był już przygotowywany przez Vinaya Patela, Chibnall wpadł na ten pomysł:
Mieliśmy już wymyśloną historię i rozmawialiśmy o niej z Vinayem, aż któregoś dnia zadzwoniłem do niego i powiedziałem: „Wiesz co, ta historia… A co, jeśli to jest Doktora?”. A on tak jakby usiadł i spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć: „Co?”. Więc to on dowiedział się jako pierwszy.
Od momentu, kiedy przysiedliśmy nad tym pomysłem i ściśle nad nim współpracowaliśmy, okazało się, że to pomysł, któremu nie sposób się oprzeć. To coś, co powracało w rozmowach. Sam myślałem głównie o tym, co wydarzy się w finale, i wtedy stało się to… Cóż, są takie pomysły, że kiedy już na nie wpadniesz, nie możesz się im oprzeć.
Ale jak utrzymać coś takiego w tajemnicy? Mistrz na pewno okazał się tu pomocny, ale były też inne czynniki, dzięki którym się udało:
To była część powodu, dla którego zdecydowaliśmy się wprowadzić Judoonów. Świetnie przekierowali uwagę fanów. Kręciliśmy w lokacji, więc tym, o czym miano ciągle mówić i być zakręconymi na tym, byli Judooni. Tymczasem okazuje się, że to ta druga część miała sprawić, że ludziom opadną szczęki.
Czy więc możemy oczekiwać powrotu Jo Martin w roli Doktory? Sam Chibnall trochę studzi zapał:
Szczerze mówiąc, sam nie wiem. Jeszcze się to nie wydarzyło. Ale to, jak szeroko ją zaakceptowano i jak się ją traktuje, przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Jo jest tak niesamowitą osobą i aktorką. Była wspaniała, od momentu kiedy się pojawiła, od pierwszego czytania scenariusza… Nie mogę się jej dość nachwalić.
Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze zobaczymy Doktorę Ruth i że ten wątek doczeka się jakiegoś szerszego dopowiedzenia.
Źródło: Radio Times