Zapraszamy do lektury wywiadu z Jodie Whittaker.
Jodie Whittaker mieszka w Londynie, ale sporo czasu spędza także w Los Angeles, co musiało ją choć trochę przygotować do wielotygodniowych zdjęć w Cardiff. Nie podróżuje jednak do USA z powodu pracy. Jak mówi:
Mój mąż jest Amerykaninem i to on wiele czasu pracuje właśnie tam. To jedna z rzeczy, które uwielbiam w mojej pracy. Mogę podróżować w różne miejsca i tak niesamowicie szybko je poznawać. To specyficzny sposób myślenia. Jeśli jesteś przyzwyczajona do tego, że lądujesz gdzieś i musisz szybko nauczyć się tego nowego miejsca, zanurzasz się w nim i wyszukujesz najlepsze miejsca w internecie. Jestem dobra w byciu w nowych miejscach. Byłam już w wielu miejscach w Wielkiej Brytanii.
Nie tylko z powodu podróży Jodie Whittaker kocha swój zawód. Aktorka przyznała, że nie potrafiłaby zająć się innymi, bardziej samotnicznymi, wolnymi zawodami:
Gdybym nie była aktorką, bardzo chciałabym uprawiać sport zespołowy. Nigdy nie chciałam reżyserować, ponieważ nie posiadam wizji. Nigdy nie chciałam także być pisarką, ponieważ nie lubię siedzieć sama w pokoju. Nie znam wszystkich odpowiedzi, nie widzę większego obrazu, ale nie przeszkadza mi, gdy ktoś mówi: „To nie działa, może spróbujesz zrobić to w ten sposób?”.
Lubię być częścią zespołu. Kiedy dorastałam, grałam w squasha, hokeja, palanta, ale nie w netball, bo nie radziłam sobie ze staniem w miejscu. Lubię oglądać Igrzyska Olimpijskie. Każdy ma swój styl, ale to działa dlatego, że wszyscy są częścią czegoś większego. Uwielbiam relacje z innymi aktorami i reżyserami. Doctor Who mocno opiera się na współpracy, to bardzo ekscytująca praca.
To także obciążająca praca i świadomość, ale pomagało to, że stała się częścią drużyny, która istniała, zanim jeszcze Jodie Whittaker się urodziła.
To wspaniałe i przytłaczające, i absolutnie to kocham. W domu niespecjalnie oglądaliśmy Doctor Who – chyba że będąc u kogoś w gościach. Ale wiedziałam o nim o wiele więcej od momentu, kiedy wrócił z Christopherem Ecclestonem, Davidem Tennantem i Mattem Smithem.
Który Doktor był jej ulubionym?
Oczywiście David, ponieważ go znam. Myślę, że był niesamowity. Ale nie ma tu dobrych ani złych kreacji, nie ma zasad.
Jak to jest być pierwszą kobietą w tej roli?
To bardzo przytłacza; jako feministkę, kobietę, aktorkę, człowieka, jako kogoś, kto chce nieustannie się sprawdzać, podejmować nowe wyzwania i nie zostać zaszufladkowaną przez to, kim mówią mi, że mogę albo nie mogę być. Chcę powiedzieć fanom, żeby nie bali się mojej płci, ponieważ to naprawdę ciekawe czasy, a Doctor Who reprezentuje wszystko, co jest ekscytujące w zmianach. Fani przeżyli już tyle zmian, a ta jest po prostu nowa, inna, ale nie taka, której trzeba się bać.
Czy gra jako kobieta, czy po prostu jako istota z innej planety, która właściwie nie ma płci?
To trudne pytanie. Ponieważ jestem kobietą, nigdy nie gram bycia kobietą, nie wiedziałabym, jak to zrobić. Tak samo jak mężczyzna nie wiedziałby, jak grać bycie mężczyzną. Jestem sobą, ale nie wnoszę płci do moich wyborów. Wnoszę do nich postać. Nie przeszkadza mi to, że nie wiem.
Casting do Doctor Who był sporym wyzwaniem, ponieważ trwał bardzo długo.
Poszłam na casting podekscytowana, ale zawsze wchodzę do pokoju z nastawieniem, że wiem, jak wyglądam, wiem, jak brzmi mój głos, ale i tak dam radę.
Prosiłam, żeby wreszcie mi powiedzieli. Miałam trzy spotkania i występ solo, potem chcieli zobaczyć jeszcze kilka scen, więc musiałam drugi raz wystąpić solo i w końcu spotkaliśmy się po raz ostatni.
Dzięki Broadchurch, a teraz roli Doktor, stała się dużo bardziej rozpoznawalna, choć już wcześniej dostawała interesujące role.
Miałam dużo szczęścia. Doctor Who zdecydowanie sprawi, że podczas spotkań nie będę musiała opowiadać o tym, co robiłam przez ostatnich kilka miesięcy.
Jodie Whittaker, zapytana o to, czy przytłoczyła ją nagła sława i szum, jaki zrobił się wokół jej świątecznego cameo, z uśmiechem odpowiada: „Nie”. Aktorka mówi także o spotkaniach z fanami:
Do tej pory wszyscy byli absolutnie kochani. Jakiś czas temu w Cardiff widziałam, jak pewien mały gość zbiera się w sobie, żeby ze mną porozmawiać. Chciałam mu to ułatwić, więc spytałam, czy wszystko w porządku. Wiem, że dzięki temu miał wspaniały ranek i dobrze się z tym czuję. Ludzie są kochani, ale ja nie opowiadam o sobie. To trudne, ale możliwe, dopóki trzymasz się pewnych rzeczy. Ciągle korzystam z metra i nie zamierzam przestać, choć może zacznę nosić kapelusz. [śmiech]
Źródło: The Times