Fallout, Szogun, a może Star Trek: Discovery? Co nas najbardziej zachwyciło, zaskoczyło i rozczarowało w kwietniu? Co oglądaliśmy, czytaliśmy i w co graliśmy? Zapraszamy do lektury podsumowania.
ZACHWYTY
Jego Cesarska Wysokość: Nowa ekranizacja Szoguna jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie spotkały kino historyczne w ciągu ostatnich kilku lat. Świetny scenariusz, niebanalna gra aktorska, wspaniałe kostiumy i dekoracje, dobrze rozegrane wewnętrzne, prywatne dramaty głównych postaci. UWAGA: momentami jest naprawdę brutalnie. Ale jeśli tylko wam to nie przeszkadza, to można brać w ciemno. No, może tylko zakończenie mogłoby mieć większy rozmach, ale rozumiem czemu było takie jakie było.
Lady Kristina: Wicked Little Letters to film o konserwatywnej kobiecie mieszkającej w małym angielskim miasteczku, która od jakiegoś czasu otrzymuje listy o bardzo wulgarnej treści. Oczywistą nadawczynią zdaje się być równie wulgarna pochodząca z Irlandii sąsiadka, ale gdy podejrzenia zostają na niej skupione, sytuacja komplikuje się tak bardzo, że wkrótce wskutek tych listów na głowie stanie całe miasteczko. Na czym muszę się tu jednak skupić, poza świetną chemią między Olivią Colman i Jessie Buckley, to niestety możliwe do zrozumienia narastające poczucie buntu i pewnego rodzaju bezsilności, wyraźnie kontrastujące z pozornie spokojnym klimatem miasteczka, które przedstawiono tu wręcz poruszająco.
Late Night with the Devil chciałam obejrzeć, od kiedy usłyszałam o tym filmie – wątek transmisji programu na żywo, w którym przez paranormalny element nie wszystko idzie zgodnie z planem, to coś, co od razu przyciągnęło moją uwagę (takie pozycje jak Ghostwatch czy Dead Line nadal mnie fascynują). Entuzjazm ten niestety nieco opadł, kiedy okazało się, że w filmie wykorzystano grafiki generowane przez AI, ale jest to tak naprawdę jedyny duży zarzut. Sam film mimo tego naprawdę mnie wciągnął, a całość momentami jest naprawdę przerażająca.
Pod koniec miesiąca załapałam się na przedpremierowy pokaz Kaskadera i bawiłam się na nim fenomenalnie. To nie tylko fantastyczne połączenie kina akcji z elementami romansu, ale przede wszystkim prawdziwy hołd złożony osobom, które mają ogromny wpływ na wygląd scen akcji, a których twarzy ostatecznie w filmie nie widzimy, czyli kaskaderom – podczas niektórych scen kaskaderskich dosłownie wpatrywałam się w ekran z zapartym tchem, a końcowa sekwencja to istny majstersztyk. Gorąco polecam obejrzenie, nie tylko fan(k)om kina akcji.
Ollie: Ten miesiąc był pełen dobrego materiału telewizyjnego. Najbardziej zaskoczył mnie jednak udany powrót ulubionych mutantów Marvela do świata seriali animowanych. Teraz dopiero widać, jak bardzo brakowało animowanych przygód X-menów, zespołu superbohaterów tak różnorodnego pod wieloma względami. X-Men 97 nie jest tak nowe, jakby się mogło wszystkim wydawać. Mamy do czynienia z kontynuacją kultowego serialu z laty 90., który regularnie oglądało się na kanale Fox Kids, również w naszych rodzimych stronach. Nie jest to dosłowny sequel, a raczej duchowy kontynuator, próbujący nowoczesnymi metodami osiągnąć coś świeżego, również by móc dotrzeć do nowego pokolenia widzów. Jak na razie, jako fan oryginalnego serialu i komiksowych zeszytów jestem zadowolony z osiągniętego rezultatu.
Clever Boy: X-Men 97 to jedna z najlepszych rzeczy, które wypuścił Marvel. Śmiem twierdzić, że serial angażuje mnie bardziej niż filmy. Sposób pisania, narracji, prowadzenia postaci jest niesamowicie dobry. I to nie nostalgia – bo dla mnie jako dzieciaka liczył się Spider-Man TAS i starej animacji nie znałem tak dobrze. A to, co zrobiono w piątym odcinku jest mistrzostwem. Tyle emocji! I co ważne, nawet jeśli jakiś odcinek w moim odczuciu jest słabszy, to i tak jest on dobry.
ET: Fallout przyciągnął mnie świetnymi recenzjami i cóż to była za jazda! Po twórcach Westworld spodziewałam się czegoś dobrego, ale zarazem przytłaczającego emocjonalnie, tymczasem groteskowa konwencja najpierw mnie zdziwiła, a potem uratowała, bo odmalowana tam rzeczywistość w jakiejkolwiek innej wersji byłaby nie do zniesienia. Ku mojemu zaskoczeniu szczerze polubiłam trójkę głównych bohaterów, nawet antypatycznego ghula, bo, przyznaję, jakby ktoś nie był paskudny, to za uratowanie pieska zawsze ma u mnie plusa. Dodatkowe oklaski za obsadzenie transpłciowego aktora w roli kanonicznie transpłciowej postaci (jeśli się zastanawiacie, gdzie go wcześniej widzieliście, to podpowiem: w Wheel of Time).
Ginny N: Nowy i zarazem ostatni sezon Star Trek: Discovery jest piękny. Fabuła fabułą, ale uwielbiam relacje między postaciami, ich zmagania i ich bliskość. A relacja Michael i Booka jest wspaniała i mamy nadzieję, że pomimo wszystko na koniec będą razem. No bo serio nie przypominamy sobie tak zgranej, wspaniałej pary postaci. A zmiana i wybaczenie? To są rzeczy, które się wybiera. I tyle osób wokół nich je wybrało i oni oboje wybrali je wobec innych.
O książkowej Ronji, córce rozbójnika wiedziałem tyle, że jest. Jakoś nigdy do niej nie dotarłem. A szkoda, bo po pierwszej połowie serialu mam poczucie, że spodobałaby mi się nawet bardziej niż Dzieci z Bullerbyn. Po zwiastunie myślałem, że będzie tu więcej elementu fantastycznego, i więcej wielkiej przygody, ale ten świat, w którym fantastyczne istoty są – i są w dużej mierze niebezpieczne dla ludzi – a my sporo czasu spędzamy z Ronją w lesie jest ciekawszy niż typowe heroiczne fantasy. Akcja się nie spieszy, pory roku mijają, a my czekamy na drugą połowę sezonu.
ZASKOCZENIA
Lady Kristina: Fabuła filmu Setki bobrów z pozoru jest prosta: dzielny traper zmaga się z siłami natury, aby zdobyć serce (a później i rękę) córki handlarza futrami. Rzeczywistość jest tu jednak zupełnie inna – sam film to bardzo specyficzna mieszanka kina niemego i slapsticku, podlana gigantyczną dawką absurdu. Dość trudno jest mi opisać to, co się naprawdę tam dzieje, ale jestem pewna, że długo tego seansu nie zapomnę.
dziewiętnastka: Nie wiem, czego się spodziewałam po Falloucie, ale nie tego, co dostałam. Świetna rozrywka, ale ma też zaskakująco poważne momenty, głównie w pierwszym i ostatnim odcinku. Scena, gdy (spoiler?) rodzinka wgapia się w telewizor, a za ich plecami wybuchają atomówki, zostanie mi w pamięci na długo – zarówno jako gorzka refleksja nad ludzkością, przynajmniej tą z bardziej uprzywilejowanych rejonów świata, jak i jako gotowa templatka na mem.
Jego Cesarska Wysokość: Zespół GoGo Penguin jest dokładnie tym, czego potrzebujecie w swoim życiu, jeśli wasze mózgi mają dość atakujących ze wszystkich stron bodźców, stresorów i domagania się uwagi. Breakbeatowo-jazzowe trio wzięło mnie bardzo z zaskoczenia w idealnym momencie do poznawania takiej muzyki, polecam więc i wam się z nią zapoznać. W czerwcu Kanadyjczycy grają koncert w Krakowie. Są jeszcze bilety.
Clever Boy: Najbardziej hejtowany i najgorzej oceniany serial animowany dla dorosłych powrócił z drugim sezonem. I kurczę, wciągnąłem się w Velmę. Odcinki mają zabawne momenty, ale bardziej podoba mi się tajemnica, śledztwo i to jak rozwijane są postacie, które zostały już ustalone w 1 serii. Może guilty pleasure, ale podoba mi się ten sezon chyba bardziej od poprzedniego. Sam jestem zaskoczony. Tym razem wypuszczono całą serię jednocześnie, ale jeszcze nie skończyłem.
Ollie: Nigdy nie grałem w gry z serii Fallout. Kojarzę tytuł i grafiki reklamowe, ale nic poza tym. Pomimo braku głębszego rozeznania, dobrze się bawiłem podczas oglądania serialu, który jest osadzony w tymże uniwersum. Dobrego postapo nigdy za wiele, szczególnie z udziałem żywego trupa, rezolutnej dziewczyny i nieogarniętego rycerza.
Ginny N.: Byłem ciekawy All of Us Strangers, więc kiedy pojawiło się na Disney+ oczywiście sięgnąłem po ten film. I zostałem mocno zaskoczony. Tam gdzie spodziewałem się po prostu historii o queerowej miłości dostałem coś więcej. Bo oczywiście queerowa miłość tu jest, a to jak Harry troszczy się o Adama jest piękne, a jednocześnie smutne (i prawdziwe) w tym jak zaniedbuje siebie. Ale to też relacja i… wyobrażenie… Adama o tym jak rozwijałaby się jego relacja z rodzicami, którzy zginęli, gdy był dzieckiem. I supeł emocji, w którym łączą się żałoba i tożsamość, której nie zdążył im za ich życia wyjawić. Co zresztą te kilkadziesiąt lat wcześniej – w innych czasach i innej mentalności społecznej – byłoby trudniejsze niż dziś. Choć i dziś nie bywa łatwe. O czym film nie zapomina. Zdecydowanie go zobaczcie, jeśli możecie.
ROZCZAROWANIA
dziewiętnastka: Nie miałam jakoś szczęścia do powieści w tym miesiącu. Norwegian Wood Harukiego Murakamiego… udało mi się skończyć, ale chyba tylko dlatego, że siedziałam z gorączką. Strasznie melodramatyczna rzecz, w dodatku z niesympatycznym głównym bohaterem i dwiema kobietami stworzonymi z kliszy, kartonu i fantazji erotycznych. Króliczek Mony Awad był dużo lepszym doświadczeniem literackim, które jednak również zakończyło się rozczarowaniem. Tym razem wynikało ono z dużej rozbieżności między tym, jak o tej opowieści mówili inni, a tym, co właściwie przeczytałam. Spodziewałam się weirdowego, feministycznego horroru, a dostałam satyrę na akademię, szkoły pisania, samo pisanie, niepotrzebne skreślić.
Jego Cesarska Wysokość: Wszyscy teraz rzucili się grać w Fallouta, prawda? No więc ja też, a wybór mój padł na Fallout Tactics. Wytrzymałem jakieś 4,5 minuty. Nie polecam. Niektóre gry naprawdę starzeją się bardzo, bardzo źle. (Tymczasem remake’i dostają głównie te, które zestarzały się całkiem dobrze, ale to inny temat.) Jeśli serial zainteresował Was tym uniwersum – zdecydowanie polecam przygodę z grami zacząć od New Vegas.
WARTO WSPOMNIEĆ
dziewiętnastka: W Warszawie wydarzeniem miesiąca niewątpliwie okazał się Timeless Film Festival (8-15 kwietnia). Organizujące festiwal grono – z którego składem możecie zapoznać się tutaj – zadbało o to, by publiczność mogła doświadczyć całego spektrum sztuki kinowej: nie tylko poważnych klasyków, ale też kina gatunkowego i ukochanych rzeczy z dzieciństwa. Osobiście z powodów zdrowotnych dotarłam tylko na jeden seans (Mean Girls z 2004… chyba jako jedyna na sali nie widziałam tego filmu wcześniej), ale jeśli miałabym ekstrapolować moje doświadczenie na cały festiwal, to musiało być super. Z tego, co słyszałam i czytałam potem, faktycznie tak było 🙂 Gratulacje dla organizatorów i chcę powtórkę! Może niekoniecznie za rok, ale kiedyś na pewno.
ET: Kwiecień był naprawdę dobrym miesiącem dla trekkies. Na SkyShowtime pojawił się piąty sezon Star Trek: Discovery, trwają prace nad kolejnym sezonem Strange New Worlds, nową produkcją Star Trek: Academy (w którym zobaczymy między innymi Tandy Newsome, znaną z roli Beckett Mariner) i filmem o Sekcji 31. Cóż za świetny czas na fanowanie tego uniwersum!
Lady Kristina: Pogromcy duchów: Imperium lodu to ewidentne czerpanie z nostalgii, co niestety dość często w filmie widać, ale mimo wszystko podczas seansu bawiłam się naprawdę dobrze.
Zupełnym przypadkiem natknęłam się na serial Mammoth. To bardzo krótka (ma jedynie 4 odcinki) produkcja o nauczycielu wuefu, który w latach 70. zaginął w górach. A teraz został znaleziony i przywrócony do życia, przez co musi przyzwyczaić się do współczesnych czasów, tak bardzo innych od tego, do czego jest przyzwyczajony. Kontrast ten jest trochę podobny do tego w Life on Mars, przy czym tutaj ma to bardziej komediowe podejście, a całość naprawdę przypadła mi do gustu.
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
Zbliżająca się premiera 14 serii Doctor Who i… wampiry – głównie tym żyła nasza redakcja w kwietniu. Na naszych łamach ukazały się aż dwie recenzje nowego wydania Carmilli (TU i TU), pisaliśmy też o Wypiorze Gregorza Uzdańskiego. Zrecenzowaliśmy też dla was fenomenalną solarpunkową dylogię Becky Chambers Mnich i robot. Last but not least, trzyoosobowa reprezentacja Whosome wzięła udział w Aurorze – najmniejszym konwencie świata. To były piękne trzy dni w iście kolonijnym klimacie spędzone na prelekcjach, konkursach, spacerach po okolicy i jakościowych rozmowach ze wspaniałymi osobami. Było pięknie, dziękujemy!
WYDARZYŁO SIĘ W ŚWIECIE DOCTOR WHO
Już 11 maja premiera 14 serii (1 sezonu) Doctor Who. Z tej okazji jesteśmy zasypywani informacjami o najbliższej i trochę dalszej przyszłości serialu. Russell T Davies w rozmowie z Radio Times wypowiedział się na temat tego, jak w nadciągającej serii wykorzysta wątek Doktor(a) będącego Dzieckiem spoza czasu. Showrunner skupi się się na tym, co łączy Doktor(a) i Ruby, i który też może być wspólny dla wielu widzów serialu: to, że oboje byli adoptowani. Dowiedzieliśmy się też, że w kolejnym sezonie do Doktora dołączy nowa towarzyszka, grana przez znaną m.in. z Andora Varadę Sethu. Dzieje się też we whoniversum: River Song ponownie powróci w słuchowiskach Big Finish. W zupełnie nowej serii The Death and Life of River Song przedstawione zostaną losy River po wydarzeniach w Bibliotece, które miały miejsce w 4 serii Doctor Who.
I na koniec miła ciekawostka: jakiś czas temu BBC podzieliło się informacją, że do tworzenia treści marketingowych promujących Doctor Who planuje korzystać ze sztucznej inteligencji, a współtworzone przez nią elementy kilka razy pojawiły się w newsletterze serialu. Nie spotkało się to jednak z aprobatą widzów – po wielokrotnych skargach w tym temacie BBC ostatecznie postanowiło wycofać się z tej decyzji, więc treści współtworzone przez AI nie będą wykorzystywane do promocji Doctor Who.
Otrzymaliśmy oficjalne informacje o trzech nowych odcinkach, które dla was przetłumaczyliśmy: Space Babies, The Devil’s Chord, Boom.
A jak wam minął kwiecień? Co ciekawego pochłonęliście popkulturowo? Co was zachwyciło, rozczarowało, a może zaskoczyło? Zapraszamy na naszego Facebooka, serwer na Discordzie i grupę Polifonia fantastyczna.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.