Maj przyniósł nam sporo popkulturowych zachwytów, ale też kilka rozczarowań. Reniferek, X-Men ’97, Bridgertonowie, a może finałowy sezon Star Trek: Discovery? Co oglądaliśmy, czytaliśmy i w co graliśmy? Zapraszamy do lektury podsumowania.
ZACHWYT
Ginny N: Reniferek to mocna, trudna opowieść o poplątanej relacji tytułowego bohatera i jego stalkerki. Napisana i zagrana w głównej roli przez komika Richarda Gadda na podstawie historii z jego życia. Ostrzegamy: to nie jest przyjemny serialik do odprężenia się. Ale zdecydowanie warto dać mu szansę, jeśli interesuje was tematyka toksycznych relacji potraktowana poważnie i dogłębnie.
Na Disney+ pojawiły się Banshees of Inisherin, film o dwójce przyjaciół żyjących na irlandzkiej wyspie na początku XX wieku. Czy raczej o dwójce byłych przyjaciół – gdy Colm przestaje lubić Pádraica, a Pádraic nie potrafi zrozumieć dlaczego. To historia nie tylko pokazująca lokalną, małą społeczność, która przegląda się w relacji Colma i Pádraica, ale, co dla nas osobiście istotne, pokazująca, jak ważna bywa przyjaźń i jak jej koniec bywa bolesny, okrutny i niemożliwy do pogodzenia się. Tym bardziej gdy kończy się ona z dnia na dzień, kiedy nic się między przyjaciółmi nie stało.
Art of the Discworld czytałem już swego czasu w polskim tłumaczeniu, ale tylko wypożyczoną z biblioteki. Chciałem jednak mieć tę piękną książkę na własność. I tak oto stało się, a dostałem wersję w oryginale. Uwielbiam patrzeć na dyskowe ilustracje Paula Kidby’ego opatrzone komentarzem Terry’ego Pratchetta. I tylko szkoda, że sam Kidby dopisał od siebie niewiele. Ciekawie byłoby otrzymać większy wgląd w jego proces twórczy.
Na co komu zwykłe książki kucharskie, kiedy może mieć Nanny Ogg’s Cookbook. Nie jest to może Joye of Snacks, ale wciąż jest to pozycja przepełniona duchem niani Ogg, po brzegi wypełniona dyskowymi przepisami, ale też i wielogatunkowymi zasadami etykiety. I może nawet coś spróbujemy kiedyś z tej książki ugotować.
Clever Boy: Zakończył się X-Men ’97 i to jedna z lepszych rzeczy od Marvela, jaka ukazała się od lat. Serial jest fantastycznie napisany, oddaje ducha oryginału, wciąga, wywołuje mnóstwo emocji. Po prostu mega. Gorąco polecam. I nie, to nie jest bajeczka dla dzieci.
Jak zwykle pogrążyłem się w świecie Bridgertonów. Uwielbiam ten serial i jego klimat. Co prawda nie zachwycił mnie aż tak, jak poprzednia seria (dla mnie tamta para miała lepszą chemię), ale cudownie się to ogląda i nie mogłem się oderwać. Czekam na drugą część sezonu, która już niedługo.
Zachwycam się także Reniferkiem, którego w końcu nadrobiłem. Ten serial jest niesamowity. Boli, jest zabawny, smuci, zaskakuje, szokuje. Genialnie napisany, świetnie zagrany. Moim zdaniem – do bólu autentyczny. Solidna produkcja.
Zakończyła się również pierwsza edycja programu The Traitors, Zdrajcy. Zakochałem się w nim. Debatowałem ze znajomymi i z ludźmi w internecie na temat programu, emocji i uczestników. Dawno mnie tak nie wciągnęła polska produkcja. Czekam na drugą edycję.
Jego Cesarska Wysokość: The 8 Show. Moda na zjadliwą satyrę społeczną w koreańskim kinie trwa. Na Netflixa wjechał właśnie serial o reality show, w którym wszystkie chwyty są dozwolone, a główną walutą jest czas przeliczany na pieniądze, choć nie dla wszystkich po takim samym kursie. Scenarzyści dość brutalnie rozprawiają się z teorią skapywania, symetryzmem i złudzeniem równości klas ekonomicznych wobec prawa. Dość obrazowo pokazują też, co się dzieje, kiedy środki produkcji trafią pod kontrolę losowych jednostek. Uwaga – serial jest naprawdę brutalny. Ale naprawdę nietrudno zrozumieć dlaczego.
ET: Star Trek: Discovery zakończyło swoją podróż, jednocześnie wyjaśniając przepięknego Short Treka. Właściwie cały serial był o kolejnych szansach, trudno więc, by i ten ostatni sezon taki nie był i Moll nie dostała swojej (choć nie wiemy, czy ją wykorzystała). To było bardzo satysfakcjonujące zakończenie, pełne nadziei na lepszą, mądrzejszą, bardziej wspólnotową i mniej nękaną wojnami i kataklizmami przyszłość. Bardzo mi się podobała decyzja Michael, by nie korzystać z pradawnej technologii, a także to, że jej pochodzenie pozostało zagadką. Oraz pewien ślub między dwiema bardzo pięknymi osobami.
W streamingu wylądowała druga część Diuny, która tylko potwierdziła, że na tę chwilę Denis Villeneuve jest moim ulubionym reżyserem science fiction. Nie jestem fanką sagi Franka Herberta, natomiast opowiadana w ten sposób wygląda na wręcz fenomenalną, mimo że, jak się bliżej przyjrzeć, dostarcza fabuły na może jedną stronę A4. Ale nie szkodzi, bo jest przepiękna, niesamowicie klimatyczna i świetna muzycznie. A że jest opowiadana punktowo, nie linearnie, tak że trudno stwierdzić, ile właściwie czasu upłynęło między poszczególnymi scenami i co się wówczas wydarzyło? Nie szkodzi, to nie jest głęboka, filozoficzna opowieść. To uczta dla oczu i uszu, która dobrze robi na głowę i duszę. I to jest w niej przepiękne.
Lady Kristina: Jedną z najważniejszych rzeczy oglądanych w maju były oczywiście nowe odcinki Doctor Who. Dokładniej rozpisywałam się na ich temat w redakcyjnych wrażeniach, ale tutaj po prostu wspomnę, że nowa seria naprawdę mi się podoba, a duet Piętnasty i Ruby bardzo szybko polubiłam.
Po spotkaniu Doktora z Beatlesami w odcinku The Devil’s Chord postanowiłam sięgnąć po inną okołobeatlesową historię – słuchowisko Fanfare for the Common Men (które jest dostępne za darmo w ramach podcastu Into the TARDIS), gdzie Piąty Doktor zabiera Nyssę do Liverpoolu w 1963 roku i chce ją zapoznać z muzyką The Beatles. Ale okazuje się, że nikt tam o nich nie słyszał, a świat podbija właśnie muzyka zespołu The Common Men. Historię w beatlesowym stylu, ale bez Beatlesów, poprowadzono nieco inaczej niż w serialu, głównie przez zastąpienie ich fikcyjnym zespołem, których piosenki w słuchowisku się pojawiły, ale ogólnie była to całkiem wciągająca historia.
W maju premierę miał też dziewiąty (i niestety ostatni) sezon antologii Inside No. 9. Każdy z odcinków, który się ukazał, to osobna historia, reprezentująca inny gatunek i styl, jednak łączy je to, że każdy z nich skrywa pewną tajemnicę, którą odkrywamy przez naprawdę niespodziewany zwrot akcji, sprawiający, że na przedstawioną historię patrzy się zupełnie inaczej. W czterech odcinkach, które ukazały się do tej pory, mamy historię o grupie ludzi uwięzionych w metrze, będącą przejmującym komentarzem społecznym, sąsiedzkie niesnaski śledzone przez znajdującą się w domofonie kamerę, przerażające spojrzenie na możliwe skutki nieudzielenia pomocy, a także wizytę pewnej rodziny w escape roomie, gdzie podjęcie pewnej decyzji może zmienić ich losy na zawsze. Czekam jeszcze na finał, o którym nie wiadomo absolutnie nic, co czyni go jeszcze bardziej intrygującym.
ZASKOCZENIE
Jego Cesarska Wysokość: Star Trek: Picard. Postanowiłem w końcu nadrobić najnowszy serial o bohaterze mojego dzieciństwa. Spodziewałem się wyłącznie bezczelnego żerowania na nostalgii, na które oczywiście z góry wyrażałem zgodę. Tymczasem w gratisie dostałem mądrą, wciągającą historię o bohaterstwie, jakiego rzeczywiście potrzebujemy, i przełamywaniu własnych ograniczeń mimo wiążących się z tym coraz większych trudności. Pierwszy sezon polecam, kolejne czekają w kolejce.
Ollie: Każdy kolejny odcinek nowego sezonu Doctor Who mnie zaskakuje. Na początku miałem bardzo mieszane uczucia, wręcz pomyślałem sobie, że już nie należę do grupy docelowej produkcji. Aż tu nagle przychodzi 3 i 4 odcinek, które kompletnie zmieniają moją percepcję przygód Doktora Ncutiego Gatwy.
Clever Boy: Nowe Pretty Little Liars powróciło z drugim sezonem Summer School i chociaż za bardzo tej szkoły to tam nie ma, bawię się wyśmienicie. Aż sam jestem w szoku. Gdy serial został zamówiony na kolejny sezon, ucieszyłem się tylko połowicznie, bo to trochę odcinanie kuponów. Jednak twórcy pokazali, że mają pomysł, potrafią zaskoczyć i straszyć (nowa A, czy raczej Bloody Rose, jest mega przerażająca!). Można również zagrać w grę i za każdym razem, gdy w odcinku padnie spooky spaghetti wypić shota. Ciekawe, ile osób dotrwałoby do końca odcinka. Z drugim sezonem wróciła także Velma i bawiłem się w nim doskonale! Dostaliśmy ciekawą zagadkę z fajnym rozwiązaniem, niektóre żarty nadal były słabe, ale kupiłem już ten świat i tę wersję postaci. Naprawdę dobrze mi się to oglądało. Chcę więcej.
ROZCZAROWANIE
Magdalena: Po długiej przerwie udało mi się przeczytać powieść – padło na Klarę i Słońce Kazuo Ishiguro na klub czytelniczy. Po wybitnym Never Let Me Go, które czytałam lata temu, ta książka wręcz nie miała prawa do mnie trafić. Choć jest sprzed zaledwie paru lat, paskudnie się zestarzała w tematach związanych z AI i ogólnie na tle science fiction poruszającego tematy sztucznej inteligencji i dystopii nie jest zbyt odkrywcza. Zadaje mnóstwo pytań i nie udziela na nie satysfakcjonującej odpowiedzi; to, co mnie interesowało najbardziej, przemykało gdzieś w tle, a to, co było na pierwszym planie – na przykład relacje między bohaterami – było sztywne i mało przekonujące. O wiele lepszy jest Wylot Olesi Ivchenko!
Ollie: Wreszcie udało mi się obejrzeć prequel do kultowej horrorowej serii Omen. Nieoczekiwanie, niespełna miesiąc po premierze kinowej wrzucono film na Disney+. Muszę niestety przyznać, że jest to produkcja bardzo niepotrzebna. Owszem, The First Omen wizualnie robi wrażenie, zwłaszcza niektóre sceny związane z rodzeniem potrafią wprawić w osłupienie, ale poza tym niezbyt wzbogaca intrygę zapoczątkowaną przez Richarda Donnera w oryginalnym filmie z 1976 roku.
Clever Boy: Jestem rozczarowany, bo skasowano mi Not Dead Yet. Był to naprawdę świetny czasoumilacz. Polubiłem ten świat i bohaterów. Dla mnie byli „realni”, choć jak na serial przystało, również momentami przerysowani. Serial poruszał też wiele ważnych i ciekawych tematów. Szkoda.
WARTO WSPOMNIEĆ
Ginny N.: Witajcie w St. Hell. Moje transpłciowe dorastanie Lewisa Hancoxa to biograficzny komiks o tym, co w tytule. Autor wraca do swojej nastoletniej wersji, pokazując jej trudną historię, ale też pełną wsparcia w niekoniecznie najoczywistszych miejscach.
Jego Cesarska Wysokość: W Krakowie ponownie odbył się Magnificon, największy konwent fanów mangi i anime w tej części Polski, i ponownie zaowocował falą mniej lub bardziej potwierdzonych doniesień o organizacyjnym chaosie i kompletnym ignorowaniu najbardziej podstawowych standardów przez organizatorów. Na plus należy odnotować, że chyba w końcu udało się jego twórcom przeciągnąć strunę na tyle, by wywołać realny odzew społeczności, i na discordzie Fandom Polski trwają właśnie prace nad standardami zatrudniania wolontariuszy na konwentach. Oby urodziła się z tego jakaś realna zmiana.
Lady Kristina: X-Men ’97 było moim pierwszym kontaktem ze światem mutantów z uniwersum Marvela. Jako że jest to kontynuacja, to nawiązań do oryginalnego serialu czy innych X-Menowych produkcji nie udało mi się często wyłapać, ale ostatecznie nie było to zbytnią przeszkodą w oglądaniu, a ja naprawdę się wciągnęłam.
Clever Boy: Zaczynam oczywiście od Doctor Who, które umieszczam w tej kategorii, bo byłoby to nieobiektywne, jakbym się nim zachwycał. Nowa seria bardzo mi się podoba, kilka rzeczy mi przeszkadza i widzę też wady, ale bawię się dobrze i snuję teorie. I o to chodzi.
Obejrzałem także świetne Hacks. Nowa seria bardzo mi się podobała, ale nie była wcale lepsza od poprzedniej. Uśmiałem się, wzruszyłem. Cieszę się, że serial dostał kolejny sezon. Zakończył się za to Young Sheldon. Serial podobał mi się chyba bardziej od The Big Bang Theory. I co dla mnie jest zabawne – najmniej interesującą postacią był dla mnie Sheldon i mam wrażenie, że czasem był spychany na dalszy plan. Niestety twórcy musieli iść „za oryginałem” i na sam koniec uśmiercili „niespodziewanie” George’a. Oj, ale to bolało. Chyba płakałem przez cały odcinek. Żałuję jednak, że nie otrzymaliśmy kilku więcej odcinków. Finał był dla mnie zbytnio przyśpieszony i zostawił ogromny niedosyt, trochę zostawiając bohaterów w próżni po stracie męża i ojca. Zabrakło jeszcze chwili i dania czasu postaciom. Cieszę się jednak, że dostaniemy kolejny spin-off kontynuujący tę historię.
Udało mi się także skończyć The Crown. Długo zwlekałem, żeby zobaczyć ostatni sezon i bardzo sobie go dawkowałem. Rozwalił mnie mocno, więc cieszę się, że po odcinkach, które mnie dotknęły, robiłem przerwę. Niestety dwie ostatnie serie podobały mi się najmniej. I czułem trochę narrację, jaki to Harry nie jest zły, a Karol i Kamila (tfu!) dobra. Mimo wszystko był to świetny seans. I kilka razy ryczałem przy ostatnim odcinku. Żegnaj, Elko…
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
W maju naszą redakcję zaprzątał przede wszystkim nowy sezon Doctor Who, o którym pisaliśmy regularnie we wrażeniach z kolejnych odcinków. Poza tym wciągnęły nas w swój świat wampiry, nastolatki odkrywające swoją queerowość i jednorożce. O nowym wydaniu Carmilli napisała Perła. Z kolei DemonBiblioteczny pochyliło się nad komediowym slasherem Abigail. Ginny N. i Maple Fay zrecenzowa_ powieść Becky Albertalli, Imogen, oczywiście (KLIK) i (KLIK), a Ollie opowiedział o Unicorn: Warriors Eternal, nowej animacji od Genndy’ego Tartakovsky’ego.
Wydarzyło się w świecie Doctor Who
Maj był miesiącem premiery 14 serii (1 sezonu) Doctor Who. W tym miesiącu podzieliłyśmy się redakcyjnymi wrażeniami odnośnie do pierwszych czterech odcinków: Space Babies, The Devil’s Chord, Boom oraz 73 Yards. W związku z występem Jinkx Monsoon w drugim odcinku na stronę trafił przetłumaczony przez Maple Fay wywiad z aktorką (KLIK), natomiast Magdalena przetłumaczyła wywiady ze Stevenem Moffatem (KLIK), który był autorem odcinka trzeciego.
Powracający do Doctor Who Moffat zdradził, że jest również autorem tegorocznego odcinka świątecznego, którego tytuł to Joy to the World.
Z okazji premiery nowej serii Doctor Who nasza redakcyjna koleżanka Magdalena gościła w audycji Szkoda czasu na złe seriale Radia TOK FM, gdzie opowiadała o fenomenie serialu, jego historii i przyszłości (do przesłuchania tutaj: KLIK).
A jak wam minął maj? Co ciekawego pochłonęliście popkulturowo? Co was zachwyciło, rozczarowało, a może zaskoczyło? Zapraszamy na naszego Facebooka, serwer na Discordzie i grupę Polifonia fantastyczna.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.