Niedawno udało nam się bardzo obszernie podsumować rok 2023, ale nie ma czasu na spanie, trzeba się zabrać za pierwszy miesiąc nowego roku! Trwał on jakieś trzy lata, ale to nie znaczy, że dał wiele okazji do popkulturowych zachwytów. Coś jednak udało się znaleźć, oto więc nasze styczniowe popkulturowe wrażenia.
ZACHWYTY
ET: Uwielbiam klimatyczne, mroczne kryminały i zgorzkniałe detektywki, w ciemno sięgnęłam więc po czwarty sezon serialu Detektyw – Kraina nocy. Akcja rozgrywa się w pierwszych dniach nocy polarnej w małym miasteczku na Alasce (tu granej przez Islandię, co jeszcze dodaje uroku tej opowieści) i toczy się wokół zagadkowej śmierci naukowców stacjonujących na odosobnionej stacji badawczej oraz nierozwiązanej sprawy brutalnego morderstwa sprzed lat. Do tego mamy jeszcze konflikt między rdzennymi mieszkańcami a pracownikami kopalni oraz między tradycją (na wielu poziomach) a nowoczesnością. Mocna, dobra, wciągająca rzecz.
Ginny N.: Nie sądziłem, że w ogóle sięgnę po anime, raczej nie zanurzam się w tę odnogę animacyjnego świata, ale Delicious in Dungeon przyciągnęło mnie tematyką gotowania. I jejku, jakie to jest cudne, przesycone lekkostrawnym humorem i cóż, po prostu smaczne. Lepiej nie oglądajcie na głodniaka. My zdecydowanie czekamy na każdy nowy odcinek. I tylko mamy nadzieję, że smok nie zdąży strawić siostry Laiosa.
Że Jonathan Strange i pan Norrell to piękna, starannie skonstruowana historia, raczej nie trzeba przekonywać. A niedawno wyszło jej nowe polskie tłumaczenie, co cieszy, ponieważ pierwsze tłumaczenie było bardzo trudne do dostania. To pierwsze zresztą jest powszechnie doceniane, nowe więc ma spory próg wejścia i od strony oryginału, i swojego poprzednika. Sprawdza się przyzwoicie. Może przydałoby się w nim trochę więcej korekty, która wyłapałaby drobne językowo-gramatyczne babole, ale ogólnie: zanurzyłem się w tę opowieść na nowo i nie mam najmniejszej ochoty z niej wychodzić – do czego, na szczęście, jeszcze całkiem sporo mi brakuje.
MS: Zupełnie przez przypadek obejrzałam australijski serialik Artful Dodger i był on absolutnie zachwycający! To opowieść o dalszych losach jednego z bohaterów Olivera Twista Charlesa Dickensa; po latach Jack Dawkins mieszka w Australii i jest utalentowanym chirurgiem, ale trudno mu się przebić, ciągle go ciągnie do półświatka i boi się, że prawda o nim wyjdzie na jaw – spędził dzieciństwo jako złodziejaszek i został zesłany do Australii w ramach kary. Poznaje córkę gubernatora, Belle, która również marzy o karierze chirurżki. Nie jest to tylko serial kostiumowy, głównie za sprawą świetnie kontrastującej z nim rockowej muzyki, ma też rewelacyjne, skrzące się humorem dialogi. Bardzo dobra rzecz!
Kazano mi też obejrzeć Kapitan Marvel i bardzo się cieszę, bo mimo mojego wielkiego zmęczenia kinem superbohaterskim bawiłam się świetnie – fajna, minimalistyczna produkcja. Wcale się nie dziwię, że Kamala Khan to tę postać wybrała sobie na idolkę!
Joanna Krystyna Radosz: Ucałuj ją ode mnie Alison Cochrun – o rany, jak ja się doskonale bawiłam na tej książce! Niby świąteczny romans lesbijski (z motywem fake dating w dodatku) to taka kategoria, która nie za bardzo może zaskoczyć, ale w tej powieści było odkrywanie siebie, sporo mądrych cytatów o tym, co się dzieje, kiedy pasja zamienia się w pracę, i bohaterowie, którzy ze sobą ROZMAWIAJĄ. I jeszcze NORMALNE potraktowanie postaci niebinarnej, znaczy się: niebinarność była elementem osoby, nie jej dominującą cechą.
Wera Mamuna: Mój styczniowy zachwyt to Heaven Official’s Blessing – powieść fantasy chińskiej autorki Mò Xiāng Tóng Xiù. Historia pechowego boga, który bezustannie odkrywa ciemne sprawki niebios, a przy okazji zakochuje się w jednym z najpotężniejszych (złych) duchów, oczarowała mnie mieszanką humoru, grozy, czułości i tragizmu, a także złożonością postaci – nie tylko głównych, ale całej gromady pobocznych.
Perła: W styczniu zachwycił mnie serial animowany Invincible na podstawie komiksu o tym samym tytule. Jest to ciekawe, trochę bardziej realistyczne podejście do superbohaterstwa. Pierwszy odcinek kończy się mocnym zwrotem akcji i od tego momentu obserwujemy, jak wszystko zmierza ku nieuchronnej katastrofie. Jednym z ważniejszych wątków w całej opowieści, nadającym jej bardziej osobistego wymiaru, jest relacja ojca z synem i także, jak się później okazuje, syna z matką.
Zachwyciło mnie również A Sign of Affection, anime opowiadające o głuchej, interesującej się modą studentce, która zakochuje się w koledze pasjonującym się obcymi językami. Jest to urocza, ciepła opowieść o rodzącym się powoli uczuciu.
Lady Kristina: Po kilku latach przypomniałam sobie serial Blackpool z Davidem Tennantem w jednej z głównych ról. To głównie historia kryminalna badająca sprawę śmierci chłopaka znalezionego w nowo otwartym salonie gier, ale mamy tu też kilka zgrabnie połączonych gatunków. Przy czym najważniejsze jest to, że jest to w sporej części musical – na każdy z odcinków przypadają około cztery piosenki. To chyba właśnie te musicalowe wstawki sprawiają, że mimo pewnej naiwności wątków bawiłam się naprawdę świetnie – bo czy gdzieś indziej mamy scenę, w której David Tennant dokonuje aresztowania podejrzanego, wykonując jednocześnie układ taneczny z grupą aktorów?
Sięgnęłam również po The Seduction of Ingmar Bergman zespołu Sparks, które jest czymś pomiędzy słuchowiskiem a albumem muzycznym – jest tu opowiedziana pojedyncza historia, w której można wyodrębnić poszczególne piosenki, ale założeniem jest, aby przesłuchiwać to jako pojedynczy utwór. Całość opowiada o Ingmarze Bergmanie, który wkrótce po zdobyciu nagrody w Cannes udaje się do kina na hollywoodzki film, a wychodząc z niego, w niewyjaśniony sposób trafia do Hollywood, gdzie producenci filmowi chcą go zachęcić, by zaczął kręcić kolejne filmy właśnie tam. Śledzimy tu rozterki Bergmana, gdyż z jednej strony jest to ogromna szansa, by w końcu mieć budżet na filmy, a z drugiej przeraża go nachalność i ogrom otoczenia.
ZASKOCZENIA
Wera Mamuna: Poszłam na przedpremierowy pokaz Ducha (reż. Lee Hae-Young) bez specjalnych oczekiwań – nie obejrzałam nawet trailera, wystarczyła mi szpiegowska tematyka. Dostałam film, który zaczyna się od trzymającego w napięciu śledztwa w celu wytropienia koreańskiego zamachowca walczącego z japońskimi okupantami, a później przeradza w bezpardonową walkę o przetrwanie. A do tego ma twardzielskie bohaterki, które nie cofną się przed niczym! I lesbijki! I bohatera, który zrobi wszystko, żeby wrócić do domu i nakarmić kota (jak powiedziałaby młodzież: rel). I nawet jeśli w trzecim akcie przechodzi już trochę za bardzo w klimaty Tarantino i Bękartów wojny, to wychodziłam z kina usatysfakcjonowana. Łapcie w kinach w kwietniu.
Ginny N.: Marvel od długiego czasu już mi dynda i zwisa. Po Echo sięgnąłem ot tak, bo chciałem obejrzeć coś. Znacie to niedookreślone uczucie, prawda? No i dostałem nawet ciekawą historię, spodobała mi się ta bohaterka, ale przede wszystkim spodobała mi się jej rodzina i pokazanie jej kultury. I jej moc, gdy wreszcie dowiedzieliśmy się, na czym ona polega. Nie jestem przekonany do tego, że spora część pierwszego odcinka jest streszczeniem wydarzeń z innego serialu (Hawkeye), w których brała udział Echo, po to, żeby widzka mogła wiedzieć, kim jest Maya. Nie jestem przekonany do ożywiania po raz kolejny tego samego złola. Wiem, to komiksowe, że Fisk ciągle gdzieś tam sobie jest i wraca itd., ale męczy mnie to. Niemniej końcówka i to, w jaki sposób Maya/Echo go pokonuje? Przepiękne. I fajnie niejednoznaczna jest ostatnia scena z nim. Ostatecznie więc dość na plus, ale do Marvela miłością pałać nie zacznę.
Joanna Krystyna Radosz: Niesamowicie wkręciłam się w muzykę Beyond the Black. Nie słucham metalu (chyba że ballad), ale tutaj wszystkie piosenki są tak bardzo o czymś, trafiają prosto w serce, i muzycznie są tak zróżnicowanie, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie mogę się doczekać ich koncertu w Polsce!
ROZCZAROWANIA
Joanna Krystyna Radosz: Serialowe Trzy metry nad niebem od Netflixa byłyby całkiem fajnym ujęciem znanej historii (wyścigi motocyklowe!!!)… gdyby tylko wyciąć z nich parę głównych bohaterów. Wszystkie inne wątki mają głębię, albo chociaż są zabawne, a ta wielka miłość na pierwszym planie to drewno i żałość. Z kolei Nocne godziny Marty Bijan to świetna lektura, pod warunkiem, że darujecie sobie niewiarygodne zakończenie lepione na ślinę.
Wera Mamuna: Rzuciłam się na antologię tragicznego queerowego horroru zatytułowaną Bury Your Gays, bo myślę, że troszkę przeholowaliśmy z puchatością i szczęśliwymi zakończeniami – już Arystoteles pisał o tym, jak tragedia może przynieść ulgę. Spodziewałam się tekstów, które rozjadą mnie jak walec, jak Nie pozwę cię, jeśli mnie nie zaskarżysz Charlie Jane Anders. Antologia skupia się jednak głównie na nieszczęśliwych historiach miłosnych i mimo kilku jasnych punktów wypada dosyć smętnie.
ET: Twórca zbiera niezłe recenzje, w sumie zachęca też fabułą – oto mamy zbuntowane AI, świat podzielony na część, która roboty/androidy kocha i traktuje jako osoby i część (tu oczywiście USA), która chce je wszystkie zniszczyć, tragiczną miłość ponad podziałami i tajemniczego twórcę, który chce ocalić świat, w którym wszystkie istoty koegzystują w pokoju. Niestety, mimo niezłych efektów i punktu wyjścia, szybko rozczarowuje nadmierną ekspozycją i kompletną przewidywalnością, popełniając przy tym największy filmowy grzech, opowiadając o plot twistach, zamiast je pokazać. Zmarnowany potencjał.
WARTO WSPOMNIEĆ
Ginny N.: Zbiorek esejów Pratchett’s Women Tansy Rainer Roberts to rzecz konceptualnie ciekawa. Autorka omawia kobiety ze Świata Dysku, pokazuje ich rozwój (a więc i rozwój Pratchetta jako autora), niedociągnięcia w ich pisaniu i sukcesy w pisaniu ciekawych postaci kobiecych. Zbiór nie pochyla się nad każdą, ani nawet większością kobiet ze Świata Dysku – to byłoby niemożliwe w zaledwie dziesięciu niedługich esejach. Brak tu choćby dłuższego omówienia Eskariny Smith czy Tiffany Obolałej i innych młodych wiedźm z jej czasów. Nawet jeśli pominąć pomniejsze postaci, jak panna Flitworth czy Felicity Beedle, zignorowanie Esk pozwala autorce wysnuwać nadmiernie zaokrąglone wnioski o początkach kobiet w Świecie Dysku. A pominięcie Tiffany jest zwyczajnie niezrozumiałe.
Miejscami wychodzi też z autorki trochę złej woli w szukaniu dziur w całym. A ta fragmentaryczność i pewna powierzchowność analizy sprawia, że wysnuwane przez nią ogólniejsze wnioski są tak samo dość powierzchowne i niekoniecznie wytrzymałyby głębszą i szerszą analizę.
Nie jest to jednak książka zła jako taka i miejscami znajdzie się w niej ciekawe spostrzeżenia, ale ot, chciałoby się więcej po tak interesującym temacie.
Joanna Krystyna Radosz: Miałam okazję przedpremierowo przeczytać Fans and Fandom Holly Swinyard (premiera na rynku anglojęzycznym w marcu) i mam mieszane uczucia. Jako praca przekrojowa – rzecz porządna i niegłupia. Jednocześnie kilkukrotnie (np. przy fanfikach) autorka zauważa tendencję, ale nie wie, skąd ona wynika, więc dopowiada od siebie. Ale warto sprawdzić.
Wera Mamuna: Piąty sezon Fargo. Z fantastyczną Juno Temple i niezłym Jonem Hammem. Ciekawie opowiadający o kwestii długu (kiedyś w końcu przeczytam tego Graebera…). Z pazurem i humorem przedstawiający specyficznie amerykańskie wykwity toksycznej (to jest patriarchalnej) męskości, do feminizmu podchodzący w sposób nieco łopatologiczny i uproszczony. Barbie w wersji Środkowy Zachód? W sumie bawiłam się równie dobrze.
Lady Kristina: Psychobitches to serial rozważający koncepcję: a co, jeśli słynne postacie historyczne zdecydowałyby się na terapię? Każdy z odcinków składa się z mniej bądź bardziej humorystycznych scenek, gdzie znane kobiety z historii i bohaterki fikcyjne rozmawiają o swoich przeżyciach z terapeutką. Nie jestem w stanie ocenić, czy od strony terapeutycznej wyglądało to prawdopodobnie, ale oglądało mi się całość naprawdę dobrze. Jako bonus muszę wspomnieć o pojawiającej się w kilku odcinkach (jako że często aktorki z obsady wcielały się w więcej niż jedną postać) Michelle Gomez, która nie po raz pierwszy pokazuje swój genialny talent komediowy.
Film dokumentalny Lynch/Oz składa się z sześciu krótkich wideoesejów, w których twórcy filmowi analizują nawiązania do Czarnoksiężnika z krainy Oz, które pojawiały się w twórczości Davida Lyncha od jego debiutu aż do trzeciego sezonu Twin Peaks. W wielu miejscach są to wyraźne nawiązania, takie jak czerwone buty noszone przez wiele postaci, ale skupiono się też na mniej widocznych motywach, których do tej pory nie udało mi się dostrzec, dotyczących relacji między bohaterami czy też zdarzeń na pograniczu snu i jawy.
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
U nas w styczniu wydarzyły się dwie duże rzeczy. Po pierwsze, ukazało się nasze sążniste podsumowanie 2023 roku, w którym dołączyły do nas miłe osoby w ramach gościnnych występów. Wyszło nam coś bardzo ciekawego, więc zapraszamy do lektury: KLIK.
Tłumnie też pojawiliśmy się w Warszawie na Zjavie – obstawiając kawał programu popkulturowego. Nasza relacja jeszcze się pisze, zajrzyjcie do nas za parę dni!
Wpadła też druga część naszych wprowadzeń do Star Treka. Tym razem Maple Fay zaprasza na pokład Voyagera: KLIK. Polecamy również świetną recenzję filmu Biedne istoty pióra Dziewiętnastki: KLIK.
WYDARZYŁO SIĘ W ŚWIECIE DOCTOR WHO
W świecie Doctor Who chwilowo trochę ciszej – ale to pewnie cisza przed burzą. Whoviańskie media obiegła wiadomość, że została już wybrana następczyni Millie Gibson. Miałaby to być Varada Sethu, którą polscy fani mogą kojarzyć chociażby z roli w serialu Andor. Nie zostało to w żaden sposób potwierdzone ani zdementowane, a Varadę faktycznie widziano na planie w Cardiff. Obecnie kręcone są odcinki na 2025 rok. O tych pogłoskach i dość paskudnej atmosferze wokół nich kilka mądrych słów napisał Clever Boy: KLIK.
A jak u was rozpoczął się 2024 rok? Co ciekawego pochłonęliście popkulturowo? Co was zachwyciło, rozczarowało, a może zaskoczyło? Zapraszamy na naszego Facebooka, serwer na Discordzie i grupę Polifonia fantastyczna.

Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.