Styczeń przyniósł nam sporo popkulturowych zachwytów, ale też kilka rozczarowań. Co oglądaliśmy, czytaliśmy i w co graliśmy? I po co sięgnięcie wy? Piranesi, Bibliotekarze, Dragon Age: Inquisition a może Flow? Zapraszamy na nasze podsumowanie.
ZACHWYT
Ginny N.: W nowy rok wchodzę z kilkoma przeczytanymi powtórnie książkami, których mikrorecenzje pojawią się w lutym na whosomowym fanpage’u, tu więc tylko o nich wspomnę i powiem, że każda z tych lektur była warta powrotu do. Są to Piranesi (na stronie znajdziecie naszą recenzję po pierwszej lekturze sprzed kilku lat), Ostatni kontynent Terry’ego Pratchetta (w 2025 roku chcę przeczytać jedną część Świata Dysku w miesiącu), Silmarillion J.R.R. Tolkiena i This is How You Lose the Time War Amal El-Mohtar i Maxa Gladstone’a, której lektura przeciągnęła się na luty.
Poza tym na dobry początek roku powtórzyłem sobie The Fall Tarsema Singha. Film z 2003 roku nie zestarzał się ani trochę. To piękna – tak wizualnie jak i fabularnie – opowieść o spotkaniu, zemście, depresji i opowieści, która pomaga przejść przez trudny czas sięgając i do niełatwych emocji i rozbawiając, wtedy gdy tego najbardziej potrzeba.
Po szpiegowskie Black Doves sięgnąłem, ponieważ zachwycała się nim koleżanka. To całkiem sprawny, wciągający serial z Keirą Knightly i Benem Whishawem w rolach głównych. Czy ma on sens? Niekoniecznie. Czy świat z niepotwornymi (choć i niekoniecznie dobrymi) torysami u władzy w Wielkiej Brytanii jest realistyczny? Absolutnie nie. Ale i tak wciągnąłem całość z ogromną przyjemnością.
Grą stycznia był u mnie Coromon. To takie pokemony niebędące pokemonami. Całkiem przyjemne ekspienie sobie zbieranych coromonów z misją ratowania świata scalającą tę opowieść. Finał jeszcze przede mną, ale mam nadzieję, że po nim będzie mi dane pochodzić sobie potem już swobodnie po tym świecie i pozbierać kolejne coromony i wyekspić te, które mam w ekwipunku.
Clever Boy: W styczniu rozpocząłem maraton From. Już dawno żaden serial tak mnie nie wciągnął. Swoją budową przypomina mi Lost. Jasne, często zachowanie postaci mnie irytuje (co się zmienia z biegiem akcji), ale nadal wywołuje u mnie zaciekawienie, troskę o postaci, chęć rozwiązania zagadki. Mam nadzieję, że twórcy mają tylko dobry plan na serial. Jestem w połowie trzeciej serii, boję się obejrzeć do końca, bo na 4 sezon trzeba będzie długo czekać.
Nadgoniłem w końcu Superman & Lois i jest to dla mnie nadal jeden z najlepszych seriali superbohaterskich, jakie stworzono. Cieszy mnie to, że skupia się on na relacjach i rodzinie w tak samo dużym stopniu (a czasem w większym) jak na superbohaterstwie. Ostatni sezon, mimo mocno okrojonego budżetu i obsady, był świetny i mocny. A zakończenie cudo, ile wypłakałem… I tym samym zakończył się ambitny projekt Arrowverse. Trochę dobrze, trochę szkoda. Jeśli nie widzieliście serialu – z całego serca polecam.
Wybrałem się także na koncert Kaśki Sochackiej w MCK w Katowicach. Ale to było cudowne przeżycie! Nie dość, że usłyszeć Kaśkę to magia, to gra na instrumentach czy zabawa światłem sprawiły, że miałem ciary. Można było wysłuchać zarówno utworów z nowej płyty, jak i starszych piosenek, niektórych w nowych aranżacjach. To był naprawdę wspaniały koncert, chociaż przy sporej liczbie ludzi miałem czasem klaustrofobiczne odczucia. Może kolejny koncert za rok w Spodku?
Pod koniec miesiąca w Teatrze Telewizji na TVP1 mogliśmy obejrzeć spektakl Mianujom Mie Hanka. Po raz pierwszy w telewizji mogliśmy obejrzeć sztukę w całości po śląsku (z polskimi napisami, gdy ktoś chciał). Jestem z Zagłębia, jednak Śląsk mam za miedzą i tam pracuję. Mam też przyjaciół ze Śląska. Tragiczne losy Hanki – a zarazem Ślązaków – mocno mnie poruszyły. To monodram pełen emocji, bólu, krwawej historii. Być może dzięki niemu więcej osób zrozumie pozycję i myślenie Ślązaków. Zresztą Grażyna Bułka jest fenomenalną aktorką i osobą. To polska Meryl Streep (zresztą w Teatrze Śląskim gra Boską). Zainteresowanych odsyłam do wywiadu TUTAJ.
Rademede: Arcana Anny Schumacher zachwyciła mnie swoim humorem i nieustępliwą bohaterką. Arcana jest świetną postacią, która ma do rozwiązania mnóstwo problemów w świecie arystokracji, gdzie kobieta jest tą „gorszą płcią”, a pewne rzeczy jej nie przystoją. A do tego jednym z problemów jest magia. Bawiłam się wyśmienicie przy lekturze, fabuła jest pełna zwrotów akcji i niecodziennych rozwiązań oraz wyrazistych postaci. Kolejnym moim zachwytem, tym razem growym, jest Baldur’s Gate 3. Wiadomo, świetna gra, była już wspominana przez innych w podsumowaniu rocznym, ale dopiero teraz miałam okazję zagrać i dołączyć do zachwytów. Ciekawa fabuła przeplata się z losowością i potęgą rzutów kości, jak przystało na D&D. Jedynie walka w trybie turowym stanowi wyzwanie, jeśli się wcześniej nie miało za wiele do czynienia z takim systemem. Zajęło mi kilka godzin nabranie w nim wprawy, a przy końcowym akcie gry, na którym teraz jestem, uważam, że czasami jest to nużący sposób prowadzenia walki. Kiedy walczy się z dużą grupą przeciwników zajmuje to sporo czasu i trochę nudzi czekanie na swoją turę po 10 przeciwnikach. O ile się jej dożyje rzecz jasna.
Lady Kristina: Flow to przeurocza animacja o kotku, który musi poradzić sobie w świecie zmienionym przez ogromną powódź. Przez niemal bezbrzeżne wody podróżuje na łódce razem z napotkanymi po drodze zwierzętami: kapibarą, psem, lemurem i wielkim ptakiem. Mimo że przez większość czasu akcja toczy się dość spokojnie, to film potrafi trzymać w napięciu, głównie przez stale zagrażające zwierzętom otoczenie.
Serialowo zaczęłam rok od Rywali, osadzonej w latach 80. opowieści o konflikcie między właścicielem lokalnej telewizji oraz politykiem i byłym sportowcem. Mamy tu pełno intryg, szczwanych planów, przetykanych zawzięcie romansami. Serial wizualnie zachwyca, a fabularnie jest fascynująco wciągający, ale trzeba oglądać go z przymrużeniem oka, bo nie brakuje tam zachowań typowych dla tej epoki.
Poza tym wciągnęłam się w Bibliotekarzy, opowiadających o grupie osób wybranych przez magiczną Bibliotekę, którzy poszukują na całym świecie magicznych artefaktów, ratując jednocześnie świat przed złymi mocami. Schemat serialu nie jest zbyt oryginalny, bo każdy odcinek to po prostu starcie z potworem tygodnia, ale chemia między bohaterami i magiczne podejście do całości sprawiają, że bawię się na tym naprawdę dobrze.
DemonBiblioteczny: Styczeń to dla mnie miesiąc przyjemnych powtórek. Odświeżałam sobie klasycznego Draculę (1931) z Belą Lugosim. Miło było sobie przypomnieć popularne obrazy, posłuchać zachwycającego akcentu Lugosiego i… pośmiać się z przeuroczych scen pościgów za mrocznym hrabią. Mam nadzieję, że kiedyś trafię na pokaz kinowy, bo niektóre zdjęcia naprawdę przyciągają wzrok i na pewno warto by było je ujrzeć na wielkim ekranie.
Po niespełna rocznej przerwie powtarzałam także Dziewczynę z konbini autorstwa Sayaki Muraty. Chociaż jest to historia krótka, to bardzo treściwa i trudna z perspektywy jednostki wyobcowanej, jednocześnie odciętej i żyjącej ze społeczeństwem. Chociaż od poprzedniej lektury minęło niewiele czasu, to odczytywałam ją całkowicie inaczej. Myślę, że to jedna z tych opowieści, która będzie wnosić ze sobą coś nowego niezależnie od tego, który raz po nią sięgnę.
ZASKOCZENIE
Clever Boy: W styczniu zakończył się nowy sezon The Sex Lives of College Girls. Nie ukrywam, że wątpiłem w twórców po ogłoszeniu, że Reneé Rapp odejdzie z serialu. Dostaliśmy jednak piękne historie, zabawne sceny i wątki, dużo czasu poświęcono na rozwój dziewczyn. A nowa postać również była piękna. Ogólnie ostatni odcinek był miodzio – scena coming outu jednej z postaci mega, ostatnia muzyczna scena petarda. Mam nadzieję, że dostaniemy kolejny sezon – ale jeśli nie, twórcy zakończyli serial w taki sposób, że widzowie powinni być zadowoleni. Zaskoczyło mnie pozytywnie, jakie to było dobre. Kocham ten świat.
Rademede: Dragon Age: Inquisition, czyli kolejna gra, którą odkrywam długo po premierze. Zaskoczyło mnie, że mimo upływu czasu gra nie odstaje za dużo od najnowszych produkcji. Widać różnicę w grafice, ale nie jest tak duża jakiej się spodziewałam. Bardzo fajna gra, wciągająca fabuła i postacie. Tylko wątki poboczne czasami niesamowicie się dłużyły. Jak kolejnym zadaniem z rzędu było zebranie 20 fragmentów czegoś, rozsianych po wielu lokacjach, to już nawet nie zaczynałam. Za dużo questów tego typu było.
Maggor: Odkładałam przeczytanie Rozdroża kruków Andrzeja Sapkowskiego tak długo jak tylko mogłam, ale potem przyszło spotkanie o tej książce, które prowadziłam i już wypadało znać. I… ta książka jest dobra. Nie jest zła, nie jest wybitna, jest dobra. Humor Sapkowskiego nie stępił się, widać też odniesienia do konkretnych wydarzeń. Fabuła z pozoru wygląda, jakby lepiej jej wyszło bycie zbiorem opowiadań niż powieścią. Jest wyjaśnienie kilku rzeczy, które mogły nas męczyć przez sagę. Czy to książka napisana dla czytelników YA? Trudno powiedzieć, ale myślę, że mogą się tam odnaleźć. Czy pomoże im to dotrzeć do sagi wiedźmińskiej? Tu już nie jestem pewna.
DemonBiblioteczny: Tak jakoś wyszło, że w końcu zebrałam się w sobie i przeczytałam Ruchomy zamek Hauru Diany Wynne Jones. Głosy o książce do tej pory słyszałam skrajnie różne – od tego, że historia jest zbyt infantylna, a bohaterowie płascy po zachwyty oryginalnością fabuły. Ja jestem gdzieś pośrodku w tym wszystkim. Książka była całkiem urocza, chociaż nie brakowało jej mroku. Niektóre rozwiązania mnie zaskoczyły, dla innych z kolei zabrakło czasu. Mimo wad, historia zdobyła moją sympatię, więc pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
ROZCZAROWANIE
Clever Boy: W styczniu nadgoniłem drugą część 3 serii American Horror Stories i przeważnie miałem meh. Dobrze, że odcinki nie są takie długie, bo czułbym, że tracę czas. Zobaczyłem też w końcu ostatni sezon animacji What If. Niby mi się podobało, ale szkoda, że wybrano takie sobie historie do opowiedzenia, to mnie akurat rozczarowało, bo potencjał był ogromny. Kupiłem i przeczytałem dwie nowelki ze świata Heartstopper: This Winter oraz Nick i Charlie. Czytało się przyjemnie, ale nie czułem, żeby coś wniosły do tego świata. Miałem taki lekki meh.
Maggor: Pokusiłam się o obejrzenie kolejnego horroru/thrillera (trudno rzec, opisy w subskrypcjach często nie rozróżniają, a powinny) na Prime, Spoonful of Sugar. Polski tytuł brzmi Na pokuszenie zła i uważam, że jest tragiczny. Film mimo paru ciekawych zwrotów akcji, jest jednak zmarnowanym potencjałem. Aktorsko wypada średnio, scenariuszowi miejscami też brakuje lepszego napisania wątków małżeństwa głównych bohaterów. No i, tradycyjnie już w amerykańskich mediach, straszenie dziećmi w spektrum autyzmu, jak również pokazywanie przemocowych metod terapii jako standardu.
WARTO WSPOMNIEĆ
Clever Boy: Na Netflix wleciał paradokument Cunk on Life, który niesamowicie mnie rozbawił. Jeśli macie dystans do nauki, sztuki i lubicie absurdy i głupotki – to polecam. Tak samo rozbawił mnie 3 sezon programu LOL. Kto się śmieje ostatni – jak dla mnie był to najlepszy sezon i bardzo pomógł mi się odstresować i rozluźnić. Obejrzałem też Prawdziwy ból, bardzo ciekawy film, wart doceniania i trochę dający refleksji. Grałem też w Mighty Morphin Power Rangers: Rita’s Rewind – ale o tym napiszę osobno.
Lady Kristina: Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo to nieco inne spojrzenie na opowieści o wampirach – bardziej niż o wampiryzmie jest to film o trudnościach dorastania, spełnianiu oczekiwań rodziny i możliwości doceniania życia. Główną bohaterką jest młoda wampirzyca, która nie chce zabijać ludzi, aby pić z nich krew, co nie przypada do gustu jej rodzinie. Wkrótce jednak spotyka chłopaka poszukującego śmierci, a z czasem okazuje się, że mogą ofiarować coś sobie nawzajem. Mimo że to technicznie horror, to był to całkiem sympatyczny film.
Nowa wersja Dnia szakala odbiega dość mocno od książkowego oryginału. Akcja dzieje się we współczesnych czasach, a tytułowego zabójcę śledzi agentka służb specjalnych. Mimo tych zmian serial był całkiem interesujący, chociaż mnie za bardzo nie zachwycił.
WYDARZYŁO SIĘ NA WHOSOME
W styczeń weszliśmy z podsumowaniem minionego roku. Serię wpisów redakcji i przyjaciół znajdziecie tutaj: KLIK. Zaprosiliśmy was także na Zjavę i udział w naszych punktach programu: KLIK. Clever Boy z kolei opowiedział o grze Mighty Morphin Power Rangers: Rita’s Rewind. Poza tym zaś miesiąc upłynął nam na lekturze i recenzowaniu książek. Lierre przeczytała Ścianę Marlen Haushofer oraz Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach Sequoi Nagamatsu. Maggor przyniosła nam recenzje Ucieczki apsary Katarzyny Podstawek i Katarzyny Rutowskiej i Diabła z prowincji. Bajki w miniaturach Juana Cárdenasa z kolei Kajman i DemonBiblioteczny zrecenzowały odpowiednio Spełnioną obietnicę Tetsujiego Takaoki w tłumaczeniu naszej redakcyjnej dziewiętnastki i Śmierć Viveka Ojiego Akwaeke Emezi.
Wydarzyło się w świecie Doctor Who
Poznaliśmy scenarzystki i scenarzystów 15 serii (2 sezonu) Doctor Who. Są to dwa nazwiska znane już we Whoniversum i dwa nowe. Więcej TU.
A jeśli lubicie Doctor Who i kolorowanie, to w czerwcu ukaże się kolejna oficjalna kolorowanka. Można ją już zamawiać TUTAJ.
A jak wam popkulturowo minął styczeń? Podzielcie się w komentarzach na Facebooku!

Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.