W drugiej części rozmowy o Wiedźmikołaju Yuka i Ginny N. poruszają tematykę wiary w istoty nadprzyrodzone, relacji rodzinnych Śmierci i dziecięcych strachów. Część pierwszą przeczytacie tutaj: KLIK.
Yuka: Ostatnio nie poruszyliśmy za bardzo tematu wiary, a w tym temacie też dużo się dzieje na Niewidocznym Uniwersytecie. Można powiedzieć, naukowe eksperymenty o wierze.
Ginny N.: I HEX jako maszyna myśląca – logiczna, a jednak przejmująca przez osmozę pewne ludzkie cechy… Zaczynając od eksperymentu z leczeniem Kwestora, które w przerysowany, komiczny sposób pokazuje te cechy, przez rozmyślania Myślaka o naturze HEX-a i fakt, że HEX potrafi uwierzyć w Wiedźmikołaja i robi to w sposób, tak dogłębnie jak mało który człowiek, po fakt, że żeby działać HEX potrzebuje udostępnionego KPM.
Yuka: To w ogóle trochę absurdalna sytuacja; Śmierć nadaje HEX-owi zadanie, by wierzył w Wiedźmikołaja, i HEX to robi.
Ginny N.: A jednocześnie świetnie pasuje do Świata Dysku. I do HEX-a jako formy życia.
Yuka: Jest dosyć, hm, czułym momentem. Takim do przytulenia do serduszka.
Ginny N.: Tak, to też jest magia Wiedźmikołaja. Że pomimo realizmu, pomimo pokazywania świąt, jakimi są naprawdę i tematyki śmierci to jest też ciepła, świąteczna opowieść. Historia o niesieniu światła w ciemne miejsca (ten motyw powróci potem w Carpe Jugulum i pojawia się w innych częściach cyklu).
Yuka: Niesienie światła i nadziei, możliwość zmiany. To też mi się bardzo podobało, zwłaszcza u tych mniejszych bóstw. Choćby O, bóg, który postanowił porzucić bycie bogiem kaca, a zamiast tego zostać zastępcą innych bogów, kiedy wezmą wolne. Wreszcie lepsze warunki pracy 😉 No i Mróz, który zaczął malować na szybach coś więcej niż paprocie. To jedna z tych książkowych rzeczy, których brakowało w filmie.
Ginny N.: Wiadomo, pewne rzeczy trzeba było okroić, nawet w dość wiernej adaptacji. Ale nam też brakowało więcej czasu w NU i z O, bogiem. To w ogóle dość smutna postać – cierpi, bo ktoś inny ma świetną zabawę i nie przejmuje się wpływem na innych. Więc cieszy, że tak jak Wiedźmikołaj wiele razy zmieniał swoją rolę, tak i O bóg może spróbować swoją rolę zmienić. A dzięki Violet, która w niego wierzy, ta zmiana ma szanse na powodzenie. Jeśli chodzi o bóstwa i wróżki jednak, mnie najbardziej brakowało Wróżki Radości.
Yuka: Dlaczego? Przyznam, że ona akurat nie przypadła mi jakoś szczególnie do gustu. Chociaż ciekawe spostrzeżenie, że ogólnie jest mniej radości, albo trochę o nią trudniej, zwłaszcza o taką czystą, dziecięcą radość (stąd gry i zabawy).
Ginny N.: Raz, że my właśnie lubimy cały ten wątek. A dwa, że ona też jest trochę takim obrazem świąt. Spodziewamy się po nich radosnego, ciepłego okresu, ale w rzeczywistości radość ta nieraz okazuje się trochę sztuczna i wymuszona. A jednak to, jak magowie angażują się w zabawy, jak jakiś duch radości, mamy poczucie, się w nich z czasem rodzi (nawet w najbardziej ponurym i cynicznym z nich), pokazuje, że czasami warto dać tej radości szansę.
Yuka: To dobra myśl. I że czasem łatwiej jest zrobić coś dobrego dla siebie ze względu na kogoś innego.
Ginny N.: Nawet jeśli ten ktoś inny gra nie fair. A Wróżka Radości zdecydowanie manipuluje magami. Ale tego wszystkiego nie byłoby, gdyby nie zniknięcie Wiedźmikołaja. Co sądzisz o tym, że ilość wiary ma swoje odgórne ograniczenie?
Yuka: Hm. Że brzmi jak dobre fabularne narzędzie. Poza tym chyba jeszcze nie wiem, czy się z tym stwierdzeniem zgadzam czy nie.
Ginny N.: Ja powiedziałbym, że nie musi być prawdziwe dla naszego świata. Ale na Świecie Dysku to jest powiązane z tłem magicznym Dysku, a to ma konkretną łączną… objętość? moc? Z tej pierwotnej magii uformowały się różne magiczne byty i ich domeny – bogowie, wróżki, Śmierć, Wiedźmikołaj. Więc ma sens, że tylko część z niezliczonych zjawisk nadnaturalnych, w które wierzą osoby na Dysku, będzie rzeczywiście istnieć. I to ciekawy koncept, by pokazać, jak zniknięcie tak wielkiej postaci magicznej jak Wiedźmikołaj wywoła pojawienie się wielu pomniejszych istot. A zarazem nieoczywiste, bo w Wiedźmikołaja wierzą dzieci, ale dorośli już nie. Nie w jego obecnej roli przynajmniej.
Yuka: Tak, to ma sens w kontekście Świata Dysku. Kiedy dotarłam do tej wzmianki w tekście, faktycznie wszystko mi się spięło w logiczną całość. W Wiedźmikołaja wierzą dzieci, a dorośli nie, ale też dzieci mają chyba silniejszą wiarę – albo większe jej pokłady. Nieoczywiste, ale też brzmi sensownie.
Ginny N.: To jest swego rodzaju wiara przechodnia.
Yuka: Wiara przechodnia. To też taka miła myśl. Wiara którą się dzielisz z innymi. Nie w sensie nawracania, tylko przekazywania pewnych tradycji może?
Ginny N.: W sensie uczenia się świata i tego jak być człowiekiem. A że dzieci wierzą mocniej? Jest w Wiedźmikołaju jeden z moich ulubionych cytatów. O cudownym świecie dzieciństwa i o tym, że wszystko w nim jest bardziej. Tu żyją Strachy, Wróżka Zębuszka i tu istnieje pogrzebacz.
Yuka: O tak, świetny cytat. Dlatego też ważne, żeby zachować kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Poczuć bardziej. Przynajmniej raz na jakiś czas.
Ginny N.: I niekoniecznie tak jak Herbatka. Ale tak.
W ogóle to też jest ciekawe, że i Wiedźmikołaj i Wróżka Zębuszka są powiązani poprzez motyw kości. Bo zęby to też kości. I poprzez nie Herbatka kontroluje dzieci, a Wróżka Zębuszka – ta pierwsza, oryginalna – o nie dba.
Yuka: Budulec człowieka.
Ginny N.: I Śmierci. Który jednak do świata dzieci nie ma wstępu. A jednocześnie w Wiedźmikołaju nie tylko umiera sporo postaci, ale sporo z nich dostaje scenki ze Śmiercią w jego podstawowej roli.
Yuka: Nawet dziecko, dziewczynka umierająca na ulicy na mrozie. Ale wyjątkowo uchodzi z życiem, bo Śmierć nie zgadza się na taką niesprawiedliwość.
Ginny N.: Śmierć nie zgadza się na tę okrutną stronę świąt – choć jest jej w duchu świąt naprawdę sporo. Śmierć jednak sprawia, że rewidujemy nasze podejście do pewnych spraw. Bo czy naprawdę śmierć dziecka jest warta poczucia się lepiej? Czasami jednak warto zawalczyć o nierzeczywiste znaczenie świąt, tych widzianych przez różowe okulary. Wtedy nawet krew na śniegu (i czerwień stroju Wiedźmikołaja) nie jest taka straszna.
Yuka: A strachy? One w przeciwieństwie do Śmierci mają wstęp do świata dzieci. A nawet są jego naturalną częścią.
Ginny N.: Rolą dorosłych jest dbanie o to, by dzieci się nie bały. Od tego jest pogrzebacz na potwory, którym posługuje się Susan. I dlatego tak bardzo zgadzamy się z Susan, że poprzednią guwernantkę Twyli i Gawaina – tę, która chciała ich kontrolować poprzez straszenie różnymi potworami – powinno spotkać coś niemiłego (tudzież ktoś niemiły). Dlatego lęki zbójów najętych przez Herbatkę także są istotne dla tej opowieści. Ciemność, przemocowi rodzice, straszne opowieści dorosłych, inne dzieci, przed którymi dorośli ich nie chronili… Mechanizmy obronne wytworzone w dzieciństwie i nieprzepracowane traumy potrafią stworzyć złych dorosłych. A jednocześnie skoro o strachach mowa, tych kryjących się w cieniach, ważne jest w Wiedźmikołaju, jak straszna dla dorosłych jest wieża Wróżki Zębuszki – cała biała, bez żadnych cieni. W filmie było mi szkoda, że jednak nie podjęto się w nim usunięcia cieni z zamku Wróżki Zębuszki. Zabrakło tego subtelnego poczucia, że to wnętrze jest nie takie jak powinno.
Yuka: Tak, motyw strachu mógł być lepiej przedstawiony w filmie.
Czyli mamy wieżę Wróżki Zębuszki, miejsce, gdzie dorośli wracają do swojego wewnętrznego dziecka, a wraz z tym do nich wracają strachy. Te mocne, zakorzenione, nauczone od dziecka. Z tym, że nie jest to zdrowy kontakt z wewnętrznym dzieckiem, ten potrzebny. Raczej taki, kiedy znajdujesz się w sytuacji, gdzie czujesz się jak dziecko: małe, bezsilnie, bezbronne. Hm, Wiedźmikołaj mógłby być ciekawym tematem na sesji terapeutycznej 😀
Ginny N.: Zdecydowanie zgadzamy się co do tej terapii. A te lęki w Wieży? To lęki dziecięce, kiedy jest się bez wsparcia dorosłych. Ewentualnie, jak Średni Dave, zmieniasz się w krzykliwego opiekuna, bo tym była jego mama i on był po niej takim opiekunem Banjo.
W tym wszystkim są też audytorzy. Beznamiętni (mniej więcej) „urzędnicy” dbający o to by wszechświat działał, którzy nienawidzą wszelkich nieregularności. Powracają po Kosiarzu, gdzie Śmierć uczył się doceniać swój ludzki plon – i tu, gdy Susan pyta dlaczego wcielił się w rolę Wiedźmikołaja, on odpowiada, że ma to związek z plonem. Sami Audytorzy Rzeczywistości zaś… No właśnie, z jednej strony są przerażający w swoim dążeniu do uczynienia ludzkości choć odrobinę mniej nieregularną. Gotowi, by odebrać jedno z najważniejszych wierzeń tej najbardziej potrzebującej opieki części społeczeństwa. A z drugiej Pratchett rozbraja ich straszność śmiesznością.
Yuka: To istoty, które są gdzieś ponad tym wszystkim, ale mają też swoje ograniczenia. Składające się z wielu, ale poszczególne części nie mogą wyrażać swojego indywidualizmu, bo to kończy się ich nieistnieniem. No i ich plan wymazania Wiedźmikołaja też wychodzi poza granice ich kompetencji. Śmierć zauważa, że to oni „zaczęli”.
Ginny N.: Chcą się wykpić pracą innych. Bo kiedy próbują bezpośrednio ingerować w rzeczywistość Dysku, ta stawia im opór. Wpadają w ograniczenia, które są ich zgubą, bo zupełnie nie rozumieją materii, którą się stają. I tu Pratchett pokazuje ponownie, jakim jest świetnym obserwatorem rzeczywistości. Jak nielogiczne jest ludzkie istnienie, jak nielogiczne jest życie – a jednak jak bardzo trwa i do przetrwania za wszelką cenę dąży.
Yuka: Audytorzy próbują działać przeciw entropii, ale entropia wygrywa. Czy życie faktycznie jest takie nielogiczne w tym kontekście?
Ginny N.: Dla nich na pewno. Ale cóż, może brakuje im pewnej logiki. Skoro jednak już zdecydowali się przyjąć życie, by zniszczyć Wiedźmikołaja na dobre, to opowieść ma swoje prawa. Początki być może bywają trudne do sprecyzowania, ale koniec musi nadejść. Śmierć odgrywa więc swoją rolę w historii o Wiedźmikołaju.
A potem odwozi Susan do domu. Susan, która jest nie tylko wewnętrzną guwernantką, ale jest guwernantką po prostu. I której relacja ze Śmiercią nie jest łatwa ani jednoznaczna.
Yuka: Nie ułatwili jej tego rodzice.
Ginny N.: Susan chce wierzyć, że chcieli dobrze i właściwie lubi Śmierć jako osobę. A jednak to nie może być takie proste. Tylko, czy gdyby rodzice pozwalali jej widywać dziadka to czy to naprawdę uczyniłoby ich relację bardziej prostolinijną?
Yuka: Myślę że do pewnego stopnia tak. Oswajanie ze Śmiercią, ha. Chociaż można zrozumieć, że nie chcieli, żeby zbyt długo/często przebywała w jego towarzystwie. Zwłaszcza dorastając. Teraz, gdy jest dorosłą osobą, Susan sama może zbudować z nim relację na własnych zasadach.
Ginny N.: Co, ponownie, nie jest łatwe. Możemy zrozumieć tę rodzicielską potrzebę chronienia przed potencjalną przemocą rówieśniczą, która dotyka „dziwne” dzieci. A z drugiej, narracja mówi nam wyraźnie, Susan jest samotna. Jest inna, przez co rozpadają jej się związki, a w jej życiu i tak istnieją potwory. Wciąż jednak… masz rację. Susan ma w końcu mniej więcej osiemnaście lat, jest wciąż bardzo młodą osobą, która dopiero uczy się, jak budować relację z dziadkiem. Ale teraz już może to robić tak, jak chce. A po Wiedźmikołaju, mamy poczucie, że ich relacja zmieniła się w dobry sposób.
Yuka: Też tak to odebrałam. Ale rozumiem argument o samotności. Tu Susan ma coś wspólnego z Herbatką, który również całe życie był samotny, dlatego że był inny. Jednak oboje poszli różnymi ścieżkami. Wracam myślą do naszej rozmowy o środowisku i jak ono zdecydowanie nie ukierunkowało go w stronę dobra. Czy Susan byłaby znacząco inna niż obecnie, gdyby wychowywała się przy dziadku? Nie taka jak Herbatka, raczej taka jak Śmierć? Jedno to relacja, a drugie jak ta relacja kształtuje ciebie jako osobę.
Ginny N.: Choć jest istotna różnica między Susan, a Herbatką. Ona miała kochających rodziców. I została posłana do zwykłej szkoły, a nie Gildii Skrytobójców. Rodzice Susan odebrali jej relację z dziadkiem, okłamali odnośnie istot nadprzyrodzonych i można dyskutować o skutkach i słuszności, ale była w tym troska o nią.
Yuka: Jasne. Dlatego mówię, że byłaby raczej jak Śmierć niż Herbatka. Czy przejęłaby więcej cech dziadka, jak to by wpłynęło na nią i w konsekwencji na jej relacje z innymi? Ale to właściwie już mocne gdybanie, nie tak się potoczyła historia.
Ginny N.: Zgadzamy się oczywiście. I tym bardziej nie dziwi nas, że Ysabell i Mort nie chcieli tego dla swojej córki. Nie po to w końcu odeszli z domeny Śmierci, by Susan stała się bliższa Śmierci niż być może oni oboje kiedykolwiek byliby w stanie się stać. Ostatecznie jednak, Śmierć jest dla Susan rodziną. I to nie taką, o której tak naprawdę chce się zupełnie zapomnieć. Nawet w Strzeżenie Wiedźm.
Yuka: U nas też – w formie dodatkowego nakrycia na stole. Obecnie, dla niespodziewanego gościa, by zaprosić go do domu, podzielić się tym co mamy w ten jeden wieczór. Ale dawniej dla przybysza z zaświatów, duchów przodków, duszy zmarłych.
Ginny N.: Bo, wracając do tego co już sobie powiedziełyśmy, śmierć jest inherentną częścią tej opowieści.
Koniecznie dajcie nam znać, jakie wątki w Wiedźmikołaju lubicie najbardziej. Zapraszamy na nasz Facebook, serwer Discorda i grupę Polifonia Fantastyczna.
Terry Pratchett, Wiedźmikołaj, tłum. P.W. Cholewa, Warszawa 2004.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.