Marzec dopiero się zaczął, a tu już zawitał Dzień Kobiet – zupełnie jakby nie robił tego rok w rok o tej samej porze. Z tej okazji postanowiłom podzielić się z wami listą dziewięciu bohaterek z tekstów kultury, które z mniej i bardziej rozsądnych powodów zagrzały miejsce w moim serduszku.
Nim jednak zacznę, spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego bohaterek jest tylko dziewięć, a nie dziesięć. Czyżbym przez długie lata egzystencji nie było w stanie polubić nawet dziesięciu postaci kobiecych? Nic bardziej mylnego. Tworząc szkic tej listy, zauważyłom, że chociaż bohaterek są dziesiątki, to wiele z nich lubię z bardzo podobnych powodów. Postanowiłom więc wybrać reprezentację i tak oto skończyłom na dziewięciu.
Oczywiście kolejność bohaterek na liście jest stuprocentowo losowa.
Korra (Legend of Korra)
Nigdy nie darzyłom specjalnie ciepłymi uczuciami Avatara: The Last Airbender. Ot, jak leciało w telewizji, to rzuciłom okiem. W momencie gdy Legend of Korra wchodziła na ekrany, kompletnie straciłom zainteresowanie… Aż nadeszła zima roku 2022 i się pozmieniało. Pod wpływem impulsu i przytłaczającej ilości editów z Korrą zionącą ogniem, stwierdziłom, że dam temu szansę i przepadłom. Oj, jak przepadłom!
Nie wiem, co takiego urzekło mnie w głównej bohaterce. Jej talent do władania żywiołami, oddanie sprawie, temperament, bicepsy (naprawdę, podziwiam wytrwałość każdego, kto potrafi wyhodować umięśnienie)… Nie wiem, co sprawiło, że tak bardzo polubiłom postać Korry. Mam pełną świadomość, że nie jest ona pozbawiona wad, że czasem trąci od niej merysójkowością, ale z niektórymi postaciami fikcyjnymi jest jak z ludźmi – czasem coś zagra i bum! Magia się zadziała.
Scorpia (She-Ra and the Princesses of Power)
Scorpia to jedna z ważniejszych bohaterek drugoplanowych w arcydziele zwanym She-Ra and the Princessess of Power. I w jej wypadku ja dokładnie wiem, co się zadziało, chociaż nie od razu się zorientowałom.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, po gorącej rekomendacji przyjaciela i pod groźbą spoilerów odpaliłom wspomnianą animację. Między moją demoniczną istotką a bohaterkami od razu zaiskrzyło. Przeżywałom, śmiałom się, płakałom, krzyczałom, słałom znajomym memy… Typowy proces przeżywania. W tym procesie wyszło na jaw, że delikatnie faworyzuję postać Scorpii – pociesznej żołnierki Hordy z tendencją do naruszania przytulasami cudzej przestrzeni osobistej.
Scorpia to postać o dobrym serduszku, naiwna, łatwo wybacza… Nawet nie wiem, czy potrafi się gniewać. Kocha przytulasy, jest zawsze chętna do pomocy, potrafi śmiać się z siebie i ma super stylówy. Patrząc po fandomie, wielu straciło głowę dla Scorpii, więc żal byłoby nie dać jej miejsca na tej liście.
Lisa (Castlevania)
Jeszcze nie obejrzałom wszystkich sezonów Castlevanii – tyle złamanego serca na raz nie zniosę. W ciągu dwóch sezonów z hakiem o Lisie dowiadujemy się niewiele. Zmarła młodo, spalona na stosie za czary (pomylone z medycyną, ale najlepszym się zdarza). Miała też kochającego ją na zabój (dosłownie) męża i syna. Bohaterka pojawia się w dwóch, trzech scenach – i to kompletnie wystarczyło, żebym dodało ją do grona ulubionych.
Faktów o niej podanych nie mamy za wiele, na ekranie gości rzadko, ale można wyciągać wnioski. Lisa to osoba oddana nauce i celom, które sobie postawiła. Chce pomagać ludziom i robi to nawet za cenę życia. Uwaga, SPOILER! To, że przed śmiercią Lisa dwukrotnie próbowała uratować życie ludziom, którzy skazali ją na śmierć (za pierwszym razem, gdy ostrzega ich przed gniewem Draculi i za drugim, gdy prosi samego Draculę, by się nie mścił) mimo wszystko robi na mnie wrażenie.
Jednak to nie za miłość do ludzkości tak bardzo polubiłom bohaterkę. Polubiłom ją za miłość do nauki, ciekawość świata i determinację. Bądźmy szczerzy, ilu z nas byłoby gotowych stanąć oko w oko z Draculą, aby poznawać tajemnice przedmiotów ścisłych? A dodam, że do niego PKP nie docierało, a zamek stał na górze i tam też trzeba było dodreptać.
Sydney Prescott (seria Krzyk)
Horrory, szczególnie te z gatunku slasherów, to spora część mojego życia (Laleczka Chucky w ramach wieczorynki to moja ulubiona rzecz, ale nie używajcie tego jako metody wychowawczej). A skoro slashery, to i final girls. To ważne postaci w każdym filmie, ale rzadko kiedy są bardziej wyraziste od samego złoczyńcy. Poza tym to złoczyńca zostaje z nami do końca serii, a final girls co film są nowe (choć niektóre zaliczają powroty, np. Nancy w Koszmarze z ulicy Wiązów czy Laurie w Halloween). Inaczej dzieje się to wszystko w Krzyku Wesa Cravena.
W tej serii to final girl Sydney Prescott powraca co film (najczęściej w roli głównej bohaterki) i mierzy się z nowym mordercą za starą maską. Taki zabieg pozwala nam obserwować, jak bohaterka się rozwija – poznaje zasady świata horroru (wspomnieć należy, że seria Krzyk jest bardzo samoświadoma), uczy się ponownie ufać ludziom, ale jednocześnie z części na część staje się coraz silniejsza. Od zdeterminowanej, choć płaczliwej bohaterki przechodzi do osoby mogącej stać się zagrożeniem dla złoczyńcy. Rzadko kiedy mamy okazję obserwować tak kompleksowy rozwój bohaterki horroru, dlatego też postanowiłom umieścić Sydney na mojej liście.
Anna Odincowa (Ojcowie i dzieci)
Anna Siergiejewna Odincowa będzie zapewne jedną z mniej znanych pań na tej liście. Jest ona bohaterką rosyjskiej powieści Ojcowie i dzieci Iwana Turgieniewa (swoją drogą to jeden z moich ulubionych pisarzy). Wyróżnia się ona na tle innych heroin powieści dziewiętnastowiecznych, ale też na tle samych bohaterek pisarza, który tak bardzo miał swój typ tworzenia bohaterek, że aż nazwano je turgieniewowskimi dziewczętami. W ogromnym skrócie, bo prac naukowych w tym temacie powstało od groma: zazwyczaj są to młode dziewczyny, które poznają inspirującego mężczyznę i chcą z nim zmieniać świat.
W wypadku Anny Siergiejewnej jest inaczej. Przedstawiona jest jako kobieta chłodna, chociaż przyjazna, dobrze wychowana, elegancka dama. To, co polubiłom w niej najbardziej, to jej inteligencja i logiczne podejście do życia. Jest dokładnie tym, kim chce stać się (a raczej udaje, że jest) główny bohater. To nie ona zmienia się magicznie pod wpływem miłości, wręcz przeciwnie – pozostaje sobą i wydaje się być zadowolona z tego, kim jest.
Tereska Trawna (Dywan z wkładką, Efekt pandy)
Tereska Trawna to (jak na razie) bohaterka dwóch książek autorstwa Marty Kisiel – Dywan z wkładką oraz Efekt Pandy. Są to utwory komediowo-kryminalne i tak się składa, że co jakiś czas wpadam w nastrój zachłannego słuchania audiobooków z tego gatunku. Mniej więcej w ten sposób poznałom serię o Teresce. Byłom na literackim głodzie – wszelkie możliwe twory w zasięgu mojego abonamentu wysłuchane, książki z biblioteczki przeczytane… I znikąd ratunku!
Aż tu nagle w proponowanych pokazuje mi, że dodano nowe audiobooki. Jakieś dwa dni i setki wybuchów śmiechu później zaczęłom tęsknić za postacią temperamentnej i uzależnionej od słodkich cukierków Tereski. Skradła mi serce dosyć prędko, bo od pierwszych minut audiobooka. To postać pełna wad (bez obaw, zalety też się znajdą), ale napisana w taki sposób, że dzięki nim wydaje się jedynie bardziej ludzka. Szczerze powiedziawszy to głównie przez te delikatne przywary i dziwactwa bohaterki mogłom się z nią utożsamić (zajadanie stresu, delikatna nerwowość, nietypowy cykl dobowy, miłość do cyferek) i jeszcze lepiej przeżyć zakręcone i zabawne śledztwo prowadzone przez bohaterkę.
Kanoko (Uśmiech Kanoko)
Uśmiech Kanoko to trzytomowa seria mang opowiadająca o… werble proszę! – o Kanoko właśnie. Jest ona uczennicą liceum. Ciekawe jest to, że niemalże co rozdział zmienia szkołę (z różnych powodów) i w każdej z tych placówek poznaje ludzi, których uznaje za godnych obserwowania.
Fakt, że główna bohaterka nie do końca jest główną bohaterką, chyba najbardziej mnie uwiódł. W każdej historii Kanoko stara się być jedynie niewidzialną obserwatorką, badać ludzkie zachowania i opowiadać cudze historie, ale jednocześnie prawie zawsze dzieje się coś, co sprawia, że się angażuje i wbrew własnej woli znajduje sobie przyjaciół.
Poznanie protagonistki wymaga naszego zaangażowania. Jej charakter i wewnętrzne rozterki są ukryte pomiędzy historiami ludzi, których obserwujemy jej oczami. Chyba właśnie ten wysiłek sprawił, że tak przywiązałom się do Kanoko.
Medea (Medea)
Medeę poznamy w kilku tekstach kultury. Podstawowym jest mitologia starożytnych Greków i Rzymian. Medea jest postacią bardzo ciekawą – córka króla Kolchidy, wnuczka Heliosa, czarodziejka, która pomagała przy wykradzeniu złotego runa. A to tylko czubek góry lodowej. Nic więc dziwnego, że jej postać pojawiła się w dramatach antycznych. I to na Medei z jednego z nich chcę się kupić – konkretnie na Medei Seneki. Nie jest ona tutaj pozytywną postacią, ale mam obiekcje przed nazwaniem jej złoczynką. Szczerze powiedziawszy, w całej tragedii dopatrzyłom się jednej postaci, która byłaby mniej zła od głównej bohaterki (i tak, chodzi o Piastunkę, która próbowała załagodzić wściekłość zdradzonej Medei).
Bohaterkę obserwujemy jej ostatniego dnia w Koryncie, dokąd uciekła wraz ze swoim mężem Jazonem i dwójką dzieci. Osoby kojarzące ten mit widzą, że czarodziejka została porzucona przez swojego męża dla księżniczki Koryntu i wygnana. Seneka nie opuścił tego wątku, a powiedziałobym nawet, że podkręcił go tchórzliwą postawą Jazona.
Co więc robi silna czarodziejka, zdradzona przez mężczyznę, dla którego porzuciła ojca i dokonała kilku zbrodni? Oczywiście planuje zemstę i prosi o pomoc bogów. To chyba tutaj właśnie narodziła się moja delikatna fascynacja tą postacią. Medea jest silna, potężna wręcz. Nie wybiela też swoich zbrodni (w odróżnieniu do Jazona) i jest świadoma swojego szaleństwa. Jest świadoma go na tyle, że nie walczy z nim, bo wie, że przegra.
Długo zastanawiałom się, czy Medea powinna znaleźć się na tej liście, bo nie jest to postać, którą da się lubić. W całej tej tragedii chyba nikogo poza Piastunką nie da się lubić, ale nie zawsze naszą ulubioną postacią musi być ktoś, kogo darzymy pozytywnymi uczuciami. Medea ma specjalne miejsce w moim serduszku właśnie za to, że jest jedną z bohaterek, które budzą fascynację tym, jakie są złe.
Sunako Nakahara (Perfect Girl Evolution)
Sunako również można znać z kilku tekstów kultury. Na samym początku była manga – Yamato nadeshiko shichi henge. Potem powstało anime oraz drama, którą ja kojarzę pod angielskim tłumaczeniem Perfect Girl Evolution. I to właśnie na Sunako z japońskiej dramy chciałobym się skupić z jednego prostego powodu. Z anime już prawie nic nie pamiętam, a mangi nie doczytałom.
Sunako uwielbiam za jej cały, delikatnie dziwaczny całokształt. No i mamy podobny styl – wygodny dresik i czarna peleryna. Poza tym fascynują ją wszystkie rzeczy uznane za mroczne – machiny tortur, horrory, zjawiska paranormalne, czaszki… Jej najlepszym przyjacielem jest model anatomiczny człowieka. Jakiegokolwiek dziwacznego artefaktu byśmy nie wymyślili – Sunako na pewno go ma. Jednocześnie ona sama jest dobrą i miłą istotką z talentem do gotowania i alergią na piękno.
Poza tym naprawdę miło ogląda się postać, która w świecie pełnym niezrozumienia dla jej pasji lubi siebie. Oczywiście, nie jest pozbawiona kompleksów, ale nawet gdy bohaterka nabiera pewności siebie, to nie zmienia się w osobę o powszechnie akceptowalnym stylu i zainteresowaniach. To nie ona dostosowuje się do świata, a świat uczy się ją kochać taką, jaka jest.
A jakie postacie znalazłyby się na waszych listach ulubionych bohaterek? Dajcie znać w komentarzach na naszym Facebooku!
Z wykształcenia filolog rusycysta (ale nie ma zamiaru na tym kończyć, bo tytuły filolożskie chce zbierać jak pokemony). Profesjonalnie nawiedza biblioteki, czyta na wpół profesjonalnie i amatorsko tworzy stosiki… znaczy się książkowo-mangowe góry wstydu. Istota miliona pasji: czytanie, pisanie, rysowanie, oglądanie, cosplay, mitologie wszelakie, nauka języków, pieczenie, gotowanie… Żadne hobby jej niestraszne (chyba że trzeba biegać). Skarbnica wiedzy na tematy wampirze, wilkołacze, slasherowe i ogólnie dziwaczne.