Minęły już dwa miesiące od kiedy zakończył się Obi-Wan Kenobi. Produkcja zebrała w większości pozytywne recenzje, chociaż wiele osób narzekało na jej pomniejsze elementy. Niemal wszyscy fani twierdzili jednak, że przedstawienie Dartha Vadera było jedną z najlepszych części samego serialu i spełniło ich oczekiwania. Jako wieloletni miłośnik wspomnianej postaci chciałbym spojrzeć z perspektywy czasu na jego wątek i ocenić, czy twórcy faktycznie oddali mu sprawiedliwość.
Od kiedy Disney kupił prawa do Gwiezdnych Wojen, większość pozycji z uniwersum przeszła do Legend. Oznaczało to konieczność stworzenia zupełnie nowego kanonu, w którym losy różnych bohaterów potoczyć się miały zupełnie inaczej. Chociaż zreinterpretowane wątki niektórych postaci rozczarowywały, to na szczęście w wielu przepadkach stało się coś zupełnie odwrotnego i scenarzyści potrafili wyjść ze swojej pracy obronną ręką. Jednym z najlepszych tego typu przykładów jest Darth Vader, który za sprawą komiksowych przygód zyskał nieznane wcześniej oblicza. Od tego momentu Lorda Sithów nie opuszcza dobra passa, a jego obecność w każdym z projektów niemal zawsze zwiastuje wysoki poziom całości.
Kiedy dowiedziałem się zatem, że mroczne alter ego Anakina Skywalkera pojawi się w serialu o Obi-Wanie, to do końca nie wiedziałem, co o tym myśleć. Z jednej strony cieszyłem się jak małe dziecko. Po chwili ekscytacji przyszły jednak uzasadnione obawy. Nie byłem bowiem przychylny ku pomysłowi, aby dawni mistrz i uczeń znów się spotkali. Bardzo łatwo byłoby w ten sposób zepsuć zbudowane wcześniej podłoże emocjonalne oraz symbolikę, jaką niosły za sobą ich pojedynki w Zemście Sithów i Nowej nadziei. Z wielką ulgą mogę jednak stwierdzić, że postać Vadera wypadła znakomicie, a twórcy dla osiągnięcia tego celu świadomie użyli kilku sztuczek.
Darth Vader jako niepowstrzymana siła zniszczenia
Podczas wydarzeń z oryginalnej trylogii imię Vadera było owiane złą sławą. Niemal każdy się go obawiał i wystarczyła tylko jedna wiadomość o planowanym przybyciu Mrocznego Lorda, aby przeciwnicy Imperium poddali się bez walki. Było to szczególnie zadziwiające dla widzów, ponieważ w żadnym z epizodów nie mogliśmy zobaczyć przemawiających za tym scen. Jednym wyjątkiem wydawał się być pojedynkiem pomiędzy Vaderem, a Lukiem w Imperium kontratakuje, gdzie jednak ten pierwszy bardziej się bawił z głównym protagonistą oraz sprawdzał jego umiejętności. To wszystko zmieniło się lata później za sprawą chociażby Łotra Jeden i kultowej już sceny na korytarzu rebelianckiego krążownika. To właśnie wtedy większość fanów ujrzała Sitha u szczytu swoich możliwości, który siał postrach i zniszczenie w szeregach wrogów. Obi-Wan Kenobi zdaje się kontynuować ten sposób portretowania Vadera, co najbardziej zauważalne było w odcinku trzecim. Przybywając do jednej z wiosek na Mapuzo, Darth Vader nie jest już zwykłym wysłannikiem Imperium, a prawdziwym zwierzęciem nocy. Nienasyconym drapieżnikiem pragnącym śmierci i strachu niewinnych osób. Przywodzi to na myśl skojarzenia z podgatunkiem horroru, jakim jest slasher i pojawiającymi się w nich mordercami. Można uciekać, można próbować ich opóźnić, ale oni i tak będą podążać za ofiarami spacerowym krokiem i je dopadną. Swoją kontynuację znajduje to również później, podczas potyczek z Obi-Wanem oraz Revą, gdzie oboje ledwo uchodzą z życiem.
Darth Vader jako postać tragiczna
Myślę, że twórcom serialu udała się naprawdę trudna rzecz, abyśmy jako widzowie odczuwali wobec Vadera zarówno złość, jak i współczucie. Duża w tym zasługa retrospekcji pełniących rolę wglądu do umysłów zarówno Mrocznego Lorda, jak i jego dawnego mistrza. Mimo że on sam chciałby twierdzić inaczej, to łatwo zauważyć, że w środku zbroi wciąż znajduje się Anakin Skywalker – zraniony chłopak, który został wykorzystany przez Imperatora do osiągnięcia swoich celów. Od czasu porażki na Mustafarze w kombinezonie Sitha znajdują się zatem dwie osobowości, które ciągle walczą o przejęcie kontroli. Chociaż mroczne alter ego Anakina zdaje się wygrywać, to w dużej ilości przypadków są to jedynie pozory. Pomimo chęci zmiany i zadośćuczynienia swoich win, wie on, że jest już za późno na powrót. Dobrze widać to w ostatecznym pojedynku Vadera z Obi-Wanem, kiedy to ten pierwszy zostaje pozbawiony połowy maski. Na początku zauważalny jest na jego twarzy smutek i żal do dawnego Rycerza Jedi, który po chwili przeradza się w czystą nienawiść. Podobna sytuacja miała miejsce w serialu animowanym Rebelianci podczas potyczki Sitha z Ahsoką. Dopiero wiele lat później jedyną osobą, która była w stanie pozbawić Vadera całej maski, był jego syn. Ze wszystkich bliskich osób, to właśnie on ostatecznie pomógł Anakinowi powrócić na jasną stronę mocy.
Darth Vader jako postać ucząca się na swoich błędach
Ostatni z podpunktów można odnieść zarówno do wydarzeń przedstawionych w serialu, jak i samego procesu jego tworzenia. Bardzo często przeróżni twórcy zapominają o tym, aby postacie w jakiś sposób się zmieniały i ewoluowały na przestrzeni przedstawionej historii. W przypadku Obi-Wana Kenobiego zasada ta została na szczęście wykorzystana. Choć największy akcent położony jest pod tym względem na tytułowego bohatera, to Vader także jest pod koniec pierwszego sezonu nieco inną postacią niż na jego początku. Pełen gniewu i impulsywności Lord Sithów zdaje się w końcu pogodzić ze swoją dawną porażką na Mustafarze oraz symbolicznie zakopać przeszłość. Możemy zatem zaobserwować początek jego przemiany w bardziej opanowaną wersję prawej ręki Imperatora, którą znamy z oryginalnej trylogii. Odcięcie się od swojej obsesji na punkcie dawnego mistrza i chęci jego pokonania za wszelką cenę w końcu przyniesie efekty. Vader wyniósł zatem nauczkę z lekcji udzielonej mu przez Obi-Wana, co ostatecznie doprowadzi do wygrania przez niego walki na pokładzie Pierwszej Gwiazdy Śmierci. Pomimo trudności i konieczności zaakceptowania bolesnych przeżyć, uczeń stał się w końcu mistrzem.
Czy wy również oglądaliście Obi-Wan Kenobi i zachwyciliście się wątkiem Vadera? Jeśli tak, dajcie znać na naszym Facebooku.
Introwertyczny miłośnik popkultury, który bezpowrotnie zakochał się w Doctor Who. Whoviańskie serce oddał Dwunastemu, a duszę Ósmemu Doktorowi. Po godzinach można go znaleźć w pracowni, gdzie przesiaduje w otoczeniu różnych replik rekwizytów z filmów, seriali oraz gier.