…w której nakreślam queerowe wątki w Ouran High School Host Club i oglądam je przez szkiełko anglojęzycznego internetu.
Przyznam szczerze: na początku nie chciałam nurkować w dyskusję o motywach genderowych i LGBTQ+ w Ouran High School Host Club. Miałam takie przeczucie, że na pewno ten temat został przemielony na milion różnych sposobów, że już napisano i powiedziano o nim wszystko, nie ma sensu tego powtarzać i generować pusty hałas.
W trakcie pisania o innych aspektach OHSHC natknęłam się jednak na taką ciekawą i bardzo symptomatyczną mini-recenzję na portalu Letterboxd, która obudziła w moim umyśle dwa wilki.
Rzeczona recenzja:
Owszem, sama uważam, że historia Haruhi ideałem reprezentacji nie jest, ale żeby aż „homofobiczne”? Nie tak to zapamiętałam, nie tak to odebrałam przy odświeżeniu anime czy niedawnej przecież lekturze mangi… Zupełnie mnie to zaskoczyło. Pierwszy wilk zareagował chęcią sprawdzenia wszystkiego, co na ten temat uda mi się znaleźć. Drugi bardzo się bał, że jak zacznę szukać więcej informacji na ten temat, to znajdę coś, co mi odbierze całą radość z lektury, zniszczy wspomnienia i zainstaluje w głowie wewnętrznego Pana Marudę, Niszczyciela Dobrej Zabawy, Pogromcę Uśmiechów Dzieci.
Jak można się domyślić po samym fakcie istnienia tego wpisu, pierwszy wilk wygrał. Byłam… nieprzygotowana na to, co znalazłam.
~~~~~~
Najogólniej mówiąc, w anglojęzycznej – i raczej zdominowanej przez osoby ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, choć wnioskuję tu raczej na podstawie poszlak i ekstrapolowana statystyk niż twardych danych – odbiór mangi Bisco Hatori i jej animowanej adaptacji zdążył się zmienić co najmniej dwa razy. Tuż po premierze anime OHSHC wzbudziło zaintrygowanie i zachwyt w wielu queerowych osobach z fandomu japońskiej popkultury. Warto tutaj przypomnieć, że animacja ta ukazała się w 2006 roku, kiedy jeszcze wątki LGBTQ+ nie miały swojego stałego miejsca w amerykańskim, brytyjskim, polskim czy też japońskim mainstreamie popkultury. To nie tak, że takich tematów w ogóle nie poruszano, ale w czytanych przeze mnie artykułach, esejach, dyskusjach i blognotkach wyraźnie widać, jak bardzo Ouran High School Host Club zdawał się rewolucyjny dla wielu osób na początku swojej queerowej drogi. Historia Haruhi wyróżniała się zarówno na tle innych anime popularnych w latach 2006–10 w USA czy UK, jak i ogólnego popkulturowego krajobrazu. Wiele osób autorskich wręcz określa tę historię jako swój „gay/trans awakening”.
~~~~
W tym miejscu warto może podsumować te queerowe wątki w OHSHC; tak żeby była jasność, o czym właściwie dyskutujemy. Raczej nie uda mi się tu zawrzeć wszystkich, ale te najbardziej wyraziste się pojawią. UWAGA, SPOILERY.
🌸 Główna bohaterka, Haruhi Fujioka, przez cały pierwszy odcinek jest traktowana jak chłopak. Oceniając po powierzchowności, nawet można to zrozumieć, bo faktycznie wpasowywała się w stereotyp chłopaka-kujona. Nie nosiła sukienki-mundurka, bo nie było jej na to stać, więc przebrała się w pseudomundurkowe ciuchy ojca. Włosy miała ścięte na krótko. Twarzy w sumie nie było widać zza okularów, głos też ma taki ambiwalentny…1 Nie wiem, na ile jest to powszechne doświadczenie, ale dwa razy widziałam, jak osobom oglądającym pierwszy odcinek razem ze mną opadają szczęki, gdy dochodziło do wielkiego „zwrotu akcji”:
– Haruhi…
– Tak?
– Jesteś dziewczyną?
– Biologicznie tak. (odc. 1, Netflix)
🌸 Haruhi o swoim genderze mówi tak:
Wszyscy uważaliście mnie za chłopaka, a mnie to nie przeszkadzało. Wygląda na to, że nie mam zbyt dużej świadomości, jeśli chodzi o moją płeć (odc. 1, Netflix).
Często powtarza też, że „nieważne, czy ktoś jest dziewczyną czy chłopakiem – liczy się to, co robi / jaki jest w środku”.
🌸 Osobną kwestią są zaimki. Na koniec pierwszego odcinka Haruhi stwierdza, że w stosunku do klientek host clubu zacznie używać męskiego zaimka „ja”, czyli 俺ore2. Niekoniecznie się potem do tego stosuje, chyba częściej używa neutralnego jibun. Ale sam pomysł, żeby dziewczyna mówiła o sobie ore, jest bardzo, bardzo niestandardowy. Oczywiście ma to ten bonus, że na pewno pomoże Haruhi lepiej udawać chłopaka, ale też świadczy o pewnej, hm… elastyczności postrzegania siebie. Bo wcale nie musiała wybierać jednoznacznie męskiego ore. Chłopcy – i chłopczyce w mangach, hehe – używają też zaimka boku, obie płcie mogą używać preferowanego przez Haruhi jibun… Ale nie, ona chce spróbować ore.
Jakkolwiek by to interpretować, heteronormatywność to to nie jest.
🌸 Na tej liście nie może zabraknąć braci Hitachiin, nawet jeśli ich wątek może zostać uznany za kontrowersyjny. Diabelskie bliźnięta odgrywają przed swoimi klientkami rozliczne scenki rodzajowe o „zakazanej braterskiej miłości”. Tak, chodzi tu o kazirodztwo. Twincest. Cersei i Jamie, tylko bez toksyczności i dzieci. Wszystkich zgorszonych zapewniam, że w przypadku Hikaru i Kaoru ta „zakazana miłość” jest ODGRYWANA dla klientek, które lubią takie fantazje (i prawdopodobnie po nocach piszą fanfiki o braciach Winchester). Może się to widzom podobać lub nie, ale no, nie sposób zaprzeczyć, że dzięki temu wątkowi liczba fizycznych i werbalnych czułości męsko-męskich sięga wręcz absurdalnych wartości na odcinek.
🌸 Może i niektórzy członkowie Host Clubu lubią na potrzeby damskiego spojrzenia odgrywać queerowy teatr. To jednak jest nic w porównaniu z kołem teatralnym żeńskiej Akademii Świętej Lobelii, powstałym na gruncie inspiracji Takarazuką, czyli – w bardzo dużym skrócie – popularnego teatru rewiowo-musicalowego tworzonego przez kobiety dla kobiet. (Jak coś, nie bronię mężczyznom interesowania się Takarazuką, po prostu ten teatr bardzo konkretnie profiluje swój target). Tak zwany Klub Zuka również zajmuje się tworzeniem „wspólnoty dam na rzecz dam” (Netflix, odc. 9), a uzasadnia to w ten sposób:
– „Ty jako dziewczyna…”. „Jak na dziewczynę…”. Mamy dość opresyjnej, męskiej pogardy dla kobiet.
– Dumę czerpiemy z uduchowionych, równych relacji między osobami jednej płci. W tym także… tych opartych na miłości. (Netflix, odc. 9, osoba tłumacząca niepodpisana)
Pierwsza z cytowanych wypowiedzi brzmi bardzo feministycznie, a co do drugiej… powtórzę się. Jakkolwiek by to interpretować, heteronormatywność to to nie jest.
🌸 Wracając jeszcze do Haruhi – ona nie ma nic przeciwko temu, by flirtować z innymi dziewczynami w ramach swoich obowiązków hosta. Stwierdza to otwarcie.
🌸 Pozostając przy Haruhi – jej ojciec, Ryōji Fujioka, jest kanonicznie bi. Sam się określa jako bi. A do tego pracuje w „barze drag” (okama bar) jako profesjonalny crossdresser o pseudonimie scenicznym Ranka.
🌸 Poznajemy również byłą koleżankę Ranki z baru drag, Misuzu, która założyła swój pensjonat w Karuizawie.
🌸 Pod koniec serii anime (w mandze jest to tom 8) pewna poboczna postać, niejaki Kasanoda, zakochuje się w Haruhi. To uczucie zaczyna się, gdy jeszcze Kasanoda brał ją za cis-chłopaka.
W powyższych punktach zawarłam wyłącznie NIEZAPRZECZALNIE queerowe wątki. Pole do interpretacji i tworzenia headcanonów jest DUŻO, DUŻO WIĘKSZE. Omawianie wszystkich zajęłoby… Bardzo dużo stron, dlatego chyba lepiej będzie to zostawić na inną okazję3.
~~~~
Powyższa kwiecista lista wygląda naprawdę miło i queernormatywnie, prawda? Przynajmniej na papierze. Im więcej jednak czasu mijało od premiery, tym opinie osób fanowskich, przynajmniej tych anglojęzycznych i online, stawały się bardziej krytyczne. W tym czasie pojawiło się sporo tekstów skupionych na punktowaniu problematyczności OHSHC: w zasadzie prawie każdy przedstawiony przeze mnie punkt został w jakiś sposób zakwestionowany, skrytykowany, uznany za słabą reprezentację lub wręcz wadę tej historii.
Powiedziałabym, że szczyt tej fali przypadł jakoś na lata 2014–18, choć jej echa pojawiają się w różnych okołoouranowych tekstach do teraz. W sumie nie mogę odmówić temu sensu: w tym okresie zaczęły ukazywać się takie mangi jak Nasze marzenia o zmierzchu (2015) i Mąż mojego brata (2017), a anime Yuri!!! on Ice z 2017 roku absolutnie podbiło serca fanów japońskiej popkultury i nie tylko… W amerykańskich animacjach pozytywne reprezentacje LGBTQ+ też zaczęły się pojawiać z większą regularnością, no i cóż. Na tym tle OHSHC mógł wydawać się po prostu mniej progresywny. Albo nawet wręcz zupełnie nieprogresywny.
Zrozumienie jednak nie wpływa za bardzo na lęki mojego wewnętrznego wilka. Zapoznając się z krytycznym wielogłosem, jaki narósł wokół mangi Hatori i anime studia Bones, bardzo łatwo jest zwątpić w swój gust i zacząć myśleć: „Kurczę, a może jednak to było złe, a ja się nie znam”. Nie chodzi tu tylko o psychologiczny efekt presji, która jakoś tam naturalnie się wytwarza, kiedy nagle wchodzi się pod wodospad jednomyślnych opinii. Przyznam szczerze, że wiele ze znalezionych przeze mnie argumentów „przeciw” OHSHC wydało mi się dość sensownych. Inne za to… wydawały mi się wzięte z innej planety.
~~~~
Krótki i niezbyt przyjemny przegląd zarzutów stawianych anime i mandze:
🥀 Owszem, Haruhi prezentuje nonkorfomistyczną postawę genderową, ale jej otoczenie – głównie w osobie Tamakiego i ojca – ciągle próbuje na niej wymusić kobiecy wygląd i zachowanie. W związku z czym jej wątek jest (w zależności od tego, kto pisze) mało postępowy, zupełnie niepostępowy i niefeministyczny albo wręcz transfobiczny. Najgorszy pod tym względem jest ósmy odcinek, tam to już w ogóle Haruhi nie ma życia.
🥀 A do tego – spoiler dla osób nieznających mangi! – ostatecznie kończy jak większość bohaterek mang shōjo, czyli w nudnym, przewidywalnym i bezpiecznym heteroromansie.
🥀 Natknęłam się na naprawdę wiele negatywnych opinii o bliźniakach. Wśród nich najczęściej powtarzały się takie:
a) ich wątek jest nudny i obleśny, bo kazirodztwo;
b) ich wątek to queerbaiting.
(Tutaj się na chwilę wtrącę ze swoim komentarzem, bo jest krótki. Drogie osoby spod znaku opinii B: czy naprawdę wolałybyście, żeby bliźniacy autentycznie przeżywali „zakazaną, braterską miłość” i realizowali wszystkie erotyczne podteksty, którymi karmią swoje klientki? Naprawdę? Naprawdę naprawdę???)
🥀 Postacie z klubu Zuka są absolutnie niesympatycznie, mają jeszcze mniej poszanowania wobec granic i przestrzeni Haruhi niż chłopaki z Host Clubu, a na dodatek… W anime dosłownie wciśnięto żarcik przedstawiający je jako feminazistki4.
Do tego Tamaki reaguje na zderzenie z klubem Zuka, jakby był bardzo religijnym trzylatkiem: płacz o tym, że związki kobiet nie mają sensu i „Bóg nie po to stworzył Adama i Ewę…”. Oczywiście jest to rozegrane jako żart z przesadnej reakcji, zresztą – na szczęście – bardzo szybko zatrzymanej wypadkiem z udziałem „małpa ex machina”. Ale jednak.
🥀 Zresztą na początku anime (tak do 10 odcinka) i mangi (tak do piątego tomu) Tamaki często wspina się na wyżyny krindżu i niedelikatnych żartów. Wiele anglojęzycznych osób fanowskich w ogóle tej postaci nie lubi, przytaczając takie zwiędłe kwiatki jak opisany wyżej lesbofobiczny płacz czy nazwanie bliźniaków „niezbędnymi homo-postaciami pobocznymi”. Osobiście mam wrażenie, że za każdym razem, gdy Tamaki wykazuje się głupotą tego rodzaju, niemal od razu obrywa od autorów OHSHC jakąś formą karmicznej kary, ale no, przypuszczam, że niesmak pozostaje.
🥀 Hostowie są transfobami, używają obraźliwych określeń wobec Ranki i Misuzu.
Ufff, wydaje mi się, że niczego nie pominęłam.
~~~~
Tak patrzę na te wszystkie punkty i się zastanawiam: gdybym znała Ouran High School Host Club wyłącznie z tego rodzaju recenzji, to czy chciałabym to czytać lub oglądać? Chyba nie… Aż trochę mam poczucie, jakbym odtwarzała tu kultową (sarkazm) scenę z Jupiter Ascending „I create life! And I destroy it”. Tylko trzeba by podmienić słowo „life” na „hype”.
Przebijając się jednak przez negatywne recenzje anime – umówmy się, 90% tekstów o OHSHC skupia się na anime, przez problemy z dostępnością fandom traktuje mangę bardziej jako dodatek do animacji niż na odwrót – zaobserwowałam jednak coś ciekawego. Coś, co może… Nie tyle usprawiedliwia całą tę listę problematycznych motywów, ale jednak stawia je w nieco innym świetle.
Obserwację można streścić w następujący sposób: fani ze Stanów i Kanady uwielbiają wersję Ouran High School Host Club z anglojęzycznym dubbingiem, zrealizowanym w 2008 roku przez firmę FUNimation Entertainment.
Osobiście nie rozumiem tego na wielu poziomach. Za czasów mojej najintensywniejszej aktywności w polskim fandomie M&A konsensus koneserów anime zdecydowanie przechylał się na korzyść napisów. Prawdopodobnie wynikało to z tego, że słuchanie oryginalnych ścieżek dźwiękowych dodawało całemu doświadczeniu posmak autentyczności lub też egzotyczności. Obecnie chyba opinie w debacie (czy w ogóle można tu mówić o debacie? Chyba to już nie te czasy) dub vs sub są rozłożone bardziej po równo, ale we mnie nawyk włączania oryginalnej wersji chyba nigdy nie zgaśnie.
Ale to nie jest jedyny powód, dla którego nie rozumiem tej amerykańskiej miłości do dubbingu. Obejrzałam trochę anime z wersją językową FUNimation i… Ech, jakbym oglądała zupełnie inny serial! Miałam wrażenie, że wraz ze zmianą głosu wszystkim bohaterom zmieniły się charaktery. Dodam, że na gorsze. Absolutnie obwiniam za to reżyserkę dubbingu, Caitlin Glass – żeby tak zabrać charyzmę hostom, dzięki której nawet najgłupsze wybryki stają się wybaczalne… Treść dialogów też nagle uległa pewnemu… wykrzywieniu. Część zmian pewnie wynika z samej specyfiki dubbingu – takie tłumaczenie nigdy nie może być w 100% wierne, a często wręcz wchodzi już bardziej w rejony adaptacji i lokalizacji. Mimo to na pewne interpretacje tria Steven J. Simmons – Monica Rial – J. Michael Tatum nadal patrzę… sceptycznie5.
To nie tak, że chcę oskarżać wszystkie osoby odpowiedzialne za angielską wersję dialogów o niedbalstwo. Ale po porównaniu szczególnie… newralgicznych fragmentów anime dochodzę do wniosku, że anglojęzyczne osoby autorskie, które tak często krytykują problematyczność Ouran High School Host Club, wcale nie krytykują animacji od Bones. A tym bardziej mangi Bisco Hatori. Krytykują pewną wariację na ich temat stworzoną przez FUNimatorion.
Zauważenie tego faktu otwiera pole do dyskusji i analiz, które mogą wnieść coś nowego do całej dyskusji wokół OHSHC. Jakimś cudem bowiem jeszcze nikt się nie zajął tym w taki wyczerpujący sposób, choć znalazłam kilka esejów „torujących drogę” temu, co sama planuję zrobić. A plan mam taki:
🍰 Przyjrzeć się temu, co manga i anime mówią TAK NAPRAWDĘ. Z komiksową wersją historii będzie nieco trudniej, bo jeszcze nie dogrzebałam się do japońskich wersji. Ale spróbuję pracować na tym, co uda mi się znaleźć i dać z siebie wszystko.
🍰 Przeczytać jak najwięcej o problematyce LGBTQ+ w Japonii.
🍰 Zrobić zestawienie i wyciągnąć możliwie najmądrzejsze wnioski, równocześnie nie tracąc z oczu faktu, że to nie będzie analiza idealna. Ale cóż, zrobię wszystko, żeby była ideałowi jak najbliższa, a osoby czytelnicze proszę o łaskawość i zrozumienie.
I tak oto zapowiadam trzecią część cyklu „Co się kryje w Akademii Ouran?”, o.
~~~~
Tymczasem jednak należałoby jeszcze zamknąć kwestię anglojęzycznej „dyskusji” wokół Host Clubu. Warto tutaj odnotować, że od paru lat widać wyraźny odwrót od jednoznacznego potępiania tego tytułu, co nie oznacza jednak bezkrytycznego zachwytu. Osobiście nazwałabym to raczej taką Post-Miłością. To taki stan, w którym przyjmuje się całą krytykę OHSHC amerykańskiego dubbingu do wiadomości, widzi te wszystkie jednoznacznie słabe żarty (Tamaki, ty na początku naprawdę byłeś burakiem, co), ale jakoś… nie pozwala, by to zniszczyło całą radość, którą manga Hatori i anime studia Bones oferują. Innymi słowy: kolektywnie fandom zdaje się brać arsenał problematyczności na klatę i mimo to wciąż kocha tę całą bandę głupoli z liceum Ouran.
Przykładowe recenzje z portalu Letterboxd, które dobrze ilustrują Post-Miłość:
Wiem, że nie każdemu takie podejście przypadnie do gustu, zwłaszcza w momencie, gdy tytuły kiedyś uważane za zupełnie nieproblematyczne nagle nabierają mroczniejszych barw… A może to tylko odbiorcy je teraz lepiej dostrzegają? Wszyscy wiemy, o co chodzi. Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że w przypadku Ouran High School Host Club zamierzam kochać tę historię, dopóki tylko mogę. A prace nad kolejną częścią cyklu nastrajają mnie raczej optymistycznie w kwestiach interpretacji problematycznych momentów… Ale o tym więcej następnym razem.
1 Można by się spodziewać, że ktoś rozpozna jej płeć po głosie, ale tutaj dochodzi taka warstwa kontekstu „doylowskiego”. W świecie japońskiego dubbingu (nie wiem, jak jest z tym w USA czy Polsce) całkowicie normalne jest to, że aktorki głosowe wcielają się w role młodych chłopców, którzy albo nie przeszli mutacji, albo… nie wiem, po prostu mają wyższe głosy. Od Asha (Satoshiego) z Pokemonów po Edwarda z Fullmetal Alchemist – świat anime jest pełen takich dubbingów. Damski głos więc w tym medium nie musi więc stanowić wyznacznika płci postaci.
2 Japońska paleta zaimków „ja” i „ty” jest bardzo różnorodna. Każdy z nich ma swój własny stopień formalności/grzeczności, a zaimki „ja” dodatkowo mają mocne zabarwienie genderowe.
Zauważyłam, że po angielsku osoby fanowskie często piszą o Haruhi, używając zaimków „they/them”. Jibun jest zupełnie neutralne, więc nawet można by uznać to tłumaczenie za adekwatne. Zastanawiałam się, czy jakoś tego nie włączyć w swój własny tekst… Z drugiej strony w polskich tłumaczeniach mangi i anime jednak zawsze Haruhi funkcjonowała jako „ona” i chociażby z tego względu formy i zaimki żeńskie wydają mi się dużo wygodniejsze. Nie mam jakiegoś wyrazistego zdania w tej kwestii, ale bardzo ciekawa jestem opinii osób czytelniczych. Dajcie znać w komentarzach!
3 Jednak nie oprę się pokusie i opiszę trzy własne interpretacje, które w zasadzie uznaję za część kanonu, nawet jeśli manga i anime nie potwierdza ich „wprost”. Po prostu niektóre wątki są dla mnie w tak oczywisty sposób… „jakieś”, że nie umiem tego zupełnie odsunąć. A równocześnie doskonale wiem, że część osób fanowskich po przeczytaniu tych moich interpretacji zareaguje wielkim: „NIEEEEE, TO WCALE NIE TAK”. I też będą miały rację, co najśmieszniejsze. Wiwat teksty, które pozwalają na wiele różnych odczytań naraz!
Pierwszy wątek to oczywiście kwestia dokładniej tożsamości płciowej Haruhi. „Mam słabszą świadomość własnej płci niż większość”? Gotowość, a nawet entuzjazm wobec pomysłu genderowego code switchingu w zależności od otoczenia, rozmówcy i sytuacji? Absolutna obojętność wobec tego, czy jest brana za chłopca czy dziewczynę? Gdy zbierze się jej wszystkie zachowania, jakoś trudno się dziwić, że cała masa queerowych widzów i widzek OHSHC uznaje ją za osobę spod parasola niebinarności. Zresztą sama w podsumowaniu roku 2022 na Whosome określiłam ją jako postać agender. W tej chwili, po gruntownej lekturze Gender Wiki, bardziej bym chyba celowała w zakres cassgender/gender apathetic, które w zasadzie idealnie pokrywają się z cytowaną wyżej wypowiedzią.
Drugi osobisty headcannon dotyczy Tamakiego i Kyōyi. Nie, nie uważam ich za parę, to by wymagało tworzenia fanfików i alternatywnych uniwersów… ALE. No właśnie, co to za ale? Trzymając się litery tekstu – mangowego i animowanego – należałoby ich uznać za parę przyjaciół. Którzy mówią czasem do siebie „mamo” i „tato”, przynajmniej w kontekście spraw klubowych. Tak, Tamaki nie raz i nie dwa wprost nazywa Host Club swoją rodziną (i wciąga w tę wizję wszystkich), ale jednak… Żeby aż wprowadzać vibe starego małżeństwa? Hm.
W okolicach samej końcówki anime i dalszych tomów mangi – tych, które nie załapały się na ekranizację – tych „hm” pojawiało się coraz więcej. Przywiązanie Kyōyi do Tamakiego jest niewątpliwie bardzo mocne, zwłaszcza jak na tę z założenia zdystansowaną i chłodną postać. Czy aż do poziomu romantyczno-seksualnego? Nie wiem, nie wiem. Ale jednak, gdy dochodzi do (na szczęście tymczasowego) konfliktu dwóch prowodyrów klubu, atmosfera całej mangi zmienia się na niemal tragiczną. A gdy na samym końcu Haruhi i Tamaki zostają oficjalną parą, Honey wprost pyta Kyōyę, czy przypadkiem nie chciał uderzać do naszej cassgenderowej heroiny i nie jest zazdrosny. Wiecie, jak brzmi odpowiedź? „Znalazłem w tym klubie coś dużo cenniejszego” okraszone nostalgicznym uśmiechem. NO KURCZĘ… Nie wydaje mi się, by to było zamierzeniem autorskim, ale jeśli to nie jest materiał do shipu, to nie wiem, co nim jest.
Co do trzeciej interpretacji, tu znowu wracam do tematu Haruhi. Wątek ten był mało omawiany w anglojęzycznym internecie, ponieważ występuje wyłącznie w mandze, a ta przez długi czas była w USA towarem deficytowym ze względu na brak dodruków (w Polsce wciąż jest). Ale sposób, w jaki Hatori nakreśliła finalny wątek romansowy Haruhi, aż się prosi o odczytanie aseksualne. Jak Fujioka reaguje na swoje wielkie odkrycie, że się zakochała? Najpierw płacze, że nie chce, a potem szuka wzorców miłości w mangach shōjo. Gdy wyznaje miłość Tamakiemu, przeradza się to w absolutny bajzel. Na samym końcu, już po przeprowadzce do Bostonu, mówi mu coś takiego: „To, że zgodziłam się dla nas gotować, nie znaczy, że mamy się ze sobą spoufalać bardziej, niż to konieczne” (przy czym spoufalanie się oznacza tu buziaki). Sam Tamaki zresztą stwierdza w epilogu, że „[jego] księżniczka od pocałunków woli porządną kolację”. Ja wiem, że to nie są decydujące dowody, ale jakoś tak…
4 W mandze go nie było, specjalnie sprawdzałam. Czytając fanowskie skanlacje mangi natknęłam się za to na rozkładówkę, która przedstawia członków OHSHC w nazistowskich mundurach. Ta ilustracja nie była w żaden sposób włączona w akcję, po prostu stanowiła taki przerywnik między kolejnymi rozdziałami. Mogę to skomentować tylko w jeden sposób:
JAPONIO, PROSZĘ NATYCHMIAST PRZESTAĆ TRAKTOWAĆ NAZI CIUCHY JAK FAJNY KOSTIUM!
Bo to nie jest jedyny tytuł, w którym japońscy twórcy wykazują się… dość poważnym niezrozumieniem, że Trzecia Rzesza to jednak nie jest dobra inspiracja, nawet estetycznie. Naprawdę, czytając mangi nawet biały człowiek może się czasem poczuć jak obiekt orientalizmu czy członek mniejszości etnicznej w USA. Na swój sposób uważam to doświadczenie za pouczające, co nie znaczy, że nie jest mi z nim nieprzyjemnie.
Co ciekawe, w polskim wydaniu nie udało mi się tej rozkładówki odszukać. Może JPF poszedł po rozum do głowy i po prostu ją usunął.
5 Porównajcie sobie te dwa cytaty.
Polska wersja z napisów Netflixa: „Wygląda na to, że nie mam zbyt dużej świadomości, jeśli chodzi o moją płeć”.
Wersja z angielskiego dubbingu: „In my opinion, it’s more important for a person to be recognized for who they are rather than for what sex they are.”
To… To po prostu nie jest to samo. No, kurde, nie.
Dla ciekawych dołączam ten sam dialog przepisany z japońskiego:
どうも自分は、男とか女の意識が人よりも低いらしくて
Moim zdaniem wersja polska jest dużo wierniejsza, ale co ja tam wiem.
Tłumaczka i doktorantka nauk humanistycznych. Kocha gonitwy za ulotnymi ideami w lesie kultury i wiedzy. Rezultaty łowów przedstawia między innymi na blogu „dziewiętnaście czwartych” (stąd pseudonim na Whosome) oraz w audycji „dancing in dystopia” w Radiu Kapitał. Lubi spędzać czas z bliskimi, robić staromodne zdjęcia, śpiewać i tańczyć z wachlarzami. Stara się być porządną osobą.