Świat kreskówek staje się coraz bardziej różnorodny. Osoby o różnych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych mogą zobaczyć siebie na ekranie i poczuć się widziane. Zapraszam was do śledzenia cyklu tekstów o reprezentacji osób LGBTQ+ w kreskówkach. Skupię się głównie na produkcjach amerykańskich, ponieważ są mi najlepiej znane i zdecydowanie najpopularniejsze. Na pierwszy ogień idzie Legend of Korra, kreskówka, która wytyczyła ścieżkę kolejnym animacjom. Tekst zawiera spoilery.
Legend of Korra to kontynuacja kultowego Avatar: The Last Airbender. Opowiada o przygodach następczyni Aanga, Korry. Przez cztery sezony dziewczyna próbuje strzec równowagi na świecie i mierzy się z różnymi złoczyńcami, którzy tej równowadze zagrażają. Odkrywa przy tym prawdy o samej sobie i nawiguje relacjami z osobami obecnymi w jej życiu. Pamiętam, jak oglądałam tę serię na bieżąco, ekscytując się przygodami Korry.
Życie miłosne dziewczyny, zwłaszcza przez dwa pierwsze sezony, jest burzliwe; później trochę się uspokaja. Na początku serii bohaterka lokuje swoje uczucia w magu ognia Mako, z którym występuje w jednej drużynie pro-bendingu i z którym się przyjaźni. Później do akcji wkracza piękna i bogata Asami Sato, z którą Mako się związuje. Mamy tutaj klasyczny przykład trójkąta romantycznego, który wprowadza odrobinę dramatyzmu w relacje między postaciami. Podczas oglądania bardzo mnie ten wątek frustrował. Pamiętam, że wtedy kibicowałam jeszcze Mako i Korrze, przede wszystkim dlatego, że wciąż rozpaczałam po Katarze i Zuko i chciałam jakiegoś ekwiwalentu – związku maga ognia i maga wody. Asami i Korra, mimo dzielenia uczucia do tego samego chłopaka, z czasem się zaprzyjaźniły. Ostatecznie Mako rzuca Asami dla Korry. W kolejnym sezonie są już parą, ale nie trwa to długo – dochodzi do kłótni, związek się rozpada. Po drodze jest jeszcze utrata pamięci i kłamstwa Mako, ale koniec końców Korra i chłopak zrywają ze sobą. Tutaj już tak mocno im nie kibicowałam – przestali mi do siebie pasować.
W następnych dwóch sezonach Korra nie zajmuje się już romansami, a bardziej odkrywaniem siebie. W trzecim sezonie pomaga w poszukiwaniu magów powietrza i odbudowie zniszczonej przed laty kultury. Pod koniec doznaje poważnych obrażeń i w czwartym sezonie, podczas rekonwalescencji i pobytu w rodzinnych stronach, nawiązuje korespondencję z Asami – zwierza jej się i odnajduje w niej oparcie. Później wyrusza w samotną podróż, spotyka przyjaciółkę poprzedniego awatara i wraca do pełni sił. W końcu, po latach, powraca do Republic City, by zmierzyć się z kolejnym złoczyńcą. Tam znowu spotyka się z przyjaciółmi. Widać, że dzięki wymianie listów Asami stała jej się wyjątkowo bliska. Ich więź coraz mocniej się zacieśnia, aż następuje wielki finał.
Był grudzień 2014 roku. Oglądałam ostatni odcinek Legend of Korra z siostrą. Błagałam, żeby Korra jakimś przypadkiem nie wróciła do Mako. W ostatnich scenach dziewczyna rozmawia z najważniejszymi osobami w swoim życiu, by ostatecznie zostać sam na sam z Asami, swoją niegdysiejszą rywalką, a później najlepszą przyjaciółką. Wpadają na pomysł, by udać się na wakacje do Świata Duchów. Następne, co widzimy, to scena, która na zawsze zmieniła telewizję – Korra i Asami łapią się za ręce i wchodzą do portalu, spoglądając na siebie z głębokim uczuciem. Pamiętam, że następnego dnia w internecie wrzało od dyskusji, jak odczytywać zakończenie. Dla wielu było to jasne, ale dopiero wypowiedź twórców ostatecznie rozwiała wątpliwości – Korra i Asami są biseksualne i zostały parą. Pewne drobne wskazówki co do takiego ostatecznego rozegrania rozterek uczuciowych Korry były widoczne już w trzecim sezonie. Dziś ta jedna scena na samym końcu serialu może wydawać się niewystarczająca, ale wtedy było to wielkim krokiem naprzód i wytyczyło szlak dla następnych produkcji. Rozwinięcie relacji Korry i Asami obserwujemy w komiksach kontynuujących serię.
W następnych tekstach poznacie godnych następców Legend of Korra, którzy wnieśli reprezentację osób LGBTQ+ na zupełnie nowy poziom, dając nam ciekawe postacie i satysfakcjonujące opowieści, normalizując i jednocześnie celebrując różnorodność. Ale już teraz w komentarzach na Facebooku możecie podzielić się swoimi ulubionymi przykładami!
Aspirująca pisarka, która ma w swojej głowie całe mnóstwo opowieści i duży problem z przelaniem ich na papier. Mimo trudności, cały czas jednak próbuje, z różnymi efektami. Kocha oglądać kreskówki i anime, i czytać mangi i książki. Pije przy tym herbatę, najlepiej taką z miodem. Kocha również swoje zwierzęta – psa Globo i kotkę Idris. Jej internetowa tożsamość wzięła się od Perły z kreskówki Steven Universe, którą do dziś uważa za jedną z swoich najulubieńszych postaci fikcyjnych, a nawet miłość swojego życia. Może brzmi to trochę przesadnie, ale historia Perły naprawdę z nią rezonowała i dodała jej otuchy w jej życiowej podróży.