Nie mówię o tym często, ale (dziś już kultowa) kreskówka Adventure Time jest jedną z moich ulubionych i na przestrzeni lat dała mi dużo radości. Cenię w niej szalony, ale jednocześnie przemyślany, wielowarstwowy świat przedstawiony, różnorodne postacie – jest ich naprawdę wiele i każda coś wnosi, odwagę w przedstawianiu niełatwych tematów i ten czasem prosty, a czasem absurdalny humor. Wiele odcinków stanowi też zresztą osobne, małe arcydzieła, które można sobie włączyć w oderwaniu od całej serii. Dużo satysfakcji daje wyszukiwanie powiązań między nimi, ale mogą też istnieć niezależnie. Ucieszyłam się więc na wieść, że powstanie kontynuacja w postaci serii Fionna and Cake.
Tekst zawiera spoilery.
Przez dużą część Fionna and Cake śledzimy jak tytułowe bohaterki wraz z Simonem Petrikovem skaczą po alternatywnych światach, uciekając przed zagrożeniem w postaci Scaraba i szukając lodowej korony, którą uważają za jedyną drogę ratunku. Nim jednak wskoczymy w wir przygody dowiadujemy się, jak toczyły się życia naszych bohaterów na chwilę przed całym tym zamieszaniem.
Dobrze nam znany z Adventure Time świat Fionny, stanowiący kopię Ooo, stał się dużo mniej magiczny i bardziej podobny do naszego. Fionna jest tam dwudziestokilkuletnią dziewczyną, która ledwo wiąże koniec z końcem. Podejmowała się różnych prac, ale w żadnej nie zdołała się utrzymać. Obecnie pracuje jako przewodniczka wycieczek autobusowych. Nasza bohaterka czuje, że tkwi w pułapce. Jest znudzona monotonią życia codziennego w niczym niewyróżniającym się, szarym miasteczku i śni o świecie pełnym magii i przygód. Podobnie czuje się zresztą jej kotka Cake. To poczucie życiowego niespełnienia i pragnienie czegoś więcej były mi wyjątkowo bliskie. Sama jestem w takim punkcie życia, w którym nie do końca wiem, czego chcę i gdzie jest moje miejsce. Podejrzewam, że wielu ludzi w moim i Fionny wieku czuje podobnie. Tymczasem Simon nie potrafi odnaleźć się w nowym dla niego świecie. Czuje, że jako zwykły człowiek nie pasuje do zwariowanego, pełnego magii Ooo. Cały czas tęskni za Betty. Nie potrafi o niej zapomnieć i ruszyć do przodu. Również tkwi w pułapce. Wszystko się zmienia, gdy w jego życiu pojawiają się Fionna i Cake. Porywają go w wir przygody, która odmieni całą naszą trójkę.
Każda z postaci przechodzi wewnętrzną przemianę, odkrywa coś ważnego, co dotychczas jej umykało. Fionna jest początkowo podekscytowana perspektywą bycia bohaterką, która przeżywa niezwykłe przygody. Podczas skakania między wymiarami chwyta się wszelkich możliwości, by się wykazać i zrealizować swoje fantazje. Wkrótce zaczyna jednak dostrzegać, że jej impulsywność i pogoń za wrażeniami krzywdzi innych – co zmusza ją do wejrzenia w siebie. Postanawia przestać skupiać się jedynie na sobie i swoich fantazjach i zacząć myśleć o innych. Zaprzyjaźnia się też z Simonem, co przyczynia się do tego, że zmienia swoje zdanie w kwestii założenia przez niego lodowej korony. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, co to tak naprawdę oznacza i jakiego wymaga poświęcenia. Świat Fionny ostatecznie nie staje się na powrót magiczny. Dziewczyna uczy się jednak akceptować go takim, jakim jest i odnajdywać w nim piękno. Dostrzega także, że zawsze miała wokół siebie ludzi, którzy czynią go lepszym.
Simon nie widział sensu w życiu bez Betty i cały czas cierpiał z powodu jej straty. Nie potrafił odnaleźć dla siebie miejsca w Ooo i czuł się niepotrzebny. Po spotkaniu Fionny i Cake pozornie znalazł nowy cel i sens życia. Zdecydował się ponownie założyć koronę. Chciał też w ten sposób uciec od cierpienia i po prostu zapomnieć. Jak później się okazało, cały czas idealizował swoją relację z Betty. Nie dostrzegł tego, że nie była ona do końca zdrowa. Betty się dla niego poświęcała, wybierając zawsze jego zamiast siebie. Ostatnie spotkanie Simona i Betty jest gorzkie, ale daje domknięcie dla nich obojga. Nie mogą zmienić przeszłości i podjętych decyzji, ale mogą cieszyć się tym czasem, który spędzili razem i zachować go w pamięci jako doświadczenie, które ich ukształtowało. Dzięki temu odkryciu Simon może wreszcie ruszyć naprzód i przestać kurczowo trzymać się tego co było. Dociera do niego, że ma prawo po prostu żyć i że jego życie ma wartość samo w sobie, nawet jeśli nie ma jakiegoś wyższego celu.
Spośród głównej trójki zdaje się, że najmniejszą przemianę przechodzi Cake. Nic bardziej mylnego. Cake może nareszcie poczuć się wolna i wyrazić siebie – zyskać własną tożsamość. Podczas skakania między światami często chce się wykazać i udowodnić innym, przede wszystkim Fionnie, że jest w stanie poradzić sobie z różnymi zagrożeniami. Parę razy wywołuje to między dwójką konflikt. Fionna po odkryciu, że ich podróż nie jest tylko spełnieniem jej fantazji, a czymś naprawdę niebezpiecznym, zaczyna martwić się o Cake. Nie chce jej stracić. Cake odbiera to jednak inaczej, jako dowód na to, że Fionna w nią nie wierzy. Boli ją to, ponieważ dopiero co zyskała możliwość bycia naprawdę sobą, a najbliższa jej osoba nie chce jej w tym wspierać.
Ważnym tematem przewijającym się przez te dziesięć odcinków jest tożsamość, prawo do bycia sobą. Założenie korony oznacza utratę tych rzeczy. Fionna i Cake początkowo nie mają o tym pojęcia. Fionna z czasem orientuje się, z czym się to wiąże. Zaczyna się przez to zastanawiać czy ma prawo zmieniać swój świat i swoich przyjaciół bez ich wiedzy, odbierając im ich tożsamości. Jednocześnie Cake czuje się bardziej sobą niż dotychczas i nie chce tego stracić. Losy świata Fionny zostają finalnie oddane w ręce jego mieszkańców, mogą oni wspólnie zdecydować o jego kształcie, co uważam za piękne rozwiązanie. W ostatnich scenach zresztą zostaje podkreślone znaczenie lokalnej społeczności – jej członkowie wspólnymi siłami odbudowują swoją rzeczywistość po kryzysie, jaki ją spotkał.
Oprócz Fionny, Cake i Simona bliżej poznajemy także wersje Bubblegum i Marceline z świata Fionny – Gary’ego Prince’a i Marshalla Lee. Różnili się od swoich odpowiedników z Ooo i ich historia przebiegła nieco inaczej, ale obserwowanie rozwijającej się relacji tej dwójki było czystą przyjemnością. To był tak dobrze rozpisany, uroczy i ocieplający serce romans. Podobało mi się, jak szybko nawiązała się między nimi nić porozumienia i jak wspierali się nawzajem w trudnych chwilach.
Podczas trwania serii nasi bohaterowie skaczą po różnych alternatywnych światach. Niektóre były już wcześniej przedstawione w głównym serialu, a inne są zupełną nowością. Z ciekawością śledziło się te różne rzeczywistości, w których zmienione i poprzestawiane zostały różne elementy. Nieraz na bieg zdarzeń wpływały tam pojedyncze momenty. Odwiedzamy chociażby ponownie świat z Finnem rolnikiem. Powrót jego postaci przyjęłam z ekscytacją. Odcinki osadzone w tej rzeczywistości zawsze były bardzo ciekawe i emocjonujące. W Fionna and Cake dowiadujemy się, jak dalej potoczyły się jego losy. Stał się samotnym ojcem z gromadką dzieci. Przez przeżycia z koroną jest nieco inny niż nasz Finn – bardziej wycofany i ostrożny. Pozostała w nim jednak chęć chronienia innych. Udziela pomocy Fionnie, Cake i Simonowi, nawet jeśli są dla niego zupełnie obcymi ludźmi. Wraz z bohaterami skaczemy też do świata, gdzie Simon zapanował nad koroną, świata, w którym rządzą wampiry; i do świata, w którym Lich zwyciężył.
Ze względu na tamtejsze wersje Bubblegum i Marceline, najbardziej spodobał mi się świat, w którym wampiry przejęły władzę. Te dwie są jedną z moich najulubieńszych fikcyjnych par. Dostarczyły mi masy emocji podczas emisji Adventure Time. W tym świecie są śmiertelnymi wroginiami, czuć jednak między nimi jakieś napięcie, dziwne przywiązanie. Nie potrafią siebie nawzajem zabić, cały czas ze sobą nawzajem pogrywają. Jest w tym coś ekscytującego, trochę innego niż to, co znamy, a jednocześnie smutnego. Montaż, kończący odcinek, w którym przeplatają się sytuacje z dwóch światów – Marceline i Bubblegum spadające razem w otchłań ku pewnej zgubie i Gary i Marshall Lee uciekający z przyjęcia, idący ku windzie, by następnie się w niej pocałować, to było mistrzostwo świata. Czułam naraz tyle emocji. Smutek, radość, ekscytację, napięcie i takie, których nie umiem nazwać. Jeszcze długo będzie to siedzieć w mojej głowie. Bubblegum i Marceline są sobie przeznaczone w każdym świecie.
Serię wzbogaciło kilka piosenek. Wszystkie były naprawdę dobre. Najbardziej chyba urzekły mnie jednak dwie – Part Of The Madness w wykonaniu mojej ulubionej Rebecki Sugar (twórczyni Steven Universe) i Everything In You. Obydwie są smutne i melancholijne. Part Of The Madness opisuje nową sytuację Simona, który już nie pasuje do szaleństwa Ooo. Everything In You przedstawia perspektywę Betty, która w związku rezygnowała z siebie i dla której Simon był wszystkim. Jestem też jeszcze fanką piosenki z pierwszego odcinka, czyli Not Myself, która opisuje monotonię życia Fionny i jej poczucie bycia w pułapce. Bardzo życiowy kawałek.
Fionna and Cake bardzo mi się podobało. Dało mi to, czego akurat teraz potrzebowałam. Obserwowanie postaci, które mają problem z zaakceptowaniem tego, jak wygląda ich życie i które czują się jak w pułapce, było mi bardzo bliskie. Podróż stała się dla nich sposobem na odkrycie prawd, które dotychczas im umykały. Dzięki niej byli w stanie ruszyć naprzód i zacząć uczyć się jak cieszyć się z rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Fionna and Cake dla mnie to opowieść o godzeniu się z przeszłością, odkrywaniu własnej wartości, odnajdywaniu niezwykłości w codzienności i prawie do bycia sobą.
Aspirująca pisarka, która ma w swojej głowie całe mnóstwo opowieści i duży problem z przelaniem ich na papier. Mimo trudności, cały czas jednak próbuje, z różnymi efektami. Kocha oglądać kreskówki i anime, i czytać mangi i książki. Pije przy tym herbatę, najlepiej taką z miodem. Kocha również swoje zwierzęta – psa Globo i kotkę Idris. Jej internetowa tożsamość wzięła się od Perły z kreskówki Steven Universe, którą do dziś uważa za jedną z swoich najulubieńszych postaci fikcyjnych, a nawet miłość swojego życia. Może brzmi to trochę przesadnie, ale historia Perły naprawdę z nią rezonowała i dodała jej otuchy w jej życiowej podróży.