W Girl Haven razem z czwórką przyjaciół_ odwiedzimy magiczną krainę Koretirs, gdzie trafić mogą tylko kobiety.
Komiks Girl Haven autorstwa Lilah Sturges z ilustracjami Meaghan Carter i liternictwem Joamette Gil opowiada o losach Ash, nastolatki, która w nowej szkole[1] nawiązuje przyjaźń z grupką queerowych dziewcząt: empatyczną Eleanor, w której od razu się zauracza, dość szorstką, ale ostatecznie przyjazną Chloe i odrobinę dziwną, mówiącą do zwierząt, zawsze wesołą Junebug. Wkrótce razem z nimi odwiedza Koretris – magiczną krainę, stworzoną przez jej mamę; miejsce, do którego mogą trafić tylko kobiety. Chłopcom wstęp jest wzbroniony. Problem w tym, że Ash nie wyszła jeszcze z szafy jako dziewczyna nawet przed sobą, więc tak jak sama boi się odpowiedzi na pytanie o to, jak mogła trafić do Koretris z przyjaciółkami, tak i pośród mieszkanek krainy napotyka się nieraz z niezrozumieniem, dlaczego w ogóle tam jest. Na szczęście otrzyma też wsparcie, dzięki któremu ta przygoda nie skończy się dla niej zbyt wcześnie.
Mamy tu pewien suspens, ale prowadzący w dość oczywistym kierunku. Ash i jej przyjaciółki przemierzają krainę i spotykają się raz z ciepłym przyjęciem i dobrymi radami, raz prawie z wyrzuceniem z krainy siłą. Ich celem jest pokonanie wielkiego zła: Plagi, która uwięziła królową Cassandrę, dobrą władczynię, która jako jedyna w całym Koretris może odesłać Ash, Eleanor, Junebug i Chloe do ich świata. Ash ma jednak inny cel i wcale nie chce mierzyć się z wielkim złem. Chce tylko odnaleźć mamę, która znikła trzy lata temu, a która, jak dowiaduje się w trakcie akcji, pojawiła się wtedy w Koretris i brała udział w jednej z licznych bitew pomiędzy ludami krainy. Nie uważa, że ma za zadanie uratować świat, który przemierza – to rola lepiej pasująca do jego zwierzęcych i magicznych mieszkanek – a chce po prostu wrócić do domu i to wrócić z mamą. Jednakże cokolwiek Ash chce zrobić, istotne jest, z czym faktycznie przyjdzie jej się zmierzyć w drodze do swojego celu.
W trakcie tej dość prostej historii poznajemy wyobraźnię mamy Ash, powiązaną nierozłącznie z Koretris, które miała stworzyć jako całkowicie fikcyjny świat, zaś Ash powoli akceptuje swoją prawdziwą płeć. Nie obejdzie się bez potknięć, nie wszystko, co o Koretris powiedziane, okaże się prawdą, doprowadzając Ash do kolejnych rozterek, jednak ostatecznie otrzymamy szczęśliwe zakończenie. Mniej więcej. Ash będzie musiała się pogodzić z losem jej mamy, odkryje też, że ma wsparcie w ojcu i zyska grupę przyjaciółek – zarówno tych ze szkoły, jak i tych w magicznej krainie.
Girl Haven to opowieść portalowa, traktująca o przejściu do innego świata, gdzie bohaterka odnajduje siebie, po czym wraca do domu. Fabuła nie jest bardzo złożona, ale jako historia skierowana typowo do młodzieży dobrze się sprawdza. Gra z opowieścią o przeznaczeniu, jednak nią nie jest. Ash może i spełnia wszelkie role wybrańczyni, ale nikt jej za taką nie uznaje, a ona sama po prostu robi to, co w danej chwili uznaje za słuszne. Komiks spełnia jednak przede wszystkim swoją główną funkcję – opowieści o tym, jak to jest odkrywać, że jest się transpłciową dziewczyną. Opowieści, co istotne, która podnosi na duchu i mówi: nieważne są wątpliwości, ważne to, co wie się głęboko w sobie. I że są wokół osoby, które to zrozumieją i pomogą przejść przez tę drogę. I same razem z Ash będą odkrywać siebie, pokazując, że podróż do odkrywania swojej queerowości może, ale nie musi kończyć się na pierwszych etykietach, jakie się przyjmie.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne, komiks utrzymany jest w przyjemnych barwach. Mamy tu dużo zieleni i brązów związanych z naturą oraz różów i fioletów, a gdy Ash opowiada jedną z historii o Koretris, które zna od mamy, wchodzimy w odcienie sepii, co imituje stare zdjęcia. Z mocną, czasami dość uproszczoną kreską i ładnym liternictwem wszystko tworzy przyjemną w odbiorze całość, dobrze skrojoną pod swoje zamierzone odbiorcza. Szkoda jedynie, że ponieważ komiks jest klejony, a nie szyty, część grafik i dymków zbiega się zbyt blisko środka zeszytu, przez co czasem trudno jest odczytać tekst i zobaczyć pełne ilustracje.
Ostatecznie jednak, choć nie spodziewamy się, żeby komiks przetłumaczono na język polski, to właściwie byłoby dobrze, gdyby mógł trafić także w ręce polskiej młodzieży. Tej queerowej i tej cisheteropłciowej.
[1] Liceum imienia Marshy P. Johnson, sławnej drag queen, która była jedną z inicjatorek zamieszek w barze Stonewall (w ’69 roku), od których zaczął się amerykański ruch na rzecz praw osób LGBT i które doprowadziły do pierwszej w ogóle Parady Równości. Pierwsza scena komiksu zaczyna się także od wyliczenia kolorów tęczowej flagi i wyjaśnienia ich znaczenia, będącego radosnym okazaniem dumy z queerowości.