SerialCon umożliwił mi obejrzenie niesamowitego dokumentu Looking for Leia. Po prostu muszę się z wami podzielić wrażeniami z tego seansu!
Fandom przez wiele lat kojarzył się – i niektórym ciągle się kojarzy – z raczej męskim gronem. Stereotypowo to chłopcy czytają komiksy i książki science fiction, to chłopcy biegają do kina na space opery i bawią się w rycerzy Jedi. No właśnie – również Gwiezdne wojny często są postrzegane jako uniwersum skierowane raczej do męskiej widowni, dostarczające wzorców i rozrywki głównie chłopcom (do pewnego momentu było w filmach z tej serii bardzo mało bohaterek).
Wystarczy jednak się rozejrzeć, aby się przekonać, jak wiele kobiet i osób niebinarnych jest we wszelkich fandomach i jak mocno wpływają na ich kształt. Kobiety odgrywały kluczową rolę w społecznościach fanowskich od początku istnienia tego zjawiska, podtrzymując zainteresowanie tym, co je pasjonowało, budując społeczności, tworząc, a nieraz także wpływając na decyzje twórców oryginalnego dzieła. Często jednak była to działalność słabo promowana, a nawet ukrywana, a same fanki lekceważone, wyśmiewane i ograniczane.
W 2019 roku Annalise Ophelian, amerykańska filmowczyni, postanowiła pokazać światu ogromną różnorodność i kreatywność fandomu Gwiezdnych wojen, skupiając się właśnie na działających w nim kobietach i osobach niebinarnych. W siedmiu króciutkich odcinkach filmu dokumentalnego Looking for Leia pokazała kilka obszarów fanowskiej działalności – niekoniecznie z pierwszej linii fandomowych działań, ale ważnych i zmieniających świat na lepsze.
Gdy zapytasz osobę, dlaczego coś kocha, a potem nachylisz się i naprawdę jej posłuchasz, dzieje się coś niezwykłego. Miłość to połączenie, ale też poszukiwanie siebie i innych. Nie da się kochać jakiejś historii, nie szukając w niej odbicia siebie, nie wyobrażając sobie siebie w lepszym świecie. Gdy zaś to robimy, tworzymy coś nowego.
Zaraz po premierze pierwszego z filmów George’a Lucasa z serii Star Wars pojawiły się fanki odległej galaktyki, zafascynowane ogromnym, pełnym niedopowiedzeń i miejsc do zapełnienia fantastycznym światem. Korespondowały, dzieliły się wrażeniami, pomysłami i teoriami, a także twórczością zainspirowaną filmem. Powstawało ogromnie wiele fanzinów, w których publikowano opowiadania, grafiki, felietony i listy. Prowadzono dyskusje, a osoby próbujące swoich sił w jakiejś formie twórczości mogły liczyć na feedback i wsparcie. Jedna z bohaterek pierwszego odcinka Looking for Leia, fandomowa weteranka Maggie Nowakowska, wyciąga pudła i pokazuje przykłady publikacji. Dopiero gdy to zobaczyłam, w pełni dotarło do mnie, ile wkładano pracy w tę działalność i jak ogromnie była ona ważna – i jak powszechna. Dziś niestety mało kto o tym pamięta, choć przecież ciągle powstają fanziny, zarówno papierowe, jak i internetowe.
Kolejne odcinki dokumentu prezentują inne fandomowe fenomeny. Poznajemy między innymi członkinie klubów konstruktorek droidów (wiernych, funkcjonalnych replik filmowych robotów), które, aby w pełni oddać się pasji, zgłębiają tajniki inżynierii, programowania i druku 3D. Przy okazji inspirują inne osoby, w tym małe dziewczynki, pokazując im na przykład na konwentach, że taka działalność jest również w ich zasięgu. Śledzimy też – to chyba mój ulubiony fragment – proces tłumaczenia Nowej nadziei na ginący język nawaho, wspierający poczucie tożsamości, szczególnie młodych, mocno zanglicyzowanych osób należących do rdzennych plemion Ameryki. Ophelian umożliwia nam spotkanie kobiet o różnych kolorach skóry, pochodzących z różnych środowisk, które zakochanie się w Gwiezdnych wojnach, często w młodym wieku, poprowadziło w różnych kierunkach i ku niezwykłym życiowym przygodom.
Jak wskazuje tytuł, nad Looking for Leia unosi się duch księżniczki Lei i Carrie Fisher, która wcielała się w tę rolę. Dla przedstawionych w filmie osób Leia była pierwszą tak mocno inspirującą bohaterką – wielowymiarową, stanowczą, silną i atrakcyjną dla małych dziewczynek marzących o zostaniu księżniczkami, ale księżniczkami walczącymi i stawiającymi na swoim, księżniczkami, które same się ratują. Widzimy na ekranie mnóstwo kobiet przebierających się za tę postać; daje im to poczucie siły, siostrzeństwa, wsparcia, inspiruje je do podejmowania w życiu decyzji, z których są dumne oraz do kierowania swoich córek i innych kobiet w swoim otoczeniu na podobną ścieżkę. Zaś od samej Carrie Fisher uczą się odwagi, głośnego wyrażania swojego zdania i stawiania czoła przeciwnościom.
Wiele jest w opowieściach fanek także dyskryminacji i wykluczenia – ze względu na kolor skóry, wygląd, wagę, pochodzenie czy wreszcie po prostu płeć. Wielokrotnie dawano im do zrozumienia, że nie przynależą do tego świata. Przede wszystkim nie widziały odbicia siebie na ekranie – brakowało nie tylko większej liczby bohaterek, ale też osób o kolorze skóry innym niż biały. Wielka zmiana w tej kwestii zaszła dopiero w 2015 roku, wraz z premierą Przebudzenia Mocy. Nowe filmy z serii Gwiezdne wojny otworzyły osobom dotychczas pomijanym wrota do tego kolorowego wszechświata. Jednak nie tylko same filmy sprawiały, że wiele widzek czuło się wykluczonych.
Również w fandomie ich zaangażowanie było kwestionowane, a wiedza o wszechświecie Gwiezdnych wojen nieustannie sprawdzana. Dlatego wiele z nich uczestniczy w grupach tworzonych przez kobiety i skierowanych do kobiet, szukając akceptacji i przestrzeni do przeżywania swojej pasji bez ciągłych prób i lekceważenia, bez oskarżeń, że udają zainteresowanie czymś, by zwrócić uwagę facetów. Dlatego właśnie jest w filmie tak widoczne, że działalność kobiet często wiąże się z tworzeniem dla siebie przestrzeni zarówno w ramach fandomu, jak i fikcyjnego uniwersum – za pomocą twórczości.
Fandom to różnorodność. Część komercyjna, często najbardziej widoczna – szczególnie w amerykańskim kontekście – to tylko cienka warstwa, pod którą kryją się niezliczone sposoby na wyrażania fanowskiej pasji, nie zawsze rzucające się w oczy. Historie zbyt złożone, by opowiedzieć je w kilku zdaniach.
Fandom jest jak tygiel alchemika: podstawowa substancja ulega w nim, za sprawą niewyjaśnialnej magii, transformacji w coś zupełnie nowego i niezwykle cennego.
W Looking for Leia widzimy tylko kilka historii. Tylko kilka osób. Tylko jedno gromadzące fanów uniwersum. Pomyślcie tylko, ile jest takich uniwersów, osób, działalności, pasji i emocji, i pięknych rzeczy, które się z nich rodzą.
Jeśli nie znajdziecie okazji do obejrzenia Looking for Leia, ten materiał daje dość dobre pojęcie o tym, co znajduje się w odcinkach: WePresent: artykuł o Looking for Leia.
Cytaty z Annalise Ophelian pochodzą z oficjalnej strony filmu Looking for Leia.
(ona) kulturoznawczyni, redaktorka i tłumaczka, fanka fandomu. Lubi polską i niepolską fantastykę, szynszyle, psy, rośliny doniczkowe, kawę i sprawiedliwość społeczną.