Czy po finale trzeciego sezonu Picarda będziemy w stanie się pozbierać i podzielić się z wami wrażeniami z pożegnania z tym fenomenalnym serialem? W przedostatnim odcinku twórcy zafundowali nam taki rollercoaster emocji, że… nie wiemy. Oto nasze wrażenia z oglądania dziewiątego odcinka. Opinie o innych odcinkach tej serii znajdziecie tutaj: KLIK.
Maple Fay: Przepowiadam to teraz: przy ostatnim odcinku dostanę zawału, odwodnię się od płaczu i umrę jako osoba wielce szczęśliwa.
Nie będę pisać dużo, albowiem SPOILERY, ale rozwiązanie tajemnicy Jacka, i powiązanie jej z wątkiem zapoczątkowanym „drobne” 33 lata temu – bezcenne. Nie wiem, czy przyszłoby mi to wcześniej do głowy, ale widać, że scenarzyści przemyśleli temat, zaproponowali nauktrekowe uzasadnienie wszystkiego, co dzieje się z Gwiezdną Flotą… a potem podkręcili napięcie i rozsiedli się w fotelach z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku. Brawo.
Frontier Day, do którego dążyliśmy przez cały sezon, został sfilmowany po mistrzowsku – trochę się wzruszyłum na widok całej floty zebranej w jednym miejscu, w tym nowej Enterprise (która bardziej przypomina Voyagera, change my mind). Powrót pani admirał Elizabeth Shelby sprawił, że prawie spadłum z łóżka, a wydarzenia z kolejnych dziesięciu minut, ściśle związane z Rzeczą Za Czerwonymi Drzwiami, znakomicie zastąpiły mi poranną kawę. Większości naszych bohaterów udało się uniknąć bezpośredniego zagrożenia, niestety, nie wszystkim. (Swoją drogą, wywołało to u mnie reakcję, której kompletnie nie byłubym w stanie przewidzieć po obejrzeniu pierwszych odcinków sezonu – w tym miejscu jeszcze raz ogromne KUDOS dla scenarzystów; uprzejmie proszę o niekrzywdzenie już nikogo więcej, w przeciwnym bowiem razie wyrzucę komputer przez okno, a na czymś pracować muszę).
Ten sezon jest wielkim prezentem dla fanów Next Generation i Star Treka w ogóle. Jest akcja, DUŻO akcji, a po niej następują ogromne emocje i wzruszenia. Ręka do góry, kto NIE wzruszył się ostatnią sceną na mostku, a w szczególności wiadomością od komputera pokładowego! Nie widzę i nie dziwię się. Przy całej tej wzniosłości i wzruszeniu, zdarzają nam się miejscami sytuacje tak autentycznie zabawne („…jest doskonała”), że WIADOMO: to Star Trek, pisany jak trzeba, kręcony jak trzeba, ZAGRANY jak trzeba i… można prosić o jakiś spin-off? Albowiem ja osobiście nie przyjmuję do wiadomości, że został nam już tylko jeden odcinek.
Dopiero przy tym sezonie weszło mi w nawyk oglądanie The Ready Room na oficjalnym kanale Star Treka na FB, co niniejszym wszystkim polecam. Wil Wheaton rozmawiający ze swoimi przyjaciółmi z pracy, i w zasadzie żegnający się z granymi przez nich postaciami jest wspaniały, uroczy i chyba wszyscy możemy się z nim utożsamić.
Kira Nin: Wspomniałum niedawno gdzieś, że moim zdaniem zagadka tego sezonu jest dużo prostsza, niż się nam to wydaje. I miałum rację! To nie mogło się skończyć inaczej. Bardzo doceniam to, jak twórcy stworzyli tę zagadkę, dając nam dość przypadkowych elementów, żebyśmy mieli dużo innych pomysłów, ale przy okazji porozrzucali po drodze dość okruszków, żeby to było w perspektywie oczywiste. I jak to wszystko było mądrze zrobione! Detal o nieużywaniu transporterów stał się nagle bardzo ważny! Aaach, tak mnie to ekscytuje! Używam za dużo wykrzykników! Ale co zrobić.
To przecież Picard. Jeśli jest Picard, jest i Borg. Poznaliśmy ich w TNG, więc to oczywiste, że zobaczymy ich znów w pożegnaniu Picarda. Mogłoby się wydawać, że zostawiliśmy Borg w przeszłości, ale kolektyw jest dobry w graniu na zwłokę i zaimplantowanie takiego mechanizmu zabezpieczającego dobrze to pokazuje. Możemy wiele mówić o innych wspaniałych trekowych antagonistach, ale Borg to fascynująco groźny i nieprzewidywalny przeciwnik.
Jack reaguje na rewelacje o sobie w zrozumiale emocjonalny sposób, i jak to on próbuje znaleźć rozwiązanie samodzielnie. Zapewne się sparzy, ale tam powinno się zdarzyć coś niespodziewanego. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę, co to będzie.
Dokładnie dlatego rzeczy nie powinny być wszystkie w chmurze! Geordi miał rację. Geordi ma zawsze rację, słuchajmy go.
KOCHAM DATĘ TAK BARDZO.
Widok całej floty w jednym miejscu byłby piękny, gdybyśmy nie wiedzieli, co oznacza. I jakby płomienna przemowa o bezpieczeństwie, w świetle naszej wiedzy, nie brzmiała o wiele za bardzo jak borgowa propaganda. I swoją drogą, to bardzo pięknie pokazuje, jak cienka jest taka granica.
Shaw. Kapitan Shaw. Którego poznaliśmy jako irytującego dupka, deadnejmujacego Seven. Obiecano nam, że zmienimy o nim zdanie, no i… okazało się to być prawdą. Było mi bardzo smutno. Ale co najlepsze, on wcale nie przestał być dupkiem! Po prostu poznaliśmy go lepiej i zobaczyliśmy też jego zalety. Doskonale napisana postać. Będzie mi go brakowało.
To chyba nie byłoby prawdziwe pożegnanie bez Enterprise-D. To było…. Bardzo dużo emocji. TNG to był mój pierwszy Trek. To jak powrót do domu.
Paternoster Gang: Czy już wspominałam, jak bardzo kocham to, jak ten sezon spełnia wszystkie moje oczekiwania? Oraz rozwiązując kolejne zagadki, przynosi nowe i ta ostatnia jest szalenie ciekawa: jak jeden Enterprise-D uratuje teraz Gwiezdną Flotę i Ziemię? I, uwaga, chyba znam odpowiedź: nie uratuje. Uratuje Jacka, w którego rękach są teraz losy ich wszystkich, i jak lekkomyślna nie wydawałaby się jego decyzja, wszystko wskazuje na to, że znalazł się we właściwym czasie i miejscu, by powstrzymać ekspansję Borg. No chyba że objawi się nam Agnes Jurati – bo to, gdzie się właściwie podziała, jest chyba większą tajemnicą niż sposób dojścia do happy endu. Swoją drogą bardzo bym chciała, by się objawiła, brakuje mi jej.
A wracając do pierwszego zdania, wiedziałam, że w końcu Shaw zwróci się do Seven jej prawdziwym imieniem (a tym samym potwierdzi, jak bardzo ją ceni), choć z jakiegoś powodu nie wpadłam na to, że stanie się to w tak dramatycznych okolicznościach. Polubiłam go, serio, i bardzo mi smutno, że nie usłyszymy już jego kąśliwych uwag. Cóż, jak pisałam we wrażeniach z poprzedniego odcinka – był bohaterem, jak bardzo by tego nie próbował ukryć. Wiedziałam też – no dobrze, bardzo na to liczyłam – że Raffi i Seven dostaną swój moment i proszę, Raffi kategorycznie odmówiła zostawienia Seven na pastwę zasymilowanej załogi „Tytana”. To się musi dobrze skończyć dla mojej ulubionej pary twardzielek!
Na koniec dostaliśmy pełnowymiarowy powrót do przeszłości. Nie wiem, którą scenę kocham najbardziej, choć chyba po raz kolejny wygrał Data i jego cudowne poczucie humoru. Bardzo piękne jest to pożegnanie z pokoleniem Picarda. Życzę takiego ostatniego sezonu i takiego fanserwisu każdemu serialowi, który nieco dłużej gości na ekranach. Doskonałe to jest.
Frej: GDZIE JEST AGNES JURATI? To jest jedno z głównych pytań, które mam po tym odcinku.
Z odcinka na odcinek jest więcej wzruszeń i elementów, które mogłam sobie wymarzyć w idealnym pożegnaniu dla Picarda. Aż strach pomyśleć co przygotowali na wielki finał. Fakt że (W KOŃCU) zdecydowali się ukraść Enterprise-D – troszkę spóźnione, ale jak piękne. Prosty strzał w trekisowe serce.
Bardzo mi smutno, że postać kapitana Shawa została zabita (chyba że czegoś nie wiemy). Bardzo dobra postać – szkoda, że w tym sezonie, poza barwnymi, sarkastycznymi komentarzami, głównie dostawała po twarzy. Moim zdaniem Shaw był pięknym wyważeniem do wspomnień Picarda i Rikera – pokazującym, że czasy ich świetnych przygód nie zawsze były tak kolorowe, jak oni to wspominają. Będzie mi go brakować.
Powrót Borg jest piękną klamrą dla Picarda – temat i antagonista, który przewijał się przez jego historię od zawsze. Podobnie jak Q w poprzednim sezonie – musiał się pojawić. (Szczerze mówiąc, nadal nie wybaczyłam, że Q już z nami nie ma). Tu powraca jednak moje pytanie z początku: gdzie jest Agnes Jurati i co się z nią stało? Wiem, że nie widzieliśmy twarzy Królowej Borg, więc jest nadzieja, że to Agnes… Mam ogromne nadzieje, że nie zapomnieli o niej i to, co działo się w drugim sezonie, nie poszło w niepamięć.
Bardzo piękny jest ten sezon i jak się żegnać z jakąś ekipą, która na ekrany powracała przez tyle lat – to tylko w tak piękny sposób.
Oglądacie serial Star Trek Picard? Podzielcie się wrażeniami na Facebooku!
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.