O The Bold Type można przeczytać skrajnie różne opinie, ale trzeba przyznać: jeśli chcecie obejrzeć coś na poprawę humoru, to ten serial zdecydowanie się nada.
Amerykańska produkcja The Bold Type zakończyła się niedawno po pięciu sezonach, wzbudzając wśród widzów różne emocje: dla jednych cudowna, dla innych przesłodzona. Z jednej strony zaangażowana społecznie i politycznie, z drugiej – odrealniona i z wątpliwymi etycznie wątkami. O tym serialu można powiedzieć wiele, ale nie da się zaprzeczyć: ogląda się go naprawdę przyjemnie.
Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, współcześnie. Trio głównych bohaterek zaczęło niedawno pracę w kultowym magazynie Scarlet, którego głównymi odbiorczyniami są kobiety w średnim wieku. Jane marzy o karierze w publicystyce, Sutton – w modzie. Kat zajmuje się mediami społecznościowymi. Szybko się zaprzyjaźniają i zaczynają wspierać tak w pracy, jak i życiu prywatnym, za siedzibę główną obierając sobie biurową garderobę. Żadne tematy nie są dość niewygodne, aby nie stały się przedmiotem ich rozmów: od tych poważnych, jak rasizm czy wykluczenie osób, które odbyły karę więzienia, po standardowe dramy telewizji: kłótnie, romanse, seks. The Bold Type w oczywisty sposób czerpie z Seksu w wielkim mieście (serialu), uwspółcześniając go i dodając mu nowe warstwy. Ta inspiracja jest jednak raczej punktem wyjścia, z czasem narracja dryfuje w stronę dłuższych wątków bohaterek i bardziej społecznych tematów, co, trzeba przyznać, wyszło The Bold Type na dobre.
Na dobre wyszło The Bold Type zresztą wiele rzeczy. Na przykład główna bohaterka, Jane, która, podobnie jak Carrie Bradshaw, jest ładna, urocza i pisze publicystykę. Jane jest jednak bardziej wielowymiarowa niż Carrie; ciekawym i wartym docenienia wątkiem jest chociażby jej zmaganie ze zwiększonym ryzykiem raka piersi. Matka Jane zmarła na ten nowotwór, a u Jane wykryto mutację genową z tym związaną. Temat prewencji nowotworowej przewija się w popkulturze stosunkowo rzadko, dlatego uważam za bardzo wartościowe zwrócenie uwagi na tę kwestię. Dostajemy tu pakiet podstawowej wiedzy o możliwych rozwiązaniach, ale też po prostu poszerzamy społeczną świadomość na temat istnienia mutacji w genach BRCA1 i BRCA2, które są zjawiskiem raczej mało znanym. Nie jestem ekspertką medyczną, żeby oceniać prawdziwość wszystkich faktów przedstawionych w serialu, ale szybkie wyszukanie tematu zostawia mnie z poczuciem, że przynajmniej podstawowe kwestie zostały rzetelnie opisane. Być może pewne odbiorczynie zapiszą się dzięki temu na badania? Kto wie.

Kadr z serialu. Sutton, Jane i Kat podczas biegu charytatywnego.
Innym wartym wspomnienia akcentem jest tożsamość bohaterów, jej odkrywanie i rozwijanie. Mam tu także na myśli odkrywanie orientacji seksualnej. Tu świetnym przykładem jest droga Kat, która w trakcie serialu dopiero uświadamia sobie, kim jest i czego szuka. Jest też fenomenalna postać Adeny – artystki, fotografki, aktywistki, lesbijki, ale także muzułmanki, co w oczach wielu może się wydać zaskakującym połączeniem. Jej bezkompromisowa działalność pięknie się łączy z niezwykłą wrażliwością na ludzkie cierpienie i troską o innych, ale też pokazuje nam, jak liczne i zróżnicowane kwestie decydują o tym, kim jesteśmy.
W serialu poruszonych jest też wiele innych problemów i zjawisk, z którymi zmagają się współczesne społeczeństwa, zwłaszcza społeczeństwo amerykańskie. Mamy wspomniane już wcześniej rasizm czy wykluczenie osób wcześniej skazanych, ale pojawiają się też wciąż żywe obecnie pytania, jak: „Jak cishet mężczyzna może być dobrym feministą i przyznać do dawnych błędów?” czy „W którym momencie cancel culture idzie za daleko?”.
Skoro już mowa o byciu cishet mężczyzną i dobrym feministą, nie mogę nie docenić postaci Alexa, który podczas kolejnych sezonów powoli ewoluuje w fantastycznego człowieka. Alex zajmuje podobne stanowisko co Jane – również pisze teksty dla Scarlet, prezentuje jednak tzw. męskie spojrzenie. Choć w zasadzie od początku jest bohaterem raczej neutralnym/pozytywnym, to prawdziwa przemiana następuje w nim, gdy dowiaduje się, że nieświadomie wywierał presję na pewnej kobiecie na kontakty seksualne. Alex przyjmuje winę na siebie, publicznie przeprasza, ale także zaczyna społeczną rozmowę na ten temat: jak uświadamiać sobie tego rodzaju przemoc, jak sobie radzić z błędami przeszłości i jak unikać ich unikać w przyszłości. Alex z czasem staje się zupełnym wzorem do naśladowania, który odrzuca toksyczną męskość i uczy innych, jak robić to samo. Być może ten akapit niektórym wyda się niepotrzebnym spoilerem, ale taką postać i taką przemianę po prostu trzeba docenić, bo wciąż w mainstreamie mamy ich za mało. A może to właśnie Alex przekona was do obejrzenia The Bold Type?
Z drugiej strony, nie możemy też zapominać o niewątpliwych wadach serialu, z których najważniejszą jest zupełne odrealnienie w wielu aspektach. To zresztą kwestia, która często przewija się w innych recenzjach. Przykładowo, jak na publicystów, bohaterowie piszą zdecydowanie rzadko, a naczelna robi zdecydowanie za dużo. Sposób, w jaki pokazana jest praca z mediami społecznościowymi i stroną internetową, jest co najmniej kontrowersyjny. Spektakularne porażki poganiają spektakularne sukcesy, o ostatecznym zakończeniu fabuły nie wspominając. Do tego dochodzą jeszcze kwestie etycznie wątpliwe, jak pozostawanie pod wpływem alkoholu i narkotyków w czasie pracy, romanse z podwładnymi oraz zwykły brak odpowiedzialności… To oczywiście w jakimś stopniu współgra z byciem tytułowym the bold type, osobami, którzy prą przed siebie, odważnie i czasem może niezbyt przemyślanie, ale trudno pozbyć się wrażenia, że niektórych kwestii nie przemyśleli także twórcy serialu, zanim odważyli się go pokazać światu.
Podsumowując, The Bold Type jest serialem, który was wciągnie i rozbawi, a nawet czegoś nauczy, niekoniecznie na temat prawa pracy i dziennikarstwa. Ale zdecydowanie nada się, by oderwać się od szarego świata, a może nawet oczaruje swoimi wyrazistymi kolorami. Bo na koniec warto zauważyć, że The Bold Type jest po prostu wizualnie ładny.

Fennistka i redaktorka. Herbaciara i kociara wiecznie zakopana w stosach książek, które planuje przeczytać, ale tylko ciągle słucha piosenek których nikt nie zna. Z Doktor(em) zwiedza światy wszelakie od 2016 roku. Na Whosome zajmuje się przekładem, redakcją i bardzo (bardzo) rzadko coś skrobnie sama. Zwykle tekstowo panoszy się jednak w szeregach Grupy Pohjola – bo jak już się nabawić zawodowego skrzywienia, to na poważnie.