Wierzycie w spiskowe teorie dziejów? Międzynarodowe tajne organizacje, które pragną zniszczyć świat czy (część) ludzkości? Przyszło wam kiedyś do głowy, że koronawirus powstał w laboratorium, a w szczepionkach ukryte są chipy? A może po prostu lubicie mocne, pogmatwane seriale, gdzie każdy odcinek, zamiast odpowiadać na pytania z poprzednich, nadbudowuje nowe? Nawet jeżeli wasza odpowiedź na każde z tych pytań brzmi „nie”, to nadal brytyjski miniserial Utopia, wyreżyserowany przez Marca Mundena, Alexa Garcię Lopeza i Samuela Donovana, jest dla was. Bo ta dwunastoodcinkowa, rozbita na dwa sezony historia emitowana przez Channel 4 w 2013 i 2014 roku to przede wszystkim to kawał dobrego kina. Choć, uwaga – nie dla wrażliwych!
Tytułowa Utopia to powieść graficzna o szalonym naukowcu, który zaprzedał duszę diabłu. Jej wyznawcy i wyznawczynie (bo trudno mówić o nich po prostu jako o fanach) kontaktują się przez poświęconą jej stronę internetową. Wierzą, że kryje się w niej prawdziwa historia eksperymentu, którego celem jest zniszczenie lub zarażenie jakimś paskudztwem części ludzkości. Pewnego dnia jeden z nich zdobywa drugą część opowieści. Kontaktuje się na czacie z czterema przypadkowymi osobami i umawia z nimi w pubie. Niestety w dniu spotkania składa mu wizytę dwóch smutnych panów z żółtą torbą, w której znajdują się takie cudeńka jak gaz duszący i wymyślne narzędzia tortur. Przychodzą po drugą część Utopii i aby zapytać go o tajemniczą Jessicę Hyde. Nadaremnie, ale nie przeszkadza im to zrzucić go z tarasu.
Wszystko to widzi może dziesięcioletni Grant (Oliver Woollford). Zamiast wybrać się na spotkanie, postanowił przekonać się na własne oczy, kim jest człowiek, który zdobył kontynuację Utopii. W pubie spotyka się więc tylko trójka bohaterów – Becky (Alexandra Roach), Ian (Nathan Stewart-Jarrett) i Wilson (Adeel Akhtar). Następnego dnia dwoje pierwszych zostaje aresztowanych pod pretekstem popełnienia przestępstw seksualnych, a trzeciego odwiedzają smutni panowie z żółtą torbą. I tak się kończy dotychczasowe życie Iana, Becky, Wilsona i Granta. Muszą się odnaleźć i trzymać razem, aby przeżyć, choć nie mają pojęcia, kto i dlaczego ich ściga. Poza tym, że ma to coś wspólnego z Utopią i Jessiką Hyde.
Trudno jest mi znaleźć jakieś minusy serialu. Może dwa: produkcję zarzucono po dwóch sezonach (z tym że w pierwszym historia się domyka, w drugim już nie do końca) oraz łatwo odpuścić oglądanie po pierwszych odcinkach, bo są zwyczajnie dość drastyczne. Ale warto sięgnąć po więcej. Potem jest już dużo mniej okropnie, a za to coraz bardziej wciągająco.
Plusy? Na pewno scenariusz. Do czwartego odcinka pierwszego sezonu napięcie i ciekawość, kto jest kim oraz co i dla kogo właściwie robi, tylko rosną. Potem zagadki powoli się rozwiązują, ale nie liczcie na to, że autorzy nie zostawili czegoś na finał. Drugi sezon przynosi genezę wcześniej obserwowanych wydarzeń, eksploruje przeszłość i motywacje znanych nam już bohaterów, przełamuje dotychczasowe sojusze i miesza strony. Bo, jak każda dobra historia tego typu, również Utopia bazuje na niejednoznaczności. Niby wiemy, że ci źli chodzą i mordują ludzi, aby ich mroczny sekret nie wyszedł na jaw, a ci dobrzy starają się im wymknąć, tyle że ucieczka przed tak potężną i okrutną siłą wymaga utraty niewinności, a i ścigający mają swoją historię i motywy, które może i są potworne, ale niekoniecznie stoją za nimi potworne pobudki.
Kolejny plus należy się, jak to zwykle bywa w brytyjskich serialach, za aktorstwo oraz różnorodność bohaterek i bohaterów. Z głębokim ukłonem w stronę osób, które lubią smutne fighterki z mroczną przeszłością, ale też równie głębokim w kierunku tych, które wolą małych uliczników, znerwicowanych urzędników ministerialnych, nerdów przekonanych, że każdy ich krok jest pod pilną obserwacją sekretnych organizacji czy dziewczynki owładnięte Dostojewskim. Dodatkową gwiazdkę daję za humor, smoliście czarny, ale też nieodparty. No i za klimat. Budowany przez niesamowicie nasycone kolory oraz hipnotyzującą ścieżkę dźwiękową autorstwa Cristobala Tapia de Veera. Posłuchajcie – bo wciąga bardzo:
Jak nie przepadam za słowem „kultowy”, tak nie mogę nie napisać, że ów dziwaczny thriller z elementami science fiction zdecydowanie dorobił się tego właśnie statusu. Mimo że od jego powstania naszą masową wyobraźnią zdążyły zawładnąć Netflix, HBO Go czy Amazon Prime z setkami serialowych produkcji, nadal jest to jeden z najlepszych i najbardziej oryginalnych seriali, na jaki kiedykolwiek trafiłam. Taki, o którego ewentualnych kolejnych sezonach tyleż marzę, ileż się ich boję. Niestety w tym przypadku pozostały tylko marzenia. Pewnym ich spełnieniem może być oczywiście kolejna Utopia, czyli niedawny remake serii zrealizowany dla Amazon Prime, ale to jednak tylko remake, dość luźny w dodatku.
(ona/jej) Fotografka amatorka, jedna druga whosomowej sekcji wspinaczkowej. Zakochana w Ekspansji i prelegowaniu na konwentach. Zachłanna życia, nowych miejsc, ludzi i wrażeń. Eksblogerka, eksdziennikarka radiowa, eksaktywistka społeczna. Od jakiegoś czasu uczy się spełniać marzenia i bardzo jej się to podoba.