Odcinki 5 i 6 serialu The Rings of Power przyniosły wielką bitwę i sporo emocji. Co się udało, a co nie? Sprawdźcie redakcyjną wyliczankę.
O naszych wrażeniach z odcinka 1 i 2 przeczytacie tutaj: KLIK, a z 3 i 4 tu: KLIK.
DOBRE RZECZY
1. Efekty ultimatum Adara
Największe emocje były w Krainach Południowych. Od nadziei związanej ze szczęśliwym powrotem Arondira, Bronwyn i Theo, przez obudzonego ducha walki i wiarę, że mieszkańcy krainy tym razem przeciwstawią się Złu, po odejście połowy z nich i złożenie hołdu Adarowi oraz przypieczętowanie sojuszu z nim zamordowaniem jednego ze swoich. To były naprawdę mocne, dobrze zrobione sceny, nie dziwi więc rozdarcie i rozpacz Bronwyn, jedynej, która jest w stanie porwać swoich ludzi do walki, i desperacja Arondira. (Paternoster Gang)
2. Igranie nadzieją
Na początku szóstego odcinka mamy Arondira przekonującego ludzi, że nieraz garstce wojowników udało się przeciwstawić daleko potężniejszym wrogom. I choć bardzo chciałam mu uwierzyć, że tym razem będzie podobnie – że uda się podstęp ze zniszczeniem wieży, uczynieniem wioski polem bitwy i w końcu że Numenoryjczycy rozbiją w proch armię Adara – to za każdym razem czekało mnie rozczarowanie. Aż po to finalne, gdy przekonałam się, że działania orków były częścią większego planu, który właśnie się ziścił. Mroczne i naprawdę dobrze rozegrane. (Paternoster Gang)
3. Badassowa Galadriela
Z zaskoczeniem odkryłam, że Galadriela z mieczem i w zbroi jest w stanie całkiem dobrze zagrać. Łomot na numenorejskim ryneczku mi się całkiem podobał – macham do Paternoster kilka akapitów niżej – bo była to całkiem ładnie zaplanowana i nakręcona scena, a od tego momentu zaczęłam zauważać w Galadrieli jakieś iskierki bardziej zniuansowanych emocji. Podobnie w scenie rozmowy z Isildurem i potem, w szopie, z Adarem – coś się tam działo i nie było to złe. (Lierre)
4. Nori i Obcy
Ten wątek mocno zwolnił, szkoda, ale podejrzewam, że w jakimś celu… No dobra, nie wiem, czy w jakimś celu, w każdym razie miło było znów spotkać Harfootów i zobaczyć ich absurdalnie długą wędrówkę. Całkiem do mnie trafiła ta gwałtownie zmieniająca się dynamika relacji pana z księżyca (?) z Nori i jej plemieniem – wiara w Nori i nieufność plemienia; docenienie przez plemię i złamanie zaufania Nori. Ładny dał też pokaz mocy. Ale wydaje mi się, że już czas rozwiązać tę zagadkę, ile można się kręcić w kółko? No, ale chyba jesteśmy blisko, ekipa w krypnej bieli już za nimi pomyka. (Lierre)
5. Elrond i Durin
Piszę o tej dwójce chyba przy każdej okazji, bo naprawdę mnie ujmują. Teraz dostaliśmy – a raczej Elrond dostał – naprawdę poważny dylemat, na ile nie byłoby to wszystko szyte dość grubymi nićmi. Ta jego wierność danemu słowu i determinacja, żeby nigdy już nie rozczarować przyjaciela, jest przeurocza. Elrondzie, słoneczko, wszyscy widzą, jak się starasz, nawet Durin! Ich rozmowa w tym pięknym jesiennym lesie to były śliczne emocje i bardzo pasujący do tego wszystkiego humor. No i akcja ze stołem to był hit! Mam nadzieję, że Disie się spodoba. Kocham wszystkich w tym wątku. (Lierre)
Zgadzam się z Lierre, dla mnie też to najlepiej prowadzony wątek w całym serialu. Bardzo lubię relacje bohaterów. Mam nadzieję, że dostaną więcej czasu ekranowego teraz, skoro Galadriela i Numenorejczycy spotkali się z Arondirem i Bronwyn. (Rademede)
6. Góra Przeznaczenia
Niesamowicie podoba mi się pomysł, że Góra Przeznaczenia jako wulkan była sprytnym planem wykonanym pod nosem elfów. Sama scena wyglądała bardzo efektownie, kiedy woda lała się korytarzami wydrążonymi przez orków. (Rademede)
NIEDOBRE RZECZY
1. Numenor szykujący się do wojny
Wszystko, co najważniejsze, już się wydarzyło: Miriel i Galadriela zawarły sojusz i wyruszają pomóc Krajom Południowym, czy naprawdę potrzebowaliśmy więc odcinka wypełnionego przygotowaniami, trenowaniem rekrutów, debatami o powinnościach i intrygami, w efekcie których Numenoryjczycy stracili jeden statek, ale za to Isildur trafił legalnie na pokład? Fakt, że dostaliśmy przy okazji odrobinę rozwoju postaci Galadrieli, gdy opowiada Halbrandowi o utracie brata (w ogóle relacja tej dwójki jest naprawdę fajna), ale też poczęstowano nas kolejną sekwencją, w której mój żenadometr niebezpiecznie dotarł do czerwonej kreski – z tąże Galadrielą spuszczającą łomot młodym wojakom (macham do Lierre parę akapitów wyżej). Te zabawy na podwórcu czy innym ryneczku szczególnie kontrastowały z dramatycznymi scenami na Południu, gdzie bohaterowie stanęli przed beznadziejnym wyborem: umrzeć lub przyłączyć się do Adara. (Paternoster Gang)
2. Szósty zmysł armii Numenoru
W iście widowiskowym finale szóstego odcinka Numenorejczycy dosłownie w ostatniej chwili ocalają mieszkańców (a właściwie tę garstkę, która przeżyła) Krain Południowych przed wyrżnięciem ich przez orków. I o ile jest to zwrot akcji, na który zdecydowanie liczyłam, to nie mam pojęcia, skąd w ogóle wiedzieli, dokąd się udać. To spore ziemie, sama bitwa nie była ani zbyt wielka, ani jakoś szczególnie długa, a jednak udało im się trafić w odpowiednie miejsce we właściwym czasie, choć nikt ich nie doprowadził – ba, nikt nie wiedział, że są w drodze. Rzekłabym, że magia, gdyby nie to, że to zwykły imperatyw fabularny. (Paternoster Gang).
3. Sztampa sztampą pogania
Gdy Halbrand został przedstawiony jako król Południa, w moim mózgu głośno zazgrzytało. Nagle zobaczyłam w nim nie dość, że kopię Aragorna, to jeszcze… jakiś taki kolonialny wąteczek? To cudownie, że Numenorejczycy na brązowych konikach przytuptali akurat na czas, żeby zrobić wejście i ocalić biedny, prosty ludek przed mrocznym imperium. Zbawcy zza morza, tacy piękni i cywilizowani, przywożą zbawienie, a nawet nowego władcę, który poprowadzi ich ku świetlanej przyszłości. Na szczęście wiemy, że nie, ale i tak mnie to uwiera. (Lierre)
4. Fragment miecza
Niesamowicie Ważny Przedmiot, z którym Adar nie może uciec… I nikt, absolutnie nikt nie pomyślał, żeby sprawdzić, co to jest, kiedy go złapali? A nawet jeśli nie, to czemu Arondir, mając w ręce zawiniątko, nie poczuł, że coś się nie zgadza? Przecież miał wcześniej w ręce ten fragment miecza, toporek na pewno miał inną wagę czy wielkość. (Rademede)
5. Kopia bitwy o Helmowy Jar
Scena bitwy fajna, ale armia Numeronu przybywa w ostatniej chwili zupełnie jak armia Gondoru. Taka kalka niemalże, tylko Gondor przynajmniej wiedział, gdzie go potrzebują, a Numenorejczycy pojawiają się tam zupełnie losowo zaraz po przybyciu na brzeg. (Rademede)
6. Wątek Nori
Mam wrażenie, że z odcinka na odcinek coraz mniej jest Nori i pozostałych hobbitów. Póki co jej historia stoi niemalże w miejscu w porównaniu do innych bohaterów i trochę zapominam, że ona w ogóle istnieje. Mam nadzieję, że dostanie więcej czasu w kolejnych odcinkach i jej wątek się rozwinie. (Rademede)
Chcecie podyskutować o serialu? Zapraszamy do grupy Polifonia fantastyczna!
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.