Elaman westchnęła ciężko.
Prawdziwe życie najwyraźniej toczyło się gdzie indziej.
To jedne z pierwszych słów, jakimi Elaman Virta, bohaterka Ucieczki Apsary, podsumowuje otaczającą ją rzeczywistość. Obserwuje właśnie grupkę młodzieży wiejskiej ratującą zaplątanego w zaroślach ptaszka, skrycie zazdroszcząc jemu i im wolności. Wolności, bo los Elaman, elfiej panny z dobrego domu, został już starannie zaplanowany. Dziewczyna podróżuje do Silty, gdzie będzie studiować magiję bojową, tak samo jak wcześniej jej matka. Uniwersytet dopiero otwiera swoje podwoje przed studentkami (towarzyszący Elaman wuj Saanonis wspomina, że jego siostra Naale studiowała w męskim przebraniu, takie to były czasy!). Elaman jednak wcale to nie pociesza ani nie zachęca.
– No, kruszynko, co z takim nosem na kwintę siedzisz, nic z wujkiem nie rozmawiasz od rana? – zapytał, jowialnie łapiąc się pod boki. – Cieszysz się pewnie, że jedziesz w końcu na te wymarzone studia, co?
– Moje wymarzone studia to etnologia. – Był przekonany, że bachorzyca nie chciała zabrzmieć niewdzięcznie, w końcu nie tak wychowałaby ją Naale, ale jej ton głosu aż drżał od nastoletniej egzaltacji. – Magija bitewna nigdy mnie nie pasjonowała i jeśli mam być z wujem szczera, to marna ze mnie czarodziejka
– Nonsens, dzieciaku, wszystko jest dla elfów! – żachnął się Saanonis, pukając palcem w krawędź powozowego okna. – Poza tym życie to nie może być wieczna zabawa. Co młoda panna z dobrego domu mogłaby robić po skończeniu etnologii?
To dopiero jeden z pierwszych prztyczków w stronę naszego świata, jakie zaserwuje nam Ucieczka Apsary, a będzie ich więcej. Rodzinne dyskusje o tym, co zapewni nam prestiż i pieniądze, a co nie, to znajomy grunt. Wujaszek Sanno jednak za wszelką cenę chce pocieszyć siostrzenicę. A co może być lepszego dla przyszłej studentki niż spędzenie wieczoru z rówieśnikami? Saanonis organizuje eskortę, po czym wyprawia Elaman w miasto. I tu tak naprawdę zaczyna się nasza opowieść, a plany rodziny Virtów co do przyszłości „kruszynki” znacznie się komplikują.
Pozostawiona pod karczmą na przedmieściach Elaman postanawia wykorzystać swoją bogatą wiedzę wyniesioną, a jakże, z powieści młodzieżowych. Kiedy nieznajomy mroczny elf zaprasza ją na sammę (napitek alkoholowy z Paharamu, jego rodzinnych stron), z lękiem, ale i ciekawością przystaje na propozycję. Czadarama, bo tak nazywa się nefrytowy elf (mrocznymi nazywają ich jedynie elfy złote przez wzgląd na swoje uprzedzenia), opowiada dziewczynie o kraju, o którym do tej pory znała tylko plotki i wzmianki o niemalże demonicznych jego mieszkańcach; zwyczajach panujących w Paharamie, podejściu do używania magii, tatuażach, bóstwu, któremu służy, i swojej religijnej misji jako Ostrze Sinthini…
– Widzisz – podjął – wszystko, co robimy w Paharamie, tutaj wydaje się dzikie i straszne. Ale to działa w dwie strony. My tak samo sądzimy o was. O Cesarstwie szczególnie! A to wszystko tylko dlatego, że mało kto zapuszcza się w nasze strony. My też niechętnie wchodzimy na ziemię, na której ma się nas za potwory. Ale widzę, że ty się mnie nie boisz. Więc słuchaj. Niech będzie. Odpowiem ci: Sinthinia jest bóstwem pieśni, piękna, mordu i zniszczenia.
– To dość… oryginalna kombinacja.
Elaman, pod wpływem alkoholu, stwierdza, że taka okazja może się nie powtórzyć, więc namawia Czadaramę na pomoc w ucieczce z domu wujostwa, aby mogła towarzyszyć mu w wędrówce do stolicy. Gdy budzi się z pierwszym w swoim dobrodomowym życiu kacem gdzieś w stogu siana, przypłaca traktowania powieści przygodowych jako poradników atakiem paniki. Jednak słowo się rzekło, Ostrze Sinthini u płota, czas wyruszyć w drogę.
Ucieczka Apsary mimo wieku głównej bohaterki nie wydaje mi się typową powieścią coming of age. Elaman nie tyle dojrzewa, co uczy się co chwilę czegoś nowego i przekonuje się, często nagle lub brutalnie, jaki świat zafundowali elfom Kajowie (takie miano noszą ludzie, którzy najechali ich ziemie). Odkrywa, że jej rodzime królestwo cieszy się wyjątkowo łagodnymi warunkami – w innych elfy zmuszone są żyć w przeznaczonych dla nich gettach. Zafascynowana Paharamem z racji jego, w jej oczach, egzotyczności, postanawia zostać ekspertką od kultury nefrytowych elfów, a także napisać o tym książkę. Jak na przyszłą etnografkę Elaman zbyt często ulega zdziwieniu, ale możemy zrzucić to na karb jej młodego wieku oraz wychowania pod kloszem. Wiele razy Czadarama kruszy jej wyniesioną z domu wizję Paharamczyków jako zacofanych dzikusów.
– Naprawdę tak piszesz w mowie powszechnej? To nie żart?
– Dopiero od niedawna uczę się waszego alfabetu, a mowę słyszałem już wcześniej. Zresztą, nie mam głowy do języków. Znam tylko jakieś siedem, może dziewięć, ale pobieżnie – zastrzegł, widząc jej zdziwioną minę. – W tych dziewięciu to tylko umiem o drogę zapytać.
W miarę rozwoju fabuły powody zachowania Elaman (ucieczka z domu z obcym elfem, zachłyśnięcie się wiedzą o Paharamie i marzenie o napisaniu książki) stają się coraz bardziej jasne (a raczej – okazują się bardzo mroczne), co również rzuca więcej światła na panujące w społeczeństwie złotych elfów zwyczaje, a także na historię rodzinną dziewczyny. Ucieczka to połączenie powieści awanturniczej z rodzinnym komediodramatem. Przygody elfiej młodzieży przeplatane są perypetiami wuja Saanonisa próbującego za wszelką cenę sprowadzić siostrzenicę do domu w jednym kawałku, zanim jego siostra dobierze mu się do skóry. Doprowadza to do wielu zabawnych sytuacji, ponieważ wuj ma bardzo mało czasu, a bardzo wiele osób do zdenerwowania się na nie, wliczając w to swoich podwładnych, których w gniewie pozornie dobroduszny gospodarz nie waha się obwiniać również za własne nierozsądne pomysły.
Zaintrygowany, stanął na parapecie i wyciągnął ręce, by złapać gałęzie; z miejsca zauważył także, że na dole leżało wyjątkowo dużo liści, a część gałązek była ułamana.
– Czy to możliwe, żeby ktoś… – Saanonis złapał za pędy winorośli i spróbował zsunąć się po niej w dół. Gdzieś na poziomie pierwszego piętra zabrakło mu zarówno szczęścia, jak i umiejętności, przez co runął boleśnie w błoto.
Ogrodnicy pracujący w przypałacowym parku z trudem wstrzymali śmiech. Część z nich przybiegła na pomoc i podniosła Saanonisa z ziemi, troskliwie otrzepując mu szaty. Po chwili przybiegli również strażnicy.
– Gdzieżeście byli, kiedy spadałem z tej przeklętej winorośli? – utyskiwał, masując swój krzyż.
Losy Sanno i Elaman dzielą motyw przewodni, który dobrze streszcza powiedzenie „podróże kształcą”. W trakcie swoich poszukiwań wujaszek również wiele się uczy o obcej mu kulturze Paharamu i elfach, które do tej pory uważał za dzikusów i „zielone małpy”. W końcu nawet zostanie przypadkowo wziętym do „niewoli” może okazać się wspaniałym początkiem, jeśli niekoniecznie od razu przyjaźni, to dyskusji z nagle odkrytą bratnią duszą o deserach lub egzotycznych używkach. Nie ma co, Saanonis na pewno będzie miał co opowiadać swoim znajomym z PPŻ (Przyjaciół Pięknego Życia). Poprawka: o ile nic mu się nie stanie, to jednak dopiero pierwszy tom.
Autorki nie ukrywają swojej miłości do indyjskiego kina, bliskowschodnich i indyjskich smaków, opowieści, legend, a także znajomości popkulturowych motywów. Folklorystyczne smaczki idą w parze z kwestiami społecznymi, często mrocznymi i brutalnymi (segregacja rasowa, walka z okupantem, małżeństwa aranżowane, prawo do edukacji; można by wymieniać i wymieniać). Warto wiedzieć, że Ucieczka Apsary jest co prawda debiutem wydawniczym duetu, ale autorki tworzą to uniwersum od dłuższego czasu, a sporo wiedzy i prac graficznych możecie znaleźć w ich mediach społecznościowych. Dostępne są też opowiadania opublikowane do tej pory w zinach i antologiach.
Słabszym niż bohaterowie punktem Ucieczki Apsary jest zrównoważenie fabuły i rozłożenie wydarzeń w powieści. Narzekać można by było na zbyt małe wyeksploatowanie misji Czadaramy i losów jego towarzyszy. tym bardziej, że pod koniec pojawiają się kolejni bohaterowie zainteresowani Czadaramą. Końcówka powieści wydaje się przez to nieco ucięta, chciałoby się więcej dowiedzieć o nowej frakcji i jej motywach. Autorki zostawiają nam cliffhanger, zwyczajem przygodówek, co akurat nie razi, taki urok tego gatunku.
Desi fantasy(słowo Desi oznacza Indie w sanskrycie) nie jest jeszcze bardzo popularne na polskim rynku wydawniczym, ale powoli się to zmienia. Tym bardziej cieszy fakt, że akurat powieść, i to debiut, z tego gatunku mogłam recenzować dla was w ramach naszej akcji #fajnapolskafantastyka. Czy będziecie chcieli uciec w ten świat niczym tytułowa apsara?
Katarzyna Podstawek, Katarzyna Rutowska, Ucieczka Apsary (2024), Wydawnictwo SQN. Egzemplarz własny.

Los wywiał ją z Łodzi do Krakowa, a następnie z laboratorium za biurko. Prowadzi gry fabularne, z uporem używając feminatywów, i dyskusyjny klub książkowy, czekając cierpliwie, aż obok SF będzie czytane też fantasy. Współprowadzi Wydawnictwo Wielokrotnego Wyboru wypuszczające darmowe gry książkowe i przeprowadza ślimaki przez chodnik, również za darmo. Fanka folkloru, podań i legend z każdego kręgu kulturowego. Bardzo nie wie, w jakiej kolejności oglądać Doctor Who. Kolekcjonuje SquishMallows.