Znowu wracamy do Śródziemia. Sauron knuje, Númenor i Khazad-dûm się sypią, Mordor rozkwita… powiedzmy. Poza tym poznajemy Toma Bombadila oraz nowego mrocznego czarodzieja. Co o tym wszystkim myślimy? Zapraszamy do lektury redakcyjnych wrażeń z pierwszej połowy Pierścieni Władzy / The Rings of Power.
Wrażenia z pierwszego sezonu można znaleźć tu, tu, tu, i jeszcze tutaj.
DOBRE RZECZY
Klimat
Podoba mi się, że ten sezon jest bardziej mroczny od poprzedniego, to, jak mało przyjemny i baśniowy wydaje się ten świat. Umierające Khazad-dûm i Lindon, spalone Krainy Południowe, pustynia, po której wędrują Nieznajomy i Nori… Czuć, że to nie są dobre czasy, co tylko podprowadza, ale też poniekąd uzasadnia niedobre wybory, które stoją niemal przed wszystkimi. Jak bowiem ocalić coś, co wydaje się nie do ocalenia? (Ewa)
Sauron
Halbrand był dla mnie jednym z najjaśniejszych (pun intended) punktów pierwszego sezonu, w sumie więc ucieszyła mnie jego prawdziwa tożsamość, bo oznaczała, że dostanę go więcej. I rzeczywiście, drugi sezon zaczyna się od jego backstory, a potem daje mu całkiem sporo czasu na zwodzenie kolejnych osób, nawet tych, które, wydawałoby się, powinny wiedzieć lepiej. Bardzo mi się podoba, jak oszczędnym w środkach wyrazu, wręcz stonowanym złolem jest ten Sauron. Totalnie wierzę, że można się było nabrać na to niewinne spojrzenia i półuśmiechy. (Ewa)
Pierwszy raz w życiu trochę kibicuję villainowi. (dziewiętnastka)
Mniej Galadrieli
Choć (o czym niżej) ogólnie większość wątków w tym sezonie cierpi na braku uwagi, to okrojenie roli Galadrieli wyszło akurat serialowi na dobre – tak pomyślana postać zdecydowanie nie miała formatu głównej bohaterki. Obecną, spokojniejszą, bardziej samoświadomą Galadrielę nawet da się polubić. Ona wie, co nią kieruje i że bardziej chciałaby być pewna, że wybrała dobrze, niż rzeczywiście jest. W sumie to nawet trochę dramatyczne. (Ewa)
Brak prostego podziału na dobrych i złych
To gdzieś zawsze w tolkienowskim Śródziemiu było – ambicje ludzi, elfów i krasnoludów, pycha, wzajemne uprzedzenia, nieufność – jednak zawsze był też czytelny podział na dobro i zło. W The Rings of Power nie jest tak łatwo. Tak, orkowie nadal są paskudni, podobnie jak przewodzący im Adar, ale nie są już bezwolnym narzędziem w rękach zła, produkowaną masowo armią Mordoru. Zyskały rodzaj osobowości, a już to wystarczy, by pytać, czym się tak naprawdę różnią od innych istot zamieszkujących Śródziemie i czy aby przypadkiem nie powinny mieć prawa do życia. (Ewa)
Adar to nawet może mieć sporo racji. Czemu orkowie mają zawsze być pionkiem w czyjejś grze i tanim mięsem armatnim? (Rad)
Wartość rozrywkowa, humor i memy
Okej, ja nawet nie będę udawać, że jestem z tym projektem na bieżąco, do tej pory obejrzałam tylko jeden odcinek nowego sezonu na cztery, ale o Valarowie – jak się przy tym dobrze bawiłam. Niekoniecznie dlatego, że jest to produkcja wybitna albo że wiernie oddaje ducha Tolkiena… W sumie z tym duchem to chyba jest wręcz przeciwnie, bo jakoś nie wierzę, żeby świętej pamięci J.R.R. wizualizował sobie króla elfów wyglądającego jak wampir ze Zmierzchu, Gotyckiego Adara (serio, on jest tak bardzo goth) albo Saurona Mrocznego Władcę BDSM (łańcuchy i rozcięte wargi nie powinny wyglądać tak dobrze). Ale właśnie te elementy sprawiają, że pokładam się przed laptopem ze śmiechu, więc cóż, profit! Ponad godzina zleciała niepostrzeżenie. (dziewiętnastka, jeszcze przed obejrzeniem pozostałych odcinków)
Mroczna ekipa w Rhûn
Tego nie znam. To jest nowe i nawet ciekawe. Akolici, którzy rozpadają się na ćmy, fajnie wyglądają, Tuskeni… Czy jakkolwiek nazwać sługusów Sarumana 2.0, zaciekawili mnie wątkiem kary za nieposłuszeństwo (co oni mają pod tymi maskami?), a Mroczny Czarodziej jest odpowiednio Mroczny. Prowadzi mnie to do refleksji, że w sumie najbardziej podobają mi się w tym sezonie elementy, które twórcy wymyślili od zera – katastrofa w Khazad-dûm, cały dotychczasowy wątek Saurona, Rhûn. Dopiero jak próbują to szyć z kanonem Tolkiena, robi się jakoś tak niestrawnie. (dziewiętnastka)
ZŁE RZECZY
To się w ogóle nie skleja
Mam poczucie, że oglądam losowe epizody, które nie zostały poukładane w sposób atrakcyjny do oglądania – nie ma kontrastów w tonie, nie ma też kontrastujących struktur, kolejne wątki są pokazywane w oparciu o podobne schematy. W efekcie odcinki są monotonne, wątki się mylą i mam wrażenie, że wszyscy się snują bez sensu. (Magdalena)
To jest mój główny zarzut do pierwszych odcinków – tych równoległych opowieści jest po prostu za dużo, przez co trudno się w nie wciągnąć. Mam wrażenie, że ambicja opowiedzenia o WSZYSTKIM NARAZ (kwestię zmian chronologii pominę, nie jestem purystką) mocno psuje opowieść. Choć tam, gdzie jest więcej czasu, dla mnie jest naprawdę fajnie – choć mam na myśli głównie wątek Saurona. (Ewa)
Szczególnie to zbicie losowych scen widać w pierwszym odcinku i historii Saurona. Te sceny przelatywały jak slajdy w Power Poincie na nudnym wykładzie. (Rad)
W zasadzie każda linia fabularna w pierwszym odcinku opierała się o szczęście albo interwencję sił wyższych (kwestia interpretacji). Nie jest to najlepszy sposób pisania fabuły. (dziewiętnastka)
Gore
Jest zdecydowanie za dużo okrucieństwa. Jasne, ten świat i ta epoka nie są cukierkowe, twórcy chcą się też trochę odciąć od tej napuszonej i patetycznej wersji Petera Jacksona, jednakże… serial naprawdę przegina z epatowaniem przemocą, krwawymi walkami, okrutnymi pościgami i pająkami w paskudnych jaskiniach. Na dłuższą metę to się robi nudne. I działa znieczulająco – nie umiem się tymi okrucieństwami przejąć, gdy wydarza się ich tak dużo. (Magdalena)
Pusty świat
Brakuje mi chwil wytchnienia, pokazania życia w tym świecie – wydaje mi się on bardzo pusty, nie licząc kilku skupisk, ale nawet elfie miasta są wyludnione, co ma uzasadnienie fabularne, ale nie aż tak. Tylko Númenor ma jakąś gęstość zaludnienia… Nie kupuję tego świata, nie umiem go uznać za prawdziwy. (Magdalena)
Nuda
Wieje nudą w tych odcinkach. Sceny są jakoś dziwnie zmontowane, jak wyżej wspomniano, nic się nie skleja i w efekcie serial wynudza. Gandalf (to na pewno Gandalf, nikt inny) i Nori chodzą w kółko po pustyni i się absolutnie nic nie dzieje. (Rademede)
Postacie, wszystkie
Nie ma w tym serialu nikogo, kto choć trochę by mnie obchodził. W pierwszej serii miałam ulubieńców – noo, głównie jednego, Elronda – a teraz wszyscy są płascy, podejmują nielogiczne decyzje i robią rzeczy, bo im ktoś tak napisał w scenariuszu. (Magdalena)
Tak, wszyscy nagle zaczęli zachowywać się głupio. Bardzo ubolewam nad Elrondem, który również był moim ulubieńcem w pierwszym sezonie i miał fantastyczny wątek, a teraz jakoś się to mocno posypało. Sauron nawet jak źle manipuluje, to i tak każdy je mu z ręki – Durin ma podejrzenia, ale w sumie to dobrowolnie zgadza się na wszystko. (Rad)
Estetyka
Niesamowicie mnie wkurzają zachwyty, bo nawet w głosach krytycznych pojawia się motyw, że chociaż wizualnie jest wybitnie i jest to najlepszy wizualnie serial ostatnich lat. What? Jest sztampowo, nie ma żadnych ciekawych scenograficznych pomysłów (jesteście w stanie odróżnić od siebie elfie osiedla?), widoczki są niezłe, ale dokładnie tego wszyscy oczekiwali po filmach Petera Jacksona, więc to dość podstawowa rzecz, no i momentami jest po prostu… ciemno i niewyraźnie. Serialowemu Wheel of Time to Rings of Power mogłoby zamiatać krużganki. (Magdalena)
Wartość rozrywkowa, humor, memy
No cóż, zgaduję, że jeśli ktoś jest bardzo, ale to bardzo przywiązan_ do czystej wizji Tolkienowskiej, to BDSM Sauron, goth Adar i wampiryczny Gil-Galad nie sprawią takiej osobie radości. Żeby nie było, rozumiem, sama mam bardzo nabożne podejście do niektórych tekstów kultury i ich adaptacji. Ale cóż, złamał mnie Hobbit Jacksona, teraz zostały tylko memy.
[dopisane parę dni później] Niestety muszę również zauważyć, że w odcinkach numer 3 i 4 wartość humorystyczna wybitnie spada. Przypisuję to zejściu Saurona na dalszy plan. Proszę o więcej Saurona! (dziewiętnastka)
Chcecie podyskutować o serialu? Zapraszamy do grupy Polifonia fantastyczna!
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.