Od premiery ostatniej książki z cyklu The Expanse minęły już ponad dwa lata, podobnie jak od końca szóstego i na tę chwilę ostatniego sezonu serialu – choć jak wiele osób fanujących serię nie tracę nadziei na kontynuację, bo wiele pozostało do opowiedzenia. W ramach powrotu do mojego ukochanego fantastycznego świata przegrałam więc w końcu grę od Telltale i bawiłam się naprawdę świetnie.
Akcja The Expanse: A Telltale Series toczy się na kilka lat przed wydarzeniami ukazanymi w serii The Expanse i opowiada o początkach serialowej Caminy Drummer, której również w grze głosu i wspaniałego pasiarskiego akcentu użycza Cara Gee. Po ucieczce z Ceres, będącej następstwem konfliktu z Andersonem Davesem, pracuje jako pierwsza oficerka na szabrowniczym statku „Artemis” dowodzonym przez Ziemianina Garrisona Coxa. Oprócz tej dwójki w skład niewielkiej załogi wchodzi troje Pasiarzy – bracia Rayen i Arlen Morozow oraz pilotka Khan Tran, ziemski lekarz Virgil Marks i marsjańska mechaniczka Maya Castillo. Każda z tych postaci ma za sobą trudną przeszłość, za sprawą której trafiła na „Artemis” – i jeśli przyłożymy się do rozgrywki, trochę się o niej dowiemy. The Expanse od Telltale to bowiem narracyjna przygodówka, w której opowieść i dokonywane wybory są znacznie ważniejsze niż akcja – i grając w nią, przekonałam się, że ten rodzaj zabawy to zdecydowanie moja rzecz.
Całość składa się z pięciu odcinków oraz niepowiązanego z nimi dodatku z kolejną ulubienicą fanów, Chrisjen Avasaralą (w tej roli ponownie Shohreh Aghdashloo, bez której nie miałoby to żadnego sensu), co w sumie może dać od pięciu do dziesięciu godzin rozgrywki, w zależności od tego, ile czasu spędzimy na eksplorowaniu wraków statków w poszukiwaniu znajdziek – a zdecydowanie warto to robić, bo okazują się mieć spory wpływ na bieg wydarzeń. Niezależnie od podjętych decyzji, trzon opowieści się nie zmienia, za to może w nim ubyć postaci, więc jeśli nie lubicie się rozstawać z bohater_ami, to warto dbać o załogę – no chyba że wolicie zaczynać od początku, gdy wasza ulubiona osoba zginie (na tę chwilę zrobiłam to już dwukrotnie). Samą historię określiłabym mianem solidnej, chociaż niezbyt oryginalnej. Tworząc opowieść dla Drummer, autor mocno czerpał bowiem z historii Naomi Nagaty, nie udało mu się też odpuścić wątku protomolekuły (z którym związane jest pewne cameo), co akurat trochę nie miało sensu i w moim odczuciu za mocno ingerowało w oryginał. Ale to właściwie jedyne zgrzyty fabularne i odstępstwa, nad którymi trudno mi przejść do porządku dziennego.
Tym, co wyszło naprawdę fenomenalnie i trzyma całą historię, są bohaterowie. Moją faworytką, oprócz oczywiście Drummer, która po prostu JEST Drummer, została Khan, z jej marudnością, zgryźliwością i ogólnym brakiem sympatii dla otoczenia. Rozmowy z nią sprawiały mi naprawdę ogromną frajdę. Ogólnie pasiarska reprezentacja wyszło bardzo udanie, choć może nie zawsze da się z nią sympatyzować. Nie dało się też nie polubić Mai, Marsjanki nienawidzącej ustroju swojej planety i od początku robiącej maślane oczy do Drummer – to jest w ogóle mega uroczy i bardzo dobrze poprowadzony wątek. Panowie Ziemianie obchodzili mnie jakoś mniej, ale i tak miałam sporą ekipę, która była dla mnie ważna. I wielka w tym zasługa wybitnej warstwy dialogowej oraz specyfiki postaci. Każda ma swój konkretny, naturalnie wypadający sposób bycia i reagowania, i to naprawdę robi różnicę.
Rozgrywka wciąga i nie nuży. Nie wiem, czy posunęłabym się do stwierdzenia, że to trochę jak dostać kolejny sezon The Expanse, choć nie jest to aż tak dalekie uczucie od tego, które miałam. Otrzymujemy konkretną, przygodową fabułę, w której nie tylko znajdujemy skarb, który wcale skarbem nie jest, ale też poznajemy kawałek historii eksploracji Galaktyki, uczestniczymy w buncie na pokładzie, badamy wraki statków i tajemniczą bazę kosmiczną, i w końcu dostajemy kilka mniejszych i większych potyczek – między ludźmi i między statkami kosmicznymi. Jest też oczywiście romans, zdrada, śmierć, której czasem da się zapobiec, i trudne decyzje. Oraz absolutnie fenomenalna sekwencja, w której mamy okazję doświadczyć hipoksji. Całości dopełnia wspaniała, znana z serialu muzyka.
O ile mam wątpliwości, czy chcę w swojej głowie włączyć historię z gry do opowieści stworzonej przez autorów The Expanse – choć jako że czuwali też nad nią, ma to sens – to muszę przyznać, że udało jej się oddać sporo z ducha pierwowzoru. Poczynając od warstwy naukowej – nauczenie się działania w nieważkości naprawdę trochę mi zajęło – poprzez kwestie społeczne – tu wielkie brawa za pokazanie doświadczeń i sposobu myślenia Pasiarzy; scena, w której Drummer stwierdza, że bracia są nieodrodnymi synami Pasa, bo korzystają z wody, tlenu i snu, jak tylko mają okazję, złapała mnie za serce – oraz psychologiczne. Tu też widać, że postęp technologiczny nie oznacza postępu etycznego, a chciwość i poczucie władzy zwykle zwyciężają nad przyzwoitością. A także moje ulubione stwierdzenie Naomi Nagaty: „Spędzimy razem całe życie, więc musimy się bardzo dobrze traktować”.
Nie jestem pewna, czy The Expanse: A Telltale Series to gra dla wszystkich, zresztą mam poczucie, że nie na tym polega idea produkcji Telltale. Osoby nieznające sagi mogą się poczuć nieco zagubione w zawiłościach polityki, relacji i języków (nie wiem, czy Pasiarze walczą o uznanie swojego języka, jeśli tak, to serdecznie im w tym kibicuję). Ja jako fanka zarówno książek, jak i serialu, bawiłam się wspaniale – choć to, mam wrażenie, trochę eufemizm, biorąc pod uwagę, ile razy krzyczałam do ekranu, że wywalę kogoś przez śluzę, oraz wyznawałam miłość Khan. Tak że jeżeli kochacie The Expanse tak jak ja, to dajcie tej grze szansę, nawet jeśli nie gracie w ogóle albo rzadko. Jest całkiem spora szansa, że po pierwszej rozgrywce zapragniecie do niej wrócić i sprawdzić, co by się stało, gdybyście wybrali inaczej.
The Expanse: A Telltale Series, reżyseria Stephan Frost, scenariusz Jonathan Zimmerman, grafika Christopher Sica, dewelopment Thomas Marnell. Twórcy: Deck Nine i Telltale Games, 2023.
(ona/jej) Fotografka amatorka, jedna druga whosomowej sekcji wspinaczkowej. Zakochana w Ekspansji i prelegowaniu na konwentach. Zachłanna życia, nowych miejsc, ludzi i wrażeń. Eksblogerka, eksdziennikarka radiowa, eksaktywistka społeczna. Od jakiegoś czasu uczy się spełniać marzenia i bardzo jej się to podoba.