Akcja trochę zwolniła, a my dostaliśmy więcej czasu, by lepiej poznać Joela i Ellie. Jak nam się spodobały ostatnie dwa odcinki The Last of Us? Zapraszamy do lektury wyliczanki.
O naszych wrażeniach z odcinków 1 i 2 przeczytacie tutaj: KLIK, a z 3, 4 i 5 tu: KLIK.
DOBRE RZECZY
1. Joel to bohater z krwi i kości
Z każdym kolejnym odcinkiem Joel coraz bardziej się otwiera, chociaż nadal próbuje być silnym facetem, który wielu rzeczy się nie boi i którego niewiele co rusza. Prawda bywa jednak zupełnie inna. Spotkanie z bratem powoduje, że Joel lekko się załamuje i otwiera, zwierzając się z bycia przerażonym, zmęczonym itd. Pedro Pascal w tej scenie jest niesamowity. (Clever Boy)
To prawda, ta scena była fantastyczna. Bardzo też doceniam, że nie pojawiła się ot tak, wszak już wcześniej Ellie zauważyła, że Joel słabiej słyszy na jedno ucho, a on przyznał, że ma już gorszy refleks i mniej sił. Twardziel, który traci siły, to zdecydowanie niezbyt częsty obrazek w filmie, tym bardziej plus za takie pokazanie bohatera. (Paternoster Gang)
Tak, bardzo tak oraz totalnie tak! Bardzo podobał mi się wątek ataków paniki Joela, choć tego motywu nie było w grze, to pasuje tu i sprawdza się doskonale. To postać, która naprawdę wiele przeżyła, oczywiście że takie zdarzenia odbijają się na psychice człowieka. Ten zabieg dodał tej postaci nowego i jednocześnie kruchego wymiaru. Moment, w którym Ellie wspomina o Sarah, jest bardzo dobry, pokazuje nam nieprzepracowane traumy i lęki Joela. (Sass)
2. Przepiękne kadry
Szósty odcinek był przepiękny wizualnie. Wiele kadrów sprawiło, że się rozpływałem. Podobało mi się dbanie o szczegóły. A różne lokacje i pomieszczenia były naprawdę pięknie przygotowane. Jackson wyglądało fantastycznie, aż chciałbym zobaczyć miniserial dziejący się w tym miejscu. (Clever Boy)
3. Menstruacja
Ok, to może być dla wielu dziwne, ale uważam, że ten wątek był zdecydowanie na plus. W serialach i filmach apokaliptycznych nie poświęca się tym tematom czasu ani uwagi. A przecież miesiączka nie znika. Dla wielu to trudny czas, a w postapokaliptycznym świecie pełnym morderczych grzybów musi być o wiele trudniejszy. Już wcześniej Ellie znalazła tampony (a o nich rzadko się w serialach rozmawia. No chyba że żartuje się w komediach), teraz przyszedł czas na kubeczek menstruacyjny. Dlaczego to ważne? Bo wiele osób zainteresowało się tematem. W internecie widziałem wiele osób pochwalających ten motyw, ludzie zaczęli google’ować, interesować się i edukować. Powstały nawet artykuły na ten temat. A to jest ważne. Być może komuś pomoże, a na pewno zwiększy świadomość. (Clever Boy)
Mnie również ten wątek się podoba, bo to codzienność połowy populacji, a w niemal każdym filmie wydaje się, że nie istnieje i bohaterki nigdy nie mają żadnych problemów związanych z okresem. A jak w komentarzach do odcinka internauci słusznie zauważyli, w świecie zainfekowanym przez zombie-grzyby nikt już nie produkuje nowych tamponów, podpasek ani innych środków pierwszej potrzeby, a ludzie dalej mają okres i muszą sobie z tym jakoś radzić. (Rademede)
4. Emocje
Właściwie oba odcinki były pełne emocji i stanowiły swoistą parę – w szóstym skupiliśmy się bardziej na Joelu i jego uświadamianiu sobie, jak bliska mu stała się Ellie, w siódmym na Ellie i z pewnością nie pierwszej stracie, której doświadczyła. I tu, jak nie ja, bo dotąd jakoś bliżej mi było do tej drugiej, po raz pierwszy chyba mocniej poczułam, jak fenomenalną kreację stworzył Pedro Pascal. Niby niewiele się działo, a jednak jakoś kupił mnie ten 6 odcinek, może dlatego, że znów było w nim sporo całkiem zwyczajnego, jak na świat po apokalipsie, życia – i nadziei, że może się ono stać udziałem większej liczby ludzi. (Paternoster Gang)
Mnie też chyba bardziej podobał się 6 odcinek, emocje i relacje w nim zawarte. Myślę, że warto jednak podkreślić, że w 7 odcinku po raz kolejny twórcy podkreślają, że niebezpieczeństwo może przyjść w każdej chwili, więc nie łatwo tworzyć relacje, dobrze się bawić w postapokaliptycznym świecie – w każdej minucie może rozpętać się piekło. Myślę, że te nagłe wydarzenia i utrata bliskiej osoby mają duży wpływ na charakter Ellie. (Clever Boy)
Szósty i siódmy odcinek udowadniają, że The Last of Us to tak naprawdę historia o zagubionych ludziach, którzy przeżywają różne traumy. Łączy ich cierpienie i poczucie straty, zarówno świata, jak i swych bliskich. Scena z Joelem i Tommym, w której ten pierwszy otwiera się i wyznaje bratu prawdę o Ellie, swoim celu i atakach paniki to dialogowe, aktorskie oraz scenopisarskie złoto. Zarówno tempo całej rozmowy, jak i umiejętności aktorskie obu panów zasługują na wspomnienie. Bardzo podobała mi też scena z Joelem i Ellie w sypialni, w której dziewczyna mówi o tym, jak bardzo Joel jest dla niej ważny – w końcu tylko on jej został. Chemia między Pedro Pascalem oraz Bellą Ramsey to coś, w co od razu się wierzy. Za każdym razem, gdy pojawiają się na ekranie, widz momentalnie wierzy w ich relację. Skomplikowaną, niekiedy zdystansowaną, ale prawdziwą, piękną relację. (Sass)
5. Take On Me
Drobna rzecz, ale gdy Ellie i Riley trafiają na ruchome schody, możemy posłuchać utworu Take On Me – nie dość że lubię tę piosenkę, to Ellie gra ją w dodatkowej scenie w The Last of Us 2. Ta scena w grze jest wspaniała, piękna, pokazująca, że w tym okrutnym świecie możemy na chwilkę przysiąść i przeżyć miłe chwile, które będzie można zapamiętać. Dla mnie była magiczna, więc ucieszyłem się, że usłyszeliśmy utwór w innym kontekście również w serialu. A takich mrugnięć do fanów było więcej, m.in. breloczek czy koń. (Clever Boy)
Tak bardzo rozumiem Ellie w scenie ze schodami! Pamiętam, jak jako dziecko jeździłam z mamą do Warszawy i robiłam – akurat na dworcu – dokładnie to samo. W moim mieście jedyne takie schody były od lat zepsute… W ogóle wizyta Ellie i Riley w centrum handlowym, szczególnie scena na karuzeli – i Just Like Heaven! – to było coś tak poruszającego, i w kontekście pokazania uczuć Ellie, i tego, jak kompletnie zmienił się świat i jak dziwne i cudowne są rzeczy, które dla nas są tak zwyczajne, jak możliwość powłóczenia się, pooglądania wystaw, zrobienia sobie zdjęcia w fotobudce czy… skomentowania seksownej bielizny. (Paternoster Gang)
6. Bella Ramsey to wspaniała Ellie
Każdy odcinek przekonuje mnie, że wybór Belli Ramsey na Ellie był idealny. W 6 odcinku dostajemy sarkastyczną, zadziorną, pełną niepewności i złości, ale także samotności Ellie. Ma kilka mocnych scen i świetnych tekstów. Bella zachwyca. W 7 odcinku mamy inne wcielenie (bo odcinek bazuje na dodatku prequelu Left Behind) – tutaj Ellie też jest zadziorna, umie postawić na swoim, bierze sprawy w swoje ręce, ale ma w sobie pełno radości i dziwu nastolatki. To jak jest podjarana kolejnymi atrakcjami centrum handlowego, grą w Mortal Kombat II na automacie sprawia, że jeszcze bardziej uwielbiam tę postać. Wiemy też, że straciła swoją prawdopodobnie pierwszą miłość – tak samo było w grze, ale i tak plus za reprezentację. (Clever Boy)
ZŁE RZECZY
1. Kolejny przeskok w czasie
I znowu nie dane nam zobaczyć jak Ellie i Joel przechodzą przez dość traumatyczne wydarzenia po spotkaniu Sama I Henry’ego, tylko płynnie przechodzimy 3 miesiące w przód z akcją. Pewnie taka wizja twórców serialu, ale mnie takie zmiany wybijają z rytmu. Do tego poprzednie odcinki działy się w jednej linii czasowej i myślałam, że tak już zostanie. (Rademede)
2. Konstrukcja
Koniec pierwszego sezonu zbliża się wielkimi krokami, tymczasem twórcy zaserwowali nam kolejny odcinek, w którym akcja właściwie nie posuwa się do przodu – całość głównego wątku to pewnie kilka minut, w trakcie których Ellie decyduje się nie opuszczać Joela. O ile z retrospekcji sporo się dowiadujemy o jej przeszłości i o tym, jak się żyło w mieście kontrolowanym przez FEDRĘ, o tyle wrzucenie tej historii – samej w sobie dobrej – właśnie w tym miejscu mocno mnie skonfundowało. Rozumiem zamysł, chęć pokazania, dlaczego Ellie tak bardzo nie chce stracić kolejnej osoby, ale to dla mnie nie zagrało. Może dlatego, że już od dłuższego czasu było wiadomo, że Joel stał się dla niej bardzo ważny i tłumaczenie jej motywacji naprawdę nie było potrzebne. Myślę, że ta historia lepiej by się wpasowała w początek sezonu. (Paternoster Gang)
Jestem bardzo zaniepokojony dotychczasowym tempem serialu. Przez pierwsze kilka odcinków jest to zrozumiałe, że spędzamy dużo czasu na zżyciu się z bohaterami oraz ekspozycji. Lecz im dalej w odcinkach, tym bardziej jest się czego obawiać. Zostały nam dwa odcinki do końca, ostatni ma trwać zaledwie 43 minuty. Szkoda, że jeszcze na trochę wątków pewnie zabraknie czasu. (Sass)
Chcecie podyskutować o serialu? Zapraszamy do grupy Polifonia fantastyczna!
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.