Zanim wystygnie kawa Toshikazu Kawaguchiego zaprasza do unikalnej podróży w czasie, dla której nawet nie trzeba ruszać się z krzesła – dosłownie i w przenośni.
Rzecz dzieje się w klimatycznej kawiarni owianej miejską legendą o podróżowaniu w czasie. Książka prezentuje nam opowieści czterech osób, z których każda ma nadzieję sprawdzić, czy plotka jest tylko mitem, czy też znajduje się w niej ziarno prawdy.
Dominującym tematem tej krótkiej powieści jest oczywiście podróż w czasie i jej konsekwencje, jednak Kawaguchi zaserwował nam zupełnie inne podejście do tego tropu obecnego także w zachodniej popkulturze. Kiedy myślimy o podróżach w czasie przed naszymi oczami zwykle ukazuje się filmowy DeLorean DMC-12 z Powrotu do przyszłości, wysublimowane wehikuły czasu z filmów sci-fi, zmieniacz czasu Hermiony z Harry’ego Pottera lub, rzecz jasna, doktorowa TARDIS. Śmiałek wyruszający na podróż w czasie bywa turystą, bohaterem, poszukiwaczem przygód lub zwyczajnym człowiekiem uwikłanym w historię przez czysty przypadek.
U Kawaguchiego podróż w czasie to filiżanka kawy i jedno konkretne krzesło w tokijskiej kawiarni. Jeśli myślicie, że wypicie latte na konkretnym miejscu w kawiarni załatwia sprawę, to grubo się mylicie – zajęcie tylko jednego krzesła umożliwia podróż w czasie, a można na nim usiąść tylko raz dziennie, i to w ściśle określonych warunkach. Chociaż bez czynności picia kawy nic się nie wydarzy, potencjalny śmiałek musi pamiętać o kilku innych zasadach, których złamanie grozi natychmiastowym powrotem do teraźniejszości lub groźbą zostania… duchem nawiedzającym kawiarnię.
Zasada numer 1 – nie możecie zmienić tego, co się wydarzy.
Po co podróżować w czasie, jeśli nie chcecie zmienić jego biegu? Kiedy nie można zapobiec tragedii, być turystą w średniowieczu lub nie można sprawić, że coś konkretnego się wydarzy? Otóż z zaskakująco wielu powodów… Bohaterowie Zanim wystygnie kawa podróżują przeważnie, by spotkać rodzinę z przyszłości lub przeszłości. Jedna z bohaterek wyrusza do przyszłości, by poznać córkę, której inaczej nie byłoby dane jej zobaczyć, inna, by zakończyć rodzinny konflikt i się pożegnać… Jest też kobieta, której celem było ponowne spotkanie swojego męża, zanim jego choroba sprawi, że przestanie ją rozpoznawać, ale jest też i dziewczyna żałująca niewypowiedzianych słów i pragnąca naprawić swój błąd. Wszyscy bohaterowie doskonale wiedzą, że bez względu na to, co zrobią podczas swojej podróży, nie zmieni to biegu ich życia, bo liczy się decyzja podjęta „tu i teraz”. Zmieniają się tylko oni sami, ich postrzeganie świata oraz wartości, co dla wielu poszukiwaczy przygód nie byłoby wystarczającym powodem, by skorzystać z takiego rodzaju wehikułu czasu. Nie znaczy to jednak, że taka podróż byłaby bezwartościowa.
Zasada numer 2 – możecie podróżować w czasie, siedząc tylko na jednym konkretnym miejscu w kawiarni.
…i nie możecie się z niego ruszyć w czasie swojej podróży. Jeśli wstaniecie z krzesła, natychmiast powrócicie do teraźniejszości. Ponadto, to jedno magiczne krzesło jest wiecznie zajęte przez ducha, który wstaje z niego tylko raz dziennie i idzie do łazienki, a wszelkie próby zmuszenia go do ustąpienia miejsca przemocą kończą się klątwą rzuconą na delikwenta. Nie brzmi to najlepiej, biorąc pod uwagę, że duchy nie patrzą na zegarki i w nosie mają regularność, więc nigdy nie można przewidzieć, kiedy krzesło się zwolni. Trochę jak w życiu – nigdy nie wiadomo, kiedy coś się wydarzy, ale cierpliwość, wytrwałość i odrobina szczęścia zwykle pomagają osiągnąć cel, prawda?
Zasada numer 3 – możecie spotkać tylko te osoby, które odwiedziły tę kawiarnię.
Ma to sens, skoro i tak nie możecie się ruszyć z krzesła… Dodatkowo, ta zasada nadaje celowości każdej wyprawie w czasie i w tej historii nie ma miejsca na przypadkowość i potencjalne zakłócenie biegu czasu.
Zasada numer 4 – podróż w czasie zacznie się, kiedy dostaniecie kubek świeżej kawy, a zakończy, gdy kawa wystygnie.
Mamy więc na podróż dość mało czasu, szczególnie że jeśli nie wypijecie kawy, zanim kompletnie wyzimnieje, to staniecie się duchami takimi jak ten strzegący wehikułu czasu. Perspektywa uziemienia w małej kawiarni, w której zatrzymał się czas i ktoś ciągle zakłóca wasz spokój, próbując zająć wasz stolik, nie brzmi zbyt zachęcająco, nawet jeśli miejsce oferuje nielimitowane dolewki.
Zasada numer 5 – każdy może skorzystać z podróży w czasie tylko raz w życiu.
To czyni waszą podróż wyjątkową. Jeśli już pogodzicie się z pozostałymi zasadami, należy wybrać moment, który nada przedsięwzięciu celowości i osobistego charakteru. Przypomina to nieco codzienne rozterki odnośnie życia, ponieważ życie mamy tylko jedno, to od nas zależy, jak je rozegramy i nie warto tracić szans danych przez los.
Zanim wystygnie kawa to opowieść dla was, jeśli interesują was nieoczywiste podróże w czasie z pogranicza fantastyki i magicznego realizmu, pozbawione ryzyka innego niż emocjonalne. Autor przywiązuje zaskakująco dużą wagę do opisów wyglądu i odczuć postaci, co niektórzy czytelnicy mogą odebrać jako prowadzenie za rączkę i przesadne spłycanie historii zaprezentowanych w książce, jako że wyjaśnienia narratora nie pozostawiają zbyt wiele pola do indywidualnych interpretacji. Z drugiej strony, tematyka poszczególnych wątków mierzy się z trudnymi sytuacjami i wymagającymi relacjami, których doświadcza wielu z nas, co pozwala wczuć się w fabułę a także utożsamiać się z jej bohaterami. Myślę, że byłoby miło zobaczyć przeniesienie tej książki na większy ekran niż ekran czytnika i fabuła miałaby spory potencjał jako serial.
Co podobało mi się najbardziej? Sposób, w jaki książkę napisano: język jest prosty, acz dosadny, fabuła nie wlecze się, ale też nie rwie do przodu, a klimat opowieści odpowiada miejscu akcji i aż się prosi o akompaniament kubka kawy do lektury.
Dodam, że czytałam angielskie tłumaczenie pierwszej książki z serii (z tego, co wiem, wydano już cztery), więc jeśli przymierzacie się do polskiej wersji, wasze odczucie może się różnić. Tytuł odkryłam przypadkiem, przeglądając instagramowy profil wydawnictwa Tajfuny, ale z braku dostępu do polskiego wydania musiałam pozostać przy angielskim.
A Wy? Czytaliście? Zamierzacie? Odważylibyście się na podróż w czasie, zanim wystygnie kawa?

Mityczny kot redakcyjny na emigracji, pojawia się i znika jak na kota przystało. Często przyłapywana na amatorskich sesjach fotograficznych w stolicy nad Tamizą, bazgrająca w szkicowniku lub delektująca się książką z dobrą kawą w zasięgu ręki. Nałogowy włóczykij i aspirująca poliglotka.