To była zaskakująca wiadomość – Russell T Davies powróci, by znów tworzyć Doctor Who. Co o tym myślimy?
Wszyscy byliśmy zaskoczeni, gdy BBC nagle ogłosiło, że do Doctor Who jako showrunner powróci Russell T Davies, który wskrzesił serial w 2005 roku i dał nam ukochanych Dziewiątego i Dziesiątego Doktora. Od jego odejścia minęło wszak 11 lat! Zanim jednak zobaczymy pierwszy nowy odcinek RTD, będziemy musieli poczekać jeszcze ponad 2 lata. Zebraliśmy pierwsze myśli i reakcje na to zaskakujące ogłoszenie.
Lierre: O rany, muszę przyznać, że jestem w szoku! Miałam sporo typów, kto zastąpi Chibnalla, i niemało obaw, ale tego w życiu bym nie zgadła! Nie jestem jakąś wielką fanką serii Daviesa, ale nie widzę zupełnie wad tego rozwiązania – Davies wiele przez ten czas zdziałał, zmienił się, zyskał ogromne doświadczenie, jest śmiały, bezkompromisowy, świetnie sobie radzi z pisaniem emocji. Nie owija w bawełnę – jedyna rzecz, której w tej chwili NAPRAWDĘ się nie spodziewam, to zachowawczości w jego serii. Będzie ostro, aktualnie, tęczowo, boleśnie, przejmująco, ekscytująco. No i stawiam, że będzie Czternasta, nie Czternasty! Chyba że Davies dalej tak strasznie kocha Russella Toveya… Ale mam nadzieję, że nie…
Ginny N.: To z jednej strony zaskoczenie, a z drugiej… właściwie logiczny krok. Choć BBC nadal tworzy sporo świetnych produkcji, w ostatnich latach nie pojawiło się nazwisko osoby showrunnerskiej, które powtarzano by w spekulacjach z wielkim przekonaniem. Powrót do Daviesa zdaje się jedynym sensownym wyjściem, jeśli stacja nie chciała podjąć ryzyka stawienia na niesprawdzoną osobę. Wciąż jednak mamy poczucie, że to dziwny wybór, nawet jeśli logiczny. Jesteśmy przekonani, że Davies zrobi świetne Doctor Who i cieszymy się na nie. I absolutnie zgadzamy się, że przez ostatnie lata mocno się też rozwinął. Ale no właśnie zmiana, która jest powrotem? Co dalej? Moffat zastąpi Daviesa, gdy ten uzna, że musi odejść?
Clever Boy: Szok. Jestem mega podekscytowany i łzy cisną mi się do oczu. Kiedy myślę o Doctor Who, to mam w głowie erę RTD, która do dziś sprawia mi wiele przyjemności. To jakby sen się spełnił. W życiu nie wierzyłem, że coś takiego może się stać. Po raz kolejny udowodniono nam, że przy Doctor Who możliwe jest wszystko. Mam nadzieję, że Davies przywróci serial do czasu świetności. To tytan pracy, który jest mega odważny w swoich pomysłach i decyzjach. Moim zdaniem świetnie rozwinął się przez te lata. Bardzo się cieszę. Moje whoviańskie serce znów zabiło mocno, szkoda że trzeba będzie tyle czekać. W głowie mam kilka marzeń, które mógłby spełnić. Davies niedawno mówił przecież, że stworzył doktorowe uniwersum, zanim to było na czasie. Może powróci do tego pomysłu wraz BBC? Oby.
Styczeń: Nie spodziewałem się tego absolutnie. I jakaś część mnie jest w sumie lekko rozczarowana, że nie jest to ktoś nowy, ale jednocześnie – kurczę, minęło tyle czasu, że mam jednak przeczucie, że nie będzie to identyczny Davies, którego odcinki oglądaliśmy kilkanaście lat temu. I ekscytuje mnie ta świadomość. W dodatku wiem chociaż, że nie muszę się obawiać ukrywania (bądź zabijania w pół minuty…) tęczowej reprezentacji. Co mnie jeszcze lekko smuci, to fakt, że nie napisze on odcinków dla Jodie Whittaker – bo to naprawdę chciałbym zobaczyć. Ale z kolei… nowa lub nowy Doktor! Wiedząc, kto jest „nowym” showrunnerem, spodziewam się odważnego, fantastycznego wyboru.
Paternoster Gang: BBC na 60-lecie Doctor Who postawiło na sprawdzonego człowieka, i w sumie nie powinnam być zaskoczona. Po słabszym czasie serialu wydaje się to być bardzo sensowny wybór. Doctor Who potrzebuje solidnego zastrzyku energii, a kto inny może mu go dać, jak nie człowiek, któremu zawdzięczamy powrót serialu w 2005 roku, i to na dodatek taki, który nieustannie się rozwija i tworzy naprawdę świetne rzeczy. Tak że podobnie jak moje przedmówczynie cieszę się i wierzę, że będzie dobrze, zaskakująco, ekscytująco, tęczowo i z odpowiednią ilością brokatu. I z zapartym tchem czekam na informację, kto po Jodie Whittaker. Jednocześnie jednak jest mi trochę smutno. Wierzę, niemal wiem, że powrót Daviesa to dobry prognostyk dla serialu, wolałabym jednak bardziej ryzykowną decyzję. Postawienie na kogoś nowego, chętnie kobietę, kto dałby Doctor Who coś swojego, unikalnego, czego jeszcze nie mieliśmy. Nawet za cenę kolejnych rozczarowań. To jest coś, za co cenię serie Chibnalla, mimo wielu jego potknięć – najpierw nieśmiałe, potem radykalne zmiany, zwolnienie tempa, malarskość, dziwaczność w rodzaju wszechświata-żaby. Może następnym razem. A póki co siodłajmy jednorożce, król nadchodzi!
Lady Kristina: Przede wszystkim była to dla mnie ogromna niespodzianka – toinformacja, której chyba nikt się nie spodziewał. Ale też niezmiernie mnie cieszy ta wiadomość, i to nie tylko dlatego, że Davies już ma ogromne doświadczenie z serialem, ale także z powodu jego pozostałego serialowego dorobku. Patrząc na ostatnie dzieła Daviesa, takie jak Years and Years oraz It’s a Sin (oba seriale osobiście uwielbiam), odnoszę wrażenie, że jego styl się zmienił od czasu Doctor Who, nadal jednak pozostając wspaniałym. Szczerze więc wierzę, że mimo powrotu starego showrunnera, czekają nas zupełnie nowe, lśniące i tęczowe, wspaniałe kosmiczne przygody w niepowtarzalnym stylu.
Rademede: Ja jestem tak zaskoczona, że w sumie to nie mam żadnych specjalnych oczekiwań. Ale czekam na nowe odcinki i głębsze historie.
A jakie na was zrobiło wrażenie to ogłoszenie? Dajcie znać na Facebooku!
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.