Czym jest Bad Wolf? Jaki los czeka Dziewiątego Doktora i jego towarzyszy? Przed nami wielki finał 1 serii Doctor Who.
Telewizja wyrobiła już swoje normy oczekiwań w stosunku do emitowanych produkcji. Najlepiej gdyby pierwszy i ostatni odcinek sezonu był porywający, potrafił nas zaskoczyć, wciągnąć, sprawić, byśmy dyskutowali o nim przez dłuższy czas. Wznowiony Doctor Who również poszedł tą drogą. Jak wypada dwuczęściowy finał 1 serii, czyli Bad Wolf i The Parting of the Ways?
Na początku twórcy przypominają nam, jakie wydarzenia będą mieć wpływ na ten odcinek. Z jednej strony jest to potrzebna pomoc – chociaż to trochę psuje niespodziankę i moim zdaniem można było to pominąć, a uzyskano by lepszy efekt. Bad Wolf zaczyna się 100 lat po wydarzeniach z The Long Game. Od razu jesteśmy rzuceni w dziwną sytuację. Doktor budzi się w nieznanym pomieszczeniu, leci muzyka, okazuje się, że trafił do… domu Wielkiego Brata! Za całą tę zabawę z popkulturą i reality show odcinek zyskuje u mnie dodatkowe punkty i zdecydowanie lubię do niego wracać. Jako fan takich programów, które często są moim guilty pleasure, jestem bardzo zadowolony. Doktor jest w Big Brotherze, Rose w Najsłabszym ogniwie, a Jack w What Not to Wear. Problem jest taki, że młodszemu pokoleniu takie programy mogą nic nie mówić. O Big Brotherze słyszał raczej każdy, szczególnie, że teraz po latach wrócił na 2 sezony do polskiej telewizji, ale pewnie wielu młodych widzów nie kojarzy polskiej edycji Najsłabszego ogniwa, a co dopiero tego trzeciego programu, który u nas leciał pod nazwą Jak się nie ubierać.
Doktor i towarzysze nie pamiętają, jak trafili w to miejsce, choć szybko okazuje się, że zostali przetransportowani z TARDIS, gdy odnieśli jajko ze Sleetheenką na Raxacoricofallapatorius. Dziewiąty próbuje wydostać się i odnaleźć przyjaciół, jest gotowy złamać zasady gry. Rose bierze udział w teleturnieju (Anne Droid jest genialny!), nie rozumie pytań i świetnie się bawi, a Jack jest gotowy na kolejne metamorfozy. Nasze postacie są obserwowane przez osoby, które monitorują stację telewizyjną i nie wiedzą, skąd drużyna TARDIS się tam wzięła. Wesoły nastrój zmienia się, gdy okazuje się, że cały czas toczy się walka o życie, a osoby, które przegrają, zostają uśmiercone.
Dziewiąty staje się tym bardziej zdeterminowany, by uciec. Poznaje słodką Lyndę, która jest naprawdę sympatyczną postacią i szybko do niego dołącza, mimo że może stracić życie. Rose i Doktor dowiadują się, że całością steruje korporacja Bad Wolf. Dwa słowa, które podążają za nimi praktycznie od momentu, w którym się poznali. Doktor i Lynda uciekają, a Rose, świadoma zagrożenia, musi zawalczyć o swoje życie i pokonać dupka Rodricka, który walczy o wygraną i swoje życie, wykorzystując niewiedzę towarzyszki (pierwszy raz słyszymy tutaj o Torchwood). Im dalej w odcinek, napięcie rośnie, bo Rose jest coraz bliżej niebezpieczeństwa. Jack rozprawia się z robotami, które tak jak Anne Droid są podobne do prowadzących program w XXI wieku (głosu robotom użyczają kobiety, które były wtedy prowadzącymi The Weakest Link i What Not to Wear).
Lydia wyjawia także Dziewiątemu prawdę o tym miejscu – to on je stworzył, gdy ingerował na Satelicie 5. Bohaterowie w końcu przybywają na ratunek Rose, ale jest za późno i dziewczyna ginie. Wspaniale jest to zagrane. Stawka jest wysoka, napięcie rośnie, a póki co finał jest tragiczny. Doktor jest zszokowany stratą i załamany. Nie byłby jednak Doktorem, gdyby nie chciał wymierzyć sprawiedliwości, więc wraz z Jackiem i Lydią uciekają z celi, by trafić do panelu kontrolnego. Tam poznajemy tajemniczą postać zwaną Kontrolerem. Kobieta sprowadziła na Satelitę 5 naszych bohaterów, bo jej panowie igrają sobie z ludzkością. Jack wykazuje się ponownie swoją inteligencją i wiedzą, odkrywa, że Rose tak naprawdę żyje. Widzowie oddychają z ulgą, ale tylko na chwilkę. Okazuje się, że Rose została teleportowana na statek pełen Daleków.
Niesamowity cliffhanger, prawie jak zawsze w Doctor Who, szybko się rozwiązuje. Raz-dwa przechodzimy do akcji, a Rose i Dalek zostają „wchłonięci” na pokład TARDIS. Doktor wychodzi zmierzyć się z morderczymi stworzeniami. TARDIS otacza pole siłowe, które sprawia, że jest bezpieczna. Dziwnym trafem jest tak wielkie, że Doktor sobie frywolnie chodzi po dużej części statku, którą widzimy. Nie do końca to kupuję. A co jest piękne? To, że Doktor jest bardzo zły, a Dalekowie się go boją. Doktor podnosi głos, krzyczy, a oni się cofają.
Lynda jest gotowa poświęcić się w walce z wrogiem. Chciałaby dołączyć do Doktora w jego podróżach. Możemy zauważyć, że Rose jest tutaj odrobinę zazdrosna (choć to w kolejnej serii będzie widać lepiej). Jack wie, jaki los go spotka. Potyczka z Dalekami raczej nie zakończy się dobrze. Wiedzą to dobrze także widzowie, którzy w akcji widzieli tylko jednego Daleka, a ten już zabił dziesiątki osób. Napięcie więc rośnie. Kapitan żegna się z Doktorem i Rose całując ich w usta na pożegnanie. To pierwszy pocałunek osób tej samej płci, jaki widzimy na ekranie w New Who i w całym Doctor Who. To także ważny moment dla postaci Jacka, który przyznaje, że był tchórzem i podróż z Doktorem go zmieniła.
Rose zastanawia się, czy nie mogą z Doktorem po prostu odlecieć. Doktor jednak nigdy nie zostawiłby cywilizacji w potrzebie, szczególnie atakowanej przez Daleków. Wie za to, że to nie skończy się dla nikogo dobrze. Odsyła więc Rose do domu (podobnie zrobi później Jedenasty Doktor z Clarą). To zachowanie bardzo ją boli. Rose nie chce pogodzić się z tym, że będzie musiała wieść normalne życie, po tym, ile zobaczyła i przeżyła. To jedno z pierwszych poważnych podkreśleń, na temat tego, co dzieje się z towarzyszami po podróżach z Władcą Czasu. Irytujące, a jednocześnie śmieszne jest to, że nastolatka dopiero wróciła do domu, a Mickey i Jackie już każą jej wieść normalne życie. Zaskakuje także jej relacja z Mickeyem, z którym ostatnio rozstała się w nie do końca sympatycznych warunkach. Ona źle go potraktowała, on nadal jest jej bliski i to dużo o nim mówi, ale trochę zachowują się, jakby ich problemy i sprzeczka nie miały miejsca.
Dochodzimy tu do punktu, na który uważny widz, czeka już od co najmniej trzeciego odcinka – Bad Wolf. Rose zaczyna łączyć punkty i stwierdza, że to jest wiadomość. To dla niej nadzieja, że może znaleźć sposób na powrót do Doktora. Mickey i Jackie (ta, gdy dziewczyna uświadamia jej, że to ona stała przy umierającym Pecie) starają się jej pomóc, choć są świadomi, że być może już nigdy jej nie zobaczą. Towarzyszka patrzy w serce TARDIS i odlatuje w kierunku wojny. A ta jest okrutna.
Ludzie zebrani na Satelicie 5 starają się ratować, więc walczą i giną. Ci, którzy się poddają, również umierają. Niektórzy postanawiają się schować. Rodrick, który został zwycięzcą Najsłabszego Ogniwa, po „śmierci” Rose nie wierzy w istnienie Daleków. Tragizm postaci mógłby bardziej na nas oddziałać, gdyby mężczyzna pomagał Rose, a nie był dla niej wredny. Rodrick przetrwał trudną rozgrywkę. Jego życie miało się odmienić, miał być bogaty. Dalekowie jednak w kilka sekund pokrzyżowali te plany i go zabili. Umiera także Lydia, która miała potencjał na zostanie towarzyszką. Bardzo żałuję, że nie mogliśmy jej zobaczyć w kolejnych przygodach. Myślę, że byłby to powiew świeżości. Ginie także uwielbiany przeze mnie kapitan Jack. Do ostatniego oddechu stara się powstrzymać Daleków.
Dramat rozgrywa się również przy postaci Doktora. Ten ma szanse zniszczyć Daleków. Oznaczałoby to jednak, że musiałby zabić również ludzi, a być może też siebie. Doktor może zostać tchórzem, który odda ludzkość w ręce Daleków albo zabójcą. A jak wiemy, to on zamordował swoją rasę oraz, jak dotąd myślał, całą rasę Daleków podczas Wojny Czasu.
Gdy już nie ma nadziei, następuje deus ex machina. Powraca TARDIS, a z niej wyłania się Bad Wolf. Wszechpotężna istota w kilka chwil zaprowadza porządek. Jak mówi, „sama się stworzyła” i rozsiewa swoje imię po całym czasie i przestrzeni. To znak, że nadciąga niebezpieczeństwo, ale także że Rose nadciąga, by znów spotkać się z Doktorem. Rose jako Bad Wolf pokazuje, że potężni Dalekowie są niczym. Niszczy ich w kilka sekund. Jest jednak na to trochę za późno, bo ci zniszczyli już Ziemię. Jednak RTD nie porusza tej kwestii wcale, nawet w przyszłości. Bad Wolf nie tylko odbiera życie, ale je również daje. Tu mam trochę zgrzyt. Wszechpotężny Bad Wolf mógł ożywić wszystkich ludzi, którzy polegli w okropnej walce. Życie odzyskuje jednak jedynie Jack.
Posiadanie takiej mocy przez człowieka nie jest możliwe. Rose powoli umiera. Doktor ma jednak sposób, by ją ocalić. W tym momencie widzimy chyba najbardziej cringe’owy moment w pierwszej serii Doctor Who i najbardziej cringe’owy tekst Dziewiątego Doktora. Władca Czasu mówi towarzyszce:
Myślę, że potrzebujesz Doktora.
Po czym ją całuje i wysysa z niej energię. Doktor odlatuje z dziewczyną w TARDIS, pozostawiając kapitana Jacka na opuszczonej Satelicie 5. Rose budzi się na pokładzie TARDIS i nie jest w stanie dokładnie opisać, co się stało. Doktor jest jednak ranny. Widz, który nie wie, co to regeneracja, podobnie jak Rose nie rozumie, co Doktor próbuje nam przekazać. Dziewiąty umiera. Jego pożegnanie z Rose jest naprawdę wzruszające. To była inkarnacja obciążona ogromnym poczuciem winy, a dzięki towarzyszce mógł się rozwinąć, przeżyć wiele wspaniałych chwil. Był fantastyczny. To pożegnanie do dziś bardzo mnie wzrusza. Jest szybkie, a regeneracja dość nagła. W przyszłości długo czekamy na ten moment, tu następuje w kilka minut. Naszym oczom ukazuje się nowa twarz. Wkrótce czekają nas nowe przygody z nowym Doktorem. Ja zawsze podczas scen regeneracji doświadczam coś w stylu katharsis. Nie ukrywam, że gdy je oglądam (podczas rewatchu czy na YouTube) bardzo się wzruszam i przejmuję. Jednak w momencie, gdy pojawia się nowa inkarnacja, czuję lekki szok, a następnie te smutne i złe emocje spływają, czuję radość i nadzieję, zaciekawienie. Do tej pory miałem tak przy każdej regeneracji w New Who. Jasne, za pierwszym razem uczucie to jest silniejsze, bo nie wiem, co mnie czeka. Ale choćby w lekkim stopniu, później też zwykle towarzyszy.
Finałowa historia jest wciągająca, trzyma w napięciu i wywołuje w nas masę emocji: radość, podniecenie, strach, ciekawość, smutek. To rollercoaster. Pierwsza część podoba mi się zdecydowanie bardziej, choć druga ma większy ładunek emocjonalny. Może gdyby zakończenie akcji przebiegało inaczej, gdyby Doktor od tak nie zostawił Jacka na kosmicznej stacji, to oceniałbym go znacznie lepiej. Jestem częściowo usatysfakcjonowany, a częściowo rozczarowany. Szczególnie, że to koniec Dziewiątego Doktora. Warto wrócić do tych odcinków. Cały czas mocno nas angażują, chociaż wiemy, jakie jest zakończenie. Efekty również dobrze się trzymają i przetrwały próbę czasu. Szkoda mi także Lyndy, która szybko zyskała moją sympatię.
Tym samym kończę swoją przygodę z 1 serią Doctor Who. W kolejnym Clever Boy ogląda podsumuję całą serię i dodatki, które były zawarte w oglądanym przeze mnie wydaniu Blu Ray. A zaraz potem zaczynamy z 2 serią.
Bad Wolf/The Parting of the Ways
Scenariusz: Russell T Davies
Reżyseria: Joe Ahearne
Odcinek Bad Wolf: 5/5 TARDISek
Odcinek The Parting of the Ways: 4/5 TARDISek
Historia w całości: 4/5 TARDISek
Pozostałe teksty z serii możecie zobaczyć w tym miejscu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.