Doktor staje się człowiekiem, a Martha jego służącą. Tak to już czasem bywa, gdy ucieka się przed… rodziną.
Rodzina bywa różna, ale nikt z nas nie chciałby spotkać takiej, na jaką trafili Doktor i Martha w Human Nature i The Family of Blood. Ta dwuodcinkowa historia ma ciekawy koncept. Już od początku wprowadza nas w niesamowicie szybką akcję. Jest pościg, postrzały, niebezpieczeństwo. Dziesiąty jest wyraźnie zdenerwowany. Zagrożenie ściga ich również poprzez czas. Władca Czasu bardzo szybko wpada na rozwiązanie, jak uciec przed Rodziną. Pokazuje jej pewien zegarek i… wtedy John Smith budzi się w swoim łóżku po dziwnym śnie, a do pokoju wchodzi jego służąca, która jest… Marthą. Jest 1913 rok, ale widzimy, że Martha wie więcej niż nasz bohater.
Akcja tego odcinka dzieje się w szkole z internatem dla chłopców (która ma ich szkolić m.in. do walki podczas bitew i wojen) oraz w pobliskim miasteczku/wiosce. To ciekawy wybór na lokalizacje akcji, sprawia, że jest ona bardziej kameralna i odcięta od wielkiego świata. Poznajmy personel i pracowników szkoły, a także niektórych uczniów. Wśród nich jest Tim Latiner, chłopak, który jest gnębiony przez rówieśników. Zachowuje się dziwnie, zdaje się wiedzieć więcej niż przeciętny człowiek. Ważne dla opowieści są jeszcze pielęgniarka Joan Redfern, której w oko (z wzajemnością) wpada nieśmiały John Smith, a także Jenny – szkolna sprzątaczka, która staje się przyjaciółką Marthy.
W miasteczku mówi się o latających światłach, które pojawiają się na niebie. Nie każdy w nie wierzy. Podane jest to lekko jako takie urban legend – chyba każde miasteczko, wieś, a czasem nawet miasto, ma jakąś taką legendę – plotkę, która znana jest w społeczności, a nie każdy w nią wierzy bo i, nie zawsze powinien. Martha czuje się bezradna, co jakiś czas wraca do ukrytej TARDIS i próbuje znaleźć wskazówki, co ma robić. John Smith traktuje ją jak służbę, przez co czasem podnosi na nią głos. Marcie obrywa się też od młodych rasistów.
John Smith nawiązuje romans z Joan. Umawiają się nawet na potańcówkę. Tymczasem Tim kradnie zegarek, w którym Doktor skrył całą swoją osobowość. Nie rozumiem tego zupełnie, a serial nie daje nam wyjaśnienia – dlaczego chłopak słyszy głosy z zegarka, dlaczego przeczuwa przyszłość? I dlaczego, gdy otwiera zegarek, Dziesiąty Doktor się nie przebudza? Trochę mnie to denerwowało. Chłopak ściąga Rodzinę do miejsca, w którym nasi bohaterowie się ukrywają. Ci mają niewidzialny statek (zapewne koszty efektów specjalnych były za drogie). Żeby złapać Władcę Czasu, porywają i zabijają kolejne osoby, w tym Jenny. W odcinku jako sługusów Rodzina wykorzystuje strachy na wróble. Są przerażające! Chciałbym, żeby kiedyś jeszcze wróciły, bo naprawdę nieprzyjemnie się na nie patrzy. Aktorzy, którzy wcielają się w role Rodziny, są fenomenalni. Szczególnie Harry Lloyd, który jako Jeremy Baines był przeciętnie grany, a w momencie opętania, jako Syn Mój, jest wspaniały, creepy, przerażający. Brawo, naprawdę. Ciężko oderwać od niego wzrok.
W pierwszej części historii nie ma za dużo akcji. Wprowadzani jesteśmy w ten świat oraz postacie. Kończymy oczywiście cliffhangerem. Martha odkrywa, że zaginął zegarek, a Rodzina już jest na Ziemi. Wpada ostrzec Johna Smitha, który nie rozumie, co chce przekazać mu służąca. Nie wierzy, że sny, które opisywał w dzienniku, są rzeczywistością. John i Joan udają się na miejscową potańcówkę. To tam wpada Rodzina, która sieje postrach i każe podjąć Johnowi decyzję – musi wskazać, czy mają zabić Marthę czy Joan.
Cliffhanger szybko się rozwiązuje, gdy Tim otwiera zegarek, co rozprasza Rodzinę. Martha wykorzystuje nieuwagę i trzymając jako zakładniczkę Matkę Moją ewakuuje ludzi. Jest odważna i wojownicza. Uwielbiam ją. John Smith wraca do szkoły, gdzie budzi chłopców na alarm. Muszą przygotować się do walki z wrogiem. Martha coraz bardziej przekonuje Joan, że nie oszalała, a John Smith to naprawdę kosmita imieniem Doktor.
W szkole giną kolejne osoby. Rodzina jest coraz bliższa zdobycia zegarka, by posilić się i żyć przez wieki. Zaskakuje, że John Smith nie boi się sięgnąć po broń. Bardzo uderza mnie scena, w której uczniowie strzelają z broni i płaczą. Są wystraszeni. Nie są gotowi na taką walkę, pewnie większość z nich nie chce używać broni, by robić innym krzywdę. To na pewno sporo ich kosztuje. Na trochę uda się powstrzymać wroga, ale wszyscy potrzebują Doktora. Inaczej zginą.
Martha decyduje się wyznać miłość Dziesiątemu Doktorowi, licząc, że to jakoś przekona Johna Smitha i może obudzić Doktora. Tim oddaje mu zegarek. John Smith nie chce być kosmitą, chce być szczęśliwy, z dala od niebezpieczeństwa i okrucieństwa. David Tennant jest jak zwykle niesamowity i bardzo przekonująco gra rozdartego Smitha. Nauczyciel żegna się ze swoją nową miłością, która wie, że musi stracić ukochanego, bo świat potrzebuje Władcy Czasu. Widzimy szczęśliwe chwile, które mogliby przeżyć jako rodzina. Decyzja z otwarciem zegarka jest tym bardziej bolesna dla naszych postaci.
W końcu powraca nasz Doktor. I nie ma litości, dla tych, którzy skrzywdzili i zabili niewinnych ludzi. Rodzina zostaje ukarana. Dziesiąty chciał obejść się z nimi łagodnie i sami umarliby, gdyby go nie znaleźli. Jednak podjęli się siania zamętu i morderstw, więc zostaną skazani na swego rodzaju tortury. Z drugiej strony to dziwne, że Doktor nie mógł wcześniej zareagować i pokonać Rodziny. Pozwolił, żeby ci szukali go i zabijali. Powinien wziąć uwagę prawdopodobieństwo, że coś takiego może się stać.
Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób Dziesiąty ukarał wrogów. Chcieli żyć wiecznie – to będą, ale w koszmarze. Ojciec Mój zostaje przywiązany nierozerwalnymi łańcuchami i zamknięty w podziemnej komnacie, Matka Moja zostaje wrzucona do czarnej dziury, gdzie utknie na zawsze. Siostra Moja trafia do lustra. Możemy zobaczyć ją kątem oka, gdy przeglądamy się w lustrze. Doktor odwiedza ją raz w roku. Syn Mój również otrzymał ciężką karę. Został zamrożony w czasie i przebrany za stracha na wróble. Jako strach ma pilnować Anglii.
Dziesiąty proponuje Joan, by podróżowała z nim przez czas i przestrzeń. Kobieta jednak odmawia, bo jest to dla niej za trudne. John nie żyje, a Doktor tylko wygląda jak on. Ponadto rozumie, że gdyby nie zdecydował się tutaj wybrać, to nie byłoby ofiar. Martha i Dziesiąty przeżywają też niezręczny moment po jej wyznaniu, ale decydują się o tym zapomnieć i przytulają się po przyjacielsku. Tim otrzymuje od Doktora zegarek, co pozwala mu przeżyć I wojnę światową. Nasi bohaterowie widzą się z nim po latach, gdy już jest seniorem weteranem. To wzruszający moment.
Bardzo lubię tę historię. Jest wciągająca i angażuje również emocjonalnie. Kibicujemy Johnowi, kibicujemy Marcie. Boli decyzja, którą mężczyzna musi podjąć, by uratować świat. Aktorsko jest na wysokim poziomie. Strachy na wróble są przerażające. A Rodzina również przyprawia o dreszcze, szczególnie Syn Mój. To dobra zabawa. Nie idealna, ale blisko jej do tego. Trochę szkoda, że nie pobawiono się z nami odrobinę inaczej. Moglibyśmy przez jakiś czas oglądać Johna Smitha i podejrzanie zachowującą się Marthę, a w pewnym momencie nawiedzałyby go złe sny i dopiero wtedy dowiedzielibyśmy się, co się tutaj wyprawia. Do tej historii z pewnością wrócę.
Human Nature/The Family of Blood
Scenariusz: Paul Cornell
Reżyseria: Charles Palmer
Odcinek Human Nature: 4/5 TARDISek
Odcinek The Family of Blood: 4/5 TARDISek
Historia w całości: 4/5 TARDISek
Wszystkie teksty z serii możecie przeczytać tutaj.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.