Rozpoczynamy nową serię Doctor Who. Dziesiąty Doktor zabiera Rose na obcą planetę. A tam czeka na nich znajomy wróg…
Po przerwie wracam z cyklem Clever Boy ogląda. Rozpoczynamy drugą serię New Who. To pierwsza seria Davida Tennanta jako Dziesiątego Doktora. Zapnijcie pasy i jedziemy!
Odcinek New Earth zaczyna się sekwencją, w której Rose i Doktor wybierają się w kolejną podróż. Od odcinka świątecznego musiało minąć trochę czasu, ale wygląda na to, że Dziesiąty nie podróżował jeszcze z Rose. Zaskakuje od razu to, że Mickey i Rose całują się na pożegnanie. RTD trochę miesza w ich relacji i szczerze mówiąc, ja też się lekko pogubiłem. Zerwali ze sobą w Boom Town, potem Mickey wspierał ją w The Parting of the Ways, chwilę rozmawiali w The Christmas Invasion, ale żeby wrócili do siebie? Jakoś tego tak nie widziałem, a może już mnie pamięć myli…
Nowy Doktor zabiera Rose na odległą planetę i jest nią… Nowa Ziemia. Ekscytujące, ale raczej gdybym był towarzyszem, byłbym rozczarowany. Nie chciałbym polecieć na Nową Ziemię, ale w inne, bardziej odległe miejsce. Co ciekawe, to jest pierwsza obca planeta, którą widzimy w New Who na ekranie. Oglądając 1 serię, za bardzo się nie zastanawiamy – mamy przeszłość, przyszłość, teraźniejszość – ale nigdy nie była to planeta, a zazwyczaj baza lub stacja kosmiczna. Teraz widzimy na własne oczy podróż na inną planetę (wygląda na to, że Rose i Dziewiąty mogli na takie planety latać poza ekranem).
Pomysł na New Earth jest ciekawy. Doktor odwiedza szpital, bo czeka tam na niego ktoś znajomy. Podoba mi się scena, gdy Rose i Doktor obserwują niebo pełne latających samochodów. To chwila wytchnienia i luzu dla postaci. Oczywiście zło już na nich czeka. Widzimy malutkiego robocika, który ich obserwuje. Wniosek nasuwa się dość szybko – Cassandra! Niespodziewany powrót, ale jaki ciekawy!
Szpital, w którym leczy się różne choroby, a pielęgniarki to koty – cudowne! Cieszy scena w windzie, w której bohaterowie poddani są dezynfekcji. Szczęśliwy Dziesiąty poddaje się kolejnym procesom, bo wie, co go czeka. Rose natomiast obrywa wszystkim. Podobno podczas kręcenia tej sceny nie powiedziano Billie Piper, co się będzie działo, by jej reakcja była jak najbardziej autentyczna. Lubię tę scenę, jest zabawna.
Ponownie spotykamy Twarz z Boe. Nie wiemy, kim jest, a tak samo nie wie tego Doktor. RTD już teraz pokazuje nam, że kryje się za tym sekret, a kosmita jest jakoś związany z Doktorem, skoro traktuje go jak starego przyjaciela. Niestety Twarz z Boe jest chory i powoli umiera. Szpital jest jego ostatnią szansą, ale nadziei jest naprawdę mało. Dlaczego szpital? Bo dzieje się tu coś niepokojącego. Kocie pielęgniarki skrywają sekret, który pomaga leczyć naprawdę poważne choroby i to bardzo wcześnie.
Doktor i Rose zostają rozdzieleni. Wychodzi to im na dobre. Rose spotyka Cassandrę, która ją „porywa” i wkrada się do jej ciała. Billie Piper błyszczy w tym odcinku! Jej występ jest po prostu wspaniały, to, jak komentuje swoje ciało, relacje Rose z Doktorem – po prostu bomba. Oczywiście Doktor łapie szybko, że to nie jest jego Rose. Tymczasem Cassandra odkrywa przerażającą tajemnicę, która bardzo ją ciekawiła – pielęgniarki hodują ludzi, by poddawać ich eksperymentom na różne choroby i znajdować na nie lekarstwa. Jest to dość przerażające. Brawo dla osób od make upu, bo wykonali świetną robotę, a schorowane ludzkie klony wyglądają przerażająco i autentycznie. Nikt nie chciałby spotkać ich na swojej drodze. Czyn pielęgniarek to także aluzja do tego, że wykorzystujemy zwierzęta jako „tylko ciało” i je zjadamy, nie martwiąc się o ich uczucia czy myśli. Hodujemy je, by je wykorzystać.
W odcinku błyszczy także David Tennant, który może przez dłuższy czas ekranowy pokazać się jako Doktor. Ciekawy, nieustępliwy, zabawny, czarujący. Ten Doktor dość szybko nas porywa i przyciąga do ekranu. Tennant może również pobawić się w zamianę ciał i pograć trochę Cassandrę. Pokazuje tu swój talent komediowy. Widzimy też, że Rose nie jest jeszcze w stanie sama poradzić sobie z różnym zagrożeniem, nie ma aż tyle doświadczenia i nie czuje się na siłach. To się oczywiście cały czas zmienia, ale póki co nadal Rose jest tutaj „słaba” w tej kwestii. Doktor wpada oczywiście na cudowny pomysł i udaje mu się uratować szpital przed zagrożeniem rozsiewających choróbsko zombie. Podoba mi się, że wykorzystano tutaj elementy, które już widzieliśmy – leki przy pacjentach oraz windę z dezynfekcją.
Cassandra musi w końcu się poddać. Widzimy, że to doświadczenie lekko ją zmienia. Ma u swego boku klona o imieniu Chip. Sługa jest jej oddany i jest gotowy na wszystko. Jest jednak słabego zdrowia. Doktor każe „ostatniego człowieka z Ziemi” wejściem w ciało klona. Dla Cassandry znaczy to śmierć. Dziesiąty zabiera ją do jej przeszłości. Widzimy moment, o którym Cassandra wspominała wcześniej – to wieczór, w którym ostatni raz usłyszała od kogoś, że jest piękna. Okazuje się, że była to ona sama, tylko w ciele Chipa. Chip umiera w ramionach ludzkiej Cassandry. Jest to piękna scena. Pokazuje też, że wrogini, jaką znamy, nie była taka zawsze. Widzimy tutaj uśmiechniętą, szczęśliwą kobietę, która martwi się losem nieznanej osoby i chce ją uratować. Niestety jest na to za późno. To już koniec Cassandry.
New Earth to dość fajny odcinek i dobre rozpoczęcie sezonu. Fabuła jest ciekawa i daje nam także trochę do myślenia. Bawimy się na nim dobrze, bo jest zabawny i ma ciekawą akcję. Aktorsko jest cudownie i na wysokim poziomie. Zagrożenie jest ciekawe, trochę przerażające, choć nie odczuwamy go aż tak bardzo, jak w przypadku np. Daleków. Można więc uznać, że pierwsza pełna przygoda z Dziesiątym Doktorem była naprawdę udana.
New Earth
Scenariusz: Russell T Davies
Reżyseria: James Hawes
Ocena: 4/5 TARDISek
Pozostałe teksty z cyklu znajdziecie w tym miejscu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.