Dziewiąty Doktor i Rose podróżują do dalekiej przyszłości. Czy ta podróż dziś robi wrażenie?
Zapraszam na wspólną wycieczkę w przeszłość i przyjrzeniu się odcinkowi The End of the World. Mój tekst o pierwszym odcinku 1 serii znajdziecie tutaj, a o całej serii tu. Jak zawsze, uwaga na spoilery!
Odcinek zaczyna się krótkim przypomnieniem i zaczynamy dokładnie w tym miejscu, w którym skończyliśmy – Rose wbiega do TARDIS. Bardzo mi się to podobało, a echo tego będziemy mogli zobaczyć w 10 serii. Daje nam to pewną ciągłość przygody, tak jakbyśmy my też towarzyszyli postaciom i wiemy, że nic nas (jeszcze) nie omija i nie dzieje się poza ekranem. Doktor chce zaimponować Rose, więc zabiera ją w odległą przyszłość. Jednak nie zobaczymy latających samochodów, a zwykłe pomieszczenia w kosmicznej stacji. Będziemy świadkami momentu, w którym Ziemia umarła.
Bardzo lubię ten odcinek. Choć jest dość kameralny i dzieje się w kilku pomieszczeniach, zawsze miło go wspominam. Jak się okazuje, przy kolejnym seansie również jest dobry. Różni kosmici, których możemy tu zobaczyć, są ciekawie zaprojektowani i wymyśleni. To również dla wielu z nas, widzów, pierwszy kontakt z kosmitami w Doctor Who. A także pierwsze spotkanie z Face of Boe. Sceny, w których kolejni goście są przedstawiani, jest fantastyczna – Doktor dobrze się bawi podczas przyjęcia, Rose jest trochę przerażona i zszokowana. Kosmici się nie zestarzeli, charakteryzacja wygląda nadal kosmicznie, kolorowo i ciekawie. Gorzej wypadają już efekty specjalne, te się trochę zestarzały.
Uwielbiam popkulturę, więc bawią mnie te wszystkie błędne informacje, a szczególnie Toxic Britney Spears jako ballada. Już nie wspominając o Cassandrze, która zgrywa wielką damulkę i chce być traktowana jako ostatni człowiek, a nie posiada ani wyglądu, ani wiedzy. Przekręcone informacje, które podaje o naszej planecie, są mega zabawne i… cudowne! Świetny jest monolog Dziewiątego Doktora, który mówi o ludzkości – cały czas zastanawiamy się, co nas zniszczy – wirus, meteoryty, a nawet wielu z nas nie pomyśli o tym, że ludzkość może przetrwać różne kryzysy i istnieć jeszcze wiele tysięcy lat. To jest przepiękne.
Bardzo podoba mi się, że poświęcono tutaj czas, byśmy jeszcze bliżej przyjrzeli się naszym głównym postaciom. Rose uświadamia sobie, że wybrała się w podróż z nieznajomym, że nic nie wie o Doktorze i czy jeszcze kiedyś wróci do domu. Ciekawi ją inny świat, ale jednocześnie przeraża. Dziewiąty zaś skrywa tajemnice, jest zamknięty w sobie. Gdy Cassandra próbuje zamordować wszystkich, ale jej nie to wychodzi, gniew Doktora wzbudza w nas zaskoczenie, ale również dyskomfort. Mimo że Rose chciałaby uspokoić Doktora, nie udaje jej się to. Winna ponosi karę. Jednocześnie Doktor postanawia w końcu otworzyć się przed towarzyszką i zdradzić co nieco o swoim pochodzeniu.
Warto wspomnieć, że Doktor po raz pierwszy używa w tym odcinku wizytówki parapsychicznej, a do tego pierwszy raz słyszymy słowa Bad Wolf. Można je bardzo szybko „przeoczyć”, bo są w tle, ale dobre napisy mogą w tym pomóc. Nie byłem tego świadomy, więc było to dla mnie małe zaskoczenie.
Co tutaj nie zagrało? Nie lubię się doczepiać na siłę. Przyczepię się więc do tego, że moim zdaniem Cassandrze za łatwo udało się wprowadzić zamęt i mordować przez roboty. Nie do końca rozumiem także działanie „szyb”, które pękają lub są niszczone (również przez rozbłyski słoneczne), ale potem mają funkcję samonaprawy i są jak nowe. Rozumiem, że mogła to być awaria systemu, ale to trochę naciągane i na pewno twórca takiego wynalazku odpowiednio by się zabezpieczył.
Moim zdaniem to dość dobry odcinek. Możemy się przy nim dobrze bawić, czujemy ekscytację, zagrożenie, złość. Są elementy tajemnicy i zabawy w detektywa. Możemy także wysunąć wnioski dla siebie, odnośnie naszego zachowania wobec ludzi i świata. Choć jest kameralnie, skromnie, łatwo jesteśmy w stanie uwierzyć, że naprawdę Rose znajduje się nad planetą, w kosmicznej stacji. Mnie ta historia kupuje.
The End of the World
Scenariusz: Russell T Davies
Reżyseria: Euros Lyn
Ocena: 3/5 TARDISek
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.