Dziesiąty Doktor spotyka na swojej drodze pewną zdesperowaną kobietę. Panna młoda musi zmierzyć się z niebezpieczeństwem, o jakim jej się nie śniło.
The Runaway Bride to drugi odcinek świąteczny Doctor Who. Po wybuchowym finale otrzymaliśmy nową opowieść, w której Doktorowi towarzyszy nowa postać – zdecydowanie inna niż Rose. Poprzednia seria zakończyła się cliffhangerem, w którym panna młoda pojawia się w TARDIS. Początek odcinka świątecznego pokazuje nam, jak do tego doszło. Donna (wspomniana panna młoda) cieszy się na swój wielki dzień, jednak gdy zbliża się do ołtarza, by powiedzieć narzeczonemu sakramentalne tak, zostaje teleportowana, a wręcz wciągnięta, na pokład TARDIS.
Kobieta jest zdenerwowana, wstrząśnięta i agresywna. Przed chwilą miała spełnić swoje marzenie i pobrać się z osobą, którą kocha i nagle ktoś ją porwał. Obwinia jedną ze swoich przyjaciółek, Nerrys, która, według niej, ma być najlepszą przyjaciółką Doktora. Donna już od początku pokazuje, że niezłe z niej ziółko i nie daje sobie dmuchać w kaszę. Jest przy tym jednocześnie irytująca i zabawna.
Panna młoda szybko się uspokaja i jest w szoku, gdy widzi, że znajduje się w kosmosie, a jej towarzysz to „marsjanin”. Bardzo podoba mi się to, że Donna zadaje właściwe pytania, np. „Dlaczego nadal oddychamy?” (gdy jest w kosmosie). Jej reakcja na to, że TARDIS jest większa wewnątrz (przerażenie) jest naprawdę ludzkie i zrozumiałe. Nic dziwnego, że próbuje uciec od Doktora jak najdalej.
W odcinku powracają kosmici przebrani za mikołajów, którzy strzelają z instrumentów muzycznych. Są banalni, ale moim zdaniem te stroje sprawiają, że są przerażający. Scena porwania Donny na autostradzie jest bardzo fajnym pomysłem. Pada tu moja ulubiona kwestia: „Santa is a robot!” Jak tylko o tym pomyślę, to chce mi się śmiać. Całe wykonanie sceny jest super, ale mam pewne zastrzeżenia: TARDIS lata sobie wśród aut na autostradzie, a reaguje tylko jeden kierowca oraz dzieci. Jak to możliwe? Czemu inni kierowcy nie reagują? Nikt tego nie zauważył? Gdzie jest UNIT lub rząd? Dziwna sprawa.
Lubię scenę na dachu, w której Donna i Doktor mogą szczerze porozmawiać. Widzimy, że Donna to ktoś więcej niż krzykliwe babsko. Długo była samotna, jest zakompleksiona i była tylko o krok od szczęścia. Niestety, nie udało jej się poślubić ukochanego. Co ciekawe, wszystkie spotkania ludzi z kosmitami jakoś jej umknęły. Bohaterowie udają się na wesele, które odbywa się jakby nigdy nic. Donna zachowuje się bardzo teatralnie i płacze na pokaz, jednak ja na jej miejscu byłbym wściekły. Jak można zrobić wesele bez najważniejszej osoby?! Nie ma na to zgody! Przyjęcie szybko staje się wybuchowe, bo wszystkich atakują świąteczne bombki z choinki. Odrobina kiczu w Doctor Who nigdy nie zaszkodzi.
Dziesiąty nadal cierpi po rozstaniu z Rose. Dla niego minęła zaledwie chwila, podczas gdy my mogliśmy odpocząć i zrobić sobie przerwę pomiędzy odcinkami i widzimy to w co najmniej dwóch sytuacjach. Pierwsza, to gdy Donna znajduje jej kurtkę i obwinia Doktora, że porywał inne kobiety. Mamy ochotę odwinąć Donnie i kazać jej się zamknąć. Panna młoda szybko jednak orientuje się, że swoim zachowaniem sprawiła przykrość Władcy Czasu i sytuacja staje się niezręczna. Po raz drugi przypomina sobie Rose, widząc jak jedna para tańczy na weselu.
Doktor chce wyjaśnić, co sprawiło, że panna młoda trafiła do TARDIS. Dba również o jej bezpieczeństwo, bo czuje, że zagrożenie nie zostało pokonane. Udają się do jej pracy wraz z jej narzeczonym, Lancem, którego kobieta totalnie zdominowała. W siedzibie znajdują tajne podziemia, a w nim… hulajnogi! To jest takie głupie, ale serial sam się śmieje z tego pomysłu. Donna i Doktor śmieją się wspólnie jadąc nimi przez podziemne korytarze. To takie niedorzeczne, ale piękne.
Czarnym charakterem tego odcinka okazuje się być cesarzowa Racnossów. To pajęczopodobny stwór i jest obrzydliwa! Ekipa wykonała świetną robotę, przygotowując strój dla potwora. Kreacja aktorska też jest odpowiednio złowieszcza – to naprawdę przerażający przeciwnik. Cesarzowa zamierza obudzić tysiące swoich dzieci, które znajdują się we wnętrzu Ziemi, używając specjalnych cząstek, którymi… Lance naszprycował Donnę przez miesiące ich znajomości.
Tak, to zaskoczenie. Lance jest również zły. Zdrajca przejrzał na oczy dzięki cesarzowej i widzi, że Ziemia i ludzie są malutcy, a może zobaczyć jeszcze więcej. Jego zdrada uderza w widza, gdy ten obraża Donnę. Wyśmiewa i szydzi z jej charakteru. To boli ją i mnie jako widza. Być może dlatego, że sam znam osoby, które są jak Donna i pewnie gdyby ktoś wytknął ich styl życia czy zachowanie to poważnie by je zranił? A może dlatego, że sam jestem trochę jak Donna? Słowa Lance’a bolą. RTD wiedział jak i gdzie uderzyć. Jego chamstwo zostaje jednak ukarane i sam później ginie. A my czujemy się z tym dobrze.
W konfrontacji z Racnoss Doktor pokazuje swoje mroczne oblicze. Dawno go takiego nie widzieliśmy, trochę przypomina siebie z chwili po regeneracji. Proponuje cesarzowej szansę, ta jednak ją odrzuca. Dziesiąty bezwzględnie więc podtapia siedzibę wroga i zabija tysiące istnień. Jest zdeterminowany i zły. Otrząsa go Donna, która prosi, go żeby przestał. W innym przypadku mogłoby to się skończyć bardzo źle, również dla niego… Cesarzowa odlatuje zraniona. Jednak ginie, gdy tajemniczy pan Saxon rozkazuje rozstrzelić jej statek (który wcześniej zaatakował mieszkańców Londynu).
Doktor proponuje Donnie zostanie jego towarzyszką. Niedoszła panna młoda jednak odmawia. Zauważa, że Władca Czasu jest dziwny, inny, brutalny i obcy. Jednak jest mu wdzięczna, bo jeden dzień z nim zmienił jej postrzeganie świata. Choć sama nie czuje się gotowa na niebezpieczne przygody, nie wierzy w siebie i w to, że dałaby radę podróżować przez czas i przestrzeń, to chce zmienić swoje życie. Marzy o podróżach, wyjściu ze swojej strefy komfortu. Wielu z nas czuje się jak Donna. Kobieta zaprasza go na Boże Narodzenie, jednak Dziesiąty odmawia. Donna go rozumie. Prosi Dziesiątego, żeby nie podróżował sam i znalazł sobie kogoś do towarzystwa. Ktoś musi go czasem powstrzymać. Ma całkowitą rację. Doktor odlatuje, ale użyto do tego dziwnego efektu – TARDIS wystrzeliwuje jakby w niebo.
The Runaway Bride to świetna odskocznia po pełnym emocji finale. Odcinek jest lżejszy. Jest też pełen humoru. Donna to zabawna, ale też irytująca postać. Nie przepadamy raczej za takimi ludźmi, ale zdecydowanie są wśród nas. Cieszę się, że wybrano Catherine Tate do tej roli – jej podejście do postaci jest zupełnie inne, a jej talent komediowy widać w wielu scenach. Tate zaskakuje również grając poważniejsze sceny. Jest w tym naprawdę autentyczna, a jej chemia z Davidem Tennantem jest niesamowita. Wróg odcinka jest także ciekawy, ma dobry design i jest dobrze zagrany. Odcinek oglądało mi się bardzo dobrze i często do niego wracam. Mam przy nim po prostu frajdę.
The Runaway Bride
Scenariusz: Russell T Davies
Reżyseria: Euros Lyn
Ocena: 4/5 TARDISek
Pozostałe teksty z cyklu możecie przeczytać klikając tu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.