Dziesiąty Doktor i Donna muszą zmierzyć się z wojowniczymi kosmitami. Na szczęście pomoże im dawna towarzyska. Czy warto dać szansę tej przygodzie? Sprawdzam.
Przede mną pierwsza dwuczęściowa historia w 4 serii The Sontaran Stratagem/The Poison Sky. Jak wskazuje tytuł pierwszej z nih, powracają w niej wrogowie Doktora z klasycznych serii – Sontaranie. Kiedyś to było moje pierwsze spotkanie z tymi kosmitami i będąc szczerym, widziałem tę historię może ze dwa razy i niewiele z niej zapamiętałem. Byłem więc ciekawy, co przyniesie i przypomni mi rewatch.
Początek jest dość ciekawy, choć wywołuje u mnie mieszane uczucia. Banda nastolatków dowodzonych przez jakiegoś, przepraszam za wyrażenie, szczyla (strasznie mnie ta postać irytowała i coś się we mnie gotowało za każdym razem jak go widziałem), wyrzuca z rezydencji dziennikarkę, która twierdzi, że ATMOS – system montowany w samochodach jest niebezpieczny. Kobieta wsiada do samochodu i zanim zdąży podzielić się tymi wieściami ze światem zostaje zamordowana przez GPS, który przejmuje kontrolę nad jej samochodem. Tymczasem Dziesiąty i Donna spędzają czas w TARDIS. Donna uczy się pilotować statek. To bardzo przyjemna scena i wydaje mi się, że poprzednie towarzyszki nie miały takich ujęć na ekranie. Widzimy też znajomą twarz – Martha Jones powraca i ściąga Dziesiątego Doktora na Ziemię.
Bardzo cieszę się, że Martha dostała otwartą furtkę do powrotu i twórcy to wykorzystali. Podczas rewatchu 3 serii jeszcze bardziej ją polubiłem, więc nie mogłem się doczekać, żeby znów ją zobaczyć i sprawdzić, jak dalej poprowadzili ją twórcy. Marthę pisała znowu Helen Raynor, więc znała już tę postać, co moim zdaniem wyszło na plus. Minęło jednak trochę czasu, odkąd ostatni raz ją widzieliśmy – ile? Nie wiadomo, bo twórcy tego nie precyzują. Została jednak doktor (w czym pomógł jej pracodawca), zaręczyła się z Tomem Milliganem (z finału 3 serii), a ponadto zaczęła pracować w UNIT i chyba zmieniła się w żołnierkę. Skala akcji z wojskowymi zdaje się zaskakiwać Dziesiątego. Miło jest też zobaczyć, że Donna i Martha od początku łapią chęć porozumienia. Rose dowiadując się o Sarah Jane była zazdrosna i pokazała swoją niedojrzałość, tutaj zaś towarzyszki mają do siebie szacunek, wyrozumiałość, a nawet Martha daje Donnie ważną radę.
Po raz kolejny Doktor traktowany jest jako legenda, bohater, który budzi szacunek wśród oficjeli – w końcu dla nich kiedyś pracował. Donna zostaje przez nich pominięta, jednak bardzo szybko o sobie przypomina i w swoim stylu stawia ich do pionu, co wywołuje uśmiech u nas i u Dziesiątego. Niedoceniona towarzyszka staje się bardzo szybko przydatna i to ona zaczyna rozgryzać, że coś w fabryce produkującej ATMOS jest nie tak – sprawdza akta pracowników i okazuje się, że nikt nie choruje. ATMOS jest ciekawym wynalazkiem, ma ograniczać spaliny, a przy okazji jest GPS-em. Mają go prawie wszyscy – myślę, że w dzisiejszych czasach jeszcze bardziej by to się sprzedało, i w serialu, i w rzeczywistości.
W międzyczasie poznajemy dwójkę żołnierzy – Harrisa i Graya, którzy zachowują się dość głupio. Nie dość, że przeszukując podziemia nie wyciągają z nich podejrzanie zachowujących się pracowników fabryki, to jeszcze nie zauważają tego, że są dziwni, wchodzą do tajemniczego pomieszczenia i próbują działać na własną rękę. Myślę, że niejeden żołnierz na widok hodowanego ciała w dziwnej cieczy zachowałby się inaczej – zgłosił to, uciekł, poprosił o wsparcie. Tacy żołnierze mają pewne procedury, jeśli urwał się kontakt z centralą to powinni wrócić i przekazać, że coś odkryli. Tymczasem unoszący się pychą Harris próbuje sam odkryć, co tutaj się dzieje, a cierpi przez to Gray. Szczególnie, gdy pojawia się Sontaranin, a Harris wyszydza jego wzrost. Po prostu dupek i głupek. Trochę gryzie mnie też zachowanie Marthy, która podążając za Harrisem i Grayem, którzy są zahipnotyzowani, nie podejrzewa nic dziwnego w ich zachowaniu, mimice czy sposobie wymowy. Orientuje się, że trafiła w pułapkę, gdy już jest za późno. Serio Martha? Tyle przeżyłaś! Cały rok podróżowałaś przez świat unikając Mistrza, a dałaś się tak łatwo złapać?
Donna Noble postanawia odwiedzić rodzinę. To bardzo emocjonalne sceny. Przypominają się jej różne przygody, których byliśmy świadkami. Widzimy, że tęskni za rodziną, a w szczególności za dziadkiem. Opowiada mu o wszystkim z pasją. Nic dziwnego, że nie chcą nic mówić Sylvii, szczególnie, że ta jak zwykle zachowuje się jak najgorsza matka roku i jedynie narzeka. Donna zbiera opieprz za pozostawiony samochód i kluczyki w koszu na śmieci – no dobra, ja też bym się pewnie wkurzył. W tym czasie Dziesiąty z żołnierzem Rossem docierają do Rattigan Academy, gdzie poznają młodego geniusza Luke’a i jego zespół. Doktor jest zachwycony jego wynalazkami i pomysłami, podoba mu się jego laboratorium i rozumie „problemy i rozterki” geniusza, ale też zauważa szybko jego złe strony. A my już widzimy, że młody zachowuje się bardzo podejrzanie. Dziesiąty staje w oko w oko z Sontaraninem i wie już, że będzie to ciężka walka, bo wojownicza rasa, choć trochę głupiutka, walczy do końca. W końcu Doktor i Ross unikają śmierci, a Władca Czasu odwiedza Donnę, by przyjrzeć się ATMOS-owi. Tam Dziesiąty i Wilf przypominają sobie, że już się spotkali. To bardzo zabawna scena. Oczywiście do śmietanki towarzyskiej dołącza Sylvia, która na widok Doktora wkurza się w kilka sekund. Twórcy wyjaśniają nam także, czemu w The Runaway Bride nie poznaliśmy dziadka – chorował na hiszpankę i musiał leżeć w łóżku. Sprytne wytłumaczenie i ja je kupuję.
Ogólnie odcinek ogląda się przyjemnie, ale się dłuży i choć akcja rozgrywa się w wielu miejscach naraz, a elementy układanki zaczną powoli na siebie nachodzić, to trochę się wynudziłem. Sontaranie na razie nie stali się na tyle straszni, żebym obawiał się o losy postaci, a cliffhanger, w którym samochody na całej planecie zaczynają dymić i wypuszczać toksyczny gaz, nie jest dla mnie jakimś wielkim zagrożeniem mimo swojej skali. Tak, nawet uwięziony Wilf w samochodzie mnie nie przekonuje.
Cliffhanger z Wilfem szybko się rozwiązuje, gdy Sylvia robi najbardziej prostą rzecz, jaką można zrobić, gdy ktoś utknął w aucie napełnianym gazem – używa siekiery, by zbić szybę. Matka Donny boi się o córkę, widzimy troskę, obawę przed Doktorem. Z jednej strony nie ma co jej winić, widziała, że ten „człowiek” przynosi nieszczęście i problemy, a z drugiej krzyczymy, żeby Donna ruszała dalej w przygody, co z resztą oczywiście robi. Dziesiąty dociera do fabryki ATMOS, gdzie czeka na niego klon Marthy. Władca Czasu szybko łapie się w tym, że to nie jego przyjaciółka, ale gra razem z nią. Donna w TARDIS zostaje porwana na statek Sontaran. Tutaj znów pojawia się Rose. To dosłownie sekunda – mrugnij, a przegapisz. Nie pamiętałem o tym i mnie to trochę zaskoczyło. Częściowo wygląda jakby to był glitch, jednak ponoć takie było założenie i ta sekunda została celowo dołożona już później w postprodukcji.
Luke Rattigan pokazuje, że jest nieobliczalny i kompletnie zaufał kosmitom. Aktor odgrywa swoją rolę idealnie, masz ochotę na niego nie patrzeć, nie chcesz przebywać z tym człowiekiem i czujesz, że nic dobrego nie wyniknie z jego działań. Odwracają się od niego także ludzie, którym ufał. To powinno dać mu do myślenia, jednak ten jeszcze bardziej pogrąża się w misternym planie. Później okazuje się, że został wykorzystany przez kosmitów. I tutaj widzimy, że jest to właśnie jeszcze dzieciak – załamuje się i płacze. W fabryce ATMOS rozpoczyna się ogromna wojna, giną Sontaranie, ale także ludzie, w tym Ross, co sprawia, że Dziesiąty strasznie się denerwuje. Donna ma w tym odcinku kolejne zabawne momenty, w tym znokautowanie młotkiem Sontaranina. Doktor odnajduje Marthę całą i zdrową, a jej klon okazuje się być dobrą istotą, która nawet radzi oryginalnej Marthcie by spełniała marzenia.
Podoba mi się także koniec odcinka, w którym Doktor nie ma już innej opcji niż przemówić kosmitom do rozsądku lub ich wysadzić. Jest gotowy na poświęcenie dla ludzkości. Podejrzewa, że właśnie tak to się skończy. Nie ma w nim jeszcze tego Dziesiątego z niedalekiej przyszłości, który martwi się, że zginie – mamy bohatera, gotowego do poświęceń. Pożegnanie z towarzyszkami jest wzruszające, mimo że wiemy, że to się tak na pewno nie zakończy. Próbę odzyskania szacunku u widzów dostaje za to Luke, który postanawia zamienić się miejscami z Doktorem i umiera wysadzając sontarańskie statki. Cieszy mnie to, że Martha postanawia zostać na Ziemi i zostawić podróże w czasie i przestrzeni za sobą. Okazuje się jednak, że TARDIS ma inne plany, a twórcy nas na koniec zaskakują.
Druga część, czyli The Poison Sky jest dla mnie lepsza, bardziej wciągająca i pełna akcji. Sontaranie pokazują na co ich stać, a my nie wiemy, którzy bohaterowie przeżyją to spotkanie. Cieszą różne smaczki od Are You My Mummy? po pojawienie się statku powietrznego Mistrza czyli Valianta. Trochę szkoda, że naszej Marthy mamy tak mało. Widzimy trochę zmian – jest bardziej stanowcza, nadal odważna, odpowiedzialna. Niestety jej miejsce zajmuje klon, który niby zachowuje się jak ona, ale jednak nie do końca. Freema Agyeman jest świetną aktorką, choć miała drobną przerwę, to nie wypadła z roli, a lekko ją jeszcze wzbogaciła. Odcinek jest też fajnie zmontowany, a sceny w trującym smogu wyglądają ekstra. Nie mógłbym nie wspomnieć – w pierwszej części pada także wzmianka o Polsce – jeden z pracowników fabryki ma być Polakiem. Uważam, że jest to ciekawa historia, ale słabsza od poprzednich. Jeśli miałbym wybierać to lepiej bawiłem się na dwuczęściowym odcinku z Dalekami z 3 serii, który również napisała Helen Raynor. Ale The Sontaran Stratagem i The Poison Sky były dobrą zabawą, nawet jeśli czasem nudną, czasem smutną, trochę irytującą. No ale tak w Who czasem bywa.
The Sontaran Stratagem/The Poison Sky
Scenariusz: Helen Raynor
Reżyseria: Douglas Mackinnon
Odcinek The Sontaran Stratagem: 3/5 TARDISek
Odcinek The Poison Sky: 3/5 TARDISek
Historia w całości: 3/5 TARDISek
Wszystkie moje teksty z cyklu Clever Boy ogląda znajdziecie po kliknięciu tu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.