Szkocja, królowa Wiktoria i przerośnięty morderczy futrzak. To czeka Dziesiątego i Rose, którzy jak zwykle trafiają tam, gdzie nie powinni.
Podróż Dziesiątego i Rose nie przebiega tak, jak zaplanowali. Chcieli odwiedzić Sheffield, a trafili do 1879 roku w Szkocji. Co nie znaczy, że nasi bohaterowie źle się bawią, wręcz przeciwnie. Doktor i towarzyszka od razu po wyjściu z TARDIS trafiają na najważniejszą osobę w kraju – królową Wiktorię. Co ciekawe, Doktor podaje się za swojego dawnego towarzysza z drugiej inkarnacji – Jamiego McCrimmona. Razem z królową trafiają do Torchwood House. Jednak już od początku coś jest nie tak.
Wcześniej mogliśmy poznać tajemniczych łysych mnichów, którzy napadają na Torchwood House. Widzimy imponujący układ choreograficzny walk. Robi wrażenie, nawet po latach. Służba zostaje pojmana i zamknięta w piwnicy. A w klatce czyha coś morderczego… Gdy Doktor z towarzyszką trafiają do rezydencji, nie ma śladu po starej służbie. Są za to łysi służący, których już widzieliśmy jako mnichów. Wybieramy się na przechadzkę po domu i oglądamy pomieszczenie z teleskopem.
Królowa wiezie ze sobą niezwykły skarb, który dla fabuły będzie bardzo ważny. Możemy podejrzewać, że nie jest to zwykły skok na kasę, a za intrygą kryje się coś więcej. Podczas, gdy Rose szykuje się na uroczystą kolację, służba królowej zostaje uśpiona. Towarzyszka znajduje jednak jedną ze służek, która jest przerażona. Dziewczyny nie są w stanie dużo zdziałać, bo zostają porwane. Widzimy scenę, która bardzo mi się podoba. Przenosimy się do piwnicy, w której Rose, służba i właścicielka rezydencji są przykuci i patrzą na klatkę z mężczyzną w środku. Mnich z czarnymi jak noc oczami jest przerażający. Jest czymś więcej niż zwykłym mnichem. Dociera to do nas dość szybko, gdy twierdzi, że Rose ma sobie coś z wilka. Bad Wolf będzie się wiązał z dziewczyną już do końca. Mnich przemienia się powoli w wilkołaka. O ile sama przemiana wygląda super, tak już wilkołak jest strasznie komputerowy i efekty bardzo się zestarzały przez lata, które upłynęły od premiery Tooth and Claw.
Rose podejmuje inicjatywę i tym razem się jej udaje. Odrobina adrenaliny sprawia, że dziewczyna uwalnia siebie i służbę. Rozpoczyna się ucieczka przed stworzeniem. Nikt nie jest bezpieczny. Co ciekawe, mimo że kobiety są tutaj na pozycji bezbronnych i większość z nich służy gospodarzom, to jednak są bardzo aktywne. Obmyślają sposób na wilkołaka i działają wspólnie. Mężczyźni sięgają po broń i siłę fizyczną, a one po umysłową. Niestety nie wszyscy wychodzą z tego pojedynku zwycięsko, np. właściciel domu. Za to lubię Doctor Who, że nie boi się zabijać różnych postaci.
Rozwiązanie jest dość proste. Mąż królowej oraz ojciec obecnego gospodarza wierzyli w istnienie wilkołaka. Przygotowali więc budynek jako pułapkę na stworzenie. Kluczem był diament, który królowa nosiła przy swoich podróżach. Teleskop okazał się bronią, dzięki której bestia została pokonana. Bardzo podobały mi się ujęcia z oczu wilka. Za to należy się twórcom pochwała, bo dodają coś ciekawego do odcinka, a także potęgują napięcie w scenach.
Na koniec chciałbym przyjrzeć się królowej. To dość poważna osoba, która zachowuje zimną krew nawet w obliczu niebezpieczeństwa. Doktor i Rose próbują zmusić ją, żeby powiedziała: I am not amused. I chociaż oni sami mają z tego zabawę, dla mnie jako widza było to dość irytujące. Królowa została także zadrapana, a twórcy puszczają nam oczko, że rodzina królewska może być wilkołakami. To mi się akurat podoba. Świetne jest też to, co po krótkiej przygodzie z kosmitą mówi królowa. Chociaż Władca Czasu i Rose trafiają ciągle na niebezpieczeństwo i towarzyszy im śmierć, bohaterowie nic sobie z tego nie robią i doskonale się bawią. Nic dziwnego, że królowa uważa ich za lekkomyślnych i ostatecznie, mimo nadania im tytułów szlacheckich, skazuje na banicję. Spotkanie z przedstawicielem kosmicznej cywilizacji sprawia, że Wiktoria decyduje się na założenie Instytutu Torchwood, o którym już słyszeliśmy w 1 serii. To z nim będzie się wiązał motyw przewodni tej serii. Uważny widz już łączy kropki i czeka na kolejne nawiązania.
Podsumowując, Tooth and Claw, drugi odcinek 2 serii, jest ciekawą przygodą, ale zdecydowanie mniej interesującą niż poprzednia. Mamy sporo akcji i napięcia, jednak mnie osobiście aż tak nie zainteresował. Jest ważny, bo pokazuje nam historię wątków, do których będziemy zmierzać. A śmierć to tylko jeden z nich.
Tooth and Claw
Scenarzysta: Russell T Davies
Reżyseria: Euros Lyn
Ocena: 3/5 TARDISek
Teksty z cyklu znajdziecie tutaj.

Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.