Nie wiem jak wy, ale ja jestem po odcinku The Halloween Apocalypse, czyli pierwszej z sześciu części 13 serii Doctor Who, niesamowicie podekscytowana. Odcinek zadał wiele pytań, pokazał wiele zagadek, pozostawił akurat tyle niedopowiedzeń, by chciało się go obejrzeć kilka razy, powyciągać, co tylko się da, a potem zanurkować w fanowskie rozkminy… Co niniejszym czynię.
Oto moje luźne przemyślenia na temat tego, co widzieliśmy w The Halloween Apocalypse, okraszone tym, co wyczytałam w internecie – na Twitterze, Reddicie i w innych mrocznych miejscach. Jeśli macie swoje pomysły, koniecznie dajcie znać w komentarzu na stronie na Facebooku albo w grupie!
No to zaczynamy.
Kim są Rój i Lazur, demoniczne rodzeństwo spoza czasu?
Rój (w oryginalne Swarm) i Lazur (Azure) to bez wątpienia główni antagoniści serii. Prawda? A może nie… Przyjmijmy jednak na razie, że tak.
Rój spędził miliony lat, uwięziony na krześle. Co jakiś czas odwiedzali go strażnicy z Dywizji, specjalnej organizacji Władców Czasu, by sprawdzić, czy czegoś nie kombinuje. Nie byli zbyt skuteczni, bo kombinował, a oni odkryli to zdecydowanie za późno. Zaniedbanie kosztowało dwa życia w ciągu minuty po rozprostowaniu kości i nie wiadomo ile w kolejnym niemożliwym do określenia czasie.
Lazur natomiast ukrywała się w niewinnie wyglądającej kobiecie mieszkającej z partnerem w chatce za kołem podbiegunowym. To znaczy – niewinnie wyglądającej do momentu, kiedy w jej domu nie pojawiło się jakieś kosmiczne ustrojstwo, które postanowiła zignorować. (Swoją drogą, ustrojstwo przypominało trochę symbol, który tak nie dawał spokoju Doktor w kokpicie statku Karvanisty. Ale tylko trochę. Faktem jest jednak, że bohaterka – napisy końcowe informują, że miała na imię Anna – wspomina o czymś, do czego miało dojść tylko w ostateczności. Interwencja kosmicznych piesków też była ostatecznością. Nie wiem, czy do czegoś z tym zmierzam. A może ktoś ją ostrzegał przed Przypływem? Tylko dlaczego to zignorowała? To raczej było jakieś wezwanie do działania…). Bardzo podejrzane jest to, że Anna nie miała pojęcia, że jest w istocie dziwaczną kosmitką Lazur, i przypomniała sobie o tym właściwie w ostatniej chwili. Pamiętacie, kto jeszcze się tak ukrywał? Podpowiem: pewna osoba w Fugitive of the Judoon. Czy coś to znaczy? Nie mam pojęcia!
Wiemy natomiast, że Rój i Lazur to przerażający duet. On zmienia istoty żywe w pył. Ona – ma moc naginania ludzi do swojej woli. To pewnie wierzchołek góry lodowej. Kim oni w ogóle są? Rój pamięta walkę z Doktor, choć ona niczego nie pamięta. Walkę, która z punktu widzenia Doktor bez wątpienia odbywała się za czasów przed pierwszym Doktorem, czyli w epoce jej współpracy z Dywizją. Rój został uwięziony przez Dywizję „na początku świata”, co, przyznacie, brzmi jak umiarkowanie rozgniewani Władcy Czasu. Z temperamentu i sposobu rozmawiania z Doktor Rój przypomina trochę Mistrza (spoufala się i jest w tym trochę obrzydliwy), ale to raczej ślepa uliczka. Nie sądzę, by był Mistrzem czy jakimś jego wariantem z czasów Doktor w Dywizji – na taką teorię często się natykam. Lecz na pewno jest potężnym wrogiem, z którym Doktor ciężko będzie sobie poradzić. Ma nad nią wielką przewagę doświadczenia. Chyba że Doktor uda się sobie to wszystko przypomnieć… Może właśnie do tego to zmierza? Czy Doktor po Flux będzie mieć już kompletne wspomnienia? Czy właśnie to ją doprowadzi do regeneracji?
No i skoro już mowa o regeneracji… Jak być może zauważyliście, Rój również regeneruje. Wchłania energię zabitej strażniczki i zmienia się. Zmienia się na tyle, że w tę postać wciela się dwóch aktorów – Old Swarm to Matthew Needham, a właściwy Swarm to Sam Spruell. Czy mówi nam to coś o tym, kim jest Rój? Władcą Czasu? Kto powiedział, że wszyscy Władcy Czasu muszą być śliczni i gładcy? A może jest kimś innym – kimś, kto ma podobne zdolności do Władców Czasu? Może miał je wcześniej? A może zdobył je podstępem? A może jest raczej pasożytem, który żywi się Władcami Czasu, by się odnawiać? Na tę chwilę stawiam, a kto mi zabroni, że jest prawdziwym krewnym Doktor – tym, kim Mistrz okazał się dla niej jednak nie być; bytem, który pochodzi z tego samego wszechświata, jej przeciwieństwem, a może dawnym przyjacielem, bratem, drugą stroną monety. Osobą, która przybyła do naszego wszechświata z jej powodu, bardzo dawno temu. No bo… skąd Doktor się tu wzięła? Wyglądała na zagubioną lub podrzuconą. A może została ukryta? Przed Rojem? Czy wcale nie?
Jedno jest pewne – Rój jest kluczem do zapomnianej przeszłości Doktor. O ile przy finale poprzedniej serii nie czułam się przekonana do całej tej idei, tak teraz… chcę wiedzieć. Powiedzcie mi wszystko!
O co chodzi Dywizji i czy kiedykolwiek się dowiemy?
Doktor ma misję. Chce się dowiedzieć, czym jest Dywizja. MUSI się dowiedzieć, bo Dywizja to jej zapomniana przeszłość, a gdy jest się Doktor, niewiedza, szczególnie o sobie, jest niebezpieczna, jest słabym punktem. Całkiem realnym – Rój już powiedział, że zamierza to wykorzystać. Doktor więc śpieszyło się wcześniej, a teraz śpieszy się BARDZIEJ.
Doktor tropi więc Dywizję, tajemniczą, bardzo potężną organizację, która robi dokładnie to, czego Władcy Czasu mieli nie robić – podróżuje w czasie i wtrąca się. Odpowiada również za wymazanie z pamięci pewnej liczby inkarnacji Doktor, które dla Dywizji pracowały. Doktor nie wie, co wówczas robiła, ale ma powody przypuszczać, że ta wiedza by się jej nie spodobała.
Dywizja doskonale się kryje. Karvanista to jedyna ŻYWA osoba pracująca dla Dywizji, którą Doktor udało jej odnaleźć. (O innych po prostu nie wie. Widzieliśmy dwie strażniczki należące do Dywizji. I można podejrzewać o przynależność jeszcze kogoś…). Karvanista wygląda, jakby nawet chciał jej coś powiedzieć, ale nie może – co go blokuje? Strach przed konsekwencjami? A może coś dosłownego, jakaś nałożona na niego blokada, żeby nie mógł niczego zdradzić? A może po prostu jej nie lubi i nie chce z nią gadać.
Mamy więc trop – kosmicznego psa, emerytowanego… eee… psa, nad którym Doktor będzie musiała jednak jeszcze trochę popracować, by coś z niego wyciągnąć. I strażniczki, które Doktor tylko zobaczyła w wizji w chwili ich śmierci. Kto jeszcze może należeć do Dywizji? Partner Anny z koła podbiegunowego (Jón)? Czy był jej strażnikiem? A może… taki sympatyczny gość z pokładu stacji obserwacyjnej Rose, również swego rodzaju strażnik? O nim jednak za chwilę, gdyż ważniejszy jest…
Tajemniczy Przypływ, który wszystko zjada
Tytułowy Flux to nieokiełznana(?) bezmyślna(?) siła, która przemierza wszechświat, niszcząc(?), a może pożerając(?) wszystko(?) na swojej drodze. Ach, jak dobrze mieć coś pewnego!
Raczej nieuniknione wydaje mi się powiązanie Przypływu z Rojem. Dość podejrzana jest zbieżność w czasie ich pojawienia się (choć możemy przypuszczać, że Przypływ był wcześniej niż nowy, wolny Rój) oraz sposób działania – bardzo podobnie oddziałują na to, co postanowią zniszczyć. A nawet jeśli to nie Rój – to ktoś lub coś musiało go wprawić w ruch. Kto? I dlaczego?
Ciężko gdybać na ten temat. Niewątpliwie Przypływ jest kluczowy – w końcu został umieszczony nawet w tytule serialu, co jest zupełnie nietypowe. Myślę, że będzie się z nim wiązać jakiś większy reset uniwersum, jakaś… regeneracja. Bo znów mamy tego wszystkiego za dużo, za dużo konfliktów, za dużo problemów, za dużo Władców Czasu zmienionych w Cybermenów, za dużo równoległych wszechświatów z zupełnie nowymi pobratymcami Doktor. Czas na reset. Przypływ mówi ciamk.
Może jednak Przypływ ma mniej meta-metafizyczne źródło. Może to Dywizja próbuje załatać problem z Doktor, która wie to, czego miała nie wiedzieć, i coś poszło dramatycznie nie tak? Skoro Przypływ jest poza czasem i przestrzenią – a jest, bo widzimy go w teraźniejszości, przeszłości i przyszłości – to zaczął się TERAZ, a więc po fabule Timeless Children, kiedy mamy Mistrza szalejącego z nowymi Cybermenami i Doktor, która węszy za Dywizją. Za dużo tego, doprawdy. Oba moje pomysły sprowadzają się w zasadzie do tego samego: Przypływ to taki robot sprzątający, tylko dość duży. Pozostaje pytanie, czy Przypływ niszczy, czy także regeneruje.
Można też powiedzieć, że Przypływ przypomina trochę… ahem… rój cząsteczek, które wszystko pochłaniają. Powiązanie Przypływu i Roju wydaje się nieuniknione.
Zastanawia mnie tez, jak na Przypływie chcą skorzystać Sontaranie. Przecież ich też może zniszczyć. Są wojowniczy, ale nie nihilistyczni; nie chcą zniszczenia wszechświata. Dlaczego się cieszą?
Clever Boy podpowiedział mi też, że Przypływ bardzo przypomina antymaterię z seriali DC. W wielkim crossoverze Arrowverse też pojawia się taka fala, która niszczy kolejne światy. Na końcu wszechświat zostaje zresetowany i łączą się światy różnych postaci. Przyznacie, że… pasuje jak nie wiem. Wątpię jednak w tak mocne inspirowanie się popkulturą. Już i tak bardzo ten odcinek pachniał Years and Years…
TARDIS, co ci?
Myślę, że bardzo ważnym, ale jakoś słabo obecnym w internetowych dyskusjach motywem z The Halloween Apocalypse jest rozpad TARDIS. TARDIS jest totalnie zepsuta w tym odcinku. Coś jej się sączy, drzwi jej się przesuwają, drzwi jej się kopiują… Doktor musi wspomagać się młotkiem, żeby TARDIS do czegokolwiek przekonać… Bardzo to niepokojące. Czy jest ten kryzys związany z Przypływem, Rojem albo Dywizją? Nie sądzę. Myślę, że to zupełnie osobny problem, który będzie Doktor sabotować podczas tego i tak bardzo trudnego starcia.
A może psująca się TARDIS odbija tylko wewnętrzne poplątanie Doktor? Z TARDIS jest coś nie tak. Z Doktor ewidentnie jest coś nie tak. To w końcu partnerki, bliskie współpracowniczki, nie powinno dziwić, że problemy jednej oddziałują na drugą.
Pamiętajmy też, że w odcinku pojawił się temat tego, czy TARDIS jest żywą istotą. Rzadko się o tym mówi. Czy więc ta kwestia okaże się ważna? Może TARDIS… dosłownie jest chora? Ale dlaczego i gdzie się leczy takie stworzenia?
Vinder z pokładu Rose
Z tego wszystkiego szumnie zapowiadana postać Jacoba Andersona wydaje się najprostsza. Sympatyczny gość. Tylko że… kto go uwięził i dlaczego? Czy też współpracuje z Dywizją? I dlaczego jego stacja obserwacyjna nazywa się Rose? Natknęłam się na ciekawą teorię, że teraz Doktor będzie się natykać na takie stacje – stacja Rose, stacja Martha, stacja Tegan… Byłoby tego sporo i nie bardzo mam pomysł, do czego mogłoby prowadzić. Ale fajny fanserwis.
W każdym razie, jeśli chodzi o Vindera, którego momentalnie polubiłam, to jestem w zasadzie pewna, że też pracuje albo pracował dla Dywizji. Odmówił wykonania jakiegoś zadania i stąd jego zesłanie. Teraz wyrwał się na wolność. Może zostanie informatorem Doktor?
Claire, która mrugnęła dwa razy
To jest wielka zagadka tego odcinka. Bohaterka, która zna Doktor, choć Doktor nie zna jej – jeszcze. Znamy to skądś, prawda? Ale nie, nie sądzę, by to była nowa inkarnacja River. Ani jedno z ech Clary, choć podobieństwo imion mogłoby to sugerować (widziałam nawet uzasadnienie, że Claire może być Clarą, bo obie noszą torebkę na ramieniu. I podobnie patrzą). Kluczową rolę odgrywają tu Płaczące Anioły.
Claire i Doktor mają się spotkać „w przeszłości”, co oznacza zarówno osobistą przeszłość Claire (skoro Doktor już spotkała), jak i obiektywną przeszłość, bo wokół Claire krążą Anioły i jeden cofa ją w czasie na naszych oczach. Tylko że… to nie jest jej pierwsza taka podróż, to wydaje się oczywiste. Zna Anioły. Wie, jak się przed nimi bronić i jakie to trudne. A także mówi Doktor coś o wędrowaniu do domu okrężną drogą. To wszystko zdaje się sugerować, że już raz została cofnięta w czasie, dotrwała do swojej teraźniejszości (lub ktoś ją przeniósł!), a teraz znów została cofnięta. Co już samo w sobie jest bardzo ciekawym i bardzo przerażającym pomysłem. Dlaczego Anioły się na nią uwzięły? Czy chronią coś – świat, rzeczywistość, coś innego – przed dotarciem Claire w czasie do jakiegoś momentu? Czy będzie to miało coś wspólnego z XIX-wieczną płaszczyzną fabuły, o której na razie nic nie wiemy – poznaliśmy tylko przedsiębiorcę prowadzącego dziwne odwierty? (Odwierty w Whoniversum to zawsze przepis na nieszczęście. Do czego on się dokopie?*) Choć Anioły raczej nie wysyłały ludzi 201 lat w przeszłość… Chyba że to był Anioł bardzo głodny i wkurzony.
*Co ciekawe, Joseph Williamson to postać historyczna. Prawdziwa. Był filantropem i ekscentrycznym budowniczym. Rzeczywiście kopał tunele pod Liverpoolem i do dziś nie wiadomo dlaczego, ale część z nich można nawet zwiedzać. Jedna z popularnych teorii głosi, że robił to wyłącznie po to, by… zatrudniać weteranów i osoby ubogie. (Jedna z internetowych teorii wspominała nawet, że zatrudniał weteranów wojny krymskiej – tej, którą zobaczyć mamy w drugim odcinku – ale chronologicznie to się jednak za bardzo nie skleja, to byli raczej weterani wojen napoleońskich). No, po prostu dobry człowiek. Jego whoviańska wersja jednak na pewno będzie mieć jakieś ukryte motywacje.
Dan, kolejny sympatyczny gość
Dan, nowy towarzysz Doktor, choć nie zyskał jeszcze tego statusu (czy zyska?). Chce wszystkich rozbawiać i pomaga ubogim. Wydaje się prosty i można się pokusić o przypuszczenie, że choć w tym lekko ironicznym, mocno stąpającym po ziemi, ukrywającym smutek za uśmiechem gościu jest na pewno jakieś drugie, a może i trzecie dno, to będą to rewelacje mniej fantastyczne, a bardziej życiowe i współczesne. Że to będzie ten wątek zakotwiczający widza w chwili emisji serialu.
A może to zmyłka. Bo wokół Dana dzieje się naprawdę sporo rzeczy bardziej niepokojących niż jego pusta lodówka (pisząc te słowa, mam przekonanie, że się z nich wkrótce zaśmieję, bo ta pusta lodówka musi być KLUCZOWA):
- dlaczego nie działały na niego mentalne sztuczki Karvanisty?
- czy to na pewno Karvanista zostawił laptopa i zastawił pułapkę na Doktor?
- dlaczego Dan był tak zblazowany, widząc wszelkie kosmiczne rewelacje?
- dlaczego wspomniał o kumplu, który też miał TARDIS? (Halo!!! To miał być niewinny żarcik? No weeeź!)
- dlaczego upiera się, by oprowadzać gości po muzeum?!!! Jak… dobrze wiecie kto dobrze wiecie w którym odcinku!
No dobrze, to kim może być Dan, jeśli nie jest po prostu zwyczajnym facetem z Liverpoolu?
Może jest jedną z zapomnianych inkarnacji Doktor i ukrywa się, podobnie jak Ruth? Nie działa na niego telepatia i został przedstawiony jak przewodnik – tak jak Ruth. Karvanista upiera się, że nie ma w nim niczego szczególnego. Jego dziewczynę porywa Lazur.
(Choć jeśli chodzi o Diane, całkiem mi się podoba pomysł, że Lazur chce od niej… wiedzy o historii Liverpoolu. W końcu pracuje w muzeum! A pod miastem są tajemnicze tunele!).
Luźne końcówki
Są jeszcze trzy rzeczy, które mnie intrygują. Po pierwsze: gdzie jest Mistrz i czy stoi za którąś z tych zagadek? Może Przypływ to jego sprawka? Pasuje do niego taka wielka destrukcja. Po drugie: wydaje mi się nieuniknione, żeby pojawiła się jeszcze jakaś zapomniana inkarnacja Doktor. Któż to mógłby być? Po trzecie: czy Yaz ostatecznie straci cierpliwość?
Dajcie znać, jakie macie wizje, pomysły i marzenia. Linki do miejsc dyskusyjnych na górze wpisu!
(ona) kulturoznawczyni, redaktorka i tłumaczka, fanka fandomu. Lubi polską i niepolską fantastykę, szynszyle, psy, rośliny doniczkowe, kawę i sprawiedliwość społeczną.