Trzeci Doktor – dandys i gadżeciarz przykuty do Ziemi. Jego przygody nie były jednak nudne i wbrew pozorom nie wszystkie miały miejsce na planecie jego zesłania. Podczas jednej z dalekich podróży trafił na planetę Peladon.
Zacznijmy od pytania, czy warto poznać Trzeciego Doktora? Oczywiście! Jest bardzo barwną postacią, ma swój unikatowy charakter i jeździ żółtym samochodem o imieniu Bessie. Trzeci Doktor przez większość swojej ery przebywał na zesłaniu: jego poprzednik został zmuszony do regeneracji przez swoich pobratymców z Gallifrey za kradzież TARDIS i złamanie praw czasu. Oryginalnie miał pozostać na wygnaniu na Ziemi. Jako że Doktor kocha naszą planetę, nie powinno być to dla niego bardzo przykre. Jednak nie mógł podróżować, bo jego TARDIS została unieruchomiona. Doktor uwięziony w jednym miejscu, bez podróży w czasie i przestrzeni? Nuda! A jednak… Trzeci Doktor przeżywał wiele przygód na Ziemi, współpracował z UNIT-em i brygadierem Lethbridge-Stewartem, miał niezwykłe towarzyszki, naprawiał swoją TARDIS i okazyjnie wybierał się w jakąś ciekawą podróż. Taką podróż odbył między innymi w historii The Curse of Peladon. Teaser tej historii z 9 sezonu możecie zobaczyć poniżej.
Doktor wraz z Jo Grant trafia na planetę Peladon zupełnie przypadkiem. TARDIS ląduje w złym miejscu, w trakcie ogromnej burzy, i bohaterowie muszą wspiąć się po pionowej ścianie do zamku, który stoi wysoko nad nimi. Do tego tuż po wylądowaniu i wyjściu na zewnątrz Doktor i Jo widzą, jak TARDIS spada ze skały w bezdenną przepaść. Doktor jednak przekonuje Jo, że jego budka jest praktycznie niezniszczalna. Towarzyszka znajduje podczas wspinaczki tunel, którym dostają się bezpiecznie do zamku. Zostają mylnie wzięci za delegację z Ziemi. W tym czasie bowiem planetę odwiedzili przedstawiciele Federacji Galaktycznej, którzy mieli zdecydować o przyjęciu Peladonu w swoje szeregi.
W zamku goszczą już przedstawiciele innych planet. Pojawia się mieszkaniec Alpha Centauri, Arcturus, Lodowi Wojownicy. Doktor i Jo, szybko dowiadują się o klątwie Aggedora, która ma ponoć nękać Peladon. Hepesh, najwyższy kapłan, przekonuje wszystkich o istnieniu klątwy, a króla prosi o przemyślenie swojej decyzji. Chce, aby planeta nie wstępowała do Federacji i pozostała wierna dawnym zwyczajom. Gdyby tego było mało, już ktoś zginął. Hepesh przekonuje, że został zabity przez potwora, Aggedora.
Doktor i Jo muszą pomóc w rozwiązaniu zagadki i powstrzymaniu morderczych zapędów spiskowców oraz wesprzeć młodego, otwartego na świat króla. A to wszystko bez TARDIS i łączności ze światem zewnętrznym.
Wszystkie wydarzenia w The Curse of Peladon powiązane są z niezwykłą polityczną intrygą. Wielki, ponury zamek, lochy, w których kryje się potwór, polityczne spiski, zdrady i morderstwa. Żeby zachęcić was jeszcze bardziej do poświęcenia dziewięćdziesięciu siedmiu minut i dwóch sekund na obejrzenie czterech odcinków z Trzecim Doktorem dodam: Doktor śpiewający kołysankę. Ciekawostką jest również to, że w rolę młodego króla wcielił się David Troughton, syn Patricka Troughtona, czyli Drugiego Doktora.
Estetyka historii z 1972 roku nie wszystkich zachwyci. Ja jednak jestem fanką klasycznych kosmitów. Przy niskim budżecie osiągnięto bardzo dobry efekt. Warstwa wizualna nie jest jednak najważniejsza. Jest to po prostu ciekawa historia. Brian Hayles stworzył alegorię do ówczesnej sytuacji politycznej w Wielkiej Brytanii. Spór o to, czy Wielka Brytania powinna wstąpić do EWG, został przeniesiony do dalekiego świata. Król uosabia młode pokolenie otwarte na świat, a Hepesh przeciwników zmian.
Czy polecam tę historię? Tak, nawet osobom, które jeszcze nie znają klasyków. Szybko wyczuwamy w niej Trzeciego Doktora, jego postawy i charakter. Dobrze przedstawiona jest jego relacja z Jo i jego podejście do problemów, które spotyka na swojej drodze. Jeśli chcecie zacząć oglądanie klasyków, to z czystym sercem mogę polecić właśnie The Curse of Peladon.
Składa się głównie z kawy, wina i brokatu. Pisze kilka rzeczy na raz i często kłóci się ze swoimi bohaterami. Fanka fantasy, sci-fi i postapo. Od nastu lat Mistrzyni Gry. Jest połączeniem melancholii, chaosu i ciekawości, choć ma w sobie mnóstwo dobrej energii, którą chętnie obdarowuje innych (pomimo, że sama nie wie skąd ją bierze).