Wszystkich fanów poruszyła plotka o odejściu Jodie Whittaker z serialu po 13 serii, którą opublikowały brytyjskie tabloidy. Sama aktorka jeszcze w listopadzie mówiła w wywiadzie, że nie myśli o odejściu. Nie mamy także potwierdzenia tej informacji od BBC. Czekając na oficjalny komunikat, zastanówmy się nad powodami, dla których powinna z nami zostać dłużej.
Zbyt mała liczba odcinków
Gdyby rzeczywiście Trzynasta Doktor miała odejść po następnym odcinku specjalnym, byłaby trzecia na liście Doktorów z najmniejszą liczbą telewizyjnych historii ze swoim udziałem. Wyprzedzaliby ją tylko Ósmy (Paul McGann) i Dziewiąty (Christopher Eccleston). To byłoby bolesne niewykorzystanie potencjału tej postaci. Powoływanie się na niepisaną zasadę trzech sezonów nie ma najmniejszego sensu, bo serie mocno różniły się liczbą odcinków. Jodie Whittaker miała po prostu za mało czasu na rozwinięcie skrzydeł w roli Doktor, a pandemia i obostrzenia z nią związane opóźniły kręcenie kolejnej serii i skróciły ją. Gdyby Trzynasta Doktor odeszła po serii 13, zagrałaby jedynie w trzydziestu odcinkach. Każdy Doktor w New Who poza Dziewiątym miał więcej czasu na rozwinięcie postaci i nacieszenie fanów swoją obecnością (rezygnacja Ecclestona to swoją drogą fabuła sama w sobie). Poza tym niebawem mamy 60 rocznicę serialu i ogłaszanie w takim czasie nowej osoby w tej roli byłoby moim zdaniem niekorzystne.
Jeszcze się dobrze nie znamy
Doskonale pamiętam, z jaką krytyką spotkał się pierwszy sezon Petera Capaldiego i jak wiele osób miało problem z zaakceptowaniem go w tej roli (choć ja pokochałam go totalnie już przy Deep Breath). Wiele osób narzekało, że nie dał się poznać i nie wiadomo, jaki naprawdę jest. Widzę tu duże podobieństwo. Pierwsza seria z Jodie Whittaker jest oceniana dość nisko (choć, znowu, mnie się podobała, a Trzynasta zdobyła moje serca), ale w swojej drugiej serii zaczęła błyszczeć. Dostaliśmy sporo ciekawych historii i mogliśmy podziwiać niezwykły poziom aktorstwa Whittaker. Mimo tego nie zdążyła jeszcze w pełni zdefiniować swojej postaci. Choć uważam, że jest wspaniałą Doktor i ma mnóstwo doktorowych zachowań, a jej mimika nie pozwala oderwać od niej oczu, to jednak mam pewien niedosyt. Dlatego Trzynasta Doktor powinna z nami zostać na dłużej – by pozwolić się poznać jak najlepiej.
Urwany wątek
Motywem przewodnim Trzynastej Doktor stała się zagadka związana z dzieckiem spoza czasu, przeszłością jej i całej rasy Władców Czasu. Bardzo ciekawi mnie rozwinięcie tych tematów. Doskonale wiem, jak wielu fanów narzeka na pogwałcenie kanonu (który, swoją drogą, w tym serialu nie istnieje). Cała historia jest wciąż przepisywana, Gallifrey niszczona i wskrzeszana, Władcy Czasu próbują powrócić, postaci łamią znane nam prawa dotyczące regeneracji, Mistrz jest zabijany i powraca do życia (żeby to raz!) – a to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszyscy zdają się o tym zapominać niczym Brytyjczycy o corocznej świątecznej tradycji ataku kosmitów. Pomysł z opisaniem pochodzenia Doktor (które i tak nie było szczególnie dobrze nam znane) bardzo mnie ciekawi. Za jakiś czas pewnie i tak wibbly-wobbly i coś innego będzie obowiązywać, bo żadna zmiana w Doctor Who nie jest trwała. Nie sądzę jednak, żeby w nadchodzących ośmiu odcinkach 13 serii miało się znaleźć wystarczająco dużo czasu na ciekawe i w miarę kompletne (bo przywykliśmy do pozostawienia zawsze odrobiny tajemnic) rozwinięcie tego motywu. Uważam, że wrzucenie następnej Doktor w story arc poprzedniej inkarnacji byłoby kompletnie bez sensu.
Wielka, epicka przemowa
Tutaj już ciężej powiedzieć, że nawet jeśli odejdzie, to jej nie dostanie, bo jeszcze jedna seria przed nami i to, mam nadzieję, w niej się wydarzy. Wygłoszenie wielkiej, poruszającej i wyciskającej łzy przemowy to stały element każdego Doktora. To coś, co każdy mieć powinien, bo to spaja w całość tę postać składającą się z ciągle zmieniających się (lub może bardziej lub mniej uwydatniających się) cech. Jako wieloletnia fanka Doctor Who czułabym się okropnie zawiedziona i oszukana, gdyby nie wykorzystano w ten sposób ogromnych aktorskich umiejętności Jodie Whittaker. Przyglądając się temu, jak gra powierzoną jej rolę, jestem pewna, że byłaby w stanie rozłożyć nas na kawałeczki, uwolnić morze łez i poskładać nas w nową całość, jeśli tylko dostałaby taką szansę. Zatem – żadnego odchodzenia bez Wielkiej Doktorowej Przemowy TM!
Odcinek tylko dla Doktor
Odcinek z samą Doktor – bez towarzyszy i bez TARDIS – to absolutny must have. Uwielbiam za to Midnight z Dziesiątym, a Heaven Sent to po prostu arcydzieło, do którego chyba nikogo przekonywać nie trzeba. To doskonała okazja, żeby dobrze poznać inkarnację osoby w niebieskiej budce. Po raz kolejny odniosę się do zdolności aktorki, bo one powinny wyciągnąć taką historię na kosmiczny poziom. Bardzo chcę zobaczyć odcinek całkowicie, od początku do końca poświęcony Trzynastej Doktor. Potrzebuję czasu spędzonego wyłącznie z nią, skupiając się wyłącznie na jej działaniach, decyzjach i myślach. Dobrą, choć zbyt krótką próbkę mogliśmy obejrzeć w noworocznym odcinku Revolution of the Daleks. Myślę, że w związku z tym, że Trzynasta Doktor nie dała się nam ciągle dobrze poznać, solowy występ bardzo by jej pomógł pokazać się w pełnej krasie, nieprzytłoczonej troską o towarzyszy z TARDIS… choć tę zapewne zastąpiłaby troska o inne osoby, jeśli nie byłby to odcinek o niej samej zamkniętej w pułapce (a przyznam, że to byłoby coś cudownego).
Doktora i Mistrz
Tutaj już wchodzę mocno we własne życzenia. Tak, chcę powrotu Mistrza Sachy Dhawana. Nie zajmuję sobie specjalnie głowy tym, że wyjście z sytuacji na Gallifrey było niemożliwe – w końcu to Mistrz i nie takie rzeczy już się wyprawiały w kwestii powrotów… Żył jako wielka skwarka, przejął cudze ciało, został (nieraz) zabity i wskrzeszony – czy mógłby mu zaszkodzić jeden wybuch niszczący życie organiczne na całej planecie? Łączy się to z koniecznością pozostania Trzynastej Doktor, ponieważ: po pierwsze, mają sporo do omówienia, a po drugie – chemia między nimi była dla mnie niezwykła i jakoś nie widzę tego Mistrza pasującego do innej inkarnacji tak, jak do obecnej Doktor. Tak jak cudowna sama w sobie Missy nie działałaby tak dobrze z żadnym innym Doktorem jak z Dwunastym, a Mistrz Simma najbardziej pasował Dziesiątemu. Postać Mistrza jest jednak pisana pod konkretną inkarnację Doktor(a) i licząc na jego powrót, mam w głowie jedną opcję – on i Trzynasta.
To krótka lista argumentów i na pewno znajdzie się ich o wiele więcej. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że plotki okażą się tym razem tylko plotkami.
Jeśli chcecie się wypowiedzieć o powodach, dlaczego Trzynasta Doktor powinna dostać czwartą serię – zapraszamy na naszą stronę na Facebooku i do grupy.
Składa się głównie z kawy, wina i brokatu. Pisze kilka rzeczy na raz i często kłóci się ze swoimi bohaterami. Fanka fantasy, sci-fi i postapo. Od nastu lat Mistrzyni Gry. Jest połączeniem melancholii, chaosu i ciekawości, choć ma w sobie mnóstwo dobrej energii, którą chętnie obdarowuje innych (pomimo, że sama nie wie skąd ją bierze).