Kim jest Mistrz – największy wróg, a zarazem najstarszy przyjaciel Doktor/a? Co ich tak naprawdę łączy i na czym polega ich relacja? To pytania nurtujące wielu fanów i bardzo ciekawy temat do analizy, zatem postanowiłam się temu przyjrzeć i przybliżyć wam postać Mistrza/Missy i jego/jej relację z Doktor/em.
Podstawowe pytanie brzmi: czy w ogóle można mówić o przyjaźni łączącej Doktor(a) i Mistrza? Przyglądając się ich długiej historii mam pewność, że tak. Nawet więcej – myślę, że między nimi jest nie tyle zwykła przyjaźń, co wzajemna miłość (proszę nie krzyczeć, tylko czytać dalej). Często się mówi, że między miłością a nienawiścią jest cienka granica. Moim zdaniem Mistrz/Missy i Doktor balansują na niej od samego początku. A w 10 serii możemy wiele się dowiedzieć o ich wspólnej historii.
W dziesiątej serii relacja Doktora i Missy była motywem przewodnim. Najpierw pokazano nam tajemniczą skrytkę, potem dowiedzieliśmy się, kto (co nie było raczej zaskoczeniem, ale mi się podobało) i dlaczego jest tam zamknięty. Następnie ujrzeliśmy serię sytuacji, w których mogliśmy odkrywać przemianę Missy i usłyszeć sporo wspaniałych dialogów dwójki wrogów, którzy równocześnie są przyjaciółmi. Oczywiście czuję niedosyt, ale tak to już jest z ich relacją, że twórcy wydzielają nam wszelkie informacje bardzo powoli. Niemniej jednak dostaliśmy coś bardzo znaczącego. Doktor mówi, że Mistrz to jego najstarszy przyjaciel i że jest jedyną znaną mu osobą, która jest do niego podobna. To bardzo ważne słowa. Tym, co tak naprawdę gna Doktora przez czas i przestrzeń, wcale nie jest tylko chęć przygód. Najważniejszą motywacją Doktora do podróży jest jego samotność i poczucie odmienności. Jest niepodobny do reszty Władców Czasu, niepodobny do ludzi, inny i zawsze samotny. Jakim więc uczuciem może darzyć jedyną we wszechświecie osobę, którą uważa za podobną do siebie?
Ma rację, tak go postrzegając – bez wątpienia Doktor i Mistrz są do siebie bardzo podobni. Kochają wolność i zew przygody. Pozostawili rodzinną planetę, by podróżować, odkrywać i doświadczać wszechświata. Jedyne, co ich różni, to ich moralność. Doktor jest pełen/pełna zrozumienia i otwartości. Stara się zrozumieć każdą istotę i każde życie jest dla niego/niej ważne. Mistrz natomiast jest tak pełny samouwielbienia, że nie czuje potrzeby rozumienia innych i nie szanuje nikogo, kogo uważa za gorszego od siebie (co w tym przypadku odnosi się w zasadzie do całego wszechświata). Nie można jednak powiedzieć, że nie istnieje między nimi chemia. Chemia między Missy i Doktorem była niezwykła, wręcz namacalna i piękna. Może to kwestia kunsztu aktorów, którzy potrafili tak niesamowicie oddać istotę tego związku, którą słowami ciężko jest opisać.
Mistrz
Kochałam być tobą. Każdą sekundę. Sposób, w jaki płoniesz. Jak słońce. Jak płonący wśród krzyków świat. Pamiętam to uczucie, zawsze będę pamiętać. I zawsze będę za nim tęsknić.
Po raz pierwszy pojawił się na ekranach w 1971 roku w odcinku Terror of The Autons z Trzecim Doktorem. Nikogo nie zdziwi fakt, że chciał przejąć władzę nad światem, zniszczyć ludzkość i pozbyć się Doktora.
Mistrz jest bohaterem trudnym do zanalizowania, ale jedno jest pewne – to postać tragiczna. Widać, jak szaleństwo, które wygląda inaczej w zależności od inkarnacji, pali go od środka. Jak walczy z tym, co go niszczy, jak bezustannie cierpi. Jego samotna walka z bólem, nienawiścią, pragnieniem przeżycia za wszelką cenę jest dla mnie niezwykle fascynująca. Jest idealnym przykładem tego, co dzieje się z człowiekiem, kiedy pozwoli swojej mrocznej stronie przejąć kontrolę.
W pewnym momencie następuje jednak zmiana: Missy prosi Doktora o pomoc. Zwraca się do niego z błaganiem, by nauczył ją, jak być dobrą. Moim zdaniem nie chodzi tu o dosłowne „bycie dobrym”, ale o pomoc sięgającą znacznie głębiej, taką, o którą można poprosić tylko najbliższą osobę: pomoc w walce z samym sobą i tym, co nas niszczy wewnętrznie. Ten fakt utwierdza mnie w przekonaniu, że między tymi postaciami istnieje prawdziwa przyjacielska miłość.
Doktor
Doktor również, tak jak Mistrz, ma swoją mroczną stronę. Widzimy ją, gdy Pierwszy chce dobić rannego jaskiniowca, a Szósty udusić swoją towarzyszkę. Widzimy ją bardzo wyraźnie u Dziesiątego i to nie tylko w momencie pojawienia się Zwycięskiego Władcy Czasu. Wiemy, że toczy walkę ze swoją ciemną stroną, od Mistrza odróżnia go jednak to, że wygrywa.
Choć Doktor w kontaktach z Mistrzem zachowuje bezpieczny dystans, wyraźnie widać, że łączy ich coś wielkiego i niezwykłego. Moment, w którym Missy prosi Doktora o pomoc, wyznaje, że chce się zmienić, jest dla niego emocjonalnie bardzo trudny. Przekonanie, że Missy jest szalona i podstępna, walczy w nim z naturalną chęcią udzielenia pomocy przyjaciółce. Ta sytuacja jest dla Doktora ogromnym wyzwaniem. Niczego nie pragnie bardziej niż porozumienia z przyjaciółką, ale jednocześnie obawia się tego, co może się stać. Dodatkowo, do tej pory Mistrz zawsze odrzucał propozycje pomocy. Zazwyczaj wzbudzały w nim złość i agresję. Niektórym po prostu niezwykle ciężko jest przyjąć pomoc – zwłaszcza od osoby, która ich zraniła.
Niemniej jednak, Doktor niezwykle często powołuje się na ich przyjaźń.
Miłość, przyjaźń i ból
To właśnie najlepiej charakteryzuje relację tych postaci. Wzajemna miłość, przyjaźń, dawne rozczarowania i ból, z którym Doktor i Mistrz nieustannie walczą. Raz są w stanie współpracować, innym razem nic nie jest w stanie ich do tego zmusić. Z drugiej strony nie tylko Doktor staje po stronie przyjaciela. Mistrz niejednokrotnie jest proszony o to, by pomóc Doktorowi – i robi to. Można tu przywołać choćby wydarzenia z Trial of the Time Lord, gdzie Mistrz jest obrońcą Doktora, czy The Five Doctors, w którym wyrusza mu z pomocą poproszony przez Najwyższą Radę Gallifrey. W ich stosunkach od stuleci przeplatają się ze sobą miłość, nienawiść i ból, które czynią ich przyjaźń bardziej niezwykłą i w jakiś niezwykły, pokrętny sposób piękną.
Moim zdaniem Mistrz jest najlepiej napisaną postacią z zaburzeniami psychicznymi w historii serialu. Widzimy jego szaleństwo, które przybiera najróżniejsze formy, poznajemy jego motywacje, reakcje na to, co dzieje się wokół. Szaleństwo nie jest jednoznaczne i na przestrzeni lat, w kolejnych inkarnacjach, obserwujemy różne formy tego, co niszczy Mistrza. Jego szaleństwo, czasem zaznaczone bardzo delikatnie, a czasem zupełnie przerysowane, jest bardzo fascynującym tematem. Bezsprzecznie Mistrz ma problem z narcyzmem, bywa porywczy, jest wyrachowany i ma własne poczucie moralności, mocno odbiegające od tego, jakie przyjmuje większość istot we wszechświecie. Trzeba jednak wspomnieć, jak bardzo ucierpiał z rąk Władców Czasu. Był wielokrotnie niszczony, otrzymał odgłos bębnów, oszalał, spoglądając w wir czasu. Był przez swoich pobratymców zabijany, skazywany na śmierć, wskrzeszany i wykorzystywany. Czasami Władcy Czasu wypierali się go i spychali na margines, by zaraz uznać, że może im się przydać i bez skrupułów go wykorzystać, choćby po to, by walczył w Ostatniej Wielkiej Wojnie Czasu. Nikt nie interesował się tym, jaki wpływ będzie mieć to wszystko na jego psychikę. To właśnie mieszkańcy Gallifrey uczynili go takim, jaki jest. Swoim postępowaniem ukształtowali jego osobowość i szaleństwo.
Wiemy, że w dzieciństwie Doktor i Mistrz byli najbliższymi przyjaciółmi. Razem byli w Akademii, planowali wspólną ucieczkę i podróże. W którymś momencie jednak ich światopoglądy się rozminęły. Nie wiemy, co sprawiło, że Mistrz obrał taką drogę. Czy już w momencie, kiedy pierwszy raz spojrzał w wir czasu, jego szaleństwo było przesądzone? Prawdopodobnie to wydarzenie było bardzo ważnym bodźcem dla ukształtowania się jego osobowości. Relacje między Władcami Czasu zazwyczaj są bardzo skomplikowane. Prawdę mówiąc, nie są to najmilsze istoty we wszechświecie. Z jednej strony wspaniali, wielcy, uczynili się strażnikami praw rządzących wszechświatem, z drugiej strony kochają intrygi polityczne, kłócą się między sobą, nie stronią od wojen. Poza tym w ich naturę wpisane jest poczucie wyższości. Nawet Doktor nieraz mówi o tym, że są najwspanialszą, najlepiej rozwiniętą rasą we wszechświecie. Dorastanie w przeświadczeniu o byciu lepszym od innych w połączeniu z podatnością na szaleństwo wywołane przez wir czasu, ciągłe bycie wykorzystywanym i odrzucenie ukształtowało Mistrza – narcyza bez empatii i szacunku dla cudzego życia. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia to licznych zbrodni, jakich się dopuścił. Nie można też powiedzieć, że Mistrz nie miał wyjścia, że musiał stać się taki, jaki jest. Doktor wychowywał się w końcu na tej samej planecie, a inni Władcy Czasu też nie traktowali go najlepiej. Wszystkie te czynniki ukształtowały jednak wieloznaczną, skomplikowaną postać, która budzi równocześnie grozę i sympatię, a Doktora zmusza do ciągłego balansowania na wąskiej linii między nienawiścią a przyjacielską miłością.
Gdzie jednak ta miłość zmieniła się w nienawiść? Moim mocnym typem jest moment, w którym Pierwszy Doktor kradnie (czy też jest kradziony przez) TARDIS. Ucieka z rodzinnej planety poznawać świat. Ucieka, pozostawiając wszystko za sobą – również swego przyjaciela. Mistrz musiał poczuć się porzucony. Myślę, że w tamtej chwili wykiełkował żal, który pozostaje w nim do dziś.
Chciałabym też zwrócić uwagę na fakt, że Mistrz próbuje zabić Doktor/a, ale tak jakoś… bez przekonania. Powiedzmy sobie szczerze – to taki ich odwieczny taniec, gra, w którą grają wspólnie. Doktor zawsze boi się o istoty, które mogą ucierpieć z rąk Mistrza. O siebie niekoniecznie. Mistrz nie jest głupi, nie jest głupszy od Doktor/a, gdyby miał naprawdę ochotę na uśmiercenie przyjaciela, z pewnością coś by wymyślił. Można tu przywołać moment, kiedy podczas ich starcia w odcinku Logopolis z 1981 roku splot wydarzeń doprowadza do regeneracji Doktora. Mistrz początkowo wydaje się zadowolony, widząc doktora wiszącego na wieży. Kiedy jednak Doktor spada, nie widzimy zadowolenia czy triumfu. Mistrz po prostu ucieka. Wie przecież doskonale, że nic mu nie będzie. Wie, że Doktor nie umarł i zregeneruje.
W drugiej części Spyfall również widać to doskonale. Z jednej strony Mistrz mówi do Doktor, że gdy planuje jej śmierć, to wymaga, żeby pozostała martwa. Podczas rozmowy na Wieży Eiffela słyszymy jednak coś nieco innego:
Doctor: Kiedy to wszystko się dla ciebie skończy? Te gry, zdrady, zabijanie.
Mistrz: Czemu miałoby się skończyć? Jak inaczej miałbym zwrócić twoją uwagę?
Ten cytat zwraca uwagę na charakterystykę ich relacji. W moim odczuciu nie odnosi się wyłącznie do mającej miejsce sytuacji. Biorąc pod uwagę ich wspólną historię, można w tej wymianie zdań znaleźć całe galaktyki znaczeń. Odrzucenie, ból, zawód, ale także chęć zwrócenia uwagi. Takie desperackie wołanie: Czemu mnie odrzucasz, czemu znajdujesz innych przyjaciół, czemu nie jest tak jak kiedyś? Bądź przy mnie, potrzebuję cię.
W rozważaniu nad miłością miedzy nimi nie możemy pominąć momentu, w którym Dwunasty Doktor podczas rozmowy z Bill przyznaje, że Mistrz był jego męskim crushem. Nie wiemy, co na to Mistrz, ale po obejrzeniu ich wspólnych przygód coś mi podpowiada, że zainteresowanie było odwzajemnione. Czy zatem do listy rzeczy, które poszły nie tak w ich historii, możemy dodać złamane serca? Myślę, że bez względu na to, czy zakładamy dawną miłość romantyczną miedzy nimi, złamane serca na pewno są częścią tej historii. Bo czy poczucie bycia porzuconym przez najbliższego przyjaciela nie łamie serca?
Stałym elementem serialu jest tajemniczość. Nie znamy historii Doktor/a ani Mistrza/Missy. Wszystko musimy wyciągać z pojedynczych zdań, wtrąceń, krótkich, enigmatycznych wypowiedzi. Czemu zatem relacja arcywrogo-przyjaciół miałaby być tutaj wyjątkiem? Jest to jeden z elementów, które sprawiają, że ten serial po niemal sześćdziesięciu latach nadal fascynuje. Doctor Who jest jak relacja Doktora i Mistrza – tajemniczy, pełen niedomówień i oferujący wiele do odkrycia.
Co sądzicie o Mistrzu/Missy? Jak scharakteryzować jego/jej relację z Doktor/em? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!
Składa się głównie z kawy, wina i brokatu. Pisze kilka rzeczy na raz i często kłóci się ze swoimi bohaterami. Fanka fantasy, sci-fi i postapo. Od nastu lat Mistrzyni Gry. Jest połączeniem melancholii, chaosu i ciekawości, choć ma w sobie mnóstwo dobrej energii, którą chętnie obdarowuje innych (pomimo, że sama nie wie skąd ją bierze).