Twórcy Doctor Who prześcigają się w dostarczaniu nam podnoszących na duchu treści związanych z serialem. Nie zamierzamy narzekać! Jodie Whittaker nagrała wspaniały filmik, ukrywając się we własnej szafie, zaś Chris Chibnall opublikował krótkie opowiadanie o tym, jakie myśli przelatywały przez głowę Trzynastej Doktor, gdy wypadła z TARDIS zaraz po swojej regeneracji. Przetłumaczyliśmy dla was jedno i drugie.
Zacznijmy od filmiku:
O, cześć!
Jeśli widzisz to nagranie, to oznacza, że TARDIS wykryła nagły wzrost psychicznych sygnałów z jakiegoś miejsca w czasie i przestrzeni. Ktoś się bardzo martwi… Przebywa w izolacji. Dla mnie izolacja jest często tym samym, co ukrywanie się… na przykład przed sontarańską armią. Nie wsyp mnie. Chcesz wiedzieć, co ja robię, kiedy coś mnie martwi?
Po pierwsze: pamiętaj, że to minie. Przetrwasz to. Wszystko będzie dobrze, nawet jeśli teraz przyszłość nie rysuje się w jasnych barwach. To w porządku, że się martwisz, ale mrok zawsze przemija.
Po drugie: sięgnij po humor. Nawet kiepskie dowcipy. Szczególnie kiepskie dowcipy. Ja jestem w nich świetna!
Po trzecie: bądź dobry lub dobra dla siebie i innych. Lepszy lub lepsza nawet niż byłaś lub byłeś wczoraj, a przecież wczoraj wszyscy byliście wspaniali! Otocz troską osoby wokół siebie. Nie tylko ty się martwisz! Pomaga rozmowa. Pomaga dzielenie się. Zatroszcz się o przyjaciół, sąsiadów, osoby, których prawie nie znasz, rodzinę. Bo ostatecznie wszyscy jesteśmy rodziną.
Po czwarte, słuchaj głosu nauki. Słuchaj doktorów. Dobrze? Oni trzymają rękę na pulsie.
I po piąte, bądź silny lub silna. Szukaj jasnych stron. Dasz radę.
Widzimy się niedługo!
Zaś Chris Chibnall – o którym skądinąd wiemy, że prawdopodobnie był jednym z inicjatorów całej tej akcji – podrzucił wspomniane opowiadanie. Poprzedził je wstępem:
Cześć!
Nastały dziwne czasy. Ludzie siedzą w domach, z rodziną, odcięci od świata. Pomyślałem, że w tej trudnej sytuacji mogłoby pomóc kilka drobiazgów ze świata Doctor Who. Coś do czytania, samotnie albo w towarzystwie. Niespodzianki od twórców serialu.
Postaramy się przygotowywać coś dla was raz lub dwa razy w tygodniu. Jutro ukaże się nowy tekst Russella T Daviesa. Na początek jednak to ja napisałem kilka słów – myśli, które przemykały przez głowę Trzynastej Doktor zaraz po regeneracji, kiedy wypadła z TARDIS i spadała na ziemię.
Trzymajcie się!
Chris
A oto opowiadanie, które dla was przetłumaczyłam. Skierowane jest raczej do młodszych fanów, ale starszym też się może spodobać!
Chris Chibnall
Myśli podczas spadania
Doktor było zimno.
Czuła przeszywający chłód.
Poszarpane ubrania nie pomagały. Miała na sobie cudze, podarte ciuchy i było jej zimno.
Irytowało ją, że nie miały wbudowanego spadochronu. Co za niedopatrzenie…
Moment! – pomyślała. – Po co mi spadochron?
Ach, no tak – przypomniała sobie. Bo spadała.
Powietrze przelatywało obok niej z głośnym świstem. A może raczej: to ona z hukiem przebijała się przez atmosferę. Leciała przez przestwór zimnego, nocnego nieba.
Czuła się, jakby wypełniały ją bąbelki.
Pozostałości energii regeneracyjnej rozpryskiwały się we wszystkie strony. Proces ciągle trwał. Była jeszcze kształtującą się nowością.
W połowie drogi w dół Doktor spojrzała w górę. O nie…
Daleko ponad nią TARDIS właśnie wybuchała.
To niezbyt pomocne – pomyślała Doktor.
Nie, moment. Nie tylko wybuchała, ale też dematerializowała się – wybuchając. Demateriowybuch – pomyślała Doktor. Nie ma takiego słowa – upomniała ją Doktor. Rzeczywiście – odpowiedziała Doktor. – Istnieję dopiero od paru minut, masz szczęście, że w ogóle znam jakieś słowa. Możecie przestać się kłócić? – zniecierpliwiła się Doktor. To przestań nas stawiać przeciwko sobie – odpowiedziała Doktor. – Mamy wspólny mózg. Nie utrudniaj niepotrzebnie.
Kiedy niebieska budka zniknęła, pozostawiając ponad spadającą postacią jedynie rozgwieżdżone niebo, Doktor zastanowiła się, czy jeszcze kiedyś ją zobaczy. To nie czas na użalanie się nad sobą – przywołała się do porządku. – Za dużo się teraz dzieje!
Tak. Tyle się dzieje. Wielka, bolesna masa ziemi zbliżała się bardzo szybko, a w środku Doktor wszystkie komórki ciągle płonęły, przekształcały się i przemieniały.
No cóż – pomyślała Doktor. Wszystkie głosy nagle zgodne. – Niezły kłopot.
Jej świeżo upieczony umysł zdążył w ciągu trzech sekund rozważyć tysiąc siedem myśli. Policzyła je. Zdała sobie sprawę z tego, że to zrobiła, kiedy skończyła. Zastanowiła się, czy liczenie liczy się jako tysiąc ósma myśl, a potem dotarło do niej, że od ziemi dzieli ją sekunda i to najwyższy czas na jakiś plan.
Zobaczyła ziemię i obliczyła swoją prędkość. Ojej, to zaboli… Nawet jeśli lądowanie będzie miękkie. A raczej takie nie będzie. Przymknęła oczy z nadzieją, że spadnie dokładnie na fabrykę trampolin na wolnym powietrzu.
Ta planeta, jak jej było? Fintleborxtug! Nazwę wymyśliło stworzenie, które akurat miało okropną czkawkę. Moment później zwymiotowało. Nikt nie wie, czy to właśnie chciało powiedzieć, czy tylko tak wyszło…
Nie musisz mi tego mówić – zirytowała się Doktor. – Wiem to! Wiem, że powierzchnia planety Fintleborxtug jest miękka i sprężysta jak trampolina, bo poleciałam tam raz poskakać, między górami, pod fioletowym niebem, i jadłam rewelacyjne lody. – To był błąd. Możesz się skoncentrować? – warknęła na nią Doktor.
Skoncentrowała się. Tak, dalej spadała. To przykre, ale nie zaskakujące, zważywszy że w ciągu ostatniej sekundy w jej sytuacji nic się nie zmieniło.
Zastanowiła się, gdzie właściwie jest. Z którego nieba spada? Na jaką ziemię spadnie? Wystawiła język. Uderzyło w niego ostre powietrze. Załaskotało. Ach, to zdecydowanie Ziemia. Północna Europa. Wielka Brytania. Drzewny dym, olej napędowy, trawa, szybko zbliżający się beton, dużo wilgoci w powietrzu. Yorkshire. Najpewniej jego południowa część.
Zerknęła w dół. Tory kolejowe. I pociąg, nieruchomy. Próbowała odczytać, co jest napisane na wagonach, by precyzyjnie określić, gdzie jest, ale było za ciemno i za daleko, a regeneracja znów ją zawiodła i dalej nie miała superwzroku zdolnego przebić ciemność, o jakim zawsze marzyła. No trudno, może następnym razem…
Pociąg uparcie się przybliżał. To właśnie na nim wyląduje, a może na torach. Rozważyła otwierające się przed nią, mocno ograniczone możliwości. Tory będą boleć. Usta pełne żwiru, dwie grube linie metalu wbite w nowe ciało… No nie. Pociąg zatem. Dach, jeśli się przez niego przebije, nieco złagodzi upadek. Choć samo przebijanie się też będzie bardzo bolesne.
Jeśli ma choć trochę szczęścia, wszystkimi urazami z upadku zajmie się od razu energia regeneracyjna. Podobnie jak wtedy, gdy przebił się przez dach rezydencji Naismitha. Albo kiedy Sycoraxowie odcięli mu dłoń i zdołał wyhodować sobie nową. Uważaj, Doktor – pomyślała. – Pilnuj zaimków.
Dach był już bardzo blisko. Rozłożyła ramiona, by na pewno w niego trafić. W ostatniej chwili zauważyła, że w pociągu nie palą się światła. Zobaczyła iskry w jednym z wagonów pod koniec składu. Coś jest nie tak. Jest więc odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu.
Jesteś taka przekonana, że przeżyjesz ten upadek – zauważyła Doktor. Bez ponuractwa – upomniała ją Doktor. Wszystko będzie dobrze. Teraz nie jest idealnie, ale ogarnę to. Raczej.
To ciekawe – pomyślała. Chyba jestem optymistką. Z nutą entuzjazmu. A to ciepłe uczucie w brzuchu? Ach, jestem do tego życzliwa! Genialnie.
Ale będzie zabawa – pomyślała Doktor, przebijając się przez dach wagonu pociągu stojącego w polu na przedmieściach Sheffield, niedaleko Grindleford.
Zaraz potem, uderzywszy o podłogę, czując wzmożoną aktywność cząstek energii regeneracyjnej leczących stłuczenia, złamania i obicia – pomyślała: ależ to będzie ciekawa noc! Doktor zerwała się, znokautowała istotę, której nie potrafiła w pełni zrozumieć i nawiązała nowe przyjaźnie.
Ciąg dalszy już znamy.
Jak wam się podoba taka łatka do The Woman Who Fell to Earth?
Źródło: DoctorWhoTV
(ona) kulturoznawczyni, redaktorka i tłumaczka, fanka fandomu. Lubi polską i niepolską fantastykę, szynszyle, psy, rośliny doniczkowe, kawę i sprawiedliwość społeczną.