Czy zdarzało wam się podczas lektury dowolnej książki zgrzytać zębami ze złości na dokonywane przez bohaterów wybory oraz kierunek, w którym szła narracja? Jeśli tak, Akademia Ransmoor powinna się wam spodobać, a za ewentualne kiksy w fabule będziecie mogli winić tylko siebie sam_!
Powieść Katarzyny Tkaczyk skonstruowana jest podobnie do gry paragrafowej. Po krótkim wprowadzeniu stajemy przed wyborem drogi, którą podąży bohaterka – Medeia Rockster, wiedźma, której udało się dostać do słynnej na całą Wielką Brytanię Akademii Istot Nadprzyrodzonych. Pierwszy paragraf stawia świeżo upieczoną i nieco onieśmieloną studentkę przed bramami tego przybytku wiedzy i magii, których pilnuje tajemniczy odźwierny – a do nas należy decyzja, czy Medeia potulnie spełni jego żądania, czy też postanowi się im przeciwstawić. Od tego momentu narracja zaczyna się rozgałęziać i meandrować zgodnie z wolą i humorem osoby czytającej. W zależności od naszego upodobania Medeia może trafić do każdego z trzech domów, do których przypisywani są studenci (co zdeterminuje jej priorytety, krąg najbliższych znajomych oraz sposób postępowania), a następnie wybrać drogę spokojnego studiowania i cieszenia się życiem towarzyskim lub zamiast tego poszukiwać rozwiązania zagadki śmierci studentów, którzy zanadto zbliżyli się do złowieszczego gaju sąsiadującego z budynkiem szkoły.
Akademia Ransmoor pełna jest magicznych (lub władających magią) istot: elfów, wilkołaków, druidów i wiedźm. Mało tego, rektor jest wampirem i to wampirem potężnym, tajemniczym oraz ewidentnie mającym związek z przerażającymi wydarzeniami, do których dochodzi w Akademii. Poszczególne postacie oczywiście przewijają się przez większość możliwych kombinacji fabularnych, choć bywa, że postać, z którą Medeia jest mocno związana w jednym ze scenariuszy, zostaje jedynie przelotnie wspomniana w innym. Po przejściu pięciu ścieżek widzę pewne istotne „punkty zborne”, obecne w każdej z wybranych przeze mnie wersji: werbalna potyczka z odźwiernym, pierwsze spotkanie z rektorem (do którego za każdym razem dochodzi w innych okolicznościach), wiedźmi rytuał z okazji Samhain (który Medeia czasami decyduje się odprawić, a czasami nie), bal rozpoczynający rok szkolny oraz kiełkujące w sercu bohaterki podejrzenia względem rektora i jego roli w makabrycznej historii rozgrywającej się wokół społeczności studentów Ransmoor. Udało mi się także doprowadzić bohaterkę do otrzymania przydziału w każdym z trzech domów Akademii i poznać trochę ich specyfikę. W jednym ze stworzonych przeze mnie scenariuszy „romansowych” Medeia wybrała na partnera mężczyznę, w drugim – kobietę. Zakończenia poszczególnych przygód również znacznie się od siebie różniły – ale tego nie będę spoilerować, w nadziei, że zechcecie sięgnąć po tę książkę.
Stałym elementem fabuły jest rektor, Albin de Ventrinair, do którego autorka wydaje się zresztą mieć pewną słabość. Wampir stanowi klucz do zagadki Ransmoor, w związku z czym Medeia nieustannie napotyka go na swojej drodze. Bez względu na to, czy podejrzewa go o niecne zamiary w stosunku do szkoły i jej uczniów, czy też odkrywa w nim potężnego sprzymierzeńca (lub zaczyna odczuwać względem niego coś więcej niż tylko podziw i szacunek), Albin to postać, o której nawykach, motywacjach i celach udało mi się dowiedzieć najwięcej podczas lektury; chwilami odnoszę wrażenie, że to właśnie on jest głównym bohaterem tej historii, widzianym oczyma młodziutkiej wiedźmy. Zastanawiam się, czy poprowadzenie Medei innymi ścieżkami przez jej pierwsze tygodnie i miesiące w Ransmoor umożliwiłoby mi poznanie w podobnym stopniu również pozostałych postaci (chociażby elfki Selene)? Mam nadzieję, że tak, i chętnie dowiem się, czy w waszych wersjach historii to się udało.
Jeżeli mam się do czegoś przyczepić, to być może właśnie do nieco spłaszczonych portretów pozostałych bohaterów, zakładam jednak, że to moje własne decyzje wpłynęły na takie postrzeganie sytuacji (patrz: początek niniejszego tekstu). Chętnie dowiedziałubym się więcej również o samej Medei. Wiemy, że dostała się do Akademii jako pierwsza wiedźma ze swojego sabatu, ale jak tego dokonała i co zmotywowało ją do przystąpienia do egzaminów? Może będziemy jeszcze kiedyś mieli okazję poznać bliżej tę bohaterkę… o ile, oczywiście, większość czytelników pokieruje jej losami w taki sposób, by pozostała w szkole. 😊
Akademia Ransmoor to moje pierwsze spotkanie z konceptem gry paragrafowej zamkniętym w formie książki (zdarzyło mi się za to grać w podobnego typu grę, Werewolf: The Apocalypse – Heart of the Forest). Przejścia pomiędzy poszczególnymi paragrafami siłą rzeczy są w tym formacie mniej płynne niż w przypadku medium gry komputerowej, ale nawet konieczność poszukiwania odpowiedniego miejsca w książce nie wybija osoby czytającej z rytmu (choć można, chcąc nie chcąc, trafić na spoilery przy okazji kartkowania). Mimo wszystko jest to ciekawa forma literacka, nadająca zupełnie nowe znaczenie wyrażeniu: książka, którą można czytać wciąż na nowo!
Macie w planach lekturę Akademii Ransmoor? Jesteśmy bardzo ciekawi waszych opinii o najnowszym matronacie Whosome. Koniecznie dajcie znać na Facebooku, jak wam się podobało!
Katarzyna Tkaczyk: Akademia Ransmoor, wydawnictwo Nowa Baśń, premiera: 26 lipca 2023 roku
Dziękujemy wydawnictwu za udostępnienie egzemplarzy recenzenckich.
(osobatywy; onu/jenu) Queerowa osoba lewicująca. Pisze, piecze chleby, rozgląda się po świecie. Jej totemami są River Song i Lady Mary Crawley. Chętnie skoczy w czarną dziurę za Kathryn Janeway lub Gabrielem Lorcą. Przepada za dragiem.