Zajdle 2022 (przyznawane za rok 2021) zbliżają się wielkimi krokami. Od jakiegoś czasu można już przeczytać antologię nominowanych w tym roku opowiadań. Które podobały nam się najbardziej?
Głosowanie na tzw. Zajdle, czyli Nagrodę im. Janusza A. Zajdla, odbędzie się podczas tegorocznego Polconu, 11-13 listopada (nasza redakcja także tam będzie). Już teraz można także oddawać głosy tak na opowiadania jak i na powieści, jeśli wykupiło się akredytację wspierającą (tu głosowanie trwa do 9 listopada, a taką akredytację można wykupić do 7 listopada). Wcześniej jednak przeczytajcie nasze krótkie omówienie nominowanych opowiadań.
Uwaga na spoilery.
Ucieczka
Michał Cholewa
Zaczynamy za kolejnością opowiadań w dorocznej antologii towarzyszącej nominacjom, a wydawanej przez Zarząd ZSFP. Twórczość Michała Cholewy do tej pory niekoniecznie do nas przemawiała, a jednak Ucieczka nawet całkiem nam się podoba. Jakkolwiek nie bez zastrzeżeń. Ale jest to miła odmiana. Opowieść prowadzona z perspektywy dziecka, obserwującego rewolucję, ale niebędącego jej częścią została całkiem sprawnie poprowadzona. Podoba nam się również metafora Morloków, którzy żyją jako klasa robotnicza i wyzyskiwana, ale też podejmująca się w końcu walki o swoje. A z drugiej strony klasy rządzącej nie nazwano tu Elojami. To nawiązanie pozostaje jedynie w domyśle, bo choć klasa rządząca jest istotną częścią tej opowieści, to nie jest opowieść o niej.
Niestety opowiadanie jest bardzo długie i tak jak samo w sobie niekoniecznie musi to być czymś złym, tak tutaj w pewnym momencie stało się to nużące. Czytałem zastanawiając się „czy to już, czy jeszcze nie?”, a końca nie było widać. Do tego tekst rozpada się na dwie wyraźne opowieści. I myślę, że lepiej zrobiłoby mu, gdyby autor pozwolił obu tym częściom (choćby i rozgrywającym się w tym samym świecie przedstawionym) wybrzmieć jako osobnym opowiadaniom. Mamy też na końcu sajfajowy twist i jakkolwiek widać skąd się on wziął, cały ten wątek w naszym odczuciu stanowił na tyle jedynie tło świata przedstawionego, że na koniec tylko jeszcze niepotrzebnie mieszał w opowieści. Nie jestem tak całkiem przekonany do rozłożenia akcentów tego, kto jest tu dobry i kto faktycznie doprowadził do rewolucji.
Dwie osoby wchodzą do windy
Anna Kańtoch
Nikogo raczej nie zdziwi, że opowiadanie Anny Kańtoch jest jednym z najmocniejszych w stawce. Autorka gra suspensem, ale też opowieścią o codzienności, zwykłej-niezwykłej. Mamy tu sci-fi bliskiego zasięgu i muszę powiedzieć, że kiedy napisany dobrze, jest to zdecydowanie jeden z tych gatunków fantastyki, który bardzo do mnie przemawia.
Z jednej strony katastrofa klimatyczna przetoczyła się przez świat przedstawiony ciężkim walcem, z drugiej mamy miejsca jak Tarnowskie Góry, chronione specjalnymi osłonami (nie zawsze całkowicie szczelnymi) przed wpływem burz piaskowych będących codziennością poza tymi osłonami. Mamy też nietypowy kryminał i czwórkę postaci, które okazują się… Cóż, nie napiszemy, kim, bo to jednak istotna część rozwiązania zagadki, ale powiemy, że zupełnie na to nie wpadliśmy, a jednak po tym odkryciu kart wszystko do siebie pasuje. To rozwiązanie wywindowało w naszych oczach opowiadanie na jeszcze wyższy poziom.
A zaczyna się tak, że bohaterka (Cilka) budzi się w budynku obok ciała i wysłuchuje nagrania Selwy (jej współlokatora), który mówi jej, co ma zrobić, żeby uniknąć złapania, w mieście nieustannej infiltracji, w którym policja łapie praktycznie wszystkich zabójców w przeciągu minut. Cilka ucieka więc, ale zamiast się ukrywać, wraca do domu. Skoro policja jest tak sprawna, nie ma co unikać znajomych miejsc. W domu Cilka znajduje kolejne wskazówki, które prowadzą ją oraz jej osoby współlokatorskie do odkrycia, co się tak właściwie wydarzyło.
Mocną stroną całości jest jednak nie tyle sama zagadka, a jej powiązanie z całą czwórką osób bohaterskich i skupienie tekstu także na nich — na tym kim są, co robią w życiu i ich nietypowym statusie prawnym.
Inkluzja
Marta Kisiel
Inkluzja trochę nas… nie tyle, że rozczarowała, co nie zachwyciła tak, jak myśleliśmy, że zachwyci. Jest to wciąż dobre opowiadanie, które fajnie się czyta, ale to bardziej szkic pomysłu, oparty o ledwie zarysowany szkielet światotwórczy niż cokolwiek więcej. Mamy tu pewne pomysły, które są nawet ciekawe, mamy zamkniętą opowieść, ale gdzieś czegoś nam w tym wszystkim brakowało. Czegoś, nie wiemy, mocniejszego w rdzeniu opowiadania (niekoniecznie fabularnego pierdolnięcia, raczej mocniejszej struktury?). Tymczasem ot, bohaterka dołącza do grupy wędrującej do enklawy i pomaga zająć się dziećmi towarzyszącymi grupie kobiet. Trochę wspomina o apokalipsie, która przeszła obok, gdy ona była zajęta swoim życiem, trochę wspomina to życie, codzienność i trudy, a trochę przekonuje przewodniczkę, że warto, żeby jej dzieci uczyły się więcej niż tego, czego może nauczyć je wieczna tułaczka — bo jeśli ktoś odbuduje świat i zaopiekuje się tytułowymi inkluzjami, to właśnie te dzieciaki. I jest to wszystko ładnie napisane i interesujące, ale w porównaniu jednak inne nominowane teksty zachwyciły nas bardziej.
Sześć wskazówek jak biegać w ciemnościach
Olga Niziołek
Kolejny faworyt na naszej prywatnej liście — choć oczywiście jest tu po naszej stronie alpaczny bias. Niemniej opowiadanie Olgi Nizołek jest niesamowite. I tu nie chcemy za dużo zdradzać, ale tak niezwykłe, odważne teksty bawiące się formą jednocześnie nie gubiąc przy tym treści zdarzają się nieczęsto. Sześć wskazówek… to taki poradnik co zrobić, jak człowiek pogubi się w życiu, w metaforyczny sposób pokazujący zmagania z wewnętrzną ciemnością, gdy ta rozlewa się tak, że aż przestaje się dostrzegać otaczający nasz świat. I jest tylko ciemność i to, czego w niej nie widać, ale co w niej czuć. A wtedy można albo utknąć w środku, albo biec, biec tak długo, aż w końcu — być może — wybiegnie się poza nią. Ciemność nie zniknie, ale dalsze życie będzie możliwe.
Susza
Katarzyna Podstawek
Antologię kończy opowiadanie Katarzyny Podstawek z serii Lolfy współtworzonej przez nią i Katarzynę Rutowską. Seria inspirowana Indiami i okolicami, opowiadająca o (głównie) nefrytowych elfach, której głównymi bohaterkami są Elaman (złota elfka) i Czadarama. Tym razem towarzyszymy Czadaramie, gdy ten jest na początku swojej drogi jako Święte Ostrze, kapłan bogini/boga Sinthini. W Paharamie (głównej krainie cyklu) panuje susza, która, jak się okazuje, jest wywołana magicznie. Jedno ze Świętych Ostrzy będzie musiało podjąć się misji pokonania złego czarownika, który sprowadził tęże suszę na krainę. Pada oczywiście na Czadaramę, który jednocześnie cieszy się ze swojej pierwszej misji, i musi zmierzyć się z wyzwaniem, jakie ona przed nim stawia. Nie jestem może do końca przekonany, dlaczego Czadarama musiał zrobić to co zrobił, zamiast pójść prosto do czarownika, skoro ostatecznie wylądował także u niego. Poza imperatywem narracyjnym każącym mu cierpieć z powodu wyboru (nie)moralnego, jakiego musiał dokonać w imię swojej bogini. Ale poza tym „drobiazgiem” to naprawdę dobre opowiadanie, które czytałem z prawdziwą przyjemnością.
Kto otrzymał tegoroczne Zajdle dowiemy się podczas Gali nagrody fandomu polskiego im. Janusza A. Zajdla, która odbędzie się drugiego dnia Imladrisu/Polconu — w sobotę 12 listopada 2022 o godzinie 19.00. Do tego czasu możecie sam_ przeczytać nominowane opowiadania (z powieściami może być trudniej, ale kto wie, może też zdążycie) i ocenić, które podobają wam się najbardziej i w jakiej kolejności chcecie je ustawić w waszym prywatnym zajdlowym rankingu. My możemy tylko zachęcić tak do lektury jak i do wzięcia udziału w głosowaniu.