W ostatni weekend lipca odbył się SkierCon 2023 – oto krótka relacja z naszego pobytu w jego gościnnych progach.
Nie jestem przesadnie „konwentową” osobą. Uczestnictwo we wszelkiego rodzaju imprezach masowych dość szybko skutkuje u mnie przebodźcowaniem. Tym bardziej więc doceniam fakt, że SkierCon – pomimo bicia kolejnych rekordów związanych z liczbą uczestniczących w nim osób (w tym roku było ich 1532) – zachowuje bardziej kameralny charakter, pozwalając na chłonięcie popkulturalnej atmosfery bez ryzyka przemęczenia. Bynajmniej nie oznacza to jednak, że osoby odwiedzające skierniewicki konwent skazane są na nudę. W ramach tegorocznej (dziesiątej!) edycji SkierConu zrealizowano ponad 700 godzin programu, przygotowanego przez 125 osób (nie licząc dzielnych wolontariuszy).
Po kilkuletniej przerwie SkierCon powrócił do wnętrz odremontowanego Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach oraz Kinoteatru Polonez; plenerowa część konwentu – turnieje szermiercze i łucznicze, pokazy walk, Strefa Mandalorianina, część budek wystawców – obejmowała obszar pomiędzy tymi budynkami. Wszystko to razem tworzyło spójną, bezpieczną przestrzeń dla konwentowiczów oraz przypadkowych przechodniów, z zainteresowaniem obserwujących spacerujących między CKiS i Polonezem cosplayerów. Do tej pory zdarzyło mi się uczestniczyć głównie w konwentach ograniczonych do jednego budynku lub kompleksu (nawet Pyrkon odbywa się przecież na Targach stanowiących obszar zamknięty), ale przyznaję, że SkierConowa forma włączenia konwentu w przestrzeń miejską podoba mi się o wiele bardziej i sprawia bardzo organiczne wrażenie.
W budynku CKiS odbywała się większość spotkań i dyskusji z gośćmi SkierConu. Tam też można było wziąć udział w symulacji mostku krążownika międzygwiezdnego ISS Artemis, obejrzeć wystawę LEGO przygotowaną przez skierniewickich modelarzy czy… zaopatrzyć się w jogurty, dostarczone przez sponsorującą konwent Bakomę (szacuneczek!). Po krótkim rekonesansie udałum się na pierwszy interesujący mnie panel: dyskusję o slavic bookach prowadzoną przez Katriss, w której udział wzięli Wiktoria Korzeniewska („Czerwona baśń”), Agnieszka Kulbat (opowiadanie w antologii „Kwiat paproci”) i Grzegorz Gajek („Tofa”). Omawiano perspektywy i możliwości stojące przed autorami opowieści czerpiących z wierzeń i historii słowiańskich. Można z nich czerpać podobnie jak z materiału źródłowego dla fanfików, wybierając dowolne elementy i łącząc je w nowe narracje, ekstrapolując opowieści z najdrobniejszych nawet informacji. Przykładem może być tutaj najnowsza powieść Grzegorza Gajka o Tofie, jednej z nielicznych kobiet które postawiły w Skandynawii kamienie runiczne, biorącej swój początek od jednego zdania przeczytanego przez autora podczas wizyty w duńskim muzeum. Omawiano historię polskiego boomu na slavic booki, w ramach którego nie tylko tworzy się coraz to nowe historie, ale także organizuje festiwale i spotkania pasjonatów. Paneliści zgodnie uznali, że za fenomenem popularności słowiańszczyzny stoi chęć stworzenia lub ugruntowania rodzimej mitologii, a w perspektywie także wyniesienie jej do podobnego statusu popkulturowego, jakim cieszy się obecnie mitologia nordycka – publiczność z entuzjazmem zareagowała na pomysł filmu marvelowskiego, w którym Welesa zagrałby (żeby daleko nie szukać) Mads Mikkelsen… Poruszono też temat zawłaszczania motywów z rodzimych wierzeń i tradycji przez grupy silnie narodowościowe i ksenofobiczne. Aby uniknąć tego rodzaju zagrożeń, konieczne jest wnikliwe studiowanie materiałów źródłowych i staranne przygotowanie merytoryczne osób autorskich. Choć slavic book to niekoniecznie powieść stricte historyczna – czasami o wiele bliżej jej do czystej fantastyki. Ostatecznie jednak konkluzja dyskusji była bardzo pozytywna – uznano, że w formach gatunku pozostało jeszcze sporo do napisania i „dowyobrażenia” sobie, co publiczność (oraz osoba niżej podpisana) przyjęła z entuzjazmem.
W następnej kolejności wybrałum się na prowadzony przez Radka „Rynvorda” Polańskiego z Imladrisu panel o paradoksie Fermiego (czyli o tym, czy aby na pewno jesteśmy sami we wszechświecie – a jeśli tak nie jest, to CZEMU NIKT DO NAS NIE DZWONI?!). Publiczność była dobrze zorientowana w prezentowanych hipotezach, dzięki czemu planowana prelekcja zamieniła się w interesującą dyskusję na temat tego, czy jesteśmy elementem kosmicznej symulacji, czy może jednak nie. Zdania były i są podzielone.
Popołudnie upłynęło mi pod znakiem prelekcji Michała „Jaskra” Chmielowskiego opowiadającego o modelarstwie LEGO (omówione przez modelarza prace można było obejrzeć podczas towarzyszącej SkierConowi wystawy) oraz panelu dotyczącego roli mitu w literaturze. Wiktoria Czyżycka, Marta Kładź-Kocot i Radek Rak zahaczyli w swojej rozmowie o książki tak różne gatunkowo jak Chłopi Reymonta, Sklepy cynamonowe Schulza, Józef i jego bracia Tomasza Manna czy Las ożywionego mitu Roberta Holdstocka, przy okazji rozwijając jungowską koncepcję archetypu w kontekście literatury. Moja lista książek do NATYCHMIASTOWEGO przeczytania znacznie się rozrosła dzięki tej pozycji konwentowego programu.
Pewnym rozczarowaniem okazał się dla mnie panel dyskusyjny o drodze bohaterek literackich „od księżniczek do wojowniczek”. Mam wrażenie, że dyskutanci podeszli do obu pojęć bardzo dosłownie, a nie archetypicznie, w związku z czym podczas omawiania bohaterek Disneya mówiono na przykład o Annie i Elsie z Krainy lodu, ale już nie o Mulan. Zagadnienie samo w sobie jest jednak bardzo interesujące, i chętnie posłuchałubym dalszych dyskusji na ten temat.
Zwieńczeniem soboty była oficjalna Gala SkierConu (niestety, PKP nie pozwoliło mi zauczestniczyć w niej do końca i obejrzeć pokazu laureatów konkursu cosplayowego – fotorelację z tego wydarzenia możecie obejrzeć na FP SkierConu), podczas której wręczono nagrody sześciorgu laureatom konkursu literackiego JaSkier. Cech Fantastyki „SkierCon” poinformował przy tej okazji, że wszystkie nagrodzone opowiadania zostaną nagrane w studiu Radia RSC i udostępnione słuchaczom za darmo! Bądźcie czujni jak ważki; z krótkich opisów zwycięskich utworów o tematyce ptasiej wynikało, że warto będzie poświęcić im czas i uwagę.
W nowym segmencie konkursu literackiego – JaSkrze Publicystycznym, zadedykowanym pamięci pisarza i literaturoznawcy Mirosława Gołuńskiego – przyznano dwa pierwsze miejsca. Zdobyli je Aleksandra Klęczar oraz Michał Szymański (autor eseju o włoskich i francuskich eposach rycerskich, #czytałubym). Członkowie jury byli zaskoczeni bardzo wysokim poziomem tego segmentu konkursu i czym prędzej potwierdzili, że stanie się on stałym elementem JaSkra. To co, zaczynamy ostrzyć pióra?
Podczas gali wręczono również nagrody Cechu Fantastyki „SkierCon”, czyli Skierki. W tym roku trafiły one do Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach oraz do Kapitana Fandoma.
(A tak na marginesie: nagrody wręczał laureatom JaSkra przesympatyczny wiceprzewodniczący skierniewickiej Rady Miasta, geek z krwi i kości! Co wy tam macie w wodzie, drodzy skierniewiczanie? Kudos dla was, i waszych lokalnych polityków).
Jako się rzekło, nieubłagane PKP wyciągnęło mnie z gali przed końcem, więc tylko z opowieści konwentowiczów wiem, że w sobotnią noc nad Skierniewicami przeszła burza, zasadniczo komplikując plan pożegnania soboty śpiewami przy ognisku. Niedzielę powitano jednak w szampańskich humorach (choć orgowie dzielili się w kuluarach opowieściami o zwiewanych w nocy namiotach); w moim przypadku pierwszym punktem programu był wykład Marty Kładź-Kocot dotyczący odczytywania opowiadania Andrzeja Sapkowskiego Maladie w kontekście przetwarzania mitu i czerpania z archetypu. Bardzo ładne dopełnienie sobotniej dyskusji o mitologii. Rozmowa parła w kierunku mitów w ogóle, a publiczność przerzucała się tytułami kolejnych opowiadań i powieści, które warto przeczytać pod kątem „mitotwórczym” (w moim notatniku znalazło się L’Esprit de L’Escalier Catherynne M. Valente, czyli opowiedziana na nowo historia Orfeusza i Eurydyki, dostępna w internecie między innymi w formie czytanego przez autorkę audiobooka). Niech ci, którzy odczuwali niedosyt po sobotnim panelu, a nie dotarli na niedzielny, bardzo żałują (i jadą na Kapitularz, gdzie również będzie można wysłuchać wykładu o Maladie).
W niedzielę udało mi się jeszcze dotrzeć na dyskusję Katarzyny Wierzbickiej, Grzegorza Wielgusa, Marty Kirin, Felicji „Felicjady” Jarnickiej oraz niezapowiedzianego gościa Grzegorza Gajka o sensowności podziału fantastyki na męską i żeńską. Pomimo początkowego zamieszania dotyczącego płaszczyzny, wzdłuż której takowy podział powinien przebiegać (czy chodzi tu o osoby autorskie, bohaterskie, czy może czytające?), konkluzja była jednoznaczna: dzielenie szeroko pojętej fantastyki na podstawie stereotypów genderowych jest kompletnie bez sensu. Cytując Felicjadę: „Wszyscy mogą czytać wszystko”, i tego się trzymajmy.
Podsumowując, SkierCon 2023 uważam za wybitnie udany, pomimo lejącego się z nieba żaru, który przegnał wystawców plenerowych pod dach (na szczęście miejsca było pod dostatkiem!) i dał w kość osobom biorącym udział w turniejach pod chmurką (zawsze wiedziałum, że lepiej grać w planszówki, niż bić się na szpady i miecze). Do mojego konwentowego notesu trafiła już data przyszłorocznej, jedenastej edycji SkierConu. Koniecznie odwiedźcie Skierniewice w dniach 26-28 lipca 2024! Kto wie, może się tam spotkamy?

(osobatywy; onu/jenu) Queerowa osoba lewicująca. Pisze, piecze chleby, rozgląda się po świecie. Jej totemami są River Song i Lady Mary Crawley. Chętnie skoczy w czarną dziurę za Kathryn Janeway lub Gabrielem Lorcą. Przepada za dragiem.