Zjava numer trzynaście odbyła się w dniach 19-21 stycznia w szkole podstawowej przy ulicy Deotymy 35/21. To warszawski konwent poświęcony przede wszystkim grom – planszowym, fabularnym i larpom. I tych było mnóstwo w trakcie tegorocznej edycji. Ale i program prelekcji i paneli miał się czym pochwalić. Naszej redakcji nie mogło tam zabraknąć, a w tym roku przygotowaliśmy dla was naprawdę sporo punktów programu. Te trzy dni spędziliśmy w miłej atmosferze na warszawskiej Woli. Poniżej znajdziecie nasze szczegółowe wrażenia z imprezy.
Perła: Na konwencie byłam w piątek i sobotę. Bardzo dobrze się bawiłam. Uczestniczyłam w wielu ciekawych prelekcjach i pozwiedzałam stoiska wystawców, udało mi się też kupić parę fantów.
W piątek wysłuchałam prelekcji o wampirach, podczas której prowadząca opowiadała o ich pochodzeniu, jak weszły do kultury oraz pokazała nam przykłady interpretacji wampirów we współczesnych dziełach. Później byłam na bardzo ciekawej prelekcji redakcyjnej koleżanki Ewy Tomaszewicz, o tym, co może zabić nas w kosmosie. Wyszło na jaw, że najniebezpieczniejszą siłą nie są wcale potworni kosmici, tylko kapitalizm i, czasami, prawa fizyki. O 20:00 prowadziłam razem z Ginny N. quiz Którą queerową postacią w Świecie Dysku jesteś?, który okazał się świetną zabawą zarówno dla nas, jak i uczestników. Następnie uczestniczyłam w prelekcji o herbacie w popkulturze, prowadzonej przez Magdalenę Stonawską i Kirę Nin Nadolnik, również z Whosome. Bardzo ucieszyło mnie wspomnienie mojej ukochanej kreskówki – Samuraja Jacka. Po prelekcji wzięłam udział w turnieju, który polegał na rozpoznawaniu screenów z seriali. Byłam w czteroosobowej drużynie, razem z Ginny N., Olą z Avangardy i BlackMoon. Screenów było 101, a zabawy przy odgadywaniu co niemiara. Każde z nas coś wniosło, rozpoznając seriale, których nie znali pozostali. Niektóre pytania były bardzo podchwytliwe. Udało nam się wygrać. Naszą nagrodą była zapowiadająca się interesująco gra planszowa Mroczny Amulet.
Następnego dnia pojawiłam się na konwencie około godziny 12. W sam raz, żeby zdążyć na prelekcję o pieskach, prowadzoną przez Magdalenę Stonawską. Słuchacze mogli dowiedzieć się z niej jak narodziła się więź między człowiekiem, a psem i poznać różne, czasami nieoczywiste przykłady obecności czworonogów w kulturze. Po prelekcji udałam się do pokoju ciszy, gdzie mogłam trochę odpocząć, napić się herbaty i przygotować się do mojego własnego wystąpienia. O 14:00 odbyła się prelekcja o teraźniejszości serialu Doctor Who, prowadzona także przez Magdalenę. Opowiadała o przeszłości serialu, o 60 rocznicy i o tym co widzów i widzki czeka w przyszłości. Potem wysłuchałam panelu, poświęconego fanowaniu ogromnych uniwersów. Pytania były ciekawe, a panelistki udzielalały wyczerpujących odpowiedzi, omawiając między innymi ich początki w fandomie, sam fandom i najlepsze miejsce gdzie zacząć swoją przygodę z fanowaniem. O 16:00 zrobiłam sobie przerwę i znowu przygotowywałam się. Przechadzałam się również po stoiskach, znajdując przy okazji kilka fajnych drobiazgów. O 18:00 odbyła się moja prelekcja. Opowiadałam o swoich ulubionych kreskówkach, sposobie ich tworzenia i ich twórcach. Myślę, że poszła całkiem dobrze, mimo drobnych potknięć. Słuchacze włączali się też z swoimi komentarzami.
Przez te dwa dni bardzo miło spędziłam czas. Oprócz wysłuchania prelekcji i przechadzania się po stoiskach, rozmawiałam z osobami z redakcji Whosome i Stowarzyszenia Avangarda i poznałam także kilka nowych ludzi.
Ginny N.: Tegoroczna Zjava miała ciekawy program – nie bez sporego wkładu Whosome, ale oczywiście nie tylko;) Ze wspomnianych już wyżej punktów pozawhosomowych chcemy pochwalić konkurs z rozpoznawania seriali po screenach prowadzony przez Monikę Kujawę. To było naprawdę świetne zakończenie pierwszego dnia konwentu, a drobniejsze nagrody wygrały także dwie pozostałe drużyny. Ciekawa była też prelekcja Kiry Nadolnik o poświęceniu w Star Treku, podczas której prowadzącu opowiedziału o tym, jak poprowadzony został wątek Garaka z DS9, oraz krótkie przejście przez kreskówki, o których opowiedziała Perła. Tu warto docenić także pokazanie przez prelegentkę strony technicznej powstawania animacji.
Sporą część niedzieli spędziłem, szyjąc piracką flagę podczas warsztatów inspirowanych serialem Our Flag Means Death, które poprowadziła Majka Blackmoon Bieńkowska. Nie wyszło mi może dzieło sztuki, ale świetnie było spędzić czas, tworząc coś kreatywnego własnymi rękoma.
Konwent domknąłem dwiema prelekcjami Aleksandry Rael Cieklińskiej i Moniki Kujawy. Pierwszą o magiczności w świecie Our Flag Means Death, która ładnie pokazała poziomy baśniowości/nierealności, po które sięga serial. Druga zaś dotyczyła teorii mniej lub bardziej spiskowych odnośnie zakończenia drugiego sezonu Good Omens. I tu możemy powiedzieć tyle: ludzie naprawdę lubią swoje coffeeshop au’s skoro tyle teorii wysnuwają na podstawie kubka kawy na wynos.
Ogólnie były to bardzo przyjemne trzy dni (plus minus nieodśnieżone chodniki, ale to już wina miasta), w cudnej, konwentowej atmosferze. Szkoda tylko, że jedyna dostępna w konwentowej części budynku winda była nieczynna. Poprawiłaby mocno dostępność konwentu kapciowego. Za to pochwalimy salę spokoju – to było miejsce, w którym faktycznie można było się wyciszyć, odsapnąć chwilę od konwentowego zabiegania. Coś, co inne konwenty może też powinny wprowadzić.
Lierre: Dla mnie Zjava była przede wszystkim whosomowym zlotem – dostarczyłyśmy kawał programu, co miało dobre i złe strony. Dobre takie, że uważam, że był to program naprawdę dobry. Złe – bo nie udało mi się dotrzeć na żadne inne atrakcje… Cudownie było posłuchać prelekcji Ewy o umieraniu w kosmosie, Kornelii o kreskówkach, Kiry o Garaku i River o Xenie; uważam też, że całkiem dobrze wyszedł nam panel o fanowaniu długich uniwersów – myślę, że jeszcze kiedyś do tego tematu wrócimy. Poza tym konwent miał trochę wad (np. brak kawy!!!), a akustyka szkoły była ekstremalnie męcząca, było jednak sympatycznie, spokojnie i radośnie, a więc jak należy. Wspaniałym miejscem była strefa ciszy, gdzie można było się poratować herbatą i odpocząć od hałasu – bardzo chętnie z tego korzystałam.
Kira Nin: To była moja pierwsza Zjava, choć mieszkam w Warszawie, ale na najbliższe konwenty często najtrudniej się wybrać. W końcu zmobilizował mnie wkład Whosome, skorzystałum więc z okazji, żeby zrobić pierwszą od czasów sprzed pandemii powtórkę mojej prelekcji o Garaku (której wciąż przyda się trochę uporządkowania, kiedyś to zrobię, ale jest zawsze cudowną okazją do luźnej dyskusji) i dorzuciłum swoje trzy grosze do dwóch innych punktów programu. Chyba wyszły nie najgorzej ;). I zgadzam się z Ljer, musimy kiedyś jeszcze wrócić do fanowania długich uniwersów, to niewyczerpany temat. Byłum chyba na prawie samych whosomowych atrakcjach i każda z nich była interesująca. Podobała mi się też oferta wystawców – mimo niewielkich rozmiarów imprezy, udało się zebrać bardzo zróżnicowany asortyment. W tym ręcznie robione kostki, moja ulubiona rzecz do kupowania na konwentach. Jak wszystkich, zachwyciła mnie sala spokoju, była cudownym miejscem zwłaszcza w kontraście do męczącego szkolnego pogłosu reszty terenu. Aż mnie zastanowiło, jak sobie radzą ludzie grający w erpegi w korytarzach, mnie by te warunki przebodźcowały w pięć minut. Może dobrym pomysłem na przyszłe edycje byłoby spróbować zdobyć dostęp do większej ilości pomieszczeń, żeby dało się grać w spokojniejszych warunkach? Brak kawy i jedzenia też dość mocno dawał się we znaki, byłoby wspaniale, gdyby na przyszłość udało się to zmienić, bo generalnie oprócz tych niewygód atmosfera była bardzo miła i przyjazna.
Lady Kristina: Jako że Zjava jest konwentem skierowanym w dużej mierze do osób zainteresowanych grami, a ja za bardzo do tego grona nie należę, do tej pory nie miałam okazji tam gościć. W tym roku potraktowałam to jednak, podobnie jak przedmówczynie, jako mały whosomowy zjazd. A ponieważ osoby z redakcji przygotowały naprawdę dużo punktów programu, to właśnie tam, poza dyskusjami na korytarzach oraz okazjonalnym odpoczynkiem w strefie ciszy, spędziłam najwięcej czasu. Część z nich, w nieco krótszej wersji, widziałam już na zeszłorocznych urodzinach Whosome, ale ciekawie było się z nimi zapoznać w nieco odświeżonej wersji i bez takiego ograniczenia czasowego. Z pozostałych, które widziałam po raz pierwszy, muszę zdecydowanie wyróżnić prelekcje Lierre i Kiry o herbacie, Ewy o magii w filmach Nolana, która namieszała mi w głowie niemal tak bardzo, jak same te filmy, oraz River o Xenie, dzięki której mam jeszcze jeden serial na liście do obejrzenia 🙂 Sam konwent, mimo pewnych niedogodności, o których wspomniały już inne osoby, oceniam naprawdę pozytywnie i był on świetnym przerywnikiem od codzienności.
Rademede: Byłam dość krótko w sobotę, ale podobało mi się. Z rzeczy ogólnych to super pomysł na cichy pokój, gdzie można było sobie w spokoju wypić herbatę i odpocząć od zgiełku, przy kolorowankach czy książkach (widziałam zbiory opowiadań z Zajdli i komiksy). Równie fajnym pomysłem był pokój dla dzieci, aczkolwiek tam nie wchodziłam, więc nie wiem, jak wyglądał w środku. Prelekcja o fantastycznych pieskach była ciekawie poprowadzona. Nie wszystkie wspomniane pieski znałam, dzięki czemu mogłam dodać na listę nowe pozycje do poczytania/obejrzenia. Pod koniec prelekcji wywiązała się też fajna dyskusja, jakich przykładów zabrakło.
ET: To, że Whosome przygotowało na Zjavę jakąś gargantuiczną liczbę punktów programu, okazało się czymś fantastycznym, ale też moim przekleństwem, bo bardzo, ale to bardzo chciałam zobaczyć wszystko – no i sama miałam dwie prelekcje i poprowadziłam panel o fanowaniu wielkich uniwersów z najlepszymi Kirą, Magdaleną i River. Największe wrażenie zrobiły na mnie prelekcja o fantastycznych pieskach oraz o herbacie w popkulturze – świetna robota! Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zaangażowałam się też w opowieść Perły o kreskówkach, choć to zupełnie nie moja rzecz. Po raz kolejny zafascynowała mnie wiedza Kiry o Star Treku, bardzo też podobała mi się prelekcjo-dyskusja o tym, co się teraz dzieje w Doctor Who. Jest hajp! W efekcie jedynymi rzeczami, na które poza prelekcjami znalazłam chwilę, było integrowanie się w redakcyjną ekipą, dwie szybkie przebieżki po stoiskach i trochę dekompresji w pokoju ciszy – świetny pomysł i urocze zjavowe osoby, dbające, by dzbanek z herbatą był zawsze pełny. Żałuję, że w tym roku nie udało mi się zagrać nawet w szybkiego RPG-a, nie mówiąc już larpach – wszak Zjava grami stoi i następnym razem zdecydowanie muszę zrobić z tego właściwy użytek (już to widzę, hehe). Niemniej, mimo braku kawy (tak, ja też muszę o tym wspomnieć), bawiłam się super, nie tylko dlatego, że było nas tak wiele, ale też dzięki temu, że organizacyjnie było właściwie bez zarzutu. Wspaniała ekipa ogarniała wszystko i była wszędzie, udowadniając, że legendarna kolejka do akredytacji może być, no właśnie, legendarna. Świetna robota i do zobaczenia za rok!
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z wydarzenia!
Kolejna Zjava już za rok. I nas tam na pewno nie zabraknie. A tymczasem organizujące Zjavę, Stowarzyszenie Avangarda zaprasza na letni darmowy konwent Bazyliszek, który odbędzie się w dniach 5-7 lipca 2024.
Wspólny profil redakcji Whosome.pl. Podpisujemy nim zbiorcze teksty, tłumaczenia, analizy i dyskusje.