18 maja ukaże się polskie wydanie Loveless Alice Oseman, powieści o odkrywaniu i akceptacji, że jest się osobą aromantyczną i aseksualną.
Uwaga na drobne spoilery.
O Alice Oseman (she/they) zrobiło się głośno na anglosaskim rynku wydawniczym już jakiś czas temu – i to na tyle, że jej komiks Heartstopper doczekał się serialowej ekranizacji od Netflixa. Young Adult w ogóle trzyma się bardzo dobrze, a Oseman podbija go powieściami i komiksami o queerowych postaciach budujących małe queerowe społeczności. Heartstopper to więc nie tylko historia Charliego i Nicka, ale też osób w ich otoczeniu, zaś Loveless to nie tylko powieść o Georgii i jej drodze, ale bardziej uniwersalna opowieść o szukaniu i odnajdywaniu osób o queerowych doświadczeniach podobnych do naszych.
Loveless opowiada o ostatnich chwilach po skończeniu liceum[1] i pierwszych miesiącach na studiach Georgii Warr i jej przyjaciół – tych ze szkoły, Pip i Jasona, oraz współlokatorki w akademiku, Rooney. To jednak nie nauka, choć oczywiście się pojawia i stanowi ważną część powieści, jest tu na pierwszym planie, lecz próby zrozumienia przez Georgię swojej orientacji. Pierwszoosobowa narracja prowadzi nas przez rozterki dziewczyny, która bardzo próbuje się w kimś zakochać i mocno dusi w sobie to, że tak naprawdę nie kocha i nigdy nikogo nie kochała romantycznie. Georgia zmaga się z faktem, że choć uwielbia wszelkiego rodzaju romantyczną fikcję, od filmów i seriali, przez fanfiki, aż po twórczość Szekspira, to odrzucają ją nawet próby wyobrażenia sobie siebie w romantycznych sytuacjach. Jednak nawet gdy już rozumie, że jest aromantyczna i aseksualna, potrzebuje czasu, by zaakceptować siebie taką, jaka jest.
Powieść składa się krótkich rozdziałów o tytułach dzielących je na swoiste scenki-etapy. To sprawia, że całość czyta się naprawdę szybko, mimo że ma prawie 450 stron. I nawet ta pierwszoosobowa narracja, jakby Georgia opowiadała to wszystko czytelniczom, skracając dystans między nimi a swoim doświadczeniem, wypada dobrze. Także jeśli obawiacie się tej cegły – zupełnie nie macie czego.
Swego czasu pisałem, że tematyka aromantyczności i aseksualności ma się całkiem nieźle w literaturze Young Adult. Jak jednak zauważa koledżowy rodzic[2] Georgii, Sunil: „Nie ma tego w filmach. Rzadko kiedy ten motyw pojawia się w programach telewizyjnych, a jeśli już, to zwykle jest to jakiś niewielki wątek, który większość ludzi ignoruje”. Nietrudno dostrzec, że tak faktycznie jest. W polskiej i tłumaczonej na polski literaturze tym bardziej rzadko mamy aromantyczne i/albo aseksualne postaci na pierwszym planie i nawet w tle jest ich bardzo mało. Cieszy więc, że wydawnictwo Jaguar zdecydowało się przetłumaczyć właśnie Loveless. To mądra i ważna powieść pokazująca młodym osobom, które mogą mieć problem ze zrozumieniem tego, kim są, w świecie przesiąkniętym seksem i romansem, że jeśli one nic z tego dla siebie nie chcą, to wszystko jest z nimi w porządku. Że choć mogą czuć się zagubione, inne i może nawet – jak Georgia – nienawidzić siebie za to, że nikogo romantycznie nie kochają ani nikt ich nie pociąga, aromantyczność i aseksualność to normalne orientacje, które naprawdę istnieją. I warto je poznać i polubić, a razem z nimi poznać i polubić siebie.
Loveless nie unika trudnych momentów. Wręcz przeciwnie, jest ich sporo, a Georgia w końcu sprawdza, co to jest ta cała aseksualność i dowiaduje się o aromantyczności dobrze za połową książki. Główne skrzypce gra czas przed ich akceptacją – myśli i uczucia, które dla wielu osób aro/ace będą odbiciem ich własnych doświadczeń. Nie zawsze w stu procentach, ale wciąż na tyle podobnie, by przy lekturze ściskało się serce na myśl o tym, jak Georgia sobie z tym wszystkim nie radzi i jak nawet jej przyjaciele nie potrafią jej pomóc, wpychając (niechcący, ale zawsze) w poczucie winy. Wiele aromantycznych i aseksualnych osób ma podobne doświadczenia.
Georgia popełnia błędy, rani swoich przyjaciół, a jej problem z akceptacją siebie jest na tyle spory (skoro pada w jej myślach nieraz słowo nienawiść), że zdecydowanie czekam, aż w którejś kolejnej powieści pójdzie na terapię i trafi na dobrą terapeutkę, która nie będzie podważać jej orientacji. Zresztą nie tylko ona – jej przyjaciele też miewają swoje problemy. Zwłaszcza Rooney, która wyszła z przemocowego związku i niespecjalnie sobie z tym radzi, choć usilnie stara się to maskować. Ostatecznie jednak przyjaźń okazuje się silniejsza niż wszelkie konflikty i nieporozumienia, a zrozumienie, kim jest, pomaga Georgii zacząć akceptować siebie.
To także powieść o społeczności queerowej – nawet kiedy nie wszystkie tworzące ją osoby zdają sobie sprawę, że to właśnie taka grupa. W Durham, gdzie mieści się uczelnia Georgii, Jasona, Pip i Rooney, istnieje stowarzyszenie studenckie QUILTBAG+. Pip, jako wyoutowana lesbijka, oczywiście do niego wstępuje, ale co ciekawe, Georgia zostawia im swój mail i za namową Sunila przychodzi na bal Tęczowego Durham – i pomimo wątpliwości, całkiem dobrze się tam czuje. Z kolei w trakcie powieści Jason wyznaje Georgii, że sam właściwie nie jest zainteresowany seksem (choć nie określa się jako aseksualny). Georgia nie jest więc sama i tak naprawdę nigdy nie była sama w swojej queerowości. A jeśli chodzi o nowych przyjaciół, Rooney jest panseksualna, Sunil, przewodniczący Tęczowego Durham, jest niebinarnym asem, w tle przewija się też jego aromantyczna przyjaciółka Jess. Do tego okazuje się, że starsza kuzynka Georgii, Ellis, też jest aroace… Loveless to zdecydowanie nie jest historia queerowej jednostki w heteronormatywnym świecie.
Więc choć Georgia długo wypiera to, kim jest, dzięki takiej grupie wsparcia w końcu się tego uczy, przyswaja też, że przekraczanie własnych granic komfortu nie prowadzi do niczego dobrego. Akceptuje, że to naprawdę okej, nie chcieć romansu ani seksu. Życie wciąż niesie sporo niepewności, ale na koniec Georgia wie, że nie jest sama i że ma w życiu naprawdę sporo rzeczy, które czynią je dobrym i pięknym.
Powieść Loveless czytało nam się naprawdę dobrze, pochłonęliśmy ją w dwa dni, a przyczepić możemy się może do jednego czy dwóch miejsc. Bliżej początku Pip pisze Georgii, że poznała w kolejce do akademików dziewczynę z kwiatkiem Roderickiem, Georgia ten sms odczytuje, ale nie ma czasu odpisać. Po czym scenę później trafia do akademika, gdzie poznaje Rooney i jej kwiatka Rodericka – i w żaden sposób nie łączy kropek. Tu zabrakło dosłownie linijki na ten temat.
Drugą kwestią są zaimki Sunila. Gdy jego postać zostaje wprowadzona, dowiadujemy się, że używa zaimków on/oni (he/they w oryginale) i że jest niebinarny. Narracja tymczasem używa wobec niego tylko zaimków męskich i nie zostaje to nijak wyjaśnione. Tak jest też w oryginale, ale, co ciekawe, w nowym amerykańskim wydaniu powieści Sunil wyjaśnia, że używa obu form, ale preferuje zaimki męskie. To tym bardziej interesujące, że sami Alice Oseman używa zaimków she/they. Zastanawia więc, na ile była to decyzja autorki, a na ile ingerował tu wydawca, wymuszając „konsekwencję” – choć tak naprawdę bardziej konsekwentne byłoby używanie wymiennie obu form, a przynajmniej czasem singular they zamiast he, bo to odpowiadałoby lepiej stanowi faktycznemu. Sami zdecydowanie stawiamy na konsekwencję w konstruowaniu postaci nawet kosztem, mylącej w takim wypadku, jednorodności tekstu – bo ta druga ma służyć opowieści, a opowieść nie powinna być uszczuplana o ważne konteksty i niuanse ludzkiej tożsamości. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to wciąż pewien punkt dojścia i możemy najwyżej westchnąć z rezygnacją.
Samo tłumaczenie jest całkiem dobre, ale za to przydałaby się trochę lepsza korekta. Na początku mamy dwa razy w jednej scenie powtórzoną konstrukcję „luksusowa willa należąca do [koleżanki ze szkoły]”, co samo w sobie brzmi niezręcznie, a powtórzenie tylko do wrażenie podbija. Do tego mamy nie tylko – jak się zawsze zdarzy – parę literówek, ale i to tu, to tam pogubione części składowe zdania, a na końcu książki, gdzie wymieniono organizacje zajmujące się tematyką aromantyczności i aseksualności, zrobiono błąd w nazwie Kampanii Przeciw Homofobii, nazywając ją Komitetem Przeciwko Homofobii. Jednak samo podanie tych organizacji zaliczamy na pewno na plus.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na dobre Young Adult, zdecydowanie polecamy wam Loveless. To lektura, która pokaże wam trochę naszego – aroasów – spojrzenia na świat romansu i seksu, a osobom aromantycznym i aseksualnym da poczucie przynależności, jakiego wciąż trudno szukać w świecie popkultury, nawet jeśli pomału się to zaczyna zmieniać na lepsze.
[1] Co ciekawe, liceum, które kończą Georgia, Pip i Jason, to ta sama szkoła, do której chodzi Elle, przyjaciółka Charliego z Heartstoppera, a Jason, zanim się do niej przeniósł, chodził do szkoły Charliego i Nicka po drugiej stronie ulicy.
[2] Coś w rodzaju opiekuń i przewodnicz po studenckim życiu dla pierwszorocznych.
Alice Oseman, Loveless, tłum. Anna Halbersztat, wydawnictwo Jaguar 2022. Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.