Carole Ann Ford wcieliła się w Doctor Who w pierwszą towarzyszkę i jednocześnie wnuczkę Doktora Susan Foreman. W latach 60 jej postać nie mogła otrzymać takiego pola do popisu, jakie mają towarzyszki w New Who. Dziś aktorka opowiada, jak się z tym czuje. Wspomina także o nadziejach Williama Hartnella, który grał Pierwszego Doktora, odnośnie przyszłości serialu.
Choć z początku nie było pomysłu na regenerację Doktora i dopiero pogarszający się stan zdrowia aktora przyniósł twórczyniom i producentom serialu tę myśl, Ford wspomina:
Bill mówił już na samym początku, że serial może się nigdy nie skończyć. Nie ma powodu, żeby tak nie było, bo Doktor może się regenerować bez końca i mogą pokazać dowolne miejsce, dowolną rzecz, więc serial nie utknie w jednej formie.
Mogą spotkać różnych ludzi, polecieć na różne planety, napotkać różne okoliczności, nie ma powodu, żeby serial nie pozostał świeży… Nie ma przyczyny, żeby się skończył, może trwać do końca świata.
Wspomina o tym, jak myśli, że dziś Hartnell odbierałby serial:
Gdyby tylko mógł tu być, cieszyć się tym wszystkim… Uwielbiałby to, jaki sukces odniósł serial, to jak ludzie pozostają mu wierni, jak go kochają. To niezwykłe. W ciągu ostatnich kilku dni otrzymałam informację od BBC, do jakich krajów go sprzedali i to niesamowite… Jednym z nowym miejsc jest Polinezja!
Aktorka opowiada też o relacji pomiędzy nią a Williamem Hartnellem:
Bardzo łatwo było mi wejść w rolę Susan, bo on traktował rolę [dziadka] bardzo poważnie. Kochałam go. Dla mnie był tym uroczym człowiekiem, z którym pracowało się bardzo łatwo. Miał pokręcone poczucie humoru, które było świetne, jeśli doceniasz taki humor i podejrzewam, że trochę rozbrajało, jeśli to jednak nie była twoja rzecz.
Ford czeka też na nową serię z Ncutim Gatwą i Millie Gibson u jego boku. Ma dla niej kilka porad:
Ćwicz bieganie! Nie wiem właściwie, czy to wciąż aktualna rada, ale zdecydowanie musisz być gotowa na wszystko. Nigdy nie wiesz, o co cię poproszą pomiędzy jednym scenariuszem a drugim.
Swego czasu Ford opowiedziała o tym, jak marzyła, by Susan miała więcej do pokazania:
Podczas pierwszej rozmowy z Verity [Lambert] spytano mnie, jakie posiadam umiejętności. Byłam tancerką, akrobatką, pływaczką, jeździłam konno, więc pomyślcie tylko czego mogliby ode mnie zechcieć – ale nie chcieli. Jak się okazało, to co robiła [Susan]… nie powiedziałabym, że to było nudne, bo to było ciekawe do zrobienia i było świetnie pracować przy czymś z tak wspaniałymi ludźmi, ale gdyby tylko pozwolili mi zrobić coś bardziej odważnego albo interesującego i ekscytującego… Wyobraźcie sobie tylko, wsiąść na konia i uciekać przed Dalekami – to byłoby dużo zabawniejsze, niż po prostu próbować znaleźć wąski korytarzyk, gdzie mogłabym się ukryć.
Nie skorzystali z moich umiejętności, czego żałuję. [Susan] mogłaby mieć o wiele głębszą i ciekawą osobowość. Chcieli, żeby była dziewczyną z sąsiedztwa, więc wszystkie interesujące rzeczy – to znaczy interesujące dla mnie – które próbowałam przemycić do roli, zostały usunięte po pierwszym odcinku. Szkoda.
Aktorka porównała także Susan do Rose granej przez Billie Piper:
Bywałam zazdrosna. Mogłam wykonać wszelkiego rodzaju numery kaskaderskie, byłam bardzo wysportowana. Kiedy zobaczyłam Billie Piper wykonującą ten niesamowity lot na łańcuchu ponad ognistym basenem, pomyślałam: „To niesprawiedliwe! Też mogłam coś takiego zrobić!”. Było wiele momentów, kiedy myślałam: „To niesprawiedliwe! Dlaczego one mają tę szansę, a ja nie? Mogłam przełamać zasady”.
Dziś aktorka dodaje:
Miałam tyle możliwości do zaoferowania, które mogliby wpisać w scenariusze, co dałoby mi do zagrania ciekawszą postać i sprawiło, że Susan byłaby o wiele lepiej zarysowana, a scenarzyści mieliby z nią więcej zabawy.
Ford jednak wciąż kocha Doctor Who i ma nadzieję, że serial będzie trwał:
Mam nadzieję, że będzie trwał i rozszerzał swój zasięg na świecie. Więcej tego samego przez wiele kolejnych lat!
A jak wy widzicie postać Susan? Chcielibyście zobaczyć ją w bardziej aktywnej odsłonie?
Źródło: Radio Times