David Bradley w rozmowie z Radio Times omawia, co sprawia, że William Hartnell jest wyjątkowym Doktorem i wraca do źródeł serialu.
Związek Davida Bradleya z Doctor Who jest długi i wyboisty – najpierw wystąpił gościnnie w odcinku 7 serii, Dinosaurs on the Spaceship, później pojawił się w fabularyzowanej wersji historii powstania serialu, An Adventure in Space and Time jako William Hartnell, który grał Pierwszego Doktora. Zrobił tak ogromne wrażenie na twórcach, że kiedy wpadli na pomysł przywrócenia pierwszej inkarnacji w jednym ze świątecznych odcinków, nie zastanawiali się długo nad wyborem.
O swojej podróży przez czas i przestrzeń Bradley mówi tak:
W National Theatre wpadłem na Marka Gatissa. Zapytał mnie „Czy wiesz, że minęło już dziesięć lat od An Adventure in Space and Time?” Tym samym przypomniał mi o jednym z najlepszych angaży, które dostałem. Wciąż jestem dumny z tego, co zrobili Mark i reszta ekipy oraz z tego, że mogłem być tego częścią. Hartnell był moim pierwszym Doktorem – nie jestem w końcu taki stary – więc to był zaszczyt i olbrzymia odpowiedzialność wcielić się w tę postać. Grasz nie tylko kogoś, kogo podziwiasz, ale także kogoś, kogo rodzina wciąż ocenia, czy są zadowoleni czy nie, z tego jak go przedstawiłeś. Na szczęście dla mnie powiedzieli po prostu: „Zagrałeś dziadka” i byłem zachwycony. Poczułem większą ulgę niż kiedykolwiek wcześniej.
O swym powrocie do roli opowiada:
Oczywiście, za drugim razem u boku Capaldiego mogłem trochę zakręcić tą postacią i pozwolić sobie na więcej luzu. Bardziej bawiłem się rolą niż dbałem o autentyczność i przekonywanie prawdziwych Whovian, którzy i tak znają się na serialu lepiej niż ja. A to, że im się podobało, uważam za sukces.
Bradley nigdy nie ukrywał, że nie chciał naśladować Hartnella i jego sposobu, w jaki odgrywał Doktora. Nie znaczy to jednak, że był całkiem nieprzygotowany.
Mam nadzieję, że wyniosłem coś z materiału źródłowego z Pierwszym Doktorem. Sposób patrzenia, głos i ton w stylu „Nie podobasz mi się, młody człowieku!”. Przechylał głowę i w moim odczuciu najlepiej uosabiał cechy tej postaci. Ale to, co mnie najbardziej ujęło, to to, że sprawił, że Doktora ciekawi wszechświat i wszystko, co w nim istnieje. Oczywiście naraża siebie oraz innych na niebezpieczeństwo podczas swych przygód, a ponieważ jest dociekliwy i ciekawski, myślisz sobie „Jaka szkoda, że nie byłem taki, kiedy byłem młodszy”, zamiast brać wszystko, co mówią za pewnik. A on wciąż zadaje pytania. Jest w nim fascynacja i zainteresowanie wszystkim wokół, co czyni go w pewnym sensie młodym. I chyba dlatego tyle dzieci zaciekawiła ta postać. Następni aktorzy kreowali Doktora na swój własny, wyjątkowy sposób, ale to on wyznaczył ten szlak. Więc stworzył coś absolutnie cudownego.
Zapytany o ulubiony odcinek, mówi:
Wydaje mi się, że ten, który wywarł największe wrażenie i ten, do którego raz za razem wracałem – pierwszy. Z powodu historii dziejącej się w tle i determinacji. To był dzień, w którym zabili Kennedy’ego, a Verity Lambert parła i parła do przodu, żeby nie zrezygnowali z jej produkcji. A mogli to z łatwością uczynić, bo nie wszystkim w BBC się podobała. Mieli nadzieję, że użyją tego jako wymówki, aby powiedzieć „wyrzucamy Doktora do kosza”. Mogli zdusić Doctor Who w zarodku. Ale Verity Lambert się postawiła i powiedziała im „Nie wolno wam tego zrobić. Wyemitujemy go jeszcze raz”. I to wspaniały odcinek, bo przedstawia nam wszystkich bohaterów.
Co znaczy dla Bradleya ten serial?
To wspaniałe, że jak powiedział Hartnell, nie będzie Doctor Who bez Doktora, kiedy okazało się, że nie da rady już dłużej grać postaci. Pomysł z regeneracją był przełomowy. I pokazuje to, jak z Jodie, jak bardzo mogą być różnorodne. Mogą istnieć w nieskończoność. Mam nadzieję, że przetrwa kolejne 60 lat.
Oglądaliście jakiś odcinek z Pierwszym Doktorem? Co serial Doctor Who znaczy dla Was?
Źródło: Radio Times.
Autorka bloga Anndycja, nauczycielka angielskiego, bibliotekarka, pisarka fanfiction, a przede wszystkim fanka. Gdyby mogła być zwierzątkiem, byłaby fenkiem. Regularnie pozwala, żeby popkultura łamała jej serce i przywracała do życia. Lubi filmy Disneya i horrory o duchach, literaturę dziecięcą i reportaże true crime. Miłośniczka brytyjskich seriali, teatru, herbaty, kotków i Neila Gaimana. W Doctor Who wkręciła się dość późno – w 2011 roku – ale wystarczająco wcześnie, by napisać o nim pracę magisterską. Od tamtej chwili większość czasu spędza w TARDIS. Najchętniej z Dziesiątym Doktorem.