Rzeczniczką prasową Doctor Who przez pierwsze pięć lat jego produkcji była Jacqui Stonebridge. W najnowszym wydaniu Doctor Who Magazine opowiedziała o swojej pracy i ciekawych zadaniach, z którymi się mierzyła.
Doctor Who – tak jak każdy serial – musi mieć swoich rzeczników prasowych i marketingowców. Bez tego by nie przetrwał. Tyczy się to także klasycznych serii, ba, nawet początków serialu. Pierwszą taką osobą była Jacqui Stonebridge. Przez pięć pierwszych lat emisji serialu była odpowiedzialna za przygotowywanie materiałów prasowych o Doctor Who.
Jacqui Stonebridge dołączyła do BBC w 1958 roku, gdy miała 16 lat. Na początku pracowała w dziale pocztowym. Później – w wydziale fotografii. W 1963 roku, gdy miała 22 lata, a Doctor Who właśnie się rodził, trafiła do wydziału promocji i publikacji.
Naszym szefem był Ken Adcock, a moją bezpośrednią przełożoną Penny Fraser. Gdy dołączyłam do wydziału, miałam zaledwie 22 lata. Pracowałam z dwiema kobietami, Pam Ritz i Audrey Coleman. Obie były po pięćdziesiątce, były dla mnie jak matki. Siedziałyśmy z przodu biura, a za nami był dział fotografii. Drukowaniem zdjęć zajmowała się Maggie Yoing. Co tydzień Penny przychodziła i przydzielała nas do danego programu. Jako nowa dziewczyna nie miałam wyboru. Pam i Audrey pracowały już wiele lat, więc sobie wybierały, a ja dostawałam to, co zostało. One chciały pracować nad poważniejszymi produkcjami niż science fiction. Tak wylądowałam z Doctor Who.
Jaki był pierwszy wielki serialowy sekret?
Wielką rzeczą – już na samym początku – było ujawnienie, że TARDIS to policyjna budka telefoniczna. To był ogromny sekret. Było na to embargo – sprawa życia i śmierci. Nikt nie miał pozwolenia, by o tym mówić, bo w tamtych czasach był to wielki szok.
Stonebridge dobrze pamięta swoje pierwsze zadanie. Musiała dotrzeć do producentki serialu, Verity Lambert, lub jej asystentki i umówić termin, w którym fotograf mógłby wpaść do studia i zrobić zdjęcia. Zazwyczaj był to okres ostatnich prac, gdy ekipa miała już na sobie kostiumy – czyli przy próbach kostiumowych. Wykonane zdjęcia były wywoływane w ciemni wydziału promocji.
Jacqui Stonebridge pracowała z trzema fotografami – wśród nich byli Don Smith z „Radio Timesa” oraz Douglas Playle, który wykonał pierwszą sesję zdjęciową dla Doctor Who w sierpniu 1963 roku. Głównym zadaniem młodej pracownicy było odpowiednie wykorzystanie przygotowanych zdjęć.
Stale dzwoniłam do biura producentów, by dowiedzieć się, co będzie się działo w kolejnej historii Doctor Who, chcąc przekazać widowni tyle, by ją zainteresować. Pisałam notkę z tyłu – opis tego, co przedstawia obrazek. Często skupialiśmy się na nowym potworze lub wyzwaniu dla Doktora. Zazwyczaj były to dwa-trzy zdania na odwrocie fotografii. Były drukowane z datą i inicjałami fotografa. Następnie zajmowałam się ich wysyłką do regionalnej i krajowej prasy. To był angażujący proces od początku do końca. Byłam częścią małej linii produkcyjnej.
Największym tematem tabu były spoilery – polityka Doctor Who trzymała wielkie historie pod kluczem.
Zawsze były osoby, które coś wygadały. Największym sekretem była policyjna budka. I oczywiście, kilka lat później to, że William Hartnell odchodzi z serialu i zastąpi go Patrick Troughton. To była wielka sprawa, nie chcieliśmy, żeby to wyciekło. Co kilka tygodni był kolejny sekret, jak Dalekowie czy Cybermeni.
Tak jak dziś, niestety niektóre rzeczy nie zostały sekretami na długo i wyciekały, a wtedy pisano o tym w wielu gazetach. Dlaczego według promotorki Doctor Who tak przemówił do publiczności?
To było coś zupełnie nowego. Bardzo nowego. Teraz to nie wprawia w szok, ale w tamtych czasach zobaczenie kosmitów w telewizji było czymś zaskakującym. Nie sądzę, by twórcy zdawali sobie sprawę, jak wielkim stanie się ich serial. To był fenomen.
Poza Doctor Who Jacqui Stonebridge pracowała jeszcze przy promocji m.in. Steptoe and Son, Till Death Us Do Part, That Was the Week That Was i Cathy Come Home.
Sama historia tego, jak rzeczniczka trafiła do BBC, jest ciekawa, ale i smutna. Jej ojciec, porucznik lotnictwa Richard Dick Williams, zmarł w styczniu 1954 roku. Zwracał amerykański samolot pożyczony podczas wojny, gdy doszło do wypadku i się rozbił. Miał nagranie jednego ze swoich lotów, które BBC wyemitowało w 1942 roku. Dwunastoletnia Jacqui napisała do stacji, czy może otrzymać kopię nagrania. Gdy pojawiła się w ich siedzibie, przywitał ją Jon Pertwee, który oprowadził ją po biurach i studiu. Wizyta w BBC zrobiła na niej wrażenie. Gdy skończyła szkołę, mając 16 lat, mogła wybrać pracę w BBC lub bankowości. Wybrała telewizję, bo czuła wobec niej lojalność. Gdy odeszła z BBC, Jon Pertwee został Trzecim Doktorem.
W sumie Stonebridge pracowała przy Doctor Who przez pięć lat. Zakończyła pracę w 1968 roku, gdy urodziła córkę, Lisę.
Gdy miało się dziecko, nie pozwalali wrócić. To teraz wydaje się dziwne, ale wtedy nie można było zrobić roku przerwy i wrócić do robienia kariery. Wypadało się z obiegu. To było staromodne, ale się na to zgadzano.
Po roku od urodzenia dziecka Stonebridge odwiedziła studio – zrobiono jej z córką pamiątkową fotografię. Później jej życie obrało nowy kierunek. Pomagała mężowi, Adrianowi Stonebridge’owi, który był profesjonalnym tenisistą, prowadzić Stonebridge Tennis Academy. W tym czasie wychowywała Lisę i jej młodszego brata Warrena. W 1982 roku pojechała do Hiszpanii, by towarzyszyć nagraniu programu swojego męża Tennis That Counts. W 1984 z przyjaciółką Pat otworzyły sklep z antykami, który prowadziły przez dwadzieścia lat.
Stonebridge uważa, że pracę przy Doctor Who dostała, bo nikt nie pomyślał, że serial będzie tak ważny i będą emitować go przez tyle lat. Traktowali go jak wieczorny niedzielny program dla dzieci. Nie był wtedy aż tak ważny. Oczywiście, Doctor Who okazał się sukcesem, a Jacqui Stonebridge – choć niezbyt znana – zapisała się w jego zakulisowej historii.
Źródło: „Doctor Who Magazine” #590
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.