Już w niedzielę, 17 kwietnia, obejrzymy Legend of the Sea Devils. Odcinek wspólnie z Chrisem Chibnallem napisała Ella Road. Przygotowaliśmy serię wywiadów z obsadą oraz showrunnerem. Poniżej wywiad z Chrisem Chibnallem.
Gdzie znajduje się główna obsada na początku odcinka?
W odcinku specjalnym załoga TARDIS wyląduje w nadbrzeżnej wiosce w Chinach. Będą na tropie tajemnicy skarbu Flor de la Mar [kwiat morza – przyp. tłum], który Doktor chciała odnaleźć przez długi czas. Gdy tam docierają, okazuje się, że dzieją się dziwne wydarzenia, a przerażające zło zostało uwolnione w tej wiosce!
Co było twoją inspiracją przy tym odcinku? Dlaczego współpracowałeś nad scenariuszem z Ellą Road?
Chcieliśmy zrobić piracką historię podczas Flux, ale z różnych powodów to nie zagrało. Gdy przyszła pora, by pomyśleć o ostatnich odcinkach specjalnych, to była jedna z rzeczy, do której chciałem powrócić. Zrobić wielką, porywającą, świąteczną przygodę dla przedostatniej historii Jodie. Chciałem, by była tam wojownicza piracka królowa. Ella Road przyszła do nas z pomysłem o Madam Ching – tej niesamowitej postaci z historii – dzięki niej wszystko spięło się w całość.
Możesz opowiedzieć co nieco o procesie przyjęcia nowych gościnnych aktorów na pokład?
W Doctor Who jesteśmy szczęściarzami, bo Andy Pryor to jeden z najlepszych dyrektorów castingowych w branży. Andy jest świetny w obserwowaniu wszystkich i odkrywaniu nowych, świetnych, młodych talentów. Gdy rozmawialiśmy o historii, opowiedziałem mu o postaciach, o których myślimy. Zazwyczaj podczas tego procesu Andy przygotowuje listę, są ludzie, którzy nagrywają nagrania castingowe i oglądamy mnóstwo osób. Tak było tym razem, zobaczyliśmy wielu wspaniałych ludzi.
Crystal Yu całkowicie zabłysnęła. Zobaczyliśmy też Marlowe Chan-Reevesa, który gra Ying-Ki. To chyba jego pierwsza praca w telewizji, a będzie on gwiazdą w przyszłości. Tak się dzieje dzięki Andy’emu Pryrorowi i jego drużynie – to niedocenieni bohaterowie serialu od 2005 roku. Muszą obsadzić każdy odcinek, a litania niesamowitych aktorek i aktorów gościnnych istnieje dzięki nim i ich geniuszowi. Serial ma wobec nich im ogromną dozę wdzięczności.
Dlaczego chciałeś przywrócić diabły morskie? Taki zawsze był plan? Jak wraz z drużyną sprawiliście, że twoja wizja stała się rzeczywistością?
Wcale nie zaczynaliśmy od diabłów morskich. Świetną rzeczą w historii Doctor Who jest to, że czasami możesz spojrzeć na nią i stwierdzić: poczekajcie, idealny potwór już istnieje, już tutaj jest! Można spędzić dużo czasu, rozmyślając nad stworzeniem potwora dla historii, ale pomyśleliśmy – jeśli dodamy diabły morskie, to stanie się bardzo ekscytujące. Wnoszą dodatkową warstwę do historii, ekscytacji i znaczenia dla fanów. Nie było więc ich tam od razu, ale gdy ich umieściliśmy, to naprawdę zadziałali.
Później kwestią jest to, czy robimy duży redesign tak jak przy Silurianach, gdy pracowałem ze Stevenem Moffatem przy pierwszej serii Matta Smitha. Stworzył je ten sam scenarzysta – Malcom Hulke, więc są to jakby kuzynie potwory! Z diabłami morskimi czuliśmy, że do tej historii będzie pasować ich oryginalny, genialny i rozpoznawalny wygląd, którym trochę się pobawimy – trochę ich podpiracimy, a przy okazji odświeżymy i powiększymy, ale głównie zachowujemy niesamowity wygląd stworzony przez Johna Friedlandera.
Jest to więc jego kreacja, odświeżona przez Roberta Allsoppa i Raya Holmana, naszych projektantów od kostiumów i potworów. Byliśmy szczęściarzami, mając Craige’a Ellisa, który we Flux grał Karvanistę, bo tu zagrał dowódcę diabłów morskich. To wspaniały aktor, który znów kryje się za kolejną maską – nadal nie widzieliśmy jego prawdziwej twarzy w głównym serialu! Świetnie występuje, a potrzebowaliśmy naprawdę dobrego aktora – zarówno głosowego, jak i fizycznego. To, co wnosi, jest jak zawsze piękne.
Co zostało dodane do nich po nakręceniu? Protetyka stworzona przez Roberta Allsoppa wydaje się być taka prawdziwa.
Takie rzeczy jak ekspresja, mruganie okiem, trochę warczenia. To drobne rzeczy, które sprawiają, że to ożywa. Ale to są w sumie takie potwory, jakimi były poprzednio.
Wydaje się, że jest duże oczekiwanie na ich powrót?
To cudowna rzecz, którą możesz czasem zrobić – nie ma milionów potworów w Doctor Who, które możesz przywrócić. Diabły orskie smą darzone cudowną sympatią, a nie zostały jeszcze wykorzystane w nowej erze. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień o Doctor Who, a właściwie z bycia żywym, jest zobaczenie ich w telewizji. To była miła rzecz do zrobienia w naszej przedostatniej historii.
W jaki sposób rozwija się relacja pomiędzy Yaz i Doktor?
Dan owinął się wokół dynamiki pomiędzy Doktor i Yaz. Z dystansu zauważył coś, czego przed sobą nie przyznawały. Myślę, że w Eve of the Daleks Doktor oraz Yaz nakierowały nas na to, że obie mają uczucia, które tłumią i o których milczą. Czekają je pewne rozmowy, zobaczycie je w odcinku. Mają o czym gadać!
Czy to bardziej samodzielny odcinek?
Tak, to wielka samodzielna przygoda dla całej rodziny! Zakręcona, awanturnicza przygoda dla Doktor, Dana i Yaz z wielkimi potworami, dużym statkiem pirackim, walką na miecze, mnóstwem zabawy, akcji i żartów, zanim przejdziemy do wielkiej epickiej bitwy o przetrwanie w finałowym odcinku Jodie.
Ten odcinek powstawał w restrykcjach covidowych. Jakie były największe wyzwania do pokonania?
To była wielka próba, nie wiedziałem, czy możemy to zrobić, gdy produkcja wyciągała różne znaki stop przy robieniu Flux. Wiedzieliśmy, że to będzie wielka sprawa, by przenieść serial w przeszłość, przez świat, na statki i morza. Uznanie dla całej ekipy produkcyjnej od preprodukcji do postprodukcji. Daf Shurmer, nasz projektant produkcji, to absolutna legenda i zrobił coś, co myślałem, że jest niemożliwe. Osiągnął wielką skalę z wieloma planami zdjęciowymi, które wyglądały zdumiewająco.
Haolu Wang, nasza genialna reżyser, i Mark Waters, nasz reżyser fotografii, nakręcili to genialnie, z energią, miłością i zabawą, a cała obsada w to poszła. I DNEG, którzy robią nasze CG i wizualne efekty dostarczyli coś naprawdę specjalnego. Mamy potwory morskie, pirackie statki, oceany i starożytną nabrzeżną wioskę!
Tak jak przy każdym odcinku Doctor Who, to ogromny wysiłek zespołowy. Każdy był zaangażowany – od testowania każdego, po sortowanie baniek – żadnego dnia produkcji nie wstrzymano przez COVID. Sam fakt, że Jodie Whittaker nie zachorowała przez cały rok, gdy kręciliśmy jej ostatnią serię, daje świetny przykład jej odpowiedzialności i tego, że stawia serial na pierwszym miejscu.
Dla nowych osób, które zobaczą Doctor Who – czy to prosty odcinek, żeby dołączyć? Co z tego wyniosą rodziny?
Myślę, że to świetny odcinek, by do niego przyjść. Ma dużo akcji, bohaterską fabułę, dużo zabawy, wielkie szalone potwory, szalone pomysły, ambicje kinową, a także świetną obsadę. Mamy wielką przygodę – nieważne, czy nie widziałeś nigdy serialu, czy obejrzałaś wszystkie odcinki. A dla publiczności i fanów, którzy widzą nas od dawna, mamy różne mrugnięcia okiem do przeszłości i easter eggi. Jest coś dla każdego.
Czy zaczynasz czuć się surrealistycznie, gdy twój czas nad serialem prawie dobiega końca?
Jest mniej pracy. Cudownie jest robić postprodukcję dwóch ostatnich odcinków, bo nie musisz pisać i kręcić w tym samym czasie. Jako showrunner Doctor Who wykonujesz trzy prace. Piszesz odcinki, patrzysz na kręcenie i edytujesz oraz robisz postprodukcję wielu odcinków. To miłe uczucie, gdy nie muszę myśleć o innych odcinkach.
Kocham proces postprodukcji. To jedna z moich ulubionych części, bo patrzysz, jak zespoły geniuszy tworzą świetną robotę! Miło więc nie być przepracowanym, nie mieć tej presji z tego, co dalej wypadnie. Łączę przerwę z kończeniem tych odcinków i pracą nad innymi rzeczami. To jest teraz cudowne.
Przypominamy, że premiera odcinka Legend of the Sea Devils odbędzie się 17 kwietnia na BBC One o godz. 20:10 polskiego czasu. Nie znamy jeszcze polskiej daty premiery na kanale BBC First.
Źródło: BBC
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.