Zebraliśmy dla was kilka wypowiedzi Petera Capaldiego o jego miłości do Doctor Who towarzyszącej mu przez całe życie.
W 2014 roku w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi The Independent Peter Capaldi opowiedział o swoich początkach – trudnościach w utrzymaniu tajemnicy, że dostał rolę Doktora, a także swoim życiu z serialem.
Sekrety otaczające produkcje BBC są przysłowiowe. Żadna informacja nie może zostać ujawniona ot tak – dopiero w odpowiednim miejscu i czasie, gdy osoby, których dotyczy, zdążą trochę pocierpieć. Nie inaczej było z Peterem Capaldim, który o tym, że zagra Doktora, dowiedział się sporo wcześniej niż reszta świata, ale nie mógł się swoją radością z nikim podzielić. Jak stwierdza autor oryginalnego artykułu: „Peter Capaldi nie mógł o tym powiedzieć nawet własnej córce. Gdyby się złamał, czekałby na niego pluton egzekucyjny złożony z eksterminujących Daleków”. Peter Capaldi skomentował zaś, że to było cudowne uczucie, mieć dostęp do takiej wiedzy, ale konieczność ciągłego kłamania była bardzo męcząca.
Dziennikarz w barwny sposób opowiedział o spotkaniu:
Jestem umówiony z Peterem Capaldim w głównej kwaterze światowego whomanizmu – w studiu BBC w Cardiff. W recepcji wita nas Dalek, pełniący być może rolę mrożącego krew w żyłach przypomnienia, co czeka tych, którzy rozgłaszają spoilery. Peter Capaldi jest bystry i ostry niczym brzytwa, ale równocześnie bardzo serdeczny. Bije od niego charyzma, którą widać pewnie po drugiej stronie galaktyki.
Peter Capaldi jest rodowitym Szkotem – urodził się w Glasgow. Uczęszczał do Glasgow School of Art, śpiewał w punkowym zespole Dreamboys i zadebiutował w 1983 roku w filmie Biznesmen i gwiazdy („Local Hero”). Przez kolejnych 31 lat kariery udowodnił, że jest aktorem niezwykle elastycznym, zdolnym wcielić się nawet w najtrudniejsze role, od postaci bardzo miłych po tak trudne charaktery jak słynny Malcolm Tucker z The Thick of It. Sam swoją działalność podsumowuje następująco:
Ostatnio podkładałem głos w reklamie masła. Reżyser poprosił mnie: „Czy mógłbyś brzmieć trochę mniej groźnie?”. Tak, do tego właśnie doszło. Przeszedłem drogę od przemiłego Billa Forsytha do niezwykle groźnego sprzedawcy masła.
Ma bogatą filmografię i jego popularność ciągle rośnie, jego marzeniem zawsze było jednak zagranie w Doctor Who. Z dumą przyznał, że fanem był od dziecka i żartuje, że ostatnio w rolę Doktora wcielił się, gdy miał dziewięć lat i bawił się z innymi dziećmi na podwórku. W wieku lat 15, w 1974 roku, napisał do Radio Timesa list pełen pochwał pod adresem artykułów poświęconych serialowi. Wspominał:
Byłem totalnym geekiem. Ale jak się ma 17 czy 18 lat, odkrywa się sex, drugs and rock’n’roll. Miałem wielką kolekcję książek, autografów, zdjęć, ale pozbyłem się ich, wybierając piwo i curry… To było takie głupie. Przyszłość świata należy do geeków.
Nie porzucił jednak miłości do serialu na zawsze.
Dorastałem w czasach Doctor Who, The Beatles, Sunday Night at the London Palladium, smogu, bronchitu i całej reszty. Doctor Who mam w genach. Mogłem go na chwilę porzucić, ale teraz syn marnotrawny powraca! Moja historia jest niesamowita. Byłem tak mocno wkręcony w ten serial, ale nigdy nie przypuszczałem, że naprawdę mógłbym zagrać Doktora. To było zupełnie nieprawdopodobne, nigdy tego nie rozważałem. Jednak na moją aktorską karierę Doctor Who wpłynął bardzo mocno. Myślę, że więcej nauczyłem się od Doktora niż w Royal Shakespeare Company. Nauczył mnie, na czym polega bycie aktorem.
Gdy podjęto decyzję, że to właśnie on zostanie nowym Doktorem, kręcił właśnie w Pradze odcinki Muszkieterów, serialu, w którym wcielał się w rolę kardynała Richelieu.
Przeczytałem w gazecie, że Matt Smith odchodzi. Myślałem, że nikt nie będzie mnie brał pod uwagę… Byłem przekonany, że znów w Doktora wcieli się ktoś młodszy. Całe dnie spędzałem na planie, więc miałem wyłączony telefon. Pewnego wieczoru odkryłem dziewięć nieodebranych połączeń. W końcu mojej agentce udało się do mnie dodzwonić i usłyszałem „Cześć, Doktorze”. Schowałem się w kącie, bo nie mogłem o tym nikomu powiedzieć! A potem poszedłem na spacer. Wędrowałem ulicami Pragi i nuciłem pod nosem główny motyw ze ścieżki dźwiękowej.
Czemu, zdaniem Capaldiego, serial zawdzięcza tak niezwykłą trwałość?
Występują w nim potwory, a głównego aktora można zastąpić nowym. Jak powiedział kiedyś Steven Moffat, gdyby każdy serial mógł zrobić coś takiego, wszystkie utrzymywałyby się dłużej. Doctor Who to science fiction, ale z mocną nutą baśni, jak opowieści braci Grimm. Doktor zabiera widza głęboko w leśną gęstwinę, gdzie żyją straszliwe potwory, ale zawsze udaje mu się zaprowadzić go z powrotem w bezpieczne miejsce. To nadaje unikalną atmosferę i mocno przemawia do widzów w każdym wieku.
Doctor Who zawiera w sobie swoiste kamienie węgielne ludzkiej psychiki. Bohater umiera i odradza się. To bardzo potężna idea. Serial pomaga młodym ludziom oswoić się ze śmiercią w sposób, który nie wywołuje poczucia żalu i straty.
Wspominał też swoje pierwsze chwile na planie:
Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy wszedłem do TARDIS. Musiałem wykazać się ogromną cierpliwością, gdy miły mężczyzna z obsługi pokazywał mi, jak działa konsola. Myślałem: „Wiem, jak się lata TARDIS. Wiem o tym od bardzo dawna, pewnie dłużej niż ty. Nie musisz mi tłumaczyć!”.
Tęsknicie za Peterem Capaldim w roli Doktora?
Źródło: The Independent
(ona) kulturoznawczyni, redaktorka i tłumaczka, fanka fandomu. Lubi polską i niepolską fantastykę, szynszyle, psy, rośliny doniczkowe, kawę i sprawiedliwość społeczną.