Ziemia jest ogromną planetą. Do dziś nie odkryliśmy tego, co kryje się w oceanach, a zapewne także głęboko pod ziemią. Czy może kryć się tam uśpione niebezpieczeństwo? W Doctor Who – owszem! Jak po latach ogląda się The Hungry Earth / Cold Blood? Sprawdzam.
The Hungry Earth / Cold Blood to druga dwuczęściowa historia w 5 serii Doctor Who. Tym razem również otrzymujemy znanych z Whoniversum kosmitów, aczkolwiek w New Who są nowością. Po latach nieobecności powracają Silurianie, a przywraca ich nie kto inny, jak przyszły showrunner serialu – Chris Chibnall.
Akcja odcinków dzieje się w niedalekiej przyszłości – przynajmniej w momencie emisji historii – w 2020 roku. A konkretniej w Walii – w Cwmtaff. Prowadzone są tam badania, podczas których wielkie wiertło penetruje Ziemię – najgłębiej w historii. Dochodzi do trzęsienia ziemi, z którą zaczyna dziać się coś dziwnego. Jeden z bohaterów odcinka zostaje w końcu przez nią wciągnięty.
Doktor przybywa do Walii z Amy i Rorym przez przypadek. Mieli podróżować do Rio de Janeiro, ale TARDIS wylądowała w innym miejscu. Amy i Rory widzą siebie z przyszłości i do siebie machają. Bohaterowie się rozdzielają i w takiej formie będą działać przez dwuczęściową historię. Rory trafia na Ambrose, kobietę, której mąż zaginął. Przy okazji dowiaduje się, że coś dzieje się z grobami, które może „pożerać” ziemia. Tymczasem Amy i Rory poznają naukowców – doktor Nasreen i Tony’ego. Tam dowiadują się o naukowym projekcie i badają wspólnie dziwną ziemię, która ostatecznie wciąga Amy. Sceny te są dość emocjonalne.
Postacie w końcu mierzą się z Silurianami, mającymi na sobie maski, które są dość przerażające. W trakcie potyczki porwany zostaje syn Ambrose Mo, a jej ojciec Tony zostaje zraniony. Z kolei ludzie przechwytują jedną z Silurianek, która jest w stosunku do nich dość agresywna. Jedenasty zaprasza doktor na pokład TARDIS, a Rory’emu nakazuje zostać z pozostałymi ludźmi i zadbać, by kosmitce nic się nie stało.
Pierwszy odcinek, czyli The Hungry Earth, jest wprowadzeniem do historii, rysującym nam konflikt, który jakoś musi zostać rozwiązany. Dobrze przedstawia nam postacie, które się wyróżniają i widz może wskazać swoje sympatie i antypatie. Przedstawiona historia mnie zaciekawiła. Pamiętam, że kiedyś to było oczywiście moje pierwsze spotkanie z Silurianami, którzy wydają się być ciekawą rasą.
Druga część historii pozwala nam zapoznać się z kosmitami. Dowiadujemy się m.in., że Silurianie żyli na Ziemi przed ludźmi i ta część rasy, którą poznajemy w tej historii, była przez lata zahibernowana, a wielkie wiertło ich wybudziło. Podoba mi się ich różnorodność. Często w Doctor Who, gdy trafiamy na wroga, to ma on jedynie niecne motywy, niejednokrotnie chce zniszczyć planetę itp. Tutaj mamy przekrój cywilizacji. Co działa w dwie strony – patrzę na ciebie, okropna Ambrose. Jedni chcą żyć pokojowo, drudzy to wojownicy gotowi poświęcić życie, by odzyskać dawną planetę. Są także naukowcy, którzy są ciekawi rasy ludzkiej, a jednocześnie nie chcą jej robić krzywdy. Możemy więc sympatyzować z Silurianami – a nawet ich opłakiwać – oraz nimi gardzić.
Podoba mi się też, że serial po raz kolejny pokazuje, że przemoc nie jest rozwiązaniem. Wiele konfliktów można rozwiązać za pomocą rozmowy. Gdy Amy i doktor Nasreen prowadzą negocjacje i są otwarte, by na powierzchnię Ziemi przyjąć Silurian, u góry dzieje się dramat pokazujący okropność ludzkiej rasy. Porwana Silurianka prowokuje Ambrose, która z każdą minutą staje się coraz bardziej bezwzględna. W końcu kosmitka ginie z rąk kobiety, a ta nakazuje również zastawić na podziemnych sąsiadów pułapkę. Czym odpycha od siebie innych ludzi, w tym swoją rodzinę.
Oczywiście dochodzi do konfliktu. Buntownicza Silurianka Restac jeszcze bardziej znienawidzi ludzką rasę, gdy dowie się, że jej siostra nie żyje. Nakazuje atak, w którym ginie także inny Silurianin, chcący ją powstrzymać. Gdy rozpętuje się piekło, nie ma innego wyjścia – przywódca Silurian postanawia ponownie uśpić swoją rasę, bo wie, że ludzkość i Silurianie nie są jeszcze gotowi koegzystować na jednej planecie. Jest to bardzo smutne, ale prawdziwe. Sami dziś widzimy, jakie problemy na tle pochodzenia dzieją się w różnych krajach, także w Polsce. Co dopiero, gdyby przyszło dzielić nasz świat z jaszczurkowatymi kosmitami. Rozpętałaby się zapewne kolejna wojna.
Tony oraz jego ukochana Nasreen zostają wraz z Silurianami pod ziemią. Starszy człowiek został zatruty i tylko jaszczurzy kosmici są w stanie mu pomóc. Para hibernuje się wraz z innymi Silurianami. Tymczasem Doktor i inni bohaterowie mogą uciec na powierzchnię, a wielkie wiertło ma zostać zniszczone, by nastał pokój na kolejne 1000 lat.
I tutaj dochodzi do nieoczekiwanego zwrotu akcji, który łamie serca. Doktor znów natrafia na szczelinę w czasie i przestrzeni. Wyjmuje z niej odłamek, ale zanim dowiemy się, co to jest, wojownicza Restac tuż przed śmiercią oddaje strzał w stronę Jedenastego, którego osłania Rory. Towarzysz upada, śmiertelnie postrzelony. Moje serce pęka. Doktor zabiera Amy na pokład TARDIS, a szczelina powoli pochłania towarzysza. Scena między Mattem Smithem a Karen Gillan jest świetnie zagrana. Na twarzy Amy jest tyle emocji – strach, niezgoda na los, złość, determinacja. Niestety towarzyszka szybko zapomina o swoim narzeczonym, gdyż zostaje wymazany z egzystencji. Pamięta o nim jednak Jedenasty, a śladem po Rorym jest pierścionek zaręczynowy, który zostawił wcześniej na TARDIS. Gdy Amy zapomina o miłości swojego życia, serce pęka drugi raz. Wystarczy jedna chwila i zachowuje się, jakby nic się nie stało. Takie zagrania bolą, szczególnie gdy przyzwyczaimy się do postaci i je polubimy.
Doctor Who po raz kolejny pokazuje, że naszą przyszłość bardzo łatwo można zmienić. Na koniec odcinka Amy widzi na wzgórzu już tylko siebie z przyszłości – nie Rory’ego. Dowiadujemy się także, co prawdopodobnie spowodowało wielki wybuch, przez który powstały szczeliny – TARDIS, Doktor wyjął bowiem ze szczeliny jej uszkodzony fragment. Zagadka robi się coraz ciekawsza.
The Hungry Earth / Cold Blood to naprawdę dobra historia. Jest trochę przegadana, ale robi to jej dobrze. Powrót Silurian cieszy. Wyglądają niesamowicie dobrze, są ciekawą rasą, z którą jeszcze wiele można zrobić w przyszłości. Tak jak wspominałem, podobało mi się, że nie każdy przedstawiciel tej rasy był zły, co również odbijało się na ludzkich bohaterach. Warto zauważyć, że to jest kolejna historia, która dzieje się w małej wiosce/mieścinie. Tym samym odciąga się nas od wielkich miast i przedmieść. Bardzo fajny zabieg, który dodaje Doctor Who kolejnej świeżości. Sama lokacja wygląda pięknie. Tak samo jak cywilizacja Silurian pod ziemią. Efekty i scenografia naprawdę robią wrażenie. Na koniec moje serce zostało złamane, a rozum zaintrygowany motywem przewodnim sezonu. Chibnall umie w klasycznych kosmitów.
The Hungry Earth / Cold Blood
Scenariusz: Chris Chibnall
Reżyseria: Ashley Way
Odcinek The Hungry Earth: 4/5 TARDISek
Odcinek Cold Blood: 4/5 TARDISek
Historia w całości: 4/5 TARDISek
Poprzednie teksty z serii możecie znaleźć w tym miejscu.

Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.