Czy zastanawialiście się kiedyś, ile zarabia scenarzysta Doctor Who w przeliczeniu na odcinek? Dla znacznej części brytyjskich scenarzystów praca przy tym serialu oznacza nobilitację i przynależność do „elitarnego” grona twórców. Ostatnio pojawiły się jednak informacje sugerujące, że wkrótce twórcy scenariuszy nowych przygód Doktor_ mogą utracić sporą część zysków ze swojej pracy, oczywiście oprócz owej „elitarności”, którą, niestety, nie napełni się lodówki.
Jeszcze nie opadł kurz wzniecony przez osoby protestujące podczas strajku Writers Guild of America (WGA), a już pojawiają się niepokojące doniesienia o umowach zawieranych ze scenarzystami Doctor Who przez Disneya. W dużym skrócie, nowy model rozliczania się z twórcami będzie polegał na wykupieniu praw do emisji danego odcinka z góry (za „znaczną sumę”, jak podają źródła portalu Deadline). Podczas gdy do tej pory scenarzyści otrzymywali na początek mniejszą kwotę, ale w przypadku powtórnej emisji danego odcinka mogli liczyć na dodatkowe wynagrodzenie w postaci tantiemów. Biorąc pod uwagę, że w ciągu 60 lat historii Doctor Who wyemitowano prawie 900 odcinków (a wszystkie one zostały ostatnio udostępnione w aplikacji BBC iPlayer), stary system rozliczeń oznaczał w miarę regularne wpływy na konta poszczególnych scenarzystów – szczególnie w okresach wzmożonego zainteresowania serialem, czego jesteśmy świadkami w ostatnich tygodniach.
Czy taka zmiana sposobu wynagradzania scenarzystów, wprowadzona jeszcze przed zakończeniem strajku WGA, związana jest bezpośrednio z postulatami wysuniętymi przez Amerykańską Gildię Scenarzystów? Niekoniecznie. Jako serial produkcji brytyjskiej Doctor Who (wraz z zaangażowanymi w pracę nad nim twórcami) pozostaje niezależny od WGA, jej zasad i ustaleń. Bardzo symptomatyczne wydaje się jednak wprowadzenie takiej zmiany do umów negocjowanych z wolnej stopy w momencie pojawienia się platformy Disney+ w roli partnera zagranicznego dla serialu. Poinformowana przez Deadline o nowej formie rozliczania scenarzystów Doctor Who Ellie Peers, Sekretarz Generalna Brytyjskiej GIldii Scenarzystów (WGGB), uznała ją za wyraźny krok wstecz w kwestii praw twórców rodem ze Zjednoczonego Królestwa. Zaproponowała również serię poufnych konsultacji dla scenarzystów, którzy zaakceptowali „beztantiemowe” rozliczenia.
Jeżeli wydaje wam się jednak, że całe zło w postaci medialnych gigantów ingerujących w płace scenarzystów Doctor Who przychodzi zza oceanu, mam złą wiadomość: na rodzimym (brytyjskim) rynku również zdarzają się mocno nieciekawe sytuacje.
Mniej więcej w tym samym czasie co wiadomość o renegocjacji sposobu wynagradzania scenarzystów do sieci trafił artykuł cytujący wpis Pata Millsa, twórcy komiksu The Star Beast, z portalu znanego kiedyś jako Twitter. Mills poinformował, że o ile absolutnie nie ma zastrzeżeń do jakości swojej współpracy z Russellem T Daviesem oraz zespołem producenckim BBC, o tyle wydawca komiksu (Panini, dom wydawniczy działający w kilku krajach Europy i Ameryki Południowej) nigdy nie wypłacił mu żadnych tantiem. Dotyczy to zarówno oryginalnej publikacji The Star Beast w roku 1980, jak i wznowień pojawiających się w kolejnych latach.
Pierwszy z tegorocznych odcinków rocznicowych wydobył z przysłowiowego lamusa historię Meep_ (autorstwa Millsa oraz Johna Wagnera, zilustrowaną przez Dave’a Gibbonsa), umożliwiając Millsowi szczere wypowiedzenie się na temat współpracy z wydawcą. Jak się okazało, Mills nie tylko nie otrzymał żadnego wynagrodzenia przy okazji niedawnego wznowienia komiksu, ale nawet… nie wiedział, że miało ono miejsce! Nie trafił do niego również ani jeden egzemplarz autorski nowego wydania.
Najsmutniejsza w tej sytuacji jest jednak konstatacja, że tego typu sytuacje nie są czymś wyjątkowym ani odosobnionym. Kwestia niewypłacanych tantiem stała się przecież swego czasu przyczyną konfliktu Alana Moore’a z DC. Z jednej strony można się więc cieszyć, że premiera nowego odcinka Doctor Who pozwoliła autorowi bardzo dobrej historii opowiedzieć o swoich doświadczeniach ze współpracą z wydawcą, który ma w swoim portfolio chociażby komiksy o Spider-Manie. Z drugiej jednak budzi się wątpliwość, czy dobrze postawiliśmy pytanie otwierające niniejszy tekst.
Może wcale nie chodzi o to, ile zarabia scenarzysta Doctor Who, twórca powieści graficznych ze stajni Marvela czy chociażby autor wizerunku popularnego pluszaka. Istotne dla sprawy jest to, w jaki sposób ich praca wpływa na przyrost zysków dla wielkich korporacji, kontrolujących kierunek rozwoju przemysłu rozrywkowego. To oczywiste, że wkurzają nas informacje o anulowaniu serialu, w który jesteśmy emocjonalnie zaangażowan_, zaprzestaniu wydawania znakomitego tytułu komiksowego w środku serii czy też o cięciu kosztów na tłumaczenie lub redakcję książek naszych ulubionych osób autorskich. Kiedy jednak opada pierwsza fala emocji (lub zachwytu, jak w przypadku telewizyjnej adaptacji The Star Beast) warto przypomnieć sobie, gdzie leży pierwotna przyczyna nierówności i niesprawiedliwości społecznej. A potem chociażby przyłączyć się do jakiejś interesującej organizacji równościowej, czy innego kolektywu. Opór wobec wyzysku NIE JEST bezcelowy.
Za pomoc w pracy nad niniejszym tekstem serdecznie dziękuję dziewiętnastce.
(osobatywy; onu/jenu) Queerowa osoba lewicująca. Pisze, piecze chleby, rozgląda się po świecie. Jej totemami są River Song i Lady Mary Crawley. Chętnie skoczy w czarną dziurę za Kathryn Janeway lub Gabrielem Lorcą. Przepada za dragiem.