Mówią, że telewizja zabija. W The Idiot’s Lantern to może być prawda. Tylko jak jej się oprzeć?
Dziesiąty i Rose planują trafić do Nowego Jorku, jednak TARDIS zabiera ich w inne miejsce – oczywiście do Londynu. Pełni radości trafiają jednak na zagadkę znikających ludzi, a do tego prawie wszyscy na osiedlu mają telewizję, choć ta jest nowością. Tak w skrócie można byłoby opisać odcinek The Idiot’s Lantern.
Fabuła brzmi zdecydowanie ciekawie. Już na początku poznajemy Magpie Electricals, które będzie po cichu towarzyszyć Doctor Who do obecnych czasów. Właściciel firmy z telewizorami jest szantażowany przez kosmiczny byt – The Wire. Gra go Maureen Lipman, która jest w tej roli wprost cudowna. Choć tak naprawdę ma ograniczone pole możliwości, bo odgrywa postać w telewizorze, to robi to fantastycznie i przerażająco. Chyba nikt z nas nie chciałby, żeby przemawiała do niego z telewizora taka osoba.
Podoba mi się to jak przedstawione są reakcje ludzi na telewizję. Dla wielu to był zupełny skok technologiczny i byli nim zszokowani. Starsza kobieta, która powtarza głupie informacje, że telewizja ogłupia i wciąga twój mózg, pokazuje lęki starszego pokolenia przed nieznaną technologią. Ojciec, sam jest oporny, ale w końcu zgadza się zakupić telewizor i jest zaskoczony, bo czuje się jakby to co w ekranie było wraz z nim w salonie. To znajome uczucie towarzyszy nam do dziś – zachwycamy się technologią VR, nowymi konsolami, grami czy nagłośnieniem. Nigdy nie brakuje głosów sceptycznych lub takich, które powielają nieprawdziwe informacje chcąc zniechęcić lub zastraszyć innych do korzystania z danego sprzętu. Ale tacy są już ludzie.
Oprócz Doktora i Rose, bohaterami odcinka jest rodzina Connolly. Eddie to ojciec, poważny mężczyzna, pan domu, który rozkazuje i należy się go słuchać. To nieprzyjemna postać, lecz raczej zgodna z realiami tamtych czasów. To co przeraża, że współcześnie również są tacy „panowie domu”, którzy oczekują, że żonka posprząta, ugotuje, poda piwko i najlepiej nie będzie mieć własnego zdania. Niektóre kobiety nadal się na to godzą, przykre. Jego żona, Rita, wyraźnie się go boi, jest posłuszna, ale ma także dość. W toku odcinka coraz bardziej buntuje się przeciwko niemu syn, Tommy, który przez jakiś czas pomaga Doktorowi. Jest jeszcze babcia. No właśnie, jakiś czas po tym, gdy w ich domu rodzinnym pojawia się telewizja, babcia „rozchorowuje się” i zostaje zamknięta przez ojca w pokoju. Nikt nie może się do niej zbliżać. Cierpi żona, bo to jej matka. Denerwuje się syn, bo nie rozumie zachowania ojca i chce zatroszczyć się o swoją babcię.
Rose zauważa, że przy domach na osiedlu znajdują się anteny telewizyjne, a z opowieści matki kojarzy, że nie każdego było stać na telewizję na początku. Tajemniczy samochód zaczyna zabierać ludzi z mieszkań. Nasi bohaterowie postanawiają sprawdzić, co się dzieje i odwiedzają państwa Connolly podając się za reprezentantów królowej Elżbiety II, której koronacja odbędzie się za kilkanaście godzin. To wspaniała scena, w której Doktor ośmiesza Eddiego za bycie seksistowskim burakiem. Rita pokazuje Doktorowi swoją matkę – kobieta straciła twarz. Wygląda to przerażająco! Do domu wpadają tajemniczy mężczyźni, którzy porywają starszą kobietę.
Dziesiąty jedzie ich śledzić i trafia do tajemnej siedziby policji. Tam natrafia na celę pełną ludzi, którzy nie mają twarzy. Tymczasem Rose postanawia przejąć inicjatywę i prowadzi śledztwo na własną rękę. Trafia do Magpie Electricals, gdzie staje się kolejną ofiarą The Wire. Doktor jest przesłuchiwany przez policjanta, po czym sam policjant zaczyna opowiadać Władcy Czasu wszystko, co wie o śledztwie. Zupełnie tego nie rozumiem. Co prawda, detektyw inspektor Bishop był zdesperowany, bo zbliżała się koronacja, a on nie rozwiązał ważnego problemu, ale nie sądzę, żeby policja, jeszcze w tamtych czasach, od tak zdradzała wszystkie szczegóły nieznajomym, nawet jeśli wiedziałaby, że ktoś jest w sprawę zamieszany. Policja przywozi kolejną osobą bez twarzy: Rose.
Dziesiąty Doktor jest wkurzony i zdeterminowany. Wraca do domu Connollych, żeby dowiedzieć się prawdy i prosi o nią Tommy’ego. Chłopak szybko odkrywa, że to jego ojciec donosił na ludzi z sąsiedztwa oraz na własną teściową. Syn konfrontuje się z ojcem mówiąc mu wprost, że kontroluje całe jego życie, a wcześniej walczył na wojnie po to, aby ludzie mogli mówić i robić co chcą, poznać wolność. A Eddie zabiera tę wolność synowi i swojej żonie. To przelewa czarę goryczy. Rita wyrzuca męża z domu. Widzimy, że nareszcie czuje ulgę. Tommy, Bishop i Doktor udają się do sklepu z telewizorami, gdzie poznają The Wire, która zdradza też swój plan – chce nakarmić się ludźmi, gdy wszyscy będą siedzieli przed odbiornikami i oglądali koronację Elżbiety II.
Magpie nadal szantażowany przez The Wire pędzi do Alexandra Palace, by stamtąd zaczerpnąć energię dla bytu. Stworzenie obiecuje, że potem puści go wolno. Doktor i Tommy tworzą specjalne urządzenie i jadą pokrzyżować złe plany. Finał rozgrywa się na wieży nadajnikowej i jest dość nudny. Magpie oczywiście ginie, a The Wire zostaje pokonane i zapisane na kasecie video. Wszyscy odzyskują swoje twarze i świętują koronację nowej królowej. Rita pozbywa się męża z domu. Rose namawia jednak Tommy’ego, żeby dał szansę ojcu. Chłopak postanawia mu towarzyszyć, gdy opuszcza ich osiedle. Wielka Brytania świętuje nową erę, wygląda to nieźle i aż chciałoby się przyjść na takie osiedlowe przyjęcie.
Mam problem z odcinkiem The Idiot’s Lantern. Z jednej strony ma ciekawą fabułę i pomysł. Podoba mi się to, że Eddie dostaje za swoje, a Rita postanawia zakończyć, przemoc domową, na jaką przez lata była skazana jej rodzina. Kupuję też odzwierciedlenie tamtych czasów, tę fascynację i niepokój związany z telewizją. The Wire jest zagrane rewelacyjnie. Telewizja jest tytułową Latarnią głupców (The Idiot’s Lantern). Ciekawe określenie, choć trochę uderzające, bo sugeruje, że osoby oglądające telewizję muszą być przez nią ogłupiane. Niestety czegoś mi w tej historii brakuje. Jest tu zdecydowanie za mało akcji, a finałowe rozwiązanie jest dość szybkie i nie daje mi satysfakcji, choć dobrze, że Doktorowi pomaga Tommy. Szkoda, że Magpie ginie wpadając w kliszę „zakładnika” złego. Odcinek ogląda się przyjemnie, ale nie sprawia on takiej radości jak poprzednie.
The Idiot’s Lantern
Scenariusz: Mark Gatiss
Reżyseria: Euros Lyn
Ocena: 3/5 TARDISek
Pozostałe teksty z serii znajdziecie klikając tu.
Dziennikarz, uwielbia herbatę i wino. Kocha Dwunastego Doktora i Donnę. W wolnej chwili wychodzi z domu, bo nie znosi samotności. Uwielbia życie w mieście. Ogląda dziesiątki seriali, śledzi i bawi się popkulturą, gra na konsoli. Stara się rozbawiać ludzi w każdej możliwej okazji, żeby świat nie był ponury. Ogarniacz czasu i przestrzeni.